"Podmorska wyspa"
Zawsze gdy sięgam po książkę to zastanawiam się z czym kojarzy mi się tytuł i autor. Czasem są to uwagi zupełnie oderwane od treści lektury, a czasem wspomnieniami z wcześniejszymi spotkaniami z jej twórcą. W tym wypadku dobrze pamiętałam pisarkę -Isabelle Allende i "Dom dusz", nie tylko od strony literackiej, ale i filmowej z plejadą świetnych aktorów. Jednak "Podmorska wyspa" przenosi czytelnika w epokę odleglejszą niż XX w.
Końcówka XVIII odległa od Europy wyspa i plantacja, która młodemu arystokracie wydaje się miejscem zapomnianym przez Boga. Planuje zostać w rodzinnym majątku na kilka miesięcy, na tyle długo by stan zdrowia ojca pozwolił mu na dalsze zarządzanie rodzinnym majątkiem. Co bowiem może robić na spalonej słońcem ziemi młody francuz, humanista, lubiący dyskusje z poetami i opowiadający się przeciwko niewolnictwu?Jego osoba nie pasuje do plantacji trzciny cukrowej i gdyby nie troska o finanse to jego noga nie dotknęłaby tej barbarzyńskiej ziemi. Kilkadziesiąt dni wydłuża się do kilku lat, a później kilkunastu, Toulouse Valmoraine został dłużej niż planował, posiadłość już nie jest zrujnowana, a on stał się bogatym człowiekiem, jednak nie zasymilował się miejscowymi plantatorami, nadal uważa, że jest kimś lepszym niż sąsiedzi. Swoje stosunki z otoczeniem ograniczył tylko do niezbędnych dla prowadzonych interesów, tak widzi siebie on. Prawda wygląda zupełnie inaczej - młody idealista w ubiorze rodem z Wersalu, który był abolicjonistą stał się jednym z wielu właścicieli plantacji trzciny cukrowej i żył podobnie jak i oni. Jego siłą roboczą byli niewolnicy, nie uważani przez niego za równych mu, nie mieli oni ani lepszych ani gorszych warunków niż gdzie indziej, człowieczeństwo odebrano im w momencie schwytania lub narodzin - to było myślenie ich właścicieli. Prawda była inna, jednak nikt z uprzywilejowanej warstwy nie dopuszczał jej do siebie, rewolucyjne zmiany zachodzące we Francji jak na razie omijały jej kolonie. Ten sam człowiek był jednocześnie zgodnie z prawem niewolnikiem gdy przebywał na Saint-Dominingue i wolną osobą gdy znalazł się na francuskiej ziemi - w końcu zdobyczą krwawej rewolucji była wolność dla wszystkich obywateli ...
Kilkunastoletnia Zarite trafia do domu Toulouse`a jako dwunastolatka, urodziła się jako dziecko niewolnicy, nikt nie wie kim jest ojciec, nie zna życia jako wolny człowiek. Nie trafia do pracy na samej plantacji, ale zostaje opiekunką pani domu, a później też niańką syna właścicieli i nie tylko. Część powieści jest opisana z jej perspektywy - dziewczynki, młodej kobiety, matki, której odebrano dziecko i matki mogącej zaznać cudu macierzyństwa, służącej i niewolnicy, a przede wszystkim człowieka. To co wydawało się jej niemożliwe do spełnienia w końcu zaczyna się ziszczać, uciekinierzy z plantacji zaczynają walczyć o wolność i swoje prawa, a wśród nich jest mężczyznę, którego nie było wolno jej kochać. Powstanie zostaje okupione wieloma ofiarami, a brutalność obu stron nie zna granic. Jednak właśnie dzięki niej zyskuje upragnioną wolność, jednak nim się ona urzeczywistni minie dużo czasu.
"Podmorska wyspa" to historia życia dwojga bohaterów Zarite i Toulousa, przez większość swojego życia byli związani ze sobą relacją właściciel-niewolnica, połączyły ich jeszcze bliższe związki, jednak nie te z kategorii romantycznych uniesień. Ich rodziny na trwale połączyły się w kolejnym pokoleniu, ale ówczesny świat nie zmienił się jeszcze na tyle by w pełni zaakceptować miłość dwojga ludzi różniących się tylko kolorem skóry. Isabel Allende nie skupia się tylko na wątku emocji, przedstawia obszerną panoramę przełomu XVIII i XIX w. społeczności kolonialnej, ukazując tło historyczne, które jeszcze do tej pory ma wpływ na tamten obszar. Rzeczywiste dzieje są tylko kanwą dla bohaterów, życiowych wyborów i ich efektów. W "Podmorskiej wyspie" najważniejsi są ludzie i to z ich perspektywy poznajemy ówczesny świat, różniący się w zależności kto ją przedstawia. Niewolnictwo wydaje się na współcześnie pojęciem, które odeszło w przeszłość, a wolność przypisana jest każdemu człowiekowi, tylko czy na pewno?
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwo MUZA
za co dziękuję
Świetna recenzja i intrygująca książka. Jak będę miała możliwość, to zdecydowanie ją przeczytam:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Co do książki to muszę się jeszcze zastanowić;)
OdpowiedzUsuńMam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawa, warta by ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKiedy skończę kilka książek, to z chęcią sięgnę po tą. Mam już powoli dość "mrocznych" pozycji :).
OdpowiedzUsuń"Podmorska wyspa" miejscami ma swoje trudne momenty, ale warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuń