poniedziałek, 3 stycznia 2022

Na imię jej Kłopot

„Córka gliniarza”

Kristen Ashley

 

To, czego się tak chciało i wciąż było poza zasięgiem czasem nagle staje się aż nadto realne. Oczywiście dzieje się to najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy wszystko jest możliwe, lecz na pewno nie spełnienie najskrytszych pragnień. No i poznaje się smak zasady „uważaj o czym marzysz”, bo poczucie humoru losu bywa dalekie od naszego.

 

Na pewno nie da się odmówić Indy samozaparcia i wytrwałości, w tym temacie jej bliscy wiedzą wiele, lecz przez lata jednego celu nie potrafiła osiągnąć. Nawet ona wie kiedy powiedzieć sobie „stop” i jakoś przełknąć gorycz porażki, przecież świat nie kończy się na Lee Nightingale`u. Dojście do takiego wniosku trochę czasu dziewczynie zajęło, lecz człowiek uczy się na swoich błędach, nie zawsze za pierwszym czy drugim razem, ale za którymś kolejnym już tak. Nie da się żyć pięknymi snami, zwłaszcza, że codzienność przynosi z sobą zadowolenie z siebie i z własnych osiągnięć, egzystencja jest wygodna oraz miła. Przypadek jednak sprawia, iż Lee znowu pojawia się w miarę poukładanym życiu Indy i w jednej chwili wszystko ulega zmianie. Pechowy pracownik plus zaginione diamenty ściągają dziewczynie na głowę duże kłopoty, a Nightingale jak mało kto nadaje się do tego, by je rozwiązać. Problem w tym, że jego cena jest dość wysoka i trzeba powiedzieć niecodzienna. Czy powinna wejść w ten układ? Rozsądek podpowiada „tak”, bo nikt inny raczej nie zapewni jej bezpieczeństwa, a serce? Ono wciąż pamięta nieodwzajemnione uczucie i zawód jakie przyniosło, nadzieja została dawno pogrzebana, chociaż czy coś się w tym temacie nie zmieniło? Kiedy człowiek uświadamia sobie ile można stracić co nieco i więcej nabiera całkiem nowych barw.

 

Kristen Ashley stawia w swoich książkach na sporą dawkę emocji, sensację, zwroty akcji oraz bohaterów, jakich łatwo polubić, co nie znaczy, że są idealni. Nie inaczej jest w „Córce gliniarza”, gdzie czytelnicy otrzymują szybkie tempo, postacie wywołujące salwy śmiechu oraz mieszankę uczuciową, mieniącą się różnorodnymi barwami. Lekki klimat powieści nie wyklucza poruszenie trudniejszych tematów, które są nierozerwalnym częścią motywu serii. Pisarka odsłania za każdym razem ciemniejsza stronę, jaka rzadko jest dostrzegana lub po prostu dobrze ukryta pod maską uśmiechu, makijażu, przebojowości lub po prostu za zwykłym milczeniem i wtopieniem się w tłum. Rozrywkowa warstwa „Córki gliniarza” przynosi oderwanie od tego, co dzieje się wokół nas i pozwala na czas czytania przenieść w całkowicie odmienne miejsce, dając solidną porcję rozrywki. Natomiast mroczniejsza część pokazuje to, od czego odwraca się głowę, najczęściej zna się z kronik kryminalnych lub sfabularyzowanych historii. Kristen Ashley łączy oba te światy w jedną opowieść, na pierwszy rzut oka prostą i przyjemną, z drugiej z wątkami trudniejszymi, bolesnymi oraz przede wszystkim nie potraktowanymi jako nic nie znaczący dodatek, lecz będącymi integralną częścią całości.

9 komentarzy:

  1. Mam tę książkę i na pewno w przyszłości do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś uda mi się poznać tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej - tym razem nie dla mnie ;-). Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twórczość autorki nie do końca przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś dla mojej bliskiej koleżanki, lubi takie książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jedna z moich ulubionych serii :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej serii, ale jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać. Mam nadzieję, że się to zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się nad tą książką i możliwe, że dam jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń