"Katharsis Futurum"
Quo vadis Unio Europejska a może quo vadis człowieku? Co nas czeka za lat kilkadziesiąt? Oaza szczęśliwości dla swych mieszkańców czy totalitarny ustroj, gdzie oderwane od życia dyrektywy wprowadzają tylko chaos i zamęt? "Katharsis Futurum" nie ukazuje optymistycznej przyszłości zjednoczonej Europy, a raczej taką spod znaku gdzie trup ściele się gęsto, a prawo jest tylko na papierze. Chociaż z drugiej strony unifikacja i zjednoczenie powiodło się, tylko czy taką wizję mieli unijni "ojcowie"? Z takiej sytuacji wynika właśnie wątek sensacyjny powieści - by przestępstwo mogło być ścigane musi zostać zgłoszone policji. Brak zgłoszenia to brak śledztwa i wszystko zgodne z prawem, jednak czy sprawiedliwe? W końcu kto powiedział, że prawo jest słuszne? Przynajmniej brak obłudy albo jest już ona posunięta do granic możliwości. Jednak ustawodawstwo to jest tylko punktem wyjścia historii kryminalnej, chociaż Polska z przyszłości dużo nie odbiega od swojskiej atmosfery teraźniejszości i przeszłości - dużo krzyku, mało efektu, a prowizorek najwięcej. Przejdźmy jednak do samej opowieści, gdzie atmosfera niezadowolenia z wymiaru sprawiedliwości też wydaje się znajoma, semantyką są tylko jej źródła. Widoczna jest bezradność ofiar i śmiałość sprawców, którym fory daje samo prawo. W końcu to ofiara musi zgłosić, że popełniono przestępstwo na niej, nawet gdy jej się zmarło w jego wyniku. "CRH" tylko trzy litery albo aż trzy litery, to one decydują czy winny poniesie karę i czy policja w ogóle podejmie śledztwo. W końcu ktoś musi powiadomić stróżów prawa, że robota czeka na nich, nic nie przychodzi bez wysiłku. Wizja futurystycznego świata przedstawia się mało przyjaźnie, przynajmniej na polskiej ziemi - chamstwo, złośliwość, brak perspektyw, wszystko to i o wiele więcej wyolbrzymione, a może tylko obnażone? Z czego się więc "oczyszczać" i kto powinien to zrobić? Obywatel czyli jednostka, ogół czyli społeczeństwo, a może jakaś określona jego cząstka, system to państwo czy zjednoczona Europa? Może wystarczy zacząć od siebie samego, swojego życia, pracy, łatwiej powiedzieć niż wykonać, zawsze stanie coś na przeszkodzie ... Katharsis w jakiej formie? Najprostszej - życia zgodnie z własnym sumieniem czy krucjaty wobec otoczenia ... Tylko po co uwalniać się od tego co nas rani lub ograniczać, a jeśli wystarczy dotrzeć do źródeł cierpienia i zlikwidować je w zarodku? Kolejne pytanie i wiele możliwych odpowiedzi, niekończący się labirynt z nieskończoną ilością wyjść, właściwych lub nie. A pośród tego bohater, który nie jest ani ostatnim sprawiedliwym ani nie zamierza dalej kroczyć utartą drogą życiową, mniej lub bardziej uczciwą.
Oczyszczenie w "Katharsis futurum" to chęć rozpoczęcia nowego życia, tyle że po trupach w w przenośni jak i najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Eliminacji podlegają wszyscy Ci, którzy przez lata krępowali i upokarzali, tylko czy jest to obiektywna prawda czy subiektywne odczucie? To już zależy od perspektywy, z której dokonuje się oceny.
Autor ukazuje może nie apokaliptyczny obraz przyszłości i nas samych, ale bardziej szkic jaki wynika z różnych debat na temat dokąd zmierza nasz świat. Optymizmu raczej nie ma co się doszukiwać, a może właśnie takie pokazanie tego co prawdopodobnie wydarzy się, ale wcale nie musi, jest bardziej realne od przedstawiania oazy szczęśliwości? Warto sięgnąć po ten tytuł także i dlatego by się przekonać jak można śnić o zbrodni doskonałej, punkt po punkcie realizować plan,by się przekonać, że jednak nie wszystko można przewidzieć z góry. Jedna uwaga dla tych co wrażliwszych na przekleństwa, a raczej wulgaryzmy, ścielą się o wiele gęściej niż trup. Jednak gdy "ominąć" owe podkreślniki beznadziejnej sytuacji historia warta zainteresowania i chwili zamyślenia nad tym co będzie ...
Książka udostępniona przez wydawnictwo Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz