„Jej ogródek”
Penelope Bloom
Czasem trzeba zaryzykować, nie za dużo myśleć tym, co będzie, ale po prostu pójść na żywioł. Może się okazać, że to najlepsza decyzja w dotychczasowym życiu. W końcu jeśli nie ma się nic do stracenia to pozostaje jedynie ewentualny zysk, niekiedy przewyższający wszelkie oczekiwania.
Nożyce, krzak i ogrodniczka, tyle powinno wystarczyć by powstała zielona, rzeźba. Nie jakaś, lecz konkretna, jaką zażyczył sobie klient, niby nic wielkiego, problem w tym, że Nell jest pierwszy dzień w pracy i niezbyt może pochwalić się artystycznymi osiągnięciami. Harry nawet nie podejrzewa, że dziewczyna z pomarańczowymi włosami wprowadzi do jego świata tyle zamieszania. Jakby nie było raczej nie jest temu przeciwny, jest coś w ogrodniczce, co sprawia, iż szuka z nią kontaktu. Krzew nie do końca przedstawia to czego się spodziewał, lecz zachwyca kogoś, kto widzi w nim dzieło sztuki. Nie do uwierzenia? Na pewno dla Nell, natomiast Harry nie takie rzeczy już widział, dlaczego więc nie miałby pomóc jej w urzeczywistnieniu marzeń? Tych dwoje różni się wszystkim, ale mają jeden punkt wspólny – nie mogą o sobie przestać myśleć. Co z tego wyniknie? Czy nowojorski światek artystyczny jest gotowy na Nell, a ona nie niego? Wszystko rozpoczęło się od pewnego krzaka, ale czy skończy się jedynie na nim?
Zabawna, nieco pikantna i na pewno dostarczająca dużo rozrywki, jaki tytuł mam na myśli? Najnowszy z serii, autorstwa Penelope Bloom – „Jej ogródek”, schemat został zachowany, ale wbrew pozorom nie jest skopiowany od a do z, zresztą dobór bohaterów na to nie pozwala. Jak zawsze są oni jedyni w swoim rodzaju, po trosze dziwacy, a po trosze po prostu mający swoją pasję, najczęściej taką niepasującą zbytnio do sztywnych ram kategoryzacji. Nie inaczej jest i tym raz, lecz dzięki temu otrzymują wiele humorystycznych scen, uprzyjemniających lekturę. Zresztą cała książka jest dobrą komedią o charakterze romantycznym, lecz bez nadmiernej słodyczy, lekką i przyjemną. Każda z tych cech nie jest minusem, a plusem, sprawiającym, że czytanie daje nam możliwości zabawy i oderwania się od codzienności. Książkowa podróż do Nowego Jorku jest świetną odskocznią, w tym przypadku może niezbyt długą, ale bez niepotrzebnych dłużyzn, za to z historią, która powoduje uśmiech. Pisarka swoją serią pozwala na spędzenie czasu tak by móc odpocząć, jednocześnie trochę pokibicować postaciom w ich przygodach, zwłaszcza, że życiowe ścieżki jakimi kroczą na pewno nie należą do tych zmierzających wprost do celu. Jednak ta mniejsza lub większa odrobina szaleństwa dodatkowo ubarwia i tak kolorową opowieść, w której znalazło się miejsce na uczucia, komediowe elementy oraz gorące akcenty. Taka mieszanka sprawdziła się i tym razem zapewniając po prostu relaks oraz wnosząc trochę lub więcej zwariowanych momentów do jesiennego dnia.
Myślę, że w przyszłości sięgnę. Ale teraz stawiam stricte na historię. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOkładka w ogóle nie zapowiada takiej pikantnej lektury. Chętnie do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o tej serii i zamierzam po nią sięgnąć. Mimo że niekoniecznie przepadam za erotykami, ta jakoś dziwnie mnie do siebie przyciąga. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę z tej serii, babeczkę, i to był dramat. Nie zmierzam z nią dalej ryzykować.
OdpowiedzUsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką, a na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu nadrobić serię :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie planuję czytać tego cyklu. 😊
OdpowiedzUsuńSłyszałam już dużo o tej serii i póki co nie umiem się przekonać do lektury... Może kiedyś się skuszę, ale na razie coś trzyma mnie na dystans.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń