„Odcień
północy”
L.J.
Shen
Samotność
ma wiele barw, nie zawsze jest widoczna dla otoczenia i nas samych. Czasem
kryje się w wymuszonym uśmiechu, nadmiernej pewności siebie albo wprost
przeciwnie w wycofaniu, niektórzy stają się mistrzami autodestrukcji. Nawet
pośród tłumu i ciągłej obecności bliskich ludzi można czuć osamotnienie. Nie
tak łatwo pokazać swoje lęki i prawdziwą twarz, zwłaszcza kiedy zostało się już
zranionym wielokrotnie.
Dla
wielu praca Indie byłaby zajęciem marzeń, opieka nad gwiazdą rocka, przystojnym
i charyzmatycznym Alexem Winslowem. Jego łobuzerki urok, ciągłe łamanie zasad
oraz przekraczanie wyznaczonych przez innych granic jest już legendarne. Teraz
jednak ktoś musi pilnować go na każdym kroku by nałóg nie zwyciężył. Światowa
trasa koncertowa musi się odbyć i to właśnie Indie ma za zadanie „niańczyć”
słynnego wokalistę. Co ona z tego będzie miała? Wynagrodzenie, które pomoże jej
i bliskim zapomnieć o ciągłym braku pieniędzy. Gra warta jest stawki, nawet
jeśli wiadomo, że Winslow zrobi wszystko by postawić na swoim i do tej pory
zawsze dostawał, tak czy inaczej, to czego chciał. Wydaje się, że Indie nie ma
szans w starciu z kimś takim, lecz jej determinacja dorównuje jego, nawet jeśli
nie ma doświadczenia w nieczystych zagrywkach. Co może mieć ze sobą wspólnego
gwiazdor i pokiereszowana życiowo młoda kobieta? Więcej niż myślą, ale nie tak
łatwo to dostrzec zwłaszcza kiedy jedno z nich pragnie zrealizować jedynie swój
plan, wiedząc, że zrani dotkliwie przy tym innych. W końcu czego nie robi się
dla miłości, pytanie tylko czy jest nią naprawdę? Indie może i wygląda jak
porcelanowa laleczka, lecz porcelana jest bardzo twardym materiałem przecież,
nawet jeśli wydaje się krucha. Mały Książę umarł samotnie, ale pewien jego rzeczywisty odpowiednik dostał
szansę by przetrwać, czy będzie w stanie ją wykorzystać?
Pewnie
już znacie ten schemat – zbuntowana gwiazda
rocka i szara myszka z interesującą osobowością, rozwój ich znajomości to
mniejsze oraz większe przeszkody i w końcu szczęśliwy finał. W przypadku „Odcienia
północy” wydaje się, że to kopia aż zanadto dobrze znanego wzoru. Jednak
pomiędzy powieleniem, a autorską interpretacją jest różnica i L.J. Shen po raz
kolejny pokazała, iż można zainteresować historią, wydającą się aż za bardzo
eksploatowaną. Bohaterowie zostali oddani rzeczywiście, z wadami i zaletami,
przeszłością i teraźniejszością oraz przede wszystkim z tym, co każe im podążać
w kierunku, wydającym się być najgorszym z możliwych. Pisarka ze szczegółami oddaje
jak nakręca się emocjonalna spirala, raniąca, lecz i skłaniająca do spojrzenia
za siebie i wokół siebie. Uczucia budują tę historię, są odpowiedzialne za
napięcie oraz tajemnice, a także stanowią źródło poszczególnych wątków i wskazują
czytelnikowi odpowiedni punkt widzenia. Nie ma w nich letniej temperatury czy
też miałkości, są gęste, soczyste, ostre, szczere do bólu, czasem raniące, ale
i stanowiące plaster na rany. „Odcień północy”
jest zderzeniem dwóch osobowości i z perspektywy głównych bohaterów
poznajemy ich historię, tę wspólne oraz osobne jej rozdziały. Mniej lub
bardziej intymne, sięgające głęboko w dusze i umysły oraz odsłaniające to, co
miało pozostać w ukryciu lub było nieznane.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję
Przegladam sobie recenzje na roznych blogach i portalach i zastanawia mnie dlaczego wydawcy ida na taka łatwiznę, jesli chodzi o okladki. Kolejna ksiazka z golym facetem. Na pewno zniknie na polce w ksiegarni miedzy sobie podobnymi.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam o tej książce i myślę, że dam jej szansę, za jakiś czas. 😊
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię tego typu klimaty.
OdpowiedzUsuńOj, nie tym razem dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiekiedy dobrze jest przeczytać taką książkę :) odpręża i nie wymaga myślenia :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie mam jej w planach :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com