wtorek, 21 marca 2017

Tylko sukienka?

"Dziewięć kobiet, jedna sukienka"
Jane L. Rosen


Jeden ciuch, idealny dla prawie każdej kobiety? Czegoś takiego nie ma, chyba, że jest to mała czarna sukienka. To ona jest w stanie uratować kobietę kiedy okazuje się, iż pomimo niedomykającej się szafy nie ma się w co ubrać. Sprawdza się na wielkiej gali i na bardzo kameralnym przyjęciu, pozwala czasem chociaż na chwilę poczuć się kimś innym i bywa odrobiną luksusu. Niekiedy też daje nadzieję, dla kilku osób staje się punktem zwrotnym w ich życiu. Dobra wróżka dobra jest dla Kopciuszka, a współcześnie wystarczy ona - czarna sukienka, nic więcej i nic mniej.

Chwila kiedy były facet dowiaduje się kogo stracił jest bezcenna i Natalie marzy by Flip znalazł się właśnie w takiej sytuacji. Niestety jak na razie dziewczyna widzi to jedynie w swoich marzeniach. Ale i do niej uśmiecha się los gdy pomaga pewnemu gwiazdorowi, a czarna sukienka, ekskluzywnego projektanta, świetnie nadaje się by w jego towarzystwie pojawić się na premierze filmowej. Felicia od dobrych kilkunastu lat żyła pewnym marzeniem, straciła już nadzieję na jego urzeczywistnienie, jednak gdy otwiera prezent urodzinowy wszystko się zmienia. W tej kreacji jest całkowitym przeciwieństwem siebie, a ktoś właśnie ma okazję to zauważyć. Andy skupiła się na swej pracy, czy w końcu dostrzeże  szansę na szczęście? Mała czarna psuje prawie każdej kobiecie, lecz właśnie w tym "prawie" kryje się niuans, doświadczone oko wychwyci kto ją doceni, a do kogo nie powinna trafić. Zapracowana pani detektyw zaczyna patrzeć na siebie z całkiem nowej perspektywy, czyżby coś sprawiło, iż zauważyła prawdę? Medina zawsze była dumna ze swego zdrowego rozsądku i nie rozumiała swej siostry i niedorzecznych pragnień, ale spojrzenie w lustro uświadomiło jej, że świat nie jest tak prosty jak do tej pory sądziła. Bycie sobą nie jest łatwe, lecz życie w kłamstwie także, a czarna suknia bywa symbolem wolności ...

"Dziewięć kobiet, jedna sukienka" i powinno się dodać kilku facetów, a do tego wiele humoru, ciepła, uczuć oraz Nowy York jako tło. Niby elementy znajome, niby nic nadzwyczajnego, ale - no właśnie jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach i być może ubiera się w małą czarną. Jane L. Rosen dała swoim czytelnikom lekturę w jakiej nie brak emocji, romantyzm też odgrywa swoją rolę, przyjaźń również znalazła w niej swoje miejsce, lecz przede wszystkim jest to opowieść o ludziach, którzy w pewnym momencie znaleźli się na życiowym zakręcie, coś właśnie się dla nich zakończyło i stoją przed czymś, czego nawet nie są świadomi - szansą na odmianę swej dotychczasowej egzystencji. Tytułowa sukienka pojawia się na ich drodze i okazuje się punktem zwrotnym, jak to możliwe? Autorka konstruując fabułę osią akcji uczyniła właśnie małą czarną, wplatając ją w perypetie bohaterek i bohaterów. Natalie, Andie i Felicia to tylko niektóre z postaci jakie odczują wpływ sukienki, nawet do końca nie zdając sobie sprawy z jej siły oddziaływania i to nie tylko jako kreacji sezonu. "Dziewięć kobiet, jedna sukienka" jest opowieścią o ludziach jacy poczuli się zagubieni w pewnej chwili i dzięki wsparciu, niekiedy zupełnie obcych osób, zaczęli żyć pełnią życia. Jane L. Rosen połączyła odrębne historie bohaterów w jeden zbiorowy portret współczesnych mieszkańców wielkiego miasta namalowany z pomocą przyjaźni i miłości.


Za możliwość przeczytania książki 
  dziękuję: