„Ja Anielica”
Katarzyna Berenika Miszczuk
Prawda jest prosta, nie trzeba z nią
kombinować i pozwala na spokojne życie, bez wyrzutów sumienia, po prostu
wystarczy ją poznać… No cóż czasem przynosi z sobą przysłowiowe trzęsienie
ziemi, nagłe zmiany i co najmniej jeden motyw do zbrodni, cała reszta to
początek historii, która nawet anioła wyprowadzi z równowagi!
Jak wiadomo droga do piekła
wybrukowana jest dobrymi chęciami. Znane jest tez powiedzenie, że gdzie diabeł
nie może tam kobietę pośle. Tak dokładniej mówiąc nie obojętnie jaką, lecz
konkretną. Wiktorię. Diablicę z przedrostkiem ex lub mówiąc po polsku byłą,
jednak z Iskrą Bożą, dosłownie nie w przenośni. Co to oznacza przekonali się
już śmiertelnicy, ci z piekielnych czeluści również. Tym razem zawitała do
nieba i to żyjąc! Kłopoty się szykują i to z pewnością spore, bo kto jak kto,
lecz Wiktoria po prostu przyciąga je jak magnes. Na dodatek w tej niecodziennej
podróży nie jest sama. Putta pomocne są, lecz nie aż tak by uchronić od chaosu niebiańską
Arkadię, pozostają jeszcze jej towarzysze. Na miejscu jest sielsko, anielsko i
tak jakby spokojnie, chociaż czy to ni cisza przed burzą. Golemy ze złota o
czymś świadczą, raczej jakoś ni chce się wierzyć, iż mają pokojowe zamiary. Z
pewnością coś się szykuje, jak wiadomo tam gdzie Wiktoria to i jakieś
turbulencje muszą się zdarzyć. Koniec świata już prawie był, udało się jej
pożegnać z życiem, spiski też nie są jej obce, chociaż to ostatnie to już
specjalność piekielnych znajomych. Co więc tym razem wydarzy się? Pewnie coś
takiego, czego jeszcze anielskie oczy nie widziały…
Dobry humor, znani bohaterowie i to
nawet z dziejów annałów oraz przede wszystkim intrygi diabelsko-niebiańskie.
Mało? Dodajmy do tego śmiertelniczkę, przed jaką powinni drżeć zastępy aniołów
i diabłów. W końcu nie tak łatwo zostać anielicą, oczywiście doświadczenie w
życiowym cv o byciu diablicą wyróżnia się, lecz wszystko przed nią i czytelnikami.
Postacie z charakterami dalekimi od zwyczajowych wyobrażeń, entourage`e takoż,
to tak na wstępie, gdyż później robi się jeszcze bardziej ciekawie, by nie rzec
intrygująco. Jeśli myślicie, że niebiańskie otoczenie to jedynie sielskość i
anielskość to już autorka zadbała by
obalić ten mit i równocześnie go co nieco podtrzymać, ale szczegóły najlepiej poznać
samemu. Śmiech nieraz będzie słyszany podczas lektury, bo co jak co, lecz
dialogi podszyte ironią i równocześnie humorystyczne są na porządku dziennym. Nie
zapominajmy o sekretach i knowaniach oraz oczywiście głównej bohaterce, w końcu
wokół niej wszystko się kręci i jeśli nie zawsze jest sprawczynią zamieszanie
to bez wątpienia znajdzie się w jego centrum. Niech Was nie zmyli tytuł „Ja,
Anielica”, będzie akcja i reakcja oraz zawitacie do Arkadii, gdzie wydarzy się
dużo i jeszcze więcej niż ktokolwiek z nieśmiertelnych i śmiertelników
spodziewa się!
.jpg)

Świetnie ujęłaś ten paradoks – że prawda, choć prosta, potrafi wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi. Bardzo podoba mi się Twoje spostrzeżenie o „CV” Wiktorii; to daje do myślenia, że nasze życiowe błędy (te diabelskie epizody) mogą być paradoksalnie najlepszym przygotowaniem do bycia „anielicą”. Twoja recenzja udowadnia, że literatura rozrywkowa też może skłaniać do ciekawych wniosków o naturze dobra i zła. Aż chce się sprawdzić, co tam w tej Arkadii nabroiła.
OdpowiedzUsuń