Premiera:
11 sierpnia
„Geneza”
Robin
Cook
Morderstwo
bywa nieoczywiste, dobrze zaplanowane i w odpowiednich okolicznościach wydaje
się przypadkowe i podszywa się pod coś zupełnie innego. Jego perfidia staje się
maską i narzędziem oraz jednocześnie źródłem pewności, że nikt nie wyciągnie
konsekwencji, nawet więcej w ogóle nikt będzie wiedział, że w ogóle miało
miejsce. Jednak zbrodnia doskonała nie istnieje, prędzej czy później ktoś
wpadnie na ślad i powiąże z sobą to, co do tej pory nie dostrzeżono.
Nowy
Jork widział już niejedno i rzadko kiedy cokolwiek budzi w nim zdziwienie.
Patolodzy tak samo, codziennie spotykają się ze śmiercią, jakiej przyczyny
bywają różnorodne, od tych najbardziej oczywistych po te, które mniej uważnemu
medykowi mogłyby skojarzyć się z zupełnie czym innym. Śmierć Kery Jakobsen
wydaje się oczywista, jeszcze jedna ofiara nałogu, chociaż nic na to nie
wskazywałoby. Młoda kobieta z doskonałym wykształceniem, satysfakcjonującą
pracą i świetnymi widokami na przyszłość. Nie byłaby pierwszą osobą, zmuszoną
zapłacić za swoje sukcesy uzależnieniem, tym razem ze skutkiem ostatecznym.
Jednak Aria Nichols podczas sekcji dokonuje niepokojącego odkrycia, a ono z
innymi poszlakami nie pozwala jej wydać szybkiej opinii. Tak naprawdę ma
jedynie swoje podejrzenia oraz nowoczesną naukę, wykorzystanie DNA w
dochodzeniu nie jest niczym niezwykłym, lecz młoda patolożka ma na oku nowy
sposób jego wykorzystania. Po nitce do kłębka może uda się jej dotrzeć do
mordercy, bo wierzy, że Kera nie przedawkowała. Ale czy nie narazi się temu,
kto mógł sądzić, iż popełnił zbrodnię doskonałą? Jeśli raz się zabiło, drugie
morderstwo może przyjść jeszcze łatwiej, o trzecim już nie wspominając, zwłaszcza
jeśli wzrośnie poczucie zagrożenia. Jedyne co pozostaje to DNA zabójcy …
„Geneza”
nie jest pierwszym kryminałem autorstwa Robina Cooka jaki poznałam. Każdy z
nich jest jedyny w swoim rodzaju, w pierwszym momencie wydający się sterylną
historią, lecz wraz z rozwojem śledztwa ujawniają się skrywane emocje, możliwe
motywy, a całość nabiera innych barw niż tylko zimnych. W przypadku tego
konkretnego tytułu wrażenia to również szybko dają się odczuć, a dodatkowo kolorytu
nadaje Nowy Jork jako tło. Postawienie medyków na pierwszej linii nie jest
niczym nowym, lecz w tej powieści od nich wszystko zaczyna się i na nich
kończy. Jeśli komukolwiek wydawałoby się, że kryminał medyczny nie dostarcza
dobrego suspensu, to „Geneza” jest świetnym zaprzeczeniem tej tezy. Najnowsze
technologie i zdobycze nauki w walce z jednym z najbardziej pierwotnych
instynktów ludzi okazują się być nie tylko intrygujące, ale również wyznaczać
całkiem nowe ścieżki dochodzeniowe. Robin Cook łącząc medycynę ze zbrodnią
pokazuje mroczniejszą stronę tej pierwszej oraz to, iż ta druga nigdy nie
będzie doskonała, wbrew iluzji, w jaką wierzy morderca. Nieustępliwość i
pomysłowość patologów z „Genezy” wnosi do
kryminalnej historii nie tylko świeżość, ale przede wszystkim odsłania kulisy,
jakie najczęściej są jedynie tłem dla dochodzeniowej pracy. Z każdą kolejną
stroną czytelnicy wchodzą w świat gdzie ofiary pomimo, iż wydawałoby się, że
głosu już nie mają, dostają go i co więcej, są wysłuchane.
Premiera:
11sierpnia
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Rebis
Bardzo ciekawa książka, jak widzę (czytam ;-) . Jak wspomniałem niegdyś, kiedyś zaczytywałem się w szwedzkich kryminałach. Czas to zmienić. A patolodzy na porządku dziennym mają mnóstwo pracy. Pozdrawiam znad szklanki kawy już bezkofeinowej :)
OdpowiedzUsuńKryminały / thrillery medyczne świetnie pisze Tess Gerritsen. Z chęcią go przeczytam, po premierze.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Koniecznie trzeba przeczytać. Czuję, że to będzie dobra książka.
OdpowiedzUsuńNa razie wstrzymuję się z lekturą, zostawiam na jesień :)
OdpowiedzUsuńWyczekują tej premiery. 😊
OdpowiedzUsuńa ja nie czytałam nic tego autora, choć nazwisko mi znane :P trzeba będzie to zmienić ;)
OdpowiedzUsuń