„Dream
again”
Mona
Kasten
Droga
czasem do urzeczywistnienia marzeń bywa prosta, a niekiedy wprost przeciwnie
wyboista i to jeszcze pod górkę z licznymi zakrętami. Kiedy już wydają się
spełniać czasem znowu wymykają się z rąk, ale czy uda się je w końcu schwytać?
Może trzeba dać sobie spokój i po prostu odpuścić? Jednak co z pragnieniami,
które dawały siłę i popychały do przodu w najgorszych chwilach? One wciąż czekają
i mogą jeszcze zostać zdobyte …
Przyznać
się do porażki jest niezwykle trudno, zwłaszcza jeśli postawiło się wszystko na
jedną kartę, a kiedy spada się w dół wydaje się, że nie można poprosić o pomoc.
Jude jeszcze przed chwilą była dobrze zapowiadającą się młodą aktorką, teraz
nie pozostało jej nic, a przynajmniej tak uważa. Mieszka wraz z bratem i jego
przyjaciółmi w akademickim miasteczku i nie wie co począć. Blake zmaga się z
kontuzją, od niej zależy jego dalsza kariera w uniwersyteckiej drużynie, frustracja
jaką odczuwa przekłada się na jego zły humor, jakby tego było mało tuż obok
jest była dziewczyna. Tak, on i Jude jeszcze nie tak dawno byli parą, lecz czy
da się gonić za marzeniami i jednocześnie kochać kogoś na odległość? Ona
zadecydowała, że nie, ale co stało za jej wyborem? Oboje nie są już tymi
pogodnymi nastolatkami, wierzącymi, że wspólnie zdobędą świat, mają za sobą
rozczarowania i przede wszystkim złamane serca. Czy da się wybaczyć decyzję
podjętą z niewłaściwych pobudek? Co z marzeniem Jude, które wydaje się bezpowrotnie
stracone? Czy dadzą sobie szansę i dostrzegą okazję tam gdzie się tego nie
spodziewają?
Kolejna
część i nowi bohaterowie, lecz emocje podczas lektury wciąż takie same jak przy
pierwszym tomie autorstwa Mony Kasten. Woodshill znowu zaprasza do siebie nową
zbłąkaną duszę i nie tylko jej da szansę by spojrzeć za oraz przed siebie, a
przede wszystkim odnaleźć siebie i kogoś, kto jest równie zagubiony. „Dream
again” ma w sobie magię wcześniejszych
tomów i podobną mieszankę emocji oraz humoru, jednakże to osobna historia i
całkiem odrębne perypetie postaci, jakie pomimo młodego wieku mają już za sobą co
nieco perturbacji na swojej egzystencjonalnej ścieżce. Pisarka doskonale
wkomponowała w już znane otoczenie świeżą porcję dramatycznych doświadczeń,
walki o marzenia i przede wszystkim o połączenie kariery z życiem osobistym. Czy
mając niewiele ponad dwadzieścia lat można już mówić o błędach przeszłości? Nietrafnych
wyborach i rozliczeniach z tym, co było? Jak najbardziej, zwłaszcza jeśli wyszło
to spod pióra Mony Kasten, która nie idzie w kierunku nadmiernej słodyczy
przeplatanej z czarną dziurą rozpaczy, lecz pokazuje jak wiele odcieni uczuć istnieje
oraz co znaczy stawić czoła skutkom podjętych decyzji. Czasem miłość to za
mało, tak samo jak i realizacja marzeń to nie wszystko, znalezienie równowagi
pomiędzy jednym i drugim jest nie lada wyzwaniem. „Dream again” opowiada
właśnie o zderzeniu tego, co mówi serce i co podpowiada rozum, jedno z drugim
wydaje się nie do pogodzenia, zwłaszcza jeśli właśnie wydaje się, iż utraciło
się to, o czym się marzyło od lat. Ten tom jeszcze mocniej pokazuje czym jest
danie sobie drugiej szansy, w jakiej mniej jest iluzji, że miłość zwycięży wszystko,
a więcej wiary w siebie i w najbliższą osobę.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wydawnictwu:
To prawda, ze trudno przyznać się do porażki
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję. Ale odkładam na jesień :)
OdpowiedzUsuńMam w planach poznać tę serię. 😊
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze wcześniejszych tomów, więc muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńTemat fajny więc zastanowię się czy nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze poprzedniej części. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo dobrze bawiłam się w trakcie lektury. Mona Kasten jeszcze mnie nie zawiodła :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia, moim zdaniem najlepsza ze wszystkich części :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie planuje poznawać tej serii, ale nie skreślam jej całkowicie.
OdpowiedzUsuńnie czytałam, ale nie kusi mnie ta książka. Jednak recenzja super!
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuń