Nowość:
„Księga magii”
Alice Hoffman
Magia to synonim niejednego, chociaż nawet w dosłownym rozumieniu ma także wiele twarzy. Zawsze kryje w niej tajemnica, nie jakaś, lecz konkretna, która chociaż nieznana i tak ma wpływ na wszystkich wokoło. Czasem od nie wiele od niej zależy, bywa, że to, co najważniejsze czyli jej moc.
Od pokoleń ciąży nad rodziną Owens klątwa, miała chronić, a stała się mrocznym dziedzictwem. Kolejne generacje próbują jakoś z nią egzystować. Jednym udaje się to lepiej innym gorzej, Sally i Gillian wiedzą o tym bardzo dobrze, gdyż aż za bardzo doświadczyły tego, co z sobą niesie. Zrobią wszystko by oszczędzić bólu swoim najbliższym, ale czy to możliwe? Historia ich rodziny na każdym kroku udowadnia, że nie można uciec przed nieuniknionym, a jeśli nawet komuś to się udaje to cena jest bardzo wysoka. Ktoś rzuca wyzwanie i po prostu pragnie zdjąć przekleństwo. Dlaczego nikt o tym nie pomyślał przez setki lat? Kylie ma zamiar dokonać to, czego jeszcze nikt z Owensów nie zrobił – pozbyć się bolesnej spuścizny, która tak długo kładła się cieniem na wszystkim połączonych więzami krwi i miłości. Kiedyś rzucone słowa okazały się mieć ogromną moc, miały chronić a okazały się ogromnym ciężarem, od jakiego nie da się uciec. Ten kto nie uwierzył płacił zawsze niezwykle wysoką cenę, jaka ona będzie gdy powie się dość i zechce się ją zakończyć? Czy to w ogóle możliwe? Kylie nie zawaha się ponieść konsekwencji swoich czynów, jednak nie jest świadoma na co się porywa, lecz już kobiety z jej rodzina jak najbardziej. Poniosły niejedną stratę, buntowały się i znają smak porażki, ale dostrzegły coś, co wydawało się do tej pory niemożliwe…
Czasem jakiś motyw bywa jedynie punktem wyjścia do opowiedzenia wielowarstwowej historii, jakie w odpowiednich momentach pokazuje co się kryje głębiej i dalej. Alice Hoffman jest mistrzynią detali i niuansów, oddawania głosu cieniom z przeszłości i splataniu tego, co było z tym, co właśnie ma miejsce. Odczytując tytuł jesteśmy pewni już treści, ale „Księga magii” to o wiele więcej niż przypuszczamy. Przede wszystkim to ponadczasowa i uniwersalna opowieść o rodzinnych więzach, traumach, dziedziczeniu z pokolenia na pokolenie nie tylko wartości i majątku, ale również lęków i uprzedzeń oraz płaceniu za grzechy przodków kolejnymi błędami. Na tym nie koniec, gdyż inne wątki równie wybrzmiewają, głośno i wyraźnie, splatając się z innymi, tworząc tym samym barwną i równocześnie pełną emocji książkę. Alice Hoffman nie boi poruszać się trudnych tematów, pokazać jak łatwo skrzywdzić drugiego człowieka, do czego prowadzą zranione uczucia i czym jest zło. „Księga magii” to w żadnym wypadku jedynie finał trylogii, lecz ciąg dalszy sagi o ludziach, którzy wiedzą aż za dobrze jaką płaci się cenę za bycie sobą oraz ile traci się jeśli będzie się żyło zgodnie z zasadami innych i wkładając cały wysiłek by być kimś innym. Co więc z tytułowymi czarami? Jak najbardziej są, gdzie? W losach bohaterek i bohaterów, splątanych i pełnych tajemnic, słów rzuconych w gniewie i rozpaczy oraz tych wypowiedzianych w chwilach szczęścia.
Tę bym z przyjemnością przeczytał, pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie uniwersalne opowieści.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Alice Hoffman, ale mam autorkę na oku. :)
OdpowiedzUsuń