„Stand
by me”
Agata
Czykierda-Grabowska
Miłość
nie zawsze przychodzi od razu i bywa rozpoznana, czasem mija chwila lub dużo
więcej nim dotrze do nas z kim mamy do czynienia. Bywa ona kapryśna, niepewna,
nieśmiała, ale i poruszająca nasz świat w posadach oraz zmieniająca perspektywę
z jakiej patrzymy na drugiego człowieka. Niekiedy miłość sprawia, że zaczynamy
wierzyć w siebie, w nas i w nią, chociaż jeszcze nie tak dawno nic na to nie
wskazywało.
Paweł
lubił kobiety i to z wzajemnością, chociaż one dość często wyciągały mylne
wnioski. Od lat idzie za nim odpowiednia fama, lecz jakoś do tej pory nie
przeszkadza to mężczyźnie, w końcu jeśli stawia od raz sprawę jasno to nie problem,
prawda? Sara jak do tej pory pozostawała z daleka od orbity działania Pawła,
ale wie jakie ma podejście do spraw damsko-męskich z plotek oraz opowieści bliższych
i dalszych znajomych. Zresztą jego siostra jest jej najlepszą przyjaciółką i
nie kryje tego, co ma za uszami brat. To lato ma być dla Sary plastrem dla
zranionego serca oraz odpoczynkiem od studiów, ale już na początku zaczynają
się problemy, a jeden z nich przez
przypadkowo ma na imię Paweł. Dziewczyna nie ma złudzeń co do niego, lecz przecież
letni czas ma swoje prawa, pewna noc
trochę zmienia coś w podejściu do łamacza kobiecych serc. Czy byłoby błędem na
chwilę ponieść się klimatowi święta Kupały? Oboje przecież wiedzą kim są i jak
może się potoczyć ich znajomość, lecz czy na pewno? Krótki flirt to jedno, ale
prowadzenie go dłużej zaczyna niepokoić, inaczej wszystko miało wyglądać …
Letnie dni sprzyjają beztrosce, jednak niekiedy zaczyna ciążyć, zwłaszcza kiedy
spotyka się na swej drodze, kogoś kogo się nie spodziewano.
Wyważenie
słodko-uczuciowej strony i pikantniejszych wątków nie jest proste, łatwo bowiem
zdominować jedne drugimi, ze szkodą dla obydwu, jednak w książce „Stand by me”
nie trzeba obawiać się takich sytuacji. Agata Czykierda-Grabowska odpowiednio
dobrała składniki do historii, którą opowiada, doprawiając ją całą gamą emocji
i oddając je w sposób rzeczywisty z całym ciężarem oraz lekkością. Ważnym
elementem jest również humor i dialogi z nim w roli głównej, dopasowanie ich do
fabuły oraz dodające jej wyrazistości sprawiają, że opowieść wprost pochłania
się niczym czekoladę o smaku karmelu z kryształkami soli, podkreślającej smak
całości. Mogłoby się wydawać, iż książki z gatunku obyczajowych zbyt często
powielają znane schematy, z lepszym bądź gorszym, skutkiem. Jednak w przypadku „Stand
by me” nie ma co obawiać się wtórności oraz kalk, pisarka zręcznie oparła wątki
o kontrastowość charakterów bohaterów i przede wszystkim zadbała by byli realni
czyli z wątpliwościami, popełniającymi błędy i niepewni wobec tego co właśnie
dzieje się w ich życiu. Historia Sary i Pawła ma swój rytm, zgrany z łańcuchem
przyczynowo-skutkowy, nie jest on zbyt szybki, lecz również nie rozwlekły, pozwala
na zawarcie znajomości z postaciami oraz trzymanie kciuków za wcale nie tak
oczywisty związek. W końcu lubiący kobiece towarzystwo bohater i dobrze znająca
go bohaterka, która ma wyrobione zdanie o nim stanowią ciekawy duet, zwłaszcza
kiedy coś zaczyna się w noc Kupały. Nie można również zapomnieć o tym jak
autorka zręcznie splotła uczuciową niepewność oraz dojrzewanie do miłości w postępowanie
postaci, co sprawia, że nie są odlegli czytelnikom.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Jeszcze się zastanowię, do końca jednak przekonana nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńOj, tym razem nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i polecam. 😊
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś nadarzy się okazja to może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTakie uczuciowe książki to zdecydowanie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńAle na pewno będzie ktoś, komu ona przypadnie do gustu :)
Podobała mi się dużo bardziej niż "Pierwszy raz" :) Chociaż główna bohaterka mnie denerwowała.
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com