„Kochanice
króla”
Phillippa
Gregory
Piękne,
mądre, inteligentne, nieodrodne córy swojego rodu, jakiego hasłem przewodnim
jest zasada rodzina przede wszystkim. W tym idealnym obrazie jednak istnieją
rysy i to głębokie, a gdyby mu się przyjrzeć z bliska dostrzegłoby się także
wiele ciemnych, wręcz mrocznych detali. Interes rodzinny jest święty, temu
podporządkowane jest wszystko, a przede wszystkim wszyscy, gdzie w tym
wszystkim miejsce dla człowieka? W ostatecznym rachunku nie liczy się on, lecz
oni, czyli familia, w niej potęga, lecz czy dająca siłę? One – córki jedynie są
środkiem do celu, narzędziem, obiektem, a nie podmiotem, chociaż czy na pewno?
A co z własnymi marzeniami i ambicjami? To już osobna opowieść, czasem zgodna z
rodzinną strategią, czasem wprost przeciwnie, co może wyniknąć gdy ma się
własną wizję na swoje życie?
Henryk
VIII przeszedł do historii z kilku powodów, jednym z nich są jego małżeństwa –
dokładniej mówiąc sześć. Sześć kobiet, noszących miano królewskiej małżonki, za
którym szły przywileje, prawa oraz obowiązki, a przede wszystkim jeden –
urodzić syna, następcę tronu. Wszystko inne schodziło na dalszy plan, liczył
się tylko i wyłącznie męski potomek, żeńska część rodu była użyteczna jako
środek w politycznych mariażach, ale nic poza tym, a przynajmniej taka była
teoria, czy słuszna, czas pokazał …
Podobno
różniły się od siebie jak dzień od nocy, spokojna, piękna, Maria i pełna
wigoru, olśniewająca, Anna, łączyły je więzy krwi oraz nazwisko Boleyn. Już od
urodzenia ich droga życiowa była określona, przede wszystkim właściwe
małżeństwo, takie, które umocniłoby, a jeszcze lepiej gdyby podniosło prestiż
rodziny i pozycję na drabinie społecznej. Jednak konkurencja w tej dziedzinie
jest duża, każdy ród ma podobny cel, by go osiągnąć nie można kierować się
emocjami, w ich miejsce wchodzi zimna kalkulacja wręcz lodowata. Maria wydaje
się już poza takimi rozgrywkami, młoda mężatka, dwórka królowej już spełniła
swój obowiązek wobec familii Boleyn, teraz jej powinnością jest urodzenia
dziedzica dla Careyów. Jednak młoda kobieta przekonuje się, że tak naprawdę dopiero
jej powinności wobec rodziny zaczynają się. Anna jest tuż obok, jej zadaniem
jest służyć pomocą, radą i opiekować się siostrą oraz zrobić wszystko by jej
misja zakończyła się sukcesem czyli … zostanie kochanką króla Anglii i Francji
Henryka VIII i urodzenie mu syna. W tym zadaniu nie liczy się Maria, jej
uczucia i zdanie, z czego doskonale zdaje sobie sprawę Anna, jednak nie
zamierza pozostać w cieniu. Zresztą to ona zawsze umiała zwrócić na siebie
uwagę otoczenia i co ważniejsze zdobyć to czego pragnęła. Siostrzana
rywalizacja? Tak i to bez względu na koszty, bo liczy się zwycięzca, a raczej
zwyciężczyni, chociaż czy aby na pewno? Każda z kobiet wie coś jeszcze – są
tylko i wyłącznie pionkami, ale żadna z nich nie chce się z tym pogodzić. Kiedy
na jedną spływają przywileje druga zawsze stoi tuż obok, niedostrzegana, ale gotowa
by zająć miejsce w tym wyścigu po potęgę, władzę i majątek. Naiwna Maria i
przebiegła Anna, a może na odwrót? Która z nich ma szansę na sukces? Chociaż
czy są one ważne w tej grze? Ich świat to pełne przepychu komnaty, wspaniałe
ogrody i liczne rozrywki, lecz i wieczne rozglądanie się w poszukiwaniu
potencjalnej rywalki. Intrygi, plotki, pomówienia, oszustwa, to chleb, dworski,
powszedni i jakże pożywny, podobnie jak podszepty we właściwym momencie do
odpowiedniego ucha.
Pomiędzy
miłością i nienawiścią jest cały wachlarz emocji od sympatii poprzez obojętność
aż do rozpaczy. Maria doznała ich wszystkich, jej życie to prawdziwy
kalejdoskop wzlotów i upadków, jednak po każdym powstawała i dalej walczyła o
to co dla nie było najważniejsze. Wytrwałość Anny została nagrodzona, zdobyła
dokładnie to co sobie zaplanowała, koszty nikogo nie obchodziły, podobnie jak
jej uczucia, zresztą blask korony i splendoru dla rodu przyćmiewał wszystko …
Dwie
niezwykłe kobiety, żyjące w czasach kiedy historia właśnie wchodziła w kolejny
swój wiraż. Jedna z nich stała się powodem rewolucyjnych zmian, jakie do dziś
są podstawą królestwa Anglii, postać drugiej jest wspominana przy okazji. Każda
z nich miała swoje przysłowiowe „5 minut”. Zapisanie się w historycznych
annałach czasem jest dziełem przypadku, czasem wynikiem zasług, ale bywa i tak,
że miejsce w nich zapisane jest krwawymi zgłoskami. Zdobycie celu to jedno,
lecz utrzymanie go w rękach to jeszcze trudniejsze zadanie, przyroda nie lubi
próżni, a dworskie otoczenie szybko dostrzega lukę, jaką należy wykorzystać z
jak największą korzyścią dla siebie … Jeżeli komuś się udało, dlaczego ktoś
inny ma nie wykorzystać już przetartej ścieżki? Maria doświadczyła tej lekcji
pierwsza, Anna ją obserwowała, lecz czy mogła wykorzystać doświadczenia siostry?
Kiedyś była jej mentorką, teraz jest królową, jednak łaska królewska na pstrym
koniu jeździ, a stałość w uczuciach i wierność nie są cechami Henryka VIII …
Phillipa
Gregory oddała w najdrobniejszych szczegółach świat renesansowego dworu
królewskiego, jednakże stanowi on tylko wspaniałe tło dla głównych bohaterek –
Anny i Marii z rodu Boleyn. Zawsze to ta pierwsza wysuwa się na plan pierwszy,
jednakże autorka oddała głos tej mniej znanej, jakiej osoba skrywa się w cieniu
starszej siostry, chociaż to nie od niej wszystko rozpoczęło się. Podobno
historię piszą zwycięzcy, może dlatego to właśnie królowa Anna znajduje się w
centrum uwagi od tylu wieków, lecz gdy opowiada je osoba, będąca naocznym
świadkiem i jednocześnie uczestnikiem wydarzeń, stojąca nieco z boku,
perspektywa jest równie interesująca, a może nawet ciekawsza. Phillipa Gregory
nie walczy ze stereotypami, nie szuka sensacyjnych detali i nie tworzy alternatywnego
rozwoju wydarzeń, opiera sięga to na tym co faktycznie miało miejsce, lecz przedstawia
to z niezwykłego punktu widzenia. Maria Boleyn Carey Stafford to postać może i zapomniana,
ale jako główna postać umiejąca przykuć uwagę, a w roli narratora łącząca rolę
pierwszoplanową z funkcją drobiazgowego kronikarza i obserwatora. „Kochanice
króla” to nie jedynie romans historyczny, to o wiele więcej – prawdziwa saga w
jakiej nie brak intryg, kłamstw, chwil radości i momentów kiedy porażki są
równoznaczne z wyrokiem śmierci.
Wszystko to w otoczeniu wystawnych uczt, polowań w rozległych puszczach i w
zaciszu królewskich komnat. Jednak to nie piękna bajka, lecz jak najbardziej
drobiazgowo oddana historia w jakiej splotły się dynastyczne cele, pragnienie
władzy, prawdziwa miłość i wyrok za niespełnione obietnice … Kto w ostatecznym
rachunku zwyciężył? Henryk VIII? Anna, królowa Anglii i Francji, z rodu Boleyn?
Maria Boleyn Carey Stafford? Odpowiedź znajduje się na stronach książki
„Kochanice króla” …
Za przeczytanie książki
Dziękuję
wydawnictwu Książnica
i
Zapowiada się bardzo ciekawie. Sama wprawdzie nie gustuje w tego typu literaturze, ale moja ciocia tak, więc jej polecę ową pozycje. Myślę, że będzie bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
UsuńPóki co nie czytam recenzji bo książka czeka na półeczce i cieszy oko cudną okładką.
OdpowiedzUsuńPotem będzie cieszyć dobrą historią :)
UsuńCzytałam kiedyś tam, potem oglądałam film, a teraz poznaję po kolei wszystkie książki Gregory. "Kochanice króla" również przeczytam ponownie, bo autorka ma niebanalne pióro i zdolność do przekazywania wydarzeń historycznych w sposób plastyczny, nie nudny i wciągający.
OdpowiedzUsuńFaktycznie Autorka świetnie oddaje tło historyczne, splatając z tym co faktycznie mogło mieć miejsce :)
UsuńWidziałam film, ale książkę muszę przeczytać!!! Już od dawna mi się marzy twórczość Phillippi Gregory
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem książka jeszcze lepsza niż film :)
UsuńZazdroszczę możliwości czytania książki. Chętnie bym też ją przeczytała.)
OdpowiedzUsuńMoże okazja się nadarzy :)
UsuńMam w planach wszystkie książki tej autorki
OdpowiedzUsuńRównieżmam podobne plany :)
UsuńPo tematyce coś czuje, że może mi się spodobać:D
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobała :D
UsuńImponująca recenzja. Szkoda tylko, że książka raczej nie dla mnie:(
OdpowiedzUsuńMyślę, że to książka dla wszystkich :)
UsuńŚwietna książka. Bardzo mi się podobała, podobnie jak inne pozycje tej pisarki:)
OdpowiedzUsuńInne mam także w planach :)
UsuńPhillippa Gregory to jedna z moich ulubionych pisarek :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńCzytałam jedną książkę autorki i bardzo mi się podobała;)
OdpowiedzUsuńKolejne zapowiadają się równie ciekawie :)
UsuńNie czytałam, ale muszę to nadrobić. Czasy Henryka VIII są mi szczególnie bliskie.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoje tło, powiało wiosną! Pozdrawiam:)
Wyczekuję usilnie wiosny, dlatego zmiana tła ;)
UsuńJuż gdzieś tam słyszałam o tej książce i chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńTo kolejne wydanie tej książki :)
UsuńLubię takie książki, mam nadzieję, że kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńO autorce słyszałam wiele dobrego, czuję się zachęcona:)
OdpowiedzUsuń