Nowość:
„Spuścizna”
Nora Roberts
Czasem niektóre sekrety
nie na darmo nimi są lub raczej stają się. Jednak prędzej lub później dają o sobie
znać, a dodatkowo są źródłem pytań, na jakie odpowiedzi trudno znaleźć. Czy
będą pomocne w zrozumieniu tego, co zostało ukryte i dlaczego tak postąpiono.
Kto nie byłby
zdziwiony nagłym spadkiem, a jeśli jeszcze jest owiany rodzinnym sekretem to
już robi się bardzo intrygująco. Ostatnio życie Sonyi dalekie jest od tego, na jakie
jeszcze niedawno miała bardzo konkretny plan. Obecnie stara się na nowo
określić co jest dla niej ważne oraz robi kroki w innym kierunku ku przyszłości
niż spodziewała się. Jak to pogodzić z zamieszkaniem w rodowej rezydencji, bo
to jeden z warunkiem otrzymania spuścizny po nieznanym krewnym? Na miejscu
okazuje się, ze niespodzianek jest dużo więcej, a ich korzenie sięgają ponad
dwustu lat wstecz, kiedy to świeżo poślubiona panna młoda umiera podczas
swojego wesela. Rodowa klątwa nie jest legendą, a potwierdzają ją fakty i co
gorsza Sonya nie jest od niej wolna. Czy da się ją zdjąć? Odpowiedzi na to
pytanie do tej pory nie odkrył nikt. Młoda kobieta staje przed nie lada
dylematem i równocześnie łamigłówką, od jakiej zależy, co wydarzy się jeszcze.
Gdzie szukać rozwiązania, jakiego nie znaleziono od dwóch wieków? No i
najważniejsze co lub kogo spotka się na drodze do jego odkrycia?
Czy przepadłam przy lekturze "Spuścizny” Nory Roberts? Oczywiście!
Czy czekam na ciąg dalszy? Niecierpliwie! Czy to doskonała lektura na jesienną
pogodę za oknem? Powiem tak: przyszykujcie wygodne siedzisko, kocyk,
kubek herbaty albo kawy i, a potem czas zabrać się za lekturę. A jeśli
sięgniecie po nią w innej porze roku i tak zostaniecie przez nią wciągnięci.
Tym razem to nie kryminalna zagadka, chociaż tego bym wcale nie wykluczała. Rodzinne
sekrety, nawiedzona wiktoriańska rezydencja na wybrzeżu Maine i urocze
miasteczko nieopodal. Czego chcieć więcej? Pisarka jeszcze dorzuca uczucia, w
liczbie mnogiej i mające co nieco, a z kolejnymi rozdziałami coraz więcej, do powiedzenia
w fabule. Gotycki klimat i atmosfera grozy uzupełniają się po prostu doskonale,
a do tego współczesność oraz humor. W sumie przepis na naprawdę doskonałą lekturę,
przy jakiej, bez jakiegokolwiek problemu, spędzimy popołudnie, wieczór, a nawet
zarwiemy noc. Słynne „jeszcze jeden rozdział” w tym przypadku pasuje jak
najbardziej. „Spuścizna” to także saga rodzinna, mniej typowa, z wieloma
sekretami i wyraźnie odczuwalną na każdym kroku obecności poprzednich pokoleń.
To ostatnie jest dosłowne i równocześnie bardzo tajemnicze, odsłaniające bardzo
powoli prawdę o sobie. No i pozostali jeszcze bohaterowie z krwi i kości oraz
ci dużo mniej materialni. Jedni i drudzy są równie istotni, a ich wzajemne
powiązania to część skomplikowanej szarady, której rozwiązanie jest częścią motywu.
Tak, to na pewno idealna lektura na jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńKojarzę Autorkę :-) .
OdpowiedzUsuń