Przedpremierowo:
„Faza kokonu”
Joanna Gajewczyk
Kokon. Kojarzy nam się
z bezpieczeństwem, ciepłem, odgrodzeniem się od świata. Jednak czasem staje się klatką, nie pozwalającą
rozwinąć skrzydeł, wyjść na wolność i sprawdzić, co nas czeka poza nim. Dzięki
niemu przetrwaliśmy najgorsze, dawał schronienie, lecz kiedyś trzeba go
opuścić, nie zawsze jest się na to gotowym. Zwłaszcza, gdy nie ma powrotu do
tego, co było, a boimy się tego, co może się wydarzyć.
Pomiędzy przeszłością i przyszłością jest teraźniejszość, w jakiej wielu walczy z cieniami tego, co było i jednocześnie z lękiem patrzy na to, co będzie. Renata właśnie jest w takim momencie życia, ma za sobą trudny czas lub raczej wciąż w nim tkwi. Ciężka choroba, rozstanie i po prostu strach przed tym, co jeszcze może ją czekać. Jak wyjść z tej raniącej pętli, niepozwalającej swobodnie oddychać? Jak zrobić krok do przodu, jeśli wciąż powracają wspomnienia? Mała chatka nad jeziorem, gdzie nikt jej nie, wydaje się być dobrym miejscem by zastanowić się, w jakim kierunku zrobić kolejne kroki. Tyle, że w praktyce trudno odciąć się Renacie od tego, co było i otworzyć drzwi do czegoś nowego. No i okoliczności ze sielskich zmieniają się wpierw w dość niepokojące, a na tym nie koniec eskalacji. Jednak obok niej są jeszcze inni ludzie, jacy wyciągają pomocną dłoń i swoją obecnością, dają impuls do zmian. Nie rewolucyjnych i spektakularnych, lecz od czegoś trzeba zacząć. Dlaczego by nie pozwolić sobie na zaakceptowanie siebie i otworzenie się na relację, jakiej nie spodziewała się, lecz pozwalającej wyjść zza muru lęków, raniących wzorców. Czy inna perspektywa i odkryta siła pozwolą, by Renata dostrzegła ścieżkę, jaką chce podążyć?
Łatwo powiedzieć weź się garść, najgorsze już za tobą, czas na nowe. Jednak ktoś, kto ma za sobą ciężką chorobę i prawie z dnia na dzień stracił oparcie w najbliższym człowieku, inaczej patrzy na świat. Powstała niejedna książka opisująca ten czas, ale „Faza kokonu” sięga po osobiste doświadczenia i taki właśnie punkt widzenia. Co daje to opowiadanej historii? Czytelnik widzi więcej niż zazwyczaj, zauważa emocje, kryjące się nie tylko pod maskami, lecz i głęboko w postaci. Joanna Gajewczyk pokazuje drogę znad krawędzi do codzienności, jaka już nie będzie taka jak kiedyś i stanowi niewiadomą oraz jedną ze spraw, której bohaterka musi stawić czoła. Zamiast wielkich słów, pozytywnych afirmacji jest rzeczywistość, w której nie tylko musi się ona odnaleźć, lecz i zdecydować, co dalej z jej życiem. Co istotne „Faza kokonu” opiera się na realnych wątpliwościach, lękach, nie wygładzonych, nie daje od razu odpowiedzi na pytania rodzące się w bohaterach. Po prostu historia nie jakich wiele, lecz ta konkretna, odsłaniająca prawdziwą osobą, która jest w kokonie stworzonym ze wspomnień, dawnych oczekiwań i przeżyć, dającym poczucie bezpieczeństwa, lecz również ograniczającym. Wyjście z tej strefy wymaga odwagi i siły, pomocnej dłoni oraz czasem niespodziewanego impulsu, jaki pokazuje nam ile drzemie nas mocy.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję:
Zapiszę tradycyjnie tytuł i pozdrawiam serdecznie .
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuń