Nowość:
„Zwierciadło”
Cykl: Zaginione Narzeczone
Nora Roberts
Podobno zwierciadło prawdę ci powie…
A jeśli nie tyle powie, co pokaże i to dosłownie? Pozwoli zajrzeć tam gdzie
wszystko zaczęło się i wciąż ma wpływ na teraźniejszość? Czy odważysz się
zrobić krok w taflę lustra, chociaż nie wiesz kogo spotkasz po drugiej stronie
i co może wydarzyć się?
Niekiedy z początku nie wiemy z kim
przyjdzie nam się zmierzyć, lecz z czasem nasza wiedza poszerza się, bywa, iż
dość bolesnym kosztem. Sonya MacTavish odziedziczyła imponującą posiadłość nad samym
Oceanem Atlantyckim. Pełen uroku dom ma jednak już lokatorów, ilu? Z każdym
tygodniem przekonuje się, że ktoś jeszcze go zamieszkuje. Duchy. Nie tak dawno
nie wierzyłam w nie, a teraz żyje z nimi na co dzień i wcale nie narzeka, poza
jednym wyjątkiem. Coś jeszcze otrzymała w spadku. Rodzinną klątwę, jaka ma
wpływ również na nią. Plotki i pogłoski trochę rozjaśniły tajemnicę rezydencji,
lecz dużo więcej dowiaduje się dzięki snom, aż nazbyt realistycznym oraz
wizjom, równie mocno odczuwalnym. Pojawia się coś jeszcze, co pozwala jej na
poznanie historii budynku oraz przede wszystkim przeszłości rodziny, jaka wciąż
jest żywa. Zwierciadło, prawdziwy antyk, lecz najistotniejsza w nim jest możliwość
przejścia do przeszłości. Nagle Sonya jest świadkiem wydarzeń, które stawiają w
nowym świetle historię rodu i równocześnie odsłaniają się przed nią sekrety, o
jakich nikt nie miał pojęcia. Dzień, który miał być najszczęśliwszy zmienia się
najbardziej tragiczny, kiedy panna młoda zostaje zamordowana. Na tym nie
koniec, gdyż jest jeszcze pewna zagadka. Nadszedł czas by Sonya ją rozwiązała,
lecz jak to zrobić jeśli wciąż nie zna wszystkich detali? Ile czasu ma na
znalezienie niejednej odpowiedzi i tej najważniejszej, od jakiej zależy przyszłość?
Niektóre dziedzictwa niosą z sobą duży ciężar, jakiego nie zawsze jesteśmy
świadomi, lecz nie ma od niego odwrotu…
Spadek. Duchy. Niespodziewana
dziedziczka i klątwa sprzed dziesiątków lat. Cykl Zaginione Narzeczone to kilka gatunków połączonych w jedyną w swoim
rodzaju opowieść. Trochę grozy i thrillera, romans, tajemnice i oczywiście nawiedzony
dom. To wszystko spod pióra Nory Roberts, potrafiącej jak zawsze nie tylko
zaintrygować czytelników, lecz także otworzyć drzwi do stworzonego przez siebie
świata, przez jakie przechodząc zostaje się w nim na dłużej. Zwierciadło, jak
przystało na drugi tom, dostarcza nowych emocji oraz oczywiście informacji, jakie
znane nam już szczegóły stawiają w trochę innym świetle. Jednak do wyjaśnienia
rodzinnych tajemnic wcale nie jest bliżej, a to, iż poznaliśmy lepiej bohaterów
jest źródłem nowych znaków zapytania. Gdzie kończy się przeszłość i zaczyna
teraźniejszość? Granica zaciera się coraz mocniej i widzimy to nieustannie, co
wnosi dodatkowego klimatu złowieszczości, rozwiewanego, chociaż nie do końca
przez duchy, które szybko stały się czymś jak najbardziej oczywistym. To
połączenie realnej płaszczyzny z tą nadprzyrodzoną jest jednym z napędów akcji,
pozostałe splecione są z nią nierozerwalnie i wzajemnie nadają odpowiedniej
szybkości całości. Dodajmy do tego krajobraz Maine z miasteczkiem jak z
pocztówki oraz rozległą oraz wiekową posiadłość i dostajemy historię, w jakiej
wydarzenie zmieniają się jak pogoda nad morzem. W jednej chwili są radosne i pełne
jasnych barw by w ułamku sekundy zmienić się w mroczne i pełne grozy. W „Zwierciadle”
jest to widoczne jeszcze mocniej niż w pierwszej części, kontrast dostrzegamy
nieustannie, tak samo jak i cień niepokoju, jaki kryje się pomiędzy wierszami,
który zapowiada, że to, co najgorsze dopiero nastąpi wkrótce. Kiedy? Tego
dowiemy się w najmniej spodziewanym miejscu i momencie. Pozostaje jedyni czekać
na finałowy tom i zastanawiać się co jeszcze zdarzy się i jaki sekret pozostaje
wciąż nieznany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz