piątek, 27 września 2019

Po prostu Lukrecja


 Przedpremierowo:

„Lukrecja”
Anne Goscinny

Życie bywa nieprzewidywalne i zbyt często zaskakuje wtedy kiedy nie mamy na to ochoty. Jeśli do tego, od czasu do czasu, trzeba się dostosować do tego co powiedzą dorośli to już w ogóle nie ma miejsca na spełnienie marzeń. Jednak niekiedy udaje się coś uzyskać, a i ci, starsi wiekiem mogą być świetnymi kompanami w zabawie.

Dwanaście lat to poważny wiek, nie to, co jedenaście, teraz po prostu tyle jest do odkrycia i do zdobycia. Oczywiście pewne sprawy nadal są niezmienne czyli młodszy brat, bardzo dziecinny jeszcze, mama, nie dostrzegająca, że jej córka jest już poważną nastolatką, no i babcia. Ta ostatnia wciąż ma różne pomysły i pewne rzeczy przedstawia zupełnie inaczej niż cała reszta, ale czasami jej pomysły są więcej niż doskonałe. Zresztą ostatnie miesiące przyniosły trochę zmian, przypominających katastrofy, jedną z nich jest nowa przyjaciółka, prawdziwa diva jak stwierdziła mama, czyli Madonna w własnej żółwiej osobie. Zanim zagościła w domu Lukrecji trzeba było przekonać niektórych, że opieka nad nią nie będzie trudna, no i wybrać ją, co wcale nie było takie łatwe. Zresztą różnorodnych „wypadków” ostatnio było dużo, ale komu się nie przytrafiają? Bywa, że dzięki nim uczymy się czegoś przydatnego czyli na przykład gry w karty, co oczywiście robi wrażenie w szkole. Może nie wszystko jest takie jak by się chciało, ale często świat jest fajny po prostu fajny.

Perypetie Mikołajka autorstwa Rene Goscinnego towarzyszyły mi przez lata, w przygodach jakie przeżywał wraz z przyjaciółmi nieraz uczestniczyłam. Był jednym z moich literackich przyjaciół i chociaż upłynęło sporo czasu pozostał nim. Kiedyś podczas lektury trochę brakowało mi dziewczęcej postaci jemu podobnej, a teraz właśnie nadeszła okazja poznania Lukrecji, bohaterki dorównującej Mikołajkowi umiejętnością znalezienia się w samym centrum wydarzeń, rzecz jasna całkowicie przypadkowo. Anne Goscinny nie skopiowała swojego znanego ojca, stworzyła całkowicie odrębną osobowość, mającą w sobie to „coś”, sprawiające, że niezależnie od wieku chce się ją poznać. „Lukrecja” jest czarująca, pełna humoru, ma w sobie radość z wchodzenia w dopiero rysującą się na horyzoncie dorosłość oraz jeszcze dziecięcą szczerość. Nie jest to tylko książka dla młodszych czytelników, wprost przeciwnie w każdym wieku warto sięgnąć po nią by na chwilę znowu spojrzeć na otoczenie z perspektywy kilkunastu lat, gdy łatwiej było, wbrew pozorom, odnaleźć właściwy punkt widzenia. Anne Goscinny dała czytającym lekturę, w której jedni mogą odnaleźć swoją codzienność, a drudzy magię przeszłości :)




Za możliwość przeczytania ksiażki Dziękuję

 

11 komentarzy:

  1. Pamiętam czas, kiedy byłem bibliotekarzem - 2008 - 2012 - Perypetie Mikołajka - cieszyły się dużym wzięciem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa propozycja, kiedyś zajrzę że swoim dzieckiem 😊
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jako jedna z nielicznych kompletnie nie kojarzę Mikołajka! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do dziś mam sentyment do przygód Mikołajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. CHYBA ŻARTUJESZ Mikołajek ma spinoffa? Gdzie mogę to kupić? Potrzebuję tego TERAZ!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja chyba nigdy przygód Mikołajka nie czytałam xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam szczerze, że nie czytałam przygód Mikołajka. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. No proszę, czyli córka poszła w ślady ojca! Super! Chętnie przeczytam, "Mikołajka" bardzo lubiłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chce piznac panne Lukrecje

    OdpowiedzUsuń