Ewa
Cielesz
Najpierw
jest ta chwila, kiedy kogoś zauważamy lub zostajemy spostrzeżeni. Niby nic
wielkiego, ale czyjaś twarz pozostaje w pamięci, wciąż jest przed oczami. Ale
to dopiero początek czegoś co nie było w planach, co zmieni dużo i przyniesie z
sobą szczęście, lecz być może również niepokój i łzy. Wszystko co wydarzy się
później będzie miało źródło w tym pierwszym spojrzeniu …
Życie
to sztuka, sztuka to życie, Jagoda często egzystuje tym mottem, kolory do niej
przemawiają, a wrażenia jakie odczuwa odzwierciedla na płótno. Ostatnie
tygodnie przyniosły jej wiele emocji i przede wszystkim zmian, ale czy jest ona
nie gotowa? Po części staje przed faktami dokonanymi, a jeszcze nie wie, że to
nie koniec zawirowań w jej życiu i otoczeniu. Przypadkowe spotkanie staje się
wstępem do uczucia, na które nie można być przygotowanym. Znajomość z Ochirem
wypełnia życie Jagody, utalentowanego muzyka i zdolną malarkę łączy uczucie,
ani proste, ani łatwe w codziennej egzystencji. Pojawiające się różnice
wystawiają na próbę świeże więzy. Czy stąpanie po linie nie skończy się bolesną
porażką? Próby dopasowania się są raniącymi lekcjami przy poznawaniu drugiego
człowieka. Łatwo zbyt szybko poddać się, ale czy podtrzymywanie czegoś co jest
przyczyną smutku i rozdarcia ma sens? Jednak co z tym niezwykłym uczuciem,
jakie zaistniało tak nagle i wciąż o sobie przypomina?
Dwoje
ludzi, różniący się od siebie prawie pod każdym względem, ale coś ich do siebie
przyciąga, czy to miłość? Na to pytanie odpowiedź jest prosta i skomplikowana
jednocześnie, podobnie jak historia Jagody i Ochira. Nie ma w niej nic
banalnego, zwyczajność otoczona jest niedopowiedzeniem, jakąś tajemnicą w tle
oraz gwałtownymi emocjami. „Słońce umiera i tańczy” ma w sobie to coś co
skłania do refleksji nad istotą miłości oraz tego co w związku dwojga ludzi
ważne. Autorka zresztą nie ogranicza się tylko do więzi między kobietą i
mężczyzną, wątki drugoplanowe również bazują na uczuciach, całych ich wachlarz krąży
pomiędzy bohaterami, ich wzajemne interakcje głęboko są zakorzenione w
emocjonalnej stronie, nawet gdy oni sami tego nie dostrzegają. Równie ważną
rolę pełni sztuka, muzyka i obrazy ujawniają to co skrywane na dnie duszy lub
czego postacie nie są świadome, a co leży u podstaw ich działań. Pewne demony
zakłócają szczęście, chociaż czy ono w ogóle zaistniało? Może z
niedopuszczanych do siebie tęsknot zrodziło się coś co było naznaczone
niewidocznymi bliznami? Jeżeli do tego doda się atmosferę artystycznego Krakowa
to powieść „Słońce umiera i tańczy” nabiera niecodziennego klimatu,
zapowiadającego, że kryje się w niej niejeden sekret i równie wiele emocji.
Kameralność nie wyklucza nieoczekiwanych zwrotów fabuły oraz wynikających z
nich pytań, a odpowiedzi zaskakują. Serce i rozsądek nie zawsze podążają tą
samą ścieżką, czasem jest to widoczne dla postronnych, lecz najbardziej
zainteresowanym zdaje się umykać ten fakt, jak rozwinie się miłość dwojga
artystów?
Za możliwość przeczytanie książki
dziękuję
BookSenso
oraz
wydawnictwu Axis Mundi
Niestety nie czuję się w ogóle zainteresowana tym tytułem.
OdpowiedzUsuńMnie również jakoś nie Kusi.
OdpowiedzUsuńTym razem i ja chyba podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam i sama sprawdzę ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola z bloga pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com