Przedpremierowo
„Pomsta”
Krystian
Janik
Morderstwo
ma zawsze motyw, chociaż nie zawsze nie jest on powszechnie znany, niekiedy
bywa dobrze ukryty pomiędzy śladami i przypuszczeniami. Jeśli kolejna osoba traci
życie wiadomo już, że to jedynie kwestia czasu kiedy śmierć znowu zostanie
wezwana. Zabójczą wyliczankę nie tak łatwo przerwać, zwłaszcza gdy strach i
przesądy dają o sobie znać.
Jak
Tarnów istnieje takich wydarzeń nie bywało w mieście, zdarzało się oczywiście
by ktoś pożegnał się z doczesnością niezbyt naturalną koleją rzeczy i wcale nie
przypadkiem. Jednak to co obecnie dzieje się w miejskich murach przechodzi
ludzkie pojęcie. Ktoś igra z sprawiedliwością i ludzkim gniewem, wystarczy
iskra by rozniecić ogień nienawiści i tak tlący się pośród mieszkańców. Konsyliarz Bartosz Sędowicz zna się nie tylko
na człowieczej fizjologii, ale i to co w głowach siedzi nie jest mu obce.
Wezwany na miejsce morderstw zauważa pewne cechy wspólne, lecz to dopiero
pierwszy krok w niezwykle trudnym dochodzeniu, a wokoło zaczyna się szerzyć niepokój,
łatwo w takiej atmosferze o zasugerowanie się niewłaściwymi pobudkami. Zabójca,
nazwany Krzyżowcem, za nic ma starania śledczych, prawie pod samym ich nosem
pojawia się i znika zostawiając za sobą krwawe dowody swej działalności. Dobór
ofiar daje do myślenia, konsyliarz Sędowicz rozpatruje różnorodne teorie, jedna
szczególna jest zastanawiająca i obiecująca zarazem, lecz wymaga bacznemu przyjrzeniu
się przeszłości i temu co kiedyś miało miejsce. Klucz do teraźniejszości kryje
się w ludzkiej pamięci i czymś o wiele boleśniejszym oraz mroczniejszym
jednocześnie. Ten kto odkryje co się wydarzyło naonczas będzie miał szansę położenia kresu
bestialskich zbrodni, ale czy uda się powiązać w jedną historię luźne nitki
wspomnień, wyrzutów sumienia i poczucia winy? Jak Tarnów Tarnowem czegoś
takiego świadkiem nie byli szacowni jego mieszkańcy, chociaż czy na pewno?
Kryminały
noir, kryminały retro, a co powiecie na kryminał staropolski? Barokowy wprost
suspens nieustannie zaskakuje i intryguje, mroczny i niesamowity wciąga
czytelnika w niecodzienne śledztwo. Krystian Janik w swojej książce nie tyle
stylizował się na staropolszczyznę, lecz swobodnie się nią posługuje, łącząc ją
z faktami oraz fikcją wkomponowaną w całość tak, by nie można było jej odróżnić
od historycznych faktów. Czytelnik zagłębiając się w fabułę równocześnie
przenosi się w czasie i wraz z bohaterami przechadza się tarnowskimi zaułkami,
zasiada za stołem wraz z nimi do śniadań i obiadów oraz przede wszystkim tropi
mordercę przy kwietniowej, kapryśnej, pogodzie. „Pomsta” ma w sobie wszelkie
cechy rasowego kryminału z motywem na czele, a nieoczywisty rozwój
poszczególnych wątków wiodzie czytających po meandrach ludzkich emocji, które stoją
za ich działaniami. Krystian Janik nie obdarza postaci nie adekwatnymi do epoki
cechami czy też narzędziami śledczymi, są oni ludźmi swoich czasów, lecz kto
powiedział, że dochodzenie nie będzie intrygujące? Siedemnastowieczne realia
okazują się być równie dobrym tłem dla detektywistycznej powieści jak
współczesność, zwłaszcza kiedy zachowany jest duch epoki oraz niepowtarzalny
klimat. „Pomstę” polecam wszystkim tym, którzy szukają wirtuozerskich historii
zapadających w pamięć.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Może kiedyś przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńKryminał staropolski - to brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńO może i ja sięgnę ! Novae Res daje debiutantom wiele szans, pozdrawiam znad filiżanki kawy !
OdpowiedzUsuńCiekawy opis. Jestem zainteresowana kupnem tej książki😀
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaciekawiłaś :) Biorę w ciemno, kryminału staropolskiego jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńRecenzja miodzio, książka nie koniecznie, ale nie mówię jej całkowitego nie :)
OdpowiedzUsuńUściski!
rozchelstanaowca.blogspot.com
Sam motyw przewodni bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńTym razem sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Czyżby nowy nurt w literaturze kryminalnej? Umiejscowienie akcji w barokowym mieście może mocno odświeżyć gatunek. Podoba mi się, że padło na Tarnów i życzę miastu, żeby podzieliło losy Sandomierza (wiadomo, Miłoszewski).
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się skusić :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń