„Jego
banan”
Penelope
Bloom
Wypadki
chodzą po ludziach, czasem nawiedzają nas częściej, czasem rzadziej. Niektórzy
jednak są chodzącymi katastrofami i nawet tam, gdzie nie ma prawa wydarzyć się
nic niespodziewanego, i tak będą źródłem zaskakującego zbiegu okoliczności z
finałem w postaci kłopotów. Wszelkie staranie najczęściej przynoszą odwrotny
skutek, ale jako, że w przyrodzie nic nie ginie są i osobnicy wydający się
perfekcyjni do bólu. Tym drugim wszystko i zawsze się udaje, a wypadek jest słowem
obcym. Co, więc może wydarzyć się gdy dwoje przedstawicieli tak różnych gatunków
będzie chciało poznać się bliżej?
Zostać
stażystką nie jest aż tak trudno, chyba, że na samym początku podpada się
szefowi wszystkich szefów. Natasha właśnie to zrobiła, oczywiście przypadkowo,
jednak zamiast stracić szansę dostała możliwość jej wykorzystania. Podobno
przeciwieństwa przyciągają się, lecz czy i w tym przypadku tak będzie? Nie tak
łatwo zgadnąć, zwłaszcza kiedy szef wydaje się niezwykle poukładany, a jego
podwładna wciąż zmienia rzeczywistość w skupisko mniejszych i większych wpadek.
Jedno z nich nie szczędzi złośliwości, a drugie próbuje dostosować się do
sytuacji. Dlaczego? Natasha nie jest kolejną praktykantką, tak naprawdę ma za
zadanie znaleźć przysłowiowe haki na Bruce`a czyli jednego z szefów. Niestety
nic nie wskazuje by ten miał coś na sumieniu, no chyba, iż perfekcjonizm prawie
na granicy obsesji. Z bliska mężczyzna okazuje się interesujący, a powierzchowności
męskiego modela również nie da się nie zauważyć. Tych dwoje czuje, że pomiędzy
nimi zaczyna iskrzyć i nie chodzi o wieczne pakowanie się w kłopoty Natashy
oraz zaplanowanej co do minuty rzeczywistości Bruce`a. Pozostaje tylko jeden
problem prawdziwa praca dziewczyny czyli dziennikarskie śledztwo …
Na
komedię romantyczną, trochę pikantniejszą, jest wiele dobrych momentów.
Niekiedy są to piątki, bywają również weekendy albo każdy dzień tygodnia kiedy
potrzebujemy relaksu, dawki emocji oraz humoru. „Jego banan” jest właśnie
lekturą z tej kategorii, lekka, pozwalająca się oderwać od rzeczywistości, przy
której szybko mija czas. Oparci na zasadzie kontrastu bohaterowie wpisują się w
ramy historii, w jakiej jest i humor i uczucia oraz pewna tajemnica. Jako tło
mamy Nowy Jork, gdzie wiele wydarzyć się może, a takie znajomości jak głównych
bohaterów pasują do tego miejsca idealnie. Penelope Bloom obdarzyła swoich
bohaterów poczuciem humoru oraz postawiła ich przed serią katastrof i nie
zapomniała dodać perypetii uczuciowych. Czytając tę książkę na chwilę odstawiamy
codzienne troski na bok i kibicujemy
postaciom w ich rozgrywce, jakiej początkiem był tytułowy banan,
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros
Bardzo lubię Twoje recenzje :)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna lektura. 😊
OdpowiedzUsuńNa taką lekturę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńA ja byłam pewna, że to jakaś bezsensowna historia :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńNiestety jakoś ten tytuł budzi moje negatywne uczucia i mimo fajnej recejzji nie zamierzam zapoznawać się z treścią
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, będę czytać :D Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNa instagramie co chwilę miałam okładkę przed oczyma ;) Może w najbliższym czasie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuń