Przedpremierowo:
„Umbra”
W cieniu niejedno da się schować,
lecz nie oznacza to zapomnienia. Wprost przeciwnie. Jeśli masz coś do ukrycia
to prędzej lub później ktoś wydobędzie to na światło dzienne. Od tego już krok
do zmierzenia się ze skutkami czyli stawienia czoła temu, co jedynie czekało by
przypomnieć o sobie.
Kiedy budzisz się w kontenerze, a obok
ciebie jest ktoś, kto wywołuje wściekłość samym oddychaniem to wiesz, że jest
źle, a to nie najgorsza wiadomość jak na ciebie czeka. Prawie równocześnie
uświadamiają sobie tę mało optymistyczną prawdę Zofia Bojarska i Artur
Cieniowski. Adwokatka i prokurator, jacy znają się nawzajem i do tej pory
więcej ich dzieliło, a połączyło… no cóż co się wydarzyło w Wiśle, pozostaje w
Wiśle. Tyle, że pewnych spraw nie da się zapomnieć, a nawet jeśli nie pamięta
się to jeszcze gorzej. Jednak najważniejsze w tym momencie jest współpraca, bo
inna opcja raczej jest z kategorii tych statecznych. A więc współdziałanie
wymagające pełnego zaangażowania, odsłonięcia najciemniejszych fragmentów w
życiorysie i liczenia, że druga strona też da się z siebie wszystko. Do czego
doprowadzi to niecodzienna kolaboracja? Kto stoi za tą akcją? Z pewnością
Bojarska i Cieniowski mają niejednego wroga, ale czy wspólnego jeżeli stoją po
przeciwnych stronach? Co się wydarzy gdy połączą siły? Dalszy ciąg zależy od
nich, a gdy złapią trop nikt już nie powstrzyma by rozwiązać tę oryginalną
zagadkę, jakiej stali się częścią. Jednak czy ktoś nimi nie pragnie sterować?
Powiedzmy sobie szczerze Paulina
Świst nie daje żadnej taryfy ulgowej swoim bohaterom, czytelnikom zresztą również.
Jedni i drudzy przekonują się o tym w najnowszej książce. Spokojnie nigdy nie
jest w książkach autorki, za to postawienie na akcję i błyskawiczną reakcję jak
najbardziej. Czy „Umbra” zaskakuje? Znani bohaterowie i schemat tak jakby już
nam coś przypominający… I tu pojawia się pierwszy błąd zwany niedocenieniem
przeciwnika, bo otrzymujemy fabułę gdzie znaków zapytania jest wiele, a
perypetie postaci dalekie są od przewidywalności. Zresztą czy to możliwe przy pani
mecenas i panu prokuratorze, jacy mają w głębokim poważaniu ogólnie przyjęte
zasady i doskonale wiedzą jak wykorzystać prawo na korzyść swojej pracy? Jazda
bez trzymanki to dla nich chleb powszedni, bez hamulców zdarza się na co dzień,
a co jeśli tym razem przetestuje ich granice? Zapędzenie w kąt takich osób
oznacza jedno: rozgrywkę na śmierć i życie, gdzie pewniejsza wydaje się opcja
numer jeden niż dwa. Dodajmy do tego dawkę humoru, często w kolorze czarnym,
cięte riposty padające w dialogach prawie nieustannie oraz coraz mocniej
krystalizujące się podejrzenie, że coś zostało genialnie ukryte przed
najbardziej zainteresowanymi. Suma tych elementów daje nam mistrzowską „Umbrę”,
thriller z zagadką kryminalną oraz warstwą obyczajową, iskrzącą się nieustannie
oraz z bohaterami, jacy szybko wskakują do tych najbardziej ulubionych. Po
finale oczywiście pozostaje jak zawsze kilka pytań czyli to już koniec i co
dalej? Czy to znaczy, że…?
Premiera:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz