"Granat poproszę!"
Olga Rudnicka
Wiadomo, że grom z jasnego nieba zawsze pojawia się wtedy gdy się go nikt lub prawie nikt nie spodziewa. Taka jego natura i urok, chociaż dla wielu bywa on sprawą co najmniej kontrowersyjną, pozostawia po sobie niezapomniany ślad. Czasem jest impulsem do niecodziennych działań i początkiem niezwykłych wydarzeń, a potem już nic nie jest takie jak było, na szczęście dla jednych i niestety dla drugich. Po prostu trzeba nauczyć się egzystować w nowej rzeczywistości, gdzie co i rusz pojawiają się niespodzianki, niekiedy dość kontrowersyjne.
Los bywa niesprawiedliwy, powiedzmy sobie to jasno jest nawet zjawiskiem bardzo złośliwym obdarzając pewne osoby słusznym wzrostem innym dając go o wiele mniej. Nic dziwnego, że potem człowiek patrzy na innych przez pryzmat tych nieszczęsnych centymetrów, brakujących lub nadmiarowych. Jednak przychodzi moment kiedy schodzą one na ciut dalszy plan, bo okazuje się, iż szanowny małżonek zrejterował z rodzinnego gniazda i jak gdyby tego było mało, głośno jeszcze oznajmia swoje plany na przyszłość. Nie ma w nich miejsca oczywiści na dotychczasową małżonkę, nie jest ono ,też wakatem gdyż cichaczem zostało zajęte przez nieznaną femme fatale, młodszą i wyższą na dodatek. Co jak co, ale Emilia Przecinek takiego scenariusza nie przewidziała, a wyobraźnię ma ogromną, w końcu jest autorką romantycznych powieści. Jak do tego mogło dojść? Pewne szczegóły wiarołomny zdradził, reszty trzeba się domyśleć, niestety czasu na rozważania zbytnio nie ma, bo rodziną należy się zająć i jeszcze nową książkę napisać! Z obłoków trzeba na ziemię zejść i zająć się ogarnianiem całego tego chaosu, zadanie to nie jest proste, szczególnie gdy tuż obok jest wygadana córka i syn, obaj w wieku nastoletnim oraz własna matka i osobista teściowa. Czym zająć się w pierwszej kolejności? Tu służy radą latorośl, nader rozsądna i bezkompromisowa, tudzież nie kryjąca swoich opinii i dobrych rad. No i są jeszcze dwie starsze panie, które nie zamierzają stać obok i się nie wtrącać, jak by nie było ich życiowa "mądrość" może być "przydatna". Dotychczas Emilia żyła w błogiej nieświadomości co do zbyt wielu spraw, nadszedł czas by się zabrać do pracy czyli przede wszystkim rozmówić się z nie tak już osobistym małżonkiem, w międzyczasie oczywiście dbając o karierę pisarską. Jak by tego było mało przyplątał się jeszcze trup, nie taki z przysłowiowej szafy, lecz najprawdziwszy z prawdziwych i policja na dodatek, czyli również dochodzenie spada na głowę Emilii i jej bliskich. Przyplątuje się ponadto zdradziecki mąż i wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, a tu na dodatek pisać powinno się o sercowych perypetiach nieistniejących, nie licząc głowy autorki, postaci. Czy tego aby nie za dużo na jedną osobę, nawet gdy ma do pomocy dwie, dość upiorne, matki, nastolatków i węszącą parę policjantów, że o pewnym zdrajcy się nie wspomni się?
Podobno od przybytku głowa nie boli, jednak nie dotyczy to raczej tego chaosu, który właśnie jest udziałem pani Przecinek. Co nas nie zabije to nas wzmocni, a to czego nie powie się stróżom prawa tylko pomoże w egzystencjalnych porządkach. Emilia jako autorka chwytających za serce opowieści radziła sobie dobrze, lecz przed nią pojawiło się zadanie całkiem innego kalibru, czy da sobie radę tam gdzie liczy się spryt, zimna krew i odporność na "dobre" rady rodzicielek?
Na okładce książki "Granat poproszę" powinno być ostrzeżenie, że lektura tej historii powoduje bardzo częste wybuchy niekontrolowanego śmiechu. Co na przykład może skutkować dziwnymi spojrzeniami współpasażerów, bliskich nie, bo widząc na obwolucie imię i nazwisko autorki wiedzą dlaczego humor rzeczonego czytelnika jest aż tak pozytywny. Talent komediowy Olgi Rudnickiej znowu dał o sobie znać, oczywiście doprawiony nutą sensacji i niesamowitymi bohaterami. Zbrodnia, zdrada i zamieszanie, te trzy słowa nie oddają w pełni fabuły, ale przybliżają ją moim zdaniem doskonale, chociaż ich prawdziwe znaczenie poznaje się w trakcie czytania. "Granat poproszę" to jeden z najlepszych leków na jesienne wahania nastroju, skuteczniejszy niż czekolada, zresztą sprawdzi się także w czasie innych porach roku i sytuacjach, kiedy trzeba podnieść sobie poziom serotoniny i to w szybkim czasie. Perypetie Emilii Przecinek są jedyne w swoim rodzaju, chociaż niektóre pewnie przydarzyły się niejednemu z nas. Kibicowanie głównej bohaterce rozpoczyna się bardzo szybko i trwa do ostatniej kartki, oprócz niej są też i inne postacie zapadające w pamięć, pomimo drugoplanowej roli są dopracowane w każdym szczególe. Pozostaje jeszcze wątek kryminalny, jaki nie został ot tak sobie dołączony fabuły, lecz zręcznie wpleciono go w poszczególne wątki tak by zaskoczył efektem końcowym. Olga Rudnicka pokazała po raz kolejny, że posiada wcale nie tak częsty dar opowiadania z ogromną dozą humoru o sprawach kojarzonych raczej nie ze śmiechem.
Olga Rudnicka
Wiadomo, że grom z jasnego nieba zawsze pojawia się wtedy gdy się go nikt lub prawie nikt nie spodziewa. Taka jego natura i urok, chociaż dla wielu bywa on sprawą co najmniej kontrowersyjną, pozostawia po sobie niezapomniany ślad. Czasem jest impulsem do niecodziennych działań i początkiem niezwykłych wydarzeń, a potem już nic nie jest takie jak było, na szczęście dla jednych i niestety dla drugich. Po prostu trzeba nauczyć się egzystować w nowej rzeczywistości, gdzie co i rusz pojawiają się niespodzianki, niekiedy dość kontrowersyjne.
Los bywa niesprawiedliwy, powiedzmy sobie to jasno jest nawet zjawiskiem bardzo złośliwym obdarzając pewne osoby słusznym wzrostem innym dając go o wiele mniej. Nic dziwnego, że potem człowiek patrzy na innych przez pryzmat tych nieszczęsnych centymetrów, brakujących lub nadmiarowych. Jednak przychodzi moment kiedy schodzą one na ciut dalszy plan, bo okazuje się, iż szanowny małżonek zrejterował z rodzinnego gniazda i jak gdyby tego było mało, głośno jeszcze oznajmia swoje plany na przyszłość. Nie ma w nich miejsca oczywiści na dotychczasową małżonkę, nie jest ono ,też wakatem gdyż cichaczem zostało zajęte przez nieznaną femme fatale, młodszą i wyższą na dodatek. Co jak co, ale Emilia Przecinek takiego scenariusza nie przewidziała, a wyobraźnię ma ogromną, w końcu jest autorką romantycznych powieści. Jak do tego mogło dojść? Pewne szczegóły wiarołomny zdradził, reszty trzeba się domyśleć, niestety czasu na rozważania zbytnio nie ma, bo rodziną należy się zająć i jeszcze nową książkę napisać! Z obłoków trzeba na ziemię zejść i zająć się ogarnianiem całego tego chaosu, zadanie to nie jest proste, szczególnie gdy tuż obok jest wygadana córka i syn, obaj w wieku nastoletnim oraz własna matka i osobista teściowa. Czym zająć się w pierwszej kolejności? Tu służy radą latorośl, nader rozsądna i bezkompromisowa, tudzież nie kryjąca swoich opinii i dobrych rad. No i są jeszcze dwie starsze panie, które nie zamierzają stać obok i się nie wtrącać, jak by nie było ich życiowa "mądrość" może być "przydatna". Dotychczas Emilia żyła w błogiej nieświadomości co do zbyt wielu spraw, nadszedł czas by się zabrać do pracy czyli przede wszystkim rozmówić się z nie tak już osobistym małżonkiem, w międzyczasie oczywiście dbając o karierę pisarską. Jak by tego było mało przyplątał się jeszcze trup, nie taki z przysłowiowej szafy, lecz najprawdziwszy z prawdziwych i policja na dodatek, czyli również dochodzenie spada na głowę Emilii i jej bliskich. Przyplątuje się ponadto zdradziecki mąż i wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, a tu na dodatek pisać powinno się o sercowych perypetiach nieistniejących, nie licząc głowy autorki, postaci. Czy tego aby nie za dużo na jedną osobę, nawet gdy ma do pomocy dwie, dość upiorne, matki, nastolatków i węszącą parę policjantów, że o pewnym zdrajcy się nie wspomni się?
Podobno od przybytku głowa nie boli, jednak nie dotyczy to raczej tego chaosu, który właśnie jest udziałem pani Przecinek. Co nas nie zabije to nas wzmocni, a to czego nie powie się stróżom prawa tylko pomoże w egzystencjalnych porządkach. Emilia jako autorka chwytających za serce opowieści radziła sobie dobrze, lecz przed nią pojawiło się zadanie całkiem innego kalibru, czy da sobie radę tam gdzie liczy się spryt, zimna krew i odporność na "dobre" rady rodzicielek?
Na okładce książki "Granat poproszę" powinno być ostrzeżenie, że lektura tej historii powoduje bardzo częste wybuchy niekontrolowanego śmiechu. Co na przykład może skutkować dziwnymi spojrzeniami współpasażerów, bliskich nie, bo widząc na obwolucie imię i nazwisko autorki wiedzą dlaczego humor rzeczonego czytelnika jest aż tak pozytywny. Talent komediowy Olgi Rudnickiej znowu dał o sobie znać, oczywiście doprawiony nutą sensacji i niesamowitymi bohaterami. Zbrodnia, zdrada i zamieszanie, te trzy słowa nie oddają w pełni fabuły, ale przybliżają ją moim zdaniem doskonale, chociaż ich prawdziwe znaczenie poznaje się w trakcie czytania. "Granat poproszę" to jeden z najlepszych leków na jesienne wahania nastroju, skuteczniejszy niż czekolada, zresztą sprawdzi się także w czasie innych porach roku i sytuacjach, kiedy trzeba podnieść sobie poziom serotoniny i to w szybkim czasie. Perypetie Emilii Przecinek są jedyne w swoim rodzaju, chociaż niektóre pewnie przydarzyły się niejednemu z nas. Kibicowanie głównej bohaterce rozpoczyna się bardzo szybko i trwa do ostatniej kartki, oprócz niej są też i inne postacie zapadające w pamięć, pomimo drugoplanowej roli są dopracowane w każdym szczególe. Pozostaje jeszcze wątek kryminalny, jaki nie został ot tak sobie dołączony fabuły, lecz zręcznie wpleciono go w poszczególne wątki tak by zaskoczył efektem końcowym. Olga Rudnicka pokazała po raz kolejny, że posiada wcale nie tak częsty dar opowiadania z ogromną dozą humoru o sprawach kojarzonych raczej nie ze śmiechem.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
portalowi CPA
i
wyd. Prószyński i S-ka
Zgadzam się, że Olga Rudnicka potrafi "rozwalić" czytelnika śmiechem :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory czytałam jedynie "Były sobie świnki trzy" tej autorki i przyznam szczerze, że zawiodłam się. Jednak na pewno zechcę jeszcze zapoznać się z jakąś książką Rudnickiej - pewnie będzie to właśnie "Granat poproszę!", bo czeka na czytniku.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać książki tej autorki. Koniecznie!
OdpowiedzUsuńO twórczości tej pisarki słyszałam, ale jeszcze jej nie poznałam. Mam w planach w pierwszej kolejności książkę "Były sobie świnki trzy".
OdpowiedzUsuńCzytałam i bawiłam się fantastycznie. Rudnicka ma wielki talent :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki i poczucie humoru Rudnickiej :) Jestem na TAK!
OdpowiedzUsuń