PREMIERA
12 lutego
Zielone opowieści Anne-France Dautheville. Historia,
botanika, językoznawstwo, entomologia, kultura, zoologia i religie
odsłaniają tajemnice naszych ogrodów. Sekrety ogrodu to
pasjonująca opowieść o świecie roślin, od małego ziółka poprzez owoce aż
po drzewa, pełna anegdot, legend, zaskakujących faktów naukowych i
praktycznych porad.
Sałata w kosmosie
Wielka premiera we wszechświecie! W grudniu 2016 roku
astronauci przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zjedli
sałatę z sosem winegret, świeżą jak poranna rosa na ich odległej
planecie. Zamrożonej sałaty nie dało się zabrać z Ziemi, bo jej listki
są niezwykle delikatne. Zatem najzwyczajniej w świecie wzeszła z nasion
już na pokładzie stacji, wśród komet, planet i zielonych ludzików, o
których tyle się mówi, ale których nikt dotychczas nie widział.
Odkładając jednak na bok zachwyty, zastanówmy się, ile kosztuje rakieta,
ile stacja krążąca po orbicie, ile dzień pracy astronauty itd. Czy to
aby nie najdroższa sałata w historii ludzkości? Sprawdzimy to sobie w
Księdze rekordów Guinnessa, ale potem do roboty, bo ogródek czeka.
Kłuje i znajduje
Jeże są wielkimi przyjaciółmi kwiatów i warzyw. Bez litości
rozprawiają się ze ślimakami, pomrowiami i wszelkim innym paskudztwem
niszczącym nasze rabaty i grządki. Większość jeży urządza swoje kryjówki
pod stertą drewna, pośród opadłych i suchych gałęzi albo w zakamarkach
jakiejś szopy, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał. Niektóre wolą
norki pod ziemią. Pewien jeż postanowił zamieszkać właśnie w takim
lokum. Kopał i kopał, a gdy uznał, że dzieło jest skończone, wygodnie
się u siebie umościł, w tej swojej norce ulokowanej w samym środku
stanowiska archeologicznego z czasów rzymsko‑bizantyjskich w Horbat Siv w
Izraelu. Inspektorzy tropiący złodziei starożytności byli zaskoczeni,
gdy natrafili na kopczyk świeżo wykopanej ziemi. Przeszukali go i
znaleźli tam... ceramiczną lampę sprzed czternastu wieków.
Najwidoczniej przypadła jeżowi do gustu.
Pobożna historia
Zeszłego lata słońce pieściło owoce w moim sadzie, pomagało im
rosnąć i wypełniać się przepysznymi cukrami. Gdy obrywałam śliwki, które
już mocno ciążyły gałęziom swojego drzewa, opowiedziało mi ono taką oto
historię. Wszystko zaczęło się Anno Domini 1148, gdy krzyżowcy
postanowili odbić Damaszek z rąk niewiernych. Oblegali mury miasta,
próbowali się do niego wedrzeć... ale na darmo. Gdy rozgoryczeni wracali
do siebie, w swoich jukach wieźli prawdziwy skarb – śliwki
damasceńskie. Historia uczciła ich niepowodzenie idiomem do dziś
używanym w języku francuskim: y aller pour des prunes, „wybrać się na
śliwki”, czyli „robić coś nadaremnie”.
Dawno, dawno temu
Wśród warzyw w ogródku jest takie jedno, które mogłoby
opowiedzieć wiele pięknych historii. Nazywa się por. Faraon Cheops na
przykład obdarowywał porami najodważniejszych żołnierzy, a rzymski
cesarz Neron uwielbiał je do tego stopnia, że nosił nawet przezwisko
„zjadacz porów”. Ale przede wszystkim to pospolite dziś warzywo według
legendy przyczyniło się do powstania pewnego narodu. Działo się to w
tych strasznych czasach, gdy Saksoni próbowali podbić Walię. Z mieczami w
garści Walijczycy walczyli do upadłego. Na polu bitwy wzbijały się
jednak takie tumany kurzu, że nie można było odróżnić swojego od
nieprzyjaciela. Rozwiązanie znalazł przyszły święty, a wówczas młody
książę Dawid, który zobaczył w pobliżu dziko rosnące pory. Na jego
rozkaz wszyscy walijscy wojowie zatknęli sobie do hełmu pory, dzięki
czemu mogli rozpoznawać się nawzajem, skoncentrować siły i wygrać bitwę.
Każdego roku 1 marca, w dzień świętego Dawida, Walia celebruje tamto
zwycięstwo. Ponieważ tak wczesną wiosną nie ma jeszcze dzikich porów,
zastępuje go żonkil. Dla turystów są to tylko zwykłe kwiatki. W oczach
Walijczyków jednakże żonkile stanowią godną szacunku inkarnację
zbawczego warzywa.
Zielone sanktuarium
Pewnego dnia, gdy Françoise i Christian Bougnoux siedzieli przy
porannej kawie i słoiczku miodu, przyszedł im do głowy taki pomysł: A
może byśmy zbudowali katedrę? To właściciele jednego z najbardziej
szalonych i poetyckich ogrodów, jakie znam. Nazywa się on Le Point du
Jour i znajduje w Verdelot, sto kilometrów na wschód od Paryża. Zaczęli
od postawienia metalowej konstrukcji na ogromnych dębowych pniach
pełniących rolę kolumn. Później posadzili buki, których gałęzie,
prowadzone pionowo, stanowić miały ściany boczne. Wieżę katedry zrobili z
gruszy drobnoowocowej, gdyż drzewo to osiąga nawet kilkadziesiąt metrów
wysokości. Zamiast dachu płoży się glicynia. Witraże zatytułowane
Pochodzenie rodziny zaprojektowała Laurence Weber. Ich fantastyczne
barwy odcinają się na tle ciemnej zieleni liści. Na wielkim ołtarzu z
kamienia stoi rzeźba Roberta Arnoux zatytułowana L’Envol (Odlot).
Roślinna katedra została otwarta 29 czerwca 2017 roku. Do 2023 roku
roślinność nada ostateczny kształt konstrukcji. Za sto lat będzie wciąż
żywa, będzie oddychać tchnieniem ziemi, nieba, zmieniających się pór
roku, opadających liści, rodzących się pąków i rozkwitających kwiatów.
Śpiewy ptaków będą jej muzyką, a jej cisza zaświadczy o pięknie tego
świata.
Wyspa skarbów
Archipelag Svalbard położony między biegunem północnym a
Norwegią stał się jednym z najważniejszych miejsc na ziemi. Tam właśnie
26 lutego 2008 swoją misję rozpoczął Globalny Bank Nasion, w którym ma
być przechowywany materiał siewny wszelkich roślin uprawnych. Ów sejf
wydrążony jest w wiecznej zmarzlinie i schodzi na sto metrów w głąb lodu
i skał. Długi zwężający się betonowy tunel prowadzi do przestrzeni
magazynowych. W temperaturze minus 18 stopni Celsjusza przechowuje się
tam ponad cztery i pół miliona nasion roślin uprawianych na całym
świecie. Gdyby doszło do katastrofy o zasięgu globalnym, wyrosną z nich
nowe uprawy, dzięki którymi ludzie będą mogli się wyżywić. Jest w tej
pięknej opowieści jeden minus. Otóż 19 marca 2017 angielski dziennik
„The Guardian” alarmował: „Arktyczna forteca strzegąca nasion z całego
świata została zalana na skutek topnienia wiecznej zmarzliny”. To
prawda, gleba częściowo rozmarzła i woda dostała się do przedsionka
budowli. Tylko do przedsionka, na razie…
Fragmenty książki Sekrety ogrodu Anne-France Dautheville w przekładzie Andrzeja Stańczyka.
Zapowiada się bardzo interesująca książka. Jakie ładne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia jak Wiola :)
OdpowiedzUsuńCóż. Zapowiada się na ciekawą książkę. Poza tym super klimatyczne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Widze tu ciekawą pozycję :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą premierą. 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńOoo cos niebanalnego
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń