niedziela, 16 kwietnia 2023

Mroczna melodia

Nowość:

„Promotor”

Monika Magoska – Suchar

 

Piękno muzyki dostrzega wielu, lecz jej istotę już nieliczni. Bezbłędnie zagrane nuty to pierwszy krok do sukcesu, lecz by osiągnąć potrzebne jest postawienie ich dużo więcej. Każdy z nich wymaga samozaparcia i żmudnych ćwiczeń. Maestria nie jest dana na zawsze i wszystkim utalentowanym, jedynie nieliczni ją osiągają, niekiedy cena jest dużo większa niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

 

Przyszłością Stelli jest muzyczna kariera, w jakiej nie ma miejsca na jakąkolwiek porażkę. Sukces już rysuje się na horyzoncie, nikt nie wątpi w jej ogromny talent, a przynajmniej tak było do tej pory. Nowy profesor ma niezwykle wysokie wymagania, a najlepsza do tej pory studentka musi udowodnić, że zachwyty nad nią nie były na wyrost. Jak trudno sprostać wyznaniu dziewczyna przekonuje się bardzo szybko. Ktoś wymaga od niej o wiele więcej niż od innych, w tej grze przegrany straci wszystko co dla niego ważne. Czy Stella jest jedynie pionkiem? Pozory mogą mylić, zwłaszcza jeśli samemu się je stwarza, by ukryć prawdziwy cel. Nie docenianie może zemścić się w najmniej spodziewanym momencie. Łatwo jest zagrać fałszywą nutę, lecz o wiele trudniej pozwolić wybrzmieć melodii płynącej z serca, zwłaszcza gdy od dawna nie słyszało się jej.

 

Mistrz i utalentowana uczennica, tajemnice sprzed lat oraz intryga, która czekała na odpowiedni moment by opleść niczego nie świadome ofiary. Jeśli do tego dodamy sensualny klimat, piękno klasycznych taktów oraz bohaterów, intrygujących od pierwszych stron to otrzymamy „Promotora”, historię, w jakiej tak naprawdę to, co najważniejsze skryte jest na samym dnie serca. Monika Magoska – Suchar bezbłędnie tworzy wątki, od których trudno oderwać się, wciągające już na samym wstępie, im bardziej w nie czytelnik zagłębia się tym  jednocześnie chce poznać jak się kończą, ale i celebrować ich poznawanie. Chemia pomiędzy postaciami jest szybko wyczuwalna, lecz to dopiero preludium do tego, co autorka przygotowała. Sekrety zasygnalizowane na wstępie stają się coraz mocniej odczuwalne, chociaż wciąż kryją swoją prawdziwą twarz. Nic nie jest oczywiste, a to, co już zostało odsłonięte daje pole do popisu dla wyobraźni oraz snucia przypuszczeń, jak dalej potoczą się losy postaci. Pisarka postawiła na emocjonalny rollercoaster, zaskakując wirażami w fabule i wyprzedzając oczekiwania czytających. „Promotor” na moment nie gubi rytmu, płynnie przechodząc od mrocznej manipulacji do uczuciowego labiryntu aż do finału, w którym splot okoliczności po raz kolejny stawia dający do myślenia znak zapytania.

 

Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję

Autorce: Monice Magoskiej - Suchar 

oraz

 

sobota, 15 kwietnia 2023

Jak zadbać o mózg

Nowość:

„Zachowaj mózg w świetnej formie”

Dr Sanjay Gupta

 

Mózg, wydawałaby się, że organ jeden z wielu, ale bez niego nie przetrwamy, oczywiście funkcje możemy podtrzymać, lecz już bez jakiejkolwiek świadomości. Odkrywamy jego tajemnice, jednak wciąż bardzo dużo sekretów przed nami. Jak się okazuje nie wiemy jakie ma granice oraz możliwości, im większa wiedza o nim, tym więcej znaków zapytania.

 

Coraz bardziej dbamy o swoje ciała, zwłaszcza o fizyczną jego stronę, opieka zdrowotna również nam sprzyja. Żyjemy coraz dłużej, a choroby jakie jeszcze nie tak dawno były śmiertelne udaje się leczyć. Nauka pomaga nam zrozumieć jak funkcjonują nasze organizmy, a to pozwala na wdrożenie środków zapobiegawczym by nie pogorszyć ich stanu lub wręcz polepszyć. To wszystko jest już dla nas oczywistością, mniej więcej pamiętamy co nam służy, co szkodzi, czego lepiej unikać. Zdrowy styl życia odmieniany jest przez wszystkie przypadki, dostęp do poradników i podręczników z tego zakresu jest ogromny, może nawet przytłaczać. „Zachowaj mózg w dobrej formie” skupie się na jednym z najważniejszych organów, a dzięki autorowi otrzymujemy pakiet informacji, pozwalający również zrozumieć i jego działanie. Oczywiście doktor Sanjay Gupta nie jest pierwszym, który zajął się tym tematem i z pewnością nie ostatnim. Temat jakby nie było ciekawy i często poruszany, jednak w przypadku tej książki łączy wiele wątków, zwłaszcza w jednym celu – przekazaniu wiadomości jak zadbać o nasz mózg. Wiele teorii i informacji krąży wokół nas, często sprzecznych, niektóre szybko okazują się przedwczesnymi, inne z czasem zastępowane są nowymi lub po prostu okazują się błędnymi. Jak więc odnaleźć te właściwe? Dobrą drogą jest oparcie się na tych, pochodzących od naukowców i przekazywanych przystępnie. Autor jest neurochirurgiem, wykładowcą akademickim i korespondentem medycznym. W swojej książce stara się przekazać wiedzę, jaką powinno zaimplementować do życia codziennego. Nie stara się kogokolwiek przekonać, że starzenie jest jedynie mitem, wprost pisze, iż starości boimy się, a naszych umysłów to również dotyczy. Słowo demencja budzi i ogromnej grupy ludzi lęk większy niż inne problemy późnego wieku, zwłaszcza, że i młodsi jej doświadczają. Doktor Sanjay Gupta skupił się w „Zachowaj mózg w świetnej formie” na tym, co zrobić  zgodnie z tytułem. Nie jest to jedna rzecz, a cały proces, złożony z mniej bardziej skomplikowanych działań. Najprostsze dotyczą stylu życia, bardziej skomplikowane dziedzictwu genetycznemu – determinującemu niejedno, lecz nie wszystko. Pomiędzy tymi dwoma punktami jest miejsce na dużo działań, które da się wprowadzić przy wcale nie tak dużym wysiłku, lecz wymaga to od nas chęci, znajomości tematu oraz pokonaniu czasem przyzwyczajeń i wpojonych zasad. Co ważne autor przekazuje własne doświadczenia oraz innych naukowców, zwracając uwagę, że nie ma jednej uniwersalnej metody i to, co działa w przypadku kogoś, wcale nie musi tak samo lub w ogóle nie zda egzaminu u kogoś drugiego. Jednakże brak jakichkolwiek ruchów z naszej strony jest biernym oczekiwaniem w sytuacji, kiedy możemy spróbować zapobiec.

 

 

 

 

 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję:
 

 

piątek, 14 kwietnia 2023

Korowód fałszerzy

Nowość:

 „Fałszywi arystokraci”

Marek Teler

 

Kradzież tożsamości nie jest niczym nowym, brzmi poważnie i stoi za tym wiele motywów, ma również niejedne oblicze. Podszywanie się pod kogoś jest jednym z nim i wcale nie jest nowym wynalazkiem ludzkości. Wprost przeciwnie znane jest od wieków i wcale nie odeszło do lamusa.

 

Bycie na świeczniku dla jednych jest uciążliwym obowiązkiem, dla drugich czymś zwyczajnym, są i tacy, którzy wykorzystują okazję by rozpocząć życie kogoś, kim nie są. Dlaczego? Może dla władzy, splendoru, pieniędzy, kariery? Każdy przypadek jest innym, niekiedy zależny od momentu w historii o okazji jaką daje? Czasem pomaga splot okoliczności  - tak jak w przypadku króla Władysława Warneńczyka, którego tajemnicza śmierć przez lata dawała pole do popisu by podawać się za niego. Podobnie sprawa miała się z carówną Anastazją, której osoba, przez dekady wzbudzała zainteresowanie i to nie tylko z powodu rewolucyjnych zbrodni. Kim tak naprawdę była Anna Anderson podającą się za Anastazję z rodu Romanowów? Jak to możliwe, że przez tak długo wielu wierzyło jej?  Ktoś poszedł jeszcze dalej i ogłosił się następcą cara – Dymitr zwany Samozwańcem sięgnął po koronę carską i to z sukcesem, krótkotrwałym, lecz z poparciem możnowładców polskich i wschodnich. Można by powiedzieć, że skorzystali z okazji, lecz tak naprawdę stoi za tym o wiele więcej. Nie oni jedyni zrobili użytek ze sprzyjającej sytuacji, własnej odwagi lub też tupetu i przede wszystkim ludzkiej chęci uwierzenia w najbardziej nieprawdopodobną opowieść, lecz dobrze opowiedzianą.

 

Historia kołem się toczy i co jakiś czas powtarza, gdyż jakoś uczenie się na błędach nie zawsze na wychodzi albo po prostu uznajemy, że nie popełnimy ich, krocząc tą samą ścieżką, co mający je na swoim koncie.  „Fałszywi arystokraci” autorstwa Marka Telera są obszernym kompendium po tej części dziejów, jaka opiera się ma oszustwach, lecz nie byle jakich, bo sięgających szczytów władzy, mających miejsce w elitarnym towarzystwie i wśród najbardziej uprzywilejowanych. Jak to możliwe, że czasem nawet przez lata komuś udaje się podawać za kogoś kim nie jest i nie zostać od razu zdemaskowanym? A może trzeba rozpocząć od ludzi jacy przyjmują tożsamość innych albo kreują ją tak, by zdobyć prestiż, uznanie i często władzę? Autor daje odpowiedzi na te pytania oraz wiele kolejnych, które nasuwają się podczas podróży przez wieki jego książką. Zmieniają się epoki, historyczne okoliczności, lecz jak się okazuje zawsze znajdzie się człowiek, umiejący wejść w cudze buty albo dopasować się do czyjegoś życiorysu i to na tyle skutecznie, iż trafiają na karty historii jak i ich pierwowzory. Co nimi kieruje? Niejeden motyw, każdy ma swój, jednych możemy się domyślać, drugie są znane. „Fałszywi arystokraci” to w żadnym razie spis oszustów, lecz barwna opowieść, o czasach i tych, którzy wykorzystali szansę, jakiej nie dostrzegł nikt inny. Marek Teler każdą postać przybliża czytelnikom z perspektywy różnorodnych dziejowych annałów, pierwowzór i jego fałszywe alter ego są obszernie omawiani na tle kontekstu danej epoki. Fascynująca opowieść sięga i głęboko w przeszłość, ale również tej niedawnej, w każdym momencie historii może bowiem pojawić się ktoś, kto zapragnie być żyć życiem kogoś znanego.





Za możliwość przeczytania książki
 dziękuję 
wyd. Rebis

 

 

środa, 12 kwietnia 2023

Survivalove potyczki

Przedpremierowo:

„Survivalove starcia”

Melissa Darwood

 

Podobno na tyle się znamy na ile nas sprawdzono. No cóż niektóre „testy” mogą okazać się dość niecodzienne i naprawdę mogłoby w ogóle być nam darowane. Niestety splot okoliczności, fatum, los lub po prostu nasze własne działanie, czasem z udziałem osób drugich, zmuszają nas do pokazania na co nas stać. Oczywiście nie zawsze za naszą zgodą, bywa, że i przy głośnym sprzeciwie, ale niestety wykręcić się od życiowego wyzwania raczej nie da się i wtedy dopiero zaczyna się zabawa …

 

Dobrymi chęciami droga do piekła wybrukowana, a dzięki plany stanowią wprost zaproszenie do niego. Gdyby Kora tylko o tym wiedziała, lecz jak to bywa w życiu nie miała zielonego pojęcia co ją czeka. Osłodą na perturbacje, o jakich niedawno nie miała pojęcia mógłby być Ragnar, tyle, że jakoś nie jest, można go śmiało włożyć do przegródki – mało mam na głowie? Problem jedynie w tym, iż przy jego gabarytach z pewnością się do niej i żadnej innej zresztą również, nie zmieści się. Nawet fizjonomia wikinga, filmowego a jakże, nie równoważy całej reszty niedogodności, wynikających z służbowego wyjazdu, mającego całkiem inny przebieg niż ktokolwiek spodziewał się. Jak więc potoczy się współpraca tych dwojga? Oboje robią wszystko by jak najlepiej czyli byle osiągnąć założony cel, chociaż jak się okazuje droga do niego jest bardzo wyboista i znajduje się w całkiem nieoczekiwanym entourage`u! Co wyniknie z tej jakże nieszablonowej podróży? Niewątpliwie niecodzienny sprawdzian z umiejętności przetrwania w towarzystwie z jakim zaczęło się pisać całkiem inny scenariusz niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Jakby nie było kto się czubi ten się …, a niekiedy naprawdę mało dzieli nienawiść od …

 

Slow burn oraz hate-love, mówi Wam to, coś? Odpowiedź na to pytanie znajduje się najnowszej książce Melissy Darwood, w której oba wątki doskonale się z sobą splatają i nie tylko. Stanowią one dla siebie intrygujące uzupełnienie oraz równocześnie wzajemnie źródło dalszego ciągu, co daje w efekcie pełną niespodzianek oraz przede wszystkim przy jakiej naprawdę trudno nudzić się lekturę. „Survivalove starcia” jak najbardziej są odpowiednim tytułem dla historii, w jakiej jednego i drugiego nie brakuje, a pomiędzy nimi są oczywiście uczucia o charakterze więcej niż zmiennym, lecz zapewniającym świetną rozrywkę, zwłaszcza, że towarzyszy im bardzo wiele potyczek słownych oraz humoru sytuacyjnego i nie tylko. Pisarka zadbała o podsycanie emocji, tak tych czytelniczych jak i u bohaterów, prowadzących w obu przypadkach do niejednej niespodzianki, co jest kolejnym plusem. Tak naprawdę nikt nie wie co jeszcze będzie mieć miejsce, a oczekiwania rosną w miarę czytania u wszystkich. Można jak najbardziej przypuszczać jak potoczy się akcja „Survivalovych starć”, lecz Melissa Darwood przygotowała zwroty w fabule tak, by zaskoczyć wszystkich, w końcu motywy slow burn oraz hate-love mają swoje wymagania, a ona doskonale wie jak wykorzystać to, co  w nich najlepsze oraz spleść z własnym pomysłem na książkę. Pozostaje jeszcze finał z elementem, jakiego nikt nie domyśla się, lecz jak najbardziej dopasowanym do całości

 Premiera:

13 kwietnia

 

Za możliwośc przeczytania ksiażki 

dziękuję

Autorce

poniedziałek, 10 kwietnia 2023

Koniec czy początek?

Przedpremierowo:

„Grzechy krwi. Finisz”

Magdalena Winnicka

 

Koniec czasem oznacza coś zupełnie innego niż jest spodziewane. Zamiast finiszu pojawia się coś nowego, co w ogóle nie powinno mieć miejsce, a jednak jest i przynosi z sobą szansę, czasem nie byle jaką. Co zrobić z nagłą zmianą planów? Próbować walczyć z nimi czy sprawdzić gdzie prowadzą?

 

Częściej niż sądzimy przeszłość przypomina o sobie, raczej w chwilach kiedy nie jesteśmy na to przygotowani. Filomena przekonała się o tym po raz kolejny. Jesper również wie jak może wpłynąć na człowieka to, co zdawało się być zamkniętym rozdziałem. Tych dwoje ma ze sobą dużo wspólnego, zwłaszcza, że połączyła ich sprawa, której zakończenie miało całkiem inny przebieg niż zakładali. Wstęp do znajomości był osobliwy, lecz najważniejsze dopiero przed nimi. Czy dobrze robią łącząc siły i obierając całkiem nowy kierunek w swoim życiu? Wystarczy jeden nieprzemyślany krok i mogą stracić wszystko, ale już dużo zaryzykowali, zagrożenie nie jest im obce, teraz jednak nabrało nowych odcieni. Odpowiedzialni są nie jedynie za siebie, decyzje jakie podejmą odbiją się także na ich rodzinach oraz interesach. Wrogowie czekają na błąd, ten popełnić łatwo, czasem pojawia się tam, gdzie wydaje się, że go z pewnością nie będzie … Ile będzie kosztowało to Filomenę i Jespera?

 

Jeżeli ma być finał, to najlepiej taki z fajerwerkami i jeszcze z przytupem na dodatek. Oczywiście nie powinno zabraknąć domknięcia wszystkich wątków oraz pojawienia się nowych, ale także tego wszystkiego, co podobało się wcześniej. Łatwiej podsumować oczekiwania niż je spełnić, przenosząc na papier i to w lubianej konwencji. Magdalena Winnicka jak najbardziej połączyła to, czego chcą czytelnicy z własnym pomysłem na zakończenie, co w efekcie końcowym dało książkę „Grzechy krwi. Finisz”. Emocje czytelnicze już na wstępie są duże, a to jedynie zapowiedź tego, co wydarzy się dalej. Szybka akcja i pojawiające się zwroty zaskoczą czytelników niejednokrotnie, gdyż spokojna egzystencja bohaterom raczej nie grozi, za to stawienie czoła przeszłości, temu, co obecnie ma miejsce i jeszcze będzie miało jak najbardziej mocno rysuje się przed nimi. Autorka wie doskonale jak sprawić by czytający nie tylko trzymali kciuki za jednych i czekali jaki los spotka ich przeciwników, lecz również czuli autentyczne zdziwienie rozwojem sytuacji. „Grzechy krwi. Finisz”. Mają wszystko to, co lubią czytelnicy czyli fabułę, gdzie niebezpieczeństwo wcale nie jest hipotetyczne, uczuciową szaradę, sensacyjne elementy oraz oczywiście postacie, które przyciągają uwagę i wcale nie tak łatwo przewidzieć jak daleko mogą się posunąć w zdobyciu celu, jaki sobie upatrzyli.

 

Premiera:

26 kwietnia 2023 

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję: