"Hotel w Lizbonie"
Max Bilski
Urlop to czas relaksu, wypoczynku i ucieczki od wszystkiego co człowieka denerwuje stresuje i w ogóle wkurza. Teoria ta nijak ma się do tego co właśnie jest udziałem pewnego dziennikarza. Zamiast spokoju kryminalna zagadka, ciągle coś mówiąca żona oraz grupa współtowarzyszy, wśród której niewykluczone, że znajduje się morderca. Jak na wakacje to trochę zbyt dużo, szczególnie gdy człowiek miał zupełne inne plany, musiał je zmienić i na dodatek wszystko wskazuje, iż przyczepił się do niego pech. Jak w takiej sytuacji wyluzować się i odpoczywać?
Lizbona to nie najgorsze miejsce na odpoczynek, wręcz idealne dla niejednego, ale Michał ma całkowicie odmienne zdanie w tym temacie, może gdyby okoliczności byłyby inne. Jednak nie są i jakoś trzeba się do nich dostosować, w końcu jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma albo jakoś tak. Zresztą narzekanie nic nie da, lecz przynajmniej człowiek zrzuci z siebie co mu na duszy leży. Gdyby tylko można było sobie porozmyślać, zastanowić lub po prostu zaznać ciszy. Niestety taki luksus wydaje się zbyt wielkim marzeniem, ponieważ bez ustanku coś przeszkadza Michałowi, nikt nie bierze pod uwagę jego pragnienia świętego spokoju! Najpierw nieudane włamanie do pokoju i pogoń za złodziejem po hotelu i kawałku lizbońskiego zaułku zakończona niezbyt przyjemnie i bardzo dotkliwie. Podczas tego dość niefortunnego "biegu z przeszkodami" zostaje zraniona nie tylko duma dziennikarza, a odniesione rany jakoś nie wzbudzają ani litości, ani nie są źródłem pochwał za odpowiednią postawę. Gdyby na tym się skończyło nie byłoby tak źle, ale gdzie tam. Pechowa noc zapoczątkowała całą serię niefortunnych wydarzeń. Pierwszym było morderstwo, co powinno ostrzec co do dalszego rozwoju wypadków, lecz kto by słuchał podszeptów diabelskiej intuicji. Na tym oczywiście nie koniec zabójczych niespodzianek, wprost przeciwnie, los sprzysiągł się przeciwko Michałowi czy co? Lizbońska wakacyjna wyprawa staje się aż nadto krwawa i śmiertelna, co jeszcze czeka niefortunnych wycieczkowiczów? Czy śledztwo da odpowiedź na pytanie kto stoi za zbrodnią? Uwierzyć w zapewnienia policji o rzetelnym prowadzeniu dochodzenia czy lepiej poprowadzić własne? Jakby nie było Michał jest przecież dziennikarzem, a i jego żona chce również wtrącić swoje trzy grosze w tym temacie. Jakie będą wyniki ich pracy? Lizbońskie "przygody" jeszcze się nie skończyły, można by powiedzieć, że dopiero rozkręcają się w iście morderczym tempie ...
"Hotel w Lizbonie" to historia z ogromną dozą humoru, dość cierpkiego czasem, odrobina satyry, mniejszej lub większej i przede wszystkim z zagadką kryminalną. Lizbona jako tło zabójczego suspensu sprawdza się doskonale, bramy kamienic, zaułki i małe restauracyjki oraz niezliczona liczba zabytków pozwalają dodatkowo uatrakcyjnić perypetie bohaterów, a tych jest bez liku. Autor postarał się by wakacyjny czas swoim bohaterom odpowiednio urozmaicić zabójczymi rozrywkami, których jest wiele i są różnorodne. Czytelnicy w czasie lektury rozwiązują nie tylko sensacyjną łamigłówkę, ale mają również nie jedną okazję do śmiechu. Główny bohater z dużą dawką ironii próbuje przeżyć zabójcze wakacje w gronie współtowarzyszy, wśród których być może kryje się morderca, i z gadatliwą żoną u boku. "Hotel w Lizbonie" Maxa Bilskiego to świetna rozrywka z kilkoma niespodziankami kryminalnymi i satyrycznym spojrzeniem na urlopową rzeczywistość.
Max Bilski
Urlop to czas relaksu, wypoczynku i ucieczki od wszystkiego co człowieka denerwuje stresuje i w ogóle wkurza. Teoria ta nijak ma się do tego co właśnie jest udziałem pewnego dziennikarza. Zamiast spokoju kryminalna zagadka, ciągle coś mówiąca żona oraz grupa współtowarzyszy, wśród której niewykluczone, że znajduje się morderca. Jak na wakacje to trochę zbyt dużo, szczególnie gdy człowiek miał zupełne inne plany, musiał je zmienić i na dodatek wszystko wskazuje, iż przyczepił się do niego pech. Jak w takiej sytuacji wyluzować się i odpoczywać?
Lizbona to nie najgorsze miejsce na odpoczynek, wręcz idealne dla niejednego, ale Michał ma całkowicie odmienne zdanie w tym temacie, może gdyby okoliczności byłyby inne. Jednak nie są i jakoś trzeba się do nich dostosować, w końcu jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma albo jakoś tak. Zresztą narzekanie nic nie da, lecz przynajmniej człowiek zrzuci z siebie co mu na duszy leży. Gdyby tylko można było sobie porozmyślać, zastanowić lub po prostu zaznać ciszy. Niestety taki luksus wydaje się zbyt wielkim marzeniem, ponieważ bez ustanku coś przeszkadza Michałowi, nikt nie bierze pod uwagę jego pragnienia świętego spokoju! Najpierw nieudane włamanie do pokoju i pogoń za złodziejem po hotelu i kawałku lizbońskiego zaułku zakończona niezbyt przyjemnie i bardzo dotkliwie. Podczas tego dość niefortunnego "biegu z przeszkodami" zostaje zraniona nie tylko duma dziennikarza, a odniesione rany jakoś nie wzbudzają ani litości, ani nie są źródłem pochwał za odpowiednią postawę. Gdyby na tym się skończyło nie byłoby tak źle, ale gdzie tam. Pechowa noc zapoczątkowała całą serię niefortunnych wydarzeń. Pierwszym było morderstwo, co powinno ostrzec co do dalszego rozwoju wypadków, lecz kto by słuchał podszeptów diabelskiej intuicji. Na tym oczywiście nie koniec zabójczych niespodzianek, wprost przeciwnie, los sprzysiągł się przeciwko Michałowi czy co? Lizbońska wakacyjna wyprawa staje się aż nadto krwawa i śmiertelna, co jeszcze czeka niefortunnych wycieczkowiczów? Czy śledztwo da odpowiedź na pytanie kto stoi za zbrodnią? Uwierzyć w zapewnienia policji o rzetelnym prowadzeniu dochodzenia czy lepiej poprowadzić własne? Jakby nie było Michał jest przecież dziennikarzem, a i jego żona chce również wtrącić swoje trzy grosze w tym temacie. Jakie będą wyniki ich pracy? Lizbońskie "przygody" jeszcze się nie skończyły, można by powiedzieć, że dopiero rozkręcają się w iście morderczym tempie ...
"Hotel w Lizbonie" to historia z ogromną dozą humoru, dość cierpkiego czasem, odrobina satyry, mniejszej lub większej i przede wszystkim z zagadką kryminalną. Lizbona jako tło zabójczego suspensu sprawdza się doskonale, bramy kamienic, zaułki i małe restauracyjki oraz niezliczona liczba zabytków pozwalają dodatkowo uatrakcyjnić perypetie bohaterów, a tych jest bez liku. Autor postarał się by wakacyjny czas swoim bohaterom odpowiednio urozmaicić zabójczymi rozrywkami, których jest wiele i są różnorodne. Czytelnicy w czasie lektury rozwiązują nie tylko sensacyjną łamigłówkę, ale mają również nie jedną okazję do śmiechu. Główny bohater z dużą dawką ironii próbuje przeżyć zabójcze wakacje w gronie współtowarzyszy, wśród których być może kryje się morderca, i z gadatliwą żoną u boku. "Hotel w Lizbonie" Maxa Bilskiego to świetna rozrywka z kilkoma niespodziankami kryminalnymi i satyrycznym spojrzeniem na urlopową rzeczywistość.
Brzmi całkiem ciekawie, więc jak tylko uporam się z moimi zaległościami to będę mieć na uwadze tę pozycję.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńOdgapiam komentarz od Cyrysi :) jak zapanuję nad swoim stosem to rozejrzę się za tą książką :)
UsuńBardzo zainteresowała mnie ta książka, chętnie przeczytam w wolnym czasie :))
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawa i z wieloma momentami humorystycznymi :)
UsuńZapowiada się interesująco, możliwe że sie skuszę:)
OdpowiedzUsuńWarto się skusić :)
UsuńOstatnio poszukuję takich klimatów, więc sobie zapisuję. Wcześniej o niej nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Kryminał z humorem, czasem czarnym ;)
UsuńNie spodziewałam się po tej książce humoru :) ale brzmi nieźle:)
OdpowiedzUsuń