sobota, 13 sierpnia 2022

Prawdziwy mit

„Ostatnia odyseja”

James Rollins

 

Pewne tajemnice powinny pozostać w ukryciu i nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Zostały ukryte przed światem z powodu, którego już nikt nie pamięta, tak samo jak i ich. Jednak czasem splot okoliczności sprawia, że ujawniają swoje istnienie, a od tego już krok by pokazały swoją prawdziwą twarz, tę przed jaką ktoś chciał innych ustrzec.

 

To, co wydaje się być niepodważalnym faktem czasami okazuje się jedynie fragmentem prawdy. Doktor Elena Cargill na co dzień stawia tezy, jakie są w opozycji do już uznanej wersji historii. Jej dorobek naukowy budzi szacunek, ale też sprowadził ją do miejsca, jakie może dużo zmienić nie tylko w szkolnych podręcznikach. Jednak nie tylko Elenie zależy by poznać tajemnicę statku uwięzionego w grenlandzkim lodowcu, ktoś także chce ją poznać i każdego kto stanie mu na drodze usunie szybko i bez wahania. Ci, którzy ruszają jej na ratunek przeżyli już niejedno, agenci Sigma Force zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Tym razem podążają za współczesnymi i prawdziwie mitycznymi wskazówkami, jak zawsze nie ignorują niczego, a tym bardziej nikogo, lecz czy są gotowi by zejść do najprawdziwszego piekła by ratować siebie i świat?

 

Pewniaków wśród pisarek i pisarzy mam co najmniej kilku, po których książki sięgam w ciemno kiedy potrzebuję po prostu czasu z książką czyli oderwania się od tego, co dzieje się wokoło. James Rollins należy do tego grona, historie spod jego pióra vel klawiatury za każdym razem wciągają mnie na cały okres lektury. Połączenie thrillera z naukowymi odkryciami, na które spojrzano z całkiem nowej perspektywy plus odwiecznie intrygujące pytanie „co by  było gdyby …” zawsze okazuje się trafionym wyborem. „Ostatnia odyseja” oczywiście wpisuje się w te ramy i po raz kolejny przepadłam w książce,  w jakiej wiedziałam od samego początku, że zdarzy się wszystko i jeszcze trochę, ale zaskoczyła mnie i tak pomysłem na motyw.  Potem było już tylko jeszcze bardziej ciekawiej, zwłaszcza, że starożytność dostała do odegrania swoją rolę, zresztą nie jedynie one, na stronach powieści spotykamy znane postacie z światowych dziejów, mity i legendy także mają swoje miejsce w fabule, no i oczywiście nie można zapomnieć o nauce, która nigdy nie jest ozdobnikiem. Elementy te są włączone w fabułę toczącą się w kilku planach czasowych, pierwszoplanowa jest teraźniejszość, mająca powiązania z każdą wspomnianą epoką, a wszystkie coraz mocniej zacieśniają się aż do wielkiego finału. W „Ostatniej odysei” nie brakuje akcji oraz nagłych zwrotów, sensacyjnej atmosfery i przede wszystkim zagadek, jednak najistotniejsze jest ciągłe zaskoczenie czytelnika. James Rollins ani na moment nie pozwala nam na spokojną analizę, oczywiście pojawiają się ze strony czytających przypuszczenia, ale naprawdę trudno przewidzieć co jeszcze odkryjemy, gdyż niewiadome pojawiają się do samego końca.

 

 

 

 

11 komentarzy:

  1. A ja jeszcze nie poznałam prozy tego autora. Muszę więc nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam komu zaproponować tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w takiej samej sytuacji, jak Wiola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam komu zaproponować tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi, jak coś, co mogłoby mi się spodobać! Zapisuję tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym razem spasuję, gdyż książka nie wzbudziła mojego zainteresowania.

    OdpowiedzUsuń
  7. To bardzo popularny autor w mojej bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Thriller plus naukowe odkrycia, brzmi jak niezła mieszanka

    OdpowiedzUsuń
  9. Cały czas zastanawiam się nad tą książką... Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Chyba czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń