Nowość
„Pozorantka”
Alexandra Andrews
Pozory, pozory, i jeszcze raz pozory. Karmimy się nimi siebie i innych, czy dlatego, że tak łatwiej? Maska, którą przywdziewamy pozwala czasem być kimś innym, zupełnie lub częściowo, pokazujemy się od strony jaką chcemy by świat widział lub jakiej się od nas oczekuje. A co z prawdą? No cóż bywa skomplikowana i często nie do końca wiarygodna.
Sięgnięcie po to, czego się pragnie niekiedy jest dziełem przypadku albo wytrwałości w dążeniu do celu. Florence do tej pory okoliczności jakoś nie sprzyjały, a co do tego drugiego – trudno powiedzieć by konsekwentnie pokonywała drogę do urzeczywistnienia swych marzeń. Jednak chyba tym razem los do niej uśmiechnął się, praca asystentki Maud Dixon daje jej nadzieję, iż w końcu jej aspiracje nabiorą konkretnych kształtów. Uznana pisarka i adeptka tego fachu, duet idealny, przynajmniej tak to wygląda początkowo. Tyle, że później dochodzi do sytuacji, która zniszczy wszystko na co ostatnio pracowała Florence. Czy powinna zdać się na to, co właśnie staje się jej udziałem czy odrzucić nadarzająca się okazję? Wystarczy jedynie skorzystać z szansy, jaka sama przyszła. Kiedy, jak nie właśnie w tej chwili, po prostu sięgnąć po sławę i stać się kimś, kim zawsze chciała być? Wystarczy tylko utrzymać pozory stworzone przez przypadek, a co z całą resztą? Jak daleko można posunąć się gdy tak niewiele brakuje do stania się lepszą wersją siebie samego? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, każdy musi sam sobie na nie odpowiedzieć …
Bezwzględność ma wiele twarzy, bywa wyrachowana, ale i rodzi się z przypadku lub jak można by powiedzieć wykorzystuje sprzyjające okoliczności. Alexandra Andrews wyciąga na światło dzienne ludzkie pragnienia, które prowadzą bohaterów do radykalnych decyzji. Chęć zdobycia sławy, uznania lub po prostu odniesienia sukcesu w „Pozorantce” są fundamentami do pokazania jak przeradzają się w coraz bardziej obsesyjne działania. Nic nie zapowiada co wydarzy się później, wręcz pierwotnie wydaje się, że fabuła potoczy się w całkiem innym kierunku, lecz gdy spojrzymy już na nią po przeczytaniu książki widzimy doskonale, że autorka doskonale zaplanowała nagłe zwroty, zmieniające nasze spojrzenie na całość. Za każdym razem po takiej wolcie mamy wrażenie, że już teraz akcja będzie przebiegała tak jak na to wszystko wskazuje, bo cóż jeszcze może wydarzyć się? No właśnie jeszcze wiele i po raz kolejny zostaniemy zaskoczeni tym, co właśnie czytamy. Alexandra Andrews oplata czytelnika siecią stworzoną przez ambicje, coraz większe wyrachowanie i apetyt na sukces, wpierw niedostrzegalną, lecz z kolejnymi wydarzeniami coraz mocniej zauważalną i przede wszystkim odczuwalną. Gdzieś po drodze coraz mocniej widoczne jest nie tyle wzorowania się kimś ile wykorzystania czyjeś tożsamości do zdobycia to, czego do tej pory nie udało się zdobyć. Inne ścieżki już nie są brane pod uwagę, tylko ta jedna, wprost sama wchodząca w ręce, nie pozwalająca o sobie zapomnieć. Ale i tutaj kryje się haczyk, a może coś całkiem więcej, czego nikt nie podejrzewa?
Za możliwość przeczytania
książki
Jeszcze się zastanowię nad tą książką :-). Serdecznie pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad tą książką :-). Serdecznie pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńI takie zaskakujące opowieści uwielbiam najbardziej.
OdpowiedzUsuńChyba to nie do końca książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, ale nie wiem, czy to książka dla mnie ;<
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała! :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała tę książkę. Będą ją mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i wkrótce będę ją czytała.
OdpowiedzUsuń