„Z dala od świateł”
Tana French
Spokój i cisza bywa przereklamowany albo też człowiek przyzwyczajony do ciągłego ruchu i dźwięków szuka znajomego klimatu. Czy da się go znaleźć w wiosce jak z folderu turystycznego? Gdzie jak nie w takim miejscu można zapomnieć o dawnym życiu i spróbować otworzyć nowy rozdział. Tylko czy to nie iluzja?
Kamienne lub białe domki, owce swobodnie pasące się na zielonych łąkach, małe sklepy gdzie nie tylko można wszystko kupić, ale i poznać najnowsze informacje oraz plotki z okolicy, puby, w których kwitnie miejscowe życie towarzyskie. Czy do takiego krajobrazu pasuje jakiekolwiek przestępstwo? Gdzieś dalej, w większym mieście i owszem, ale nie w takich punktach. Cal Hooper nie jest marzycielem ani zbytnim optymistą, ale po ponad dwudziestu latach pracy w chicagowskiej policji czuje różnice. Spokojna emerytura wydaje się mu się dokładnie tym czego pragnął, a stary dom na irlandzkiej prowincji gwarantuje to w dużym stopniu. Sąsiedzi nie są kłopotliwi, może ciut wścibscy, lecz to w końcu to urok małych mieścin, w jakich każdy zna każdego. Dlaczego więc miałoby coś dziwnego w wyjeździe nastolatka z tego miejsca? Jakoś nie było o tym głośno, lecz rodzeństwo, a zwłaszcza jedno z nich nie wierzy w to. Cal wydaje się mu najlepszą by wyjaśnić to zniknięcie. Podobno gdy raz się zostaje policjantem to już na zawsze będzie się nim. Hooper dla świętego spokoju zaczyna przyglądać się tej sprawie, ale to nie Chicago, nawet nie Dublin. Co więc stało się z młodym Reddy`m? Nic nie wskazuje, że cokolwiek fatalnego spotkało go, ale policyjna intuicja coś podpowiada, a gdy tak lepiej przyjrzeć się, popytać, poobserwować to jakoś nic nie znaczące elementy zaczynają się układać w niepokojący obraz. Coś się wydarzyło, pod dobrotliwą warstwą miało miasteczkowej codzienności kryje się niejedna tajemnica, a ten kto chce je poznać może ściągnąć na siebie uwagę i to w bolesny dla siebie sposób. Jednak dla Cala to jedynie potwierdzenie, że zmierza w dobrym kierunku, do czego go to doprowadzi? W pewnych okolicznościach sprawiedliwość, przypadek i spokój tworzą do niebezpieczną mieszankę.
Niby spokój, niby dobroduszni ludzie, niby nic się nie dzieje, no właśnie czy to nie jedynie złudzenie? Irlandzka prowincja, malownicze góry i nie ustępujące mu miasteczka oraz wioski i emerytowany detektyw. To na pewno nie będzie prosta historia, w jakiej z góry da się określić dobrych i złych oraz dostrzec, biel oraz czerń. Tana French fantastycznie oddała klimat miejsca, w jakim przysłowiowo diabeł mówi dobranoc, oddalonym od metropolii, żyjącym we własnym rytmie, pozwalającym żyć w zgodzie ze sobą. To ostatnie jak się okazuje do pewnego momentu, bo dobrotliwość i nieszkodliwość mogą mieć i drugie oblicze. W takim entourage`u zło wydaje się mieć stępione pazury i po prostu być rzadko występującym zjawiskiem, ale to bardzo mylące założenie. Pisarka doskonale pokazała jak łatwo ulec złudzeniu, że to, co nas niepokoiło i najgorsze pozostawiliśmy daleko za sobą. Na pozór nic nie wskazuje, iż cokolwiek złego wydarzyło się, wszystko jest takie jak zawsze i od zawsze, lecz ktoś kto przez lata odkrywał co i rusz najgorsze strony człowieka widzi więcej od innych. Pojedyncze sygnały jeszcze o niczym nie świadczą, lecz kiedy zbiera się ich coraz więcej daje to do myślenia. Jednak Tana French nie podaje niczego na tacy, zamiast przekombinowanego suspensu swój pomysł na niego osadza w doskonale skomponowanym tle i łączy go z nim więzami widocznymi dopiero w finale. Nie oznacza to wcale zbyt szybkiego odkrycia kart, wprost przeciwnie, bo w „Z dala od świateł” nic nie dzieje się bez przyczyny, a ta nie od razu jest widoczna, bohaterowie, krok po kroku, zbliżają się do niej, przy okazji odkrywają co wokół nich dzieje się. Wyrafinowane metody dochodzeniowe, skomplikowane motywy to nie ten przypadek, zresztą byłyby na wyrost, tu liczy się stara dobra praca u podstaw, poznanie okoliczności, nie czas jest ważny a efekt czyli odkrycie kto i dlaczego. Pozostaje jeszcze zakończenie, dalekie od typowego, zaskakujące i skłaniające do zastanowienia się co znaczy dla nas sprawiedliwość, ile zależy od przypadku i co kryje się pod definicją sprawiedliwości.
Tej książce mówię tak. Dzięki wielkie za świetną recenzję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTa książka za mną chodzi. Ulegnę pokusie.
OdpowiedzUsuńIrlandzka prowincja może kryć w sobie wiele tajemnic.
OdpowiedzUsuńKsiążka również mnie urzekła :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała, wciągnęła mnie od pierwszych stron :)
OdpowiedzUsuńCzas pokaże czy po nią sięgnę. Ostatnio dość często o niej czytam, wiec może się skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Właśnie skończyłam czytać. Bardzo dobry thriller.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka książek Autorki i jeszcze się nie zawiodłam. Jestem ciekawa tego tytułu.
OdpowiedzUsuńNie mój gatunek.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest dla mnie, ale kogoś na pewno zaciekawi :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.