"Nie licząc kota
czyli kolejna historia miłosna"
Kasia Bulicz - Kasprzak
Wcale nie kolejna, a nawet nie następna, po prostu historia jakie wiele z nas lubi, chociaż nie zawsze o tym głośno mówi. A kot na dokładkę to jak wisienka na torcie i to z kategorii tych z niespodzianką.
Jakoś utarło się, że opowieści o uczuciach oraz te, które nawet delikatnie o nie "zahaczają" z góry mają naklejaną łatkę tych gorszych lub lekkich, łatwych i przyjemnych, jakie czyta się jedynie dla relaksu, bo inaczej nie wypada. Wszak nie są z "górnej" półki, nie niosą w sobie nic, poza kilkoma chwilami rozrywki lub wzruszeń, a to nie jest ani wyrafinowane, ani to co czym powinno się zachwycać. No i jakoś po takich rozmyślaniach, tak "przypadkiem", trafia kolejna historia miłosna pod strzechy, gonty i inne pokrycia dachowe. Scenariusz wydaje się ten sam co zwykle, lecz gdy zawiera koci dodatek to niczego nie można być pewnym, bo jak wiadomo ten typ tak ma, że chadza własnymi ścieżkami i z przewidywalnego rozwoju akcji wychodzi bardziej niespodziewany obraz. No, ale do rzeczy ...
Pobudka głęboką nocą, godzina czwarta nad ranem taką jest na pewno, nie należy do przyjemnych momentów, a gdy jej autorką jest jeszcze "kochana" rodzicielka to już dzień zapowiada się o wiele mniej radośnie. Wszelkie argumenty o tak barbarzyńskiej porze nie robią wrażenia na obu stronach, nawet gdy dotyczą spraw ostatecznych typu pogrzeb mało lubianego członka rodziny. Jednak od pewnych rzeczy nie można uciec, trzeba stawić im czoła, nawet pod szyldem "jadę, bo muszę, a spadek to dobry powód tej wycieczki"!
Kasia Bulicz - Kasprzak
Wcale nie kolejna, a nawet nie następna, po prostu historia jakie wiele z nas lubi, chociaż nie zawsze o tym głośno mówi. A kot na dokładkę to jak wisienka na torcie i to z kategorii tych z niespodzianką.
Jakoś utarło się, że opowieści o uczuciach oraz te, które nawet delikatnie o nie "zahaczają" z góry mają naklejaną łatkę tych gorszych lub lekkich, łatwych i przyjemnych, jakie czyta się jedynie dla relaksu, bo inaczej nie wypada. Wszak nie są z "górnej" półki, nie niosą w sobie nic, poza kilkoma chwilami rozrywki lub wzruszeń, a to nie jest ani wyrafinowane, ani to co czym powinno się zachwycać. No i jakoś po takich rozmyślaniach, tak "przypadkiem", trafia kolejna historia miłosna pod strzechy, gonty i inne pokrycia dachowe. Scenariusz wydaje się ten sam co zwykle, lecz gdy zawiera koci dodatek to niczego nie można być pewnym, bo jak wiadomo ten typ tak ma, że chadza własnymi ścieżkami i z przewidywalnego rozwoju akcji wychodzi bardziej niespodziewany obraz. No, ale do rzeczy ...
Pobudka głęboką nocą, godzina czwarta nad ranem taką jest na pewno, nie należy do przyjemnych momentów, a gdy jej autorką jest jeszcze "kochana" rodzicielka to już dzień zapowiada się o wiele mniej radośnie. Wszelkie argumenty o tak barbarzyńskiej porze nie robią wrażenia na obu stronach, nawet gdy dotyczą spraw ostatecznych typu pogrzeb mało lubianego członka rodziny. Jednak od pewnych rzeczy nie można uciec, trzeba stawić im czoła, nawet pod szyldem "jadę, bo muszę, a spadek to dobry powód tej wycieczki"!
Resztę recenzji można przeczytać tutaj
Czytałam, bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńMnie również :)
UsuńMam chętkę na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńDużo humoru można w niej znaleźć i nie tylko tego :)
UsuńNie słyszałam nigdy wcześniej o tej autorce. Czy to jest może jej debiut? Zaciekawiła mnie ta książka i chce ją poznać bliżej.
OdpowiedzUsuńDla mnie to było pierwsze spotkanie z autorka, nie wiem czy debiut, ale jeśli tak to bardzo udany :)
OdpowiedzUsuńW takim razie skoro spotkanie z twórczością Kasi Bulicz - Kasprzak uważasz za udane, to i ja chętnie poznam jej powyższą ksiązkę.
UsuńNawet bardzo udane :)
Usuńjasne, że "romansidła" też mogą być zaskakujące, i wcale nie takie lekkie. może gdy przyjdzie odpowiedni nastrój, przeczytam.
OdpowiedzUsuń"Nie licząc kota ..." ma swoje lżejsze momenty i te trudniejsze.
UsuńWłaściwie brzmi całkiem miło i zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńJest więcej niż miło ;)
UsuńObecność kota zawsze podnosi dla mnie atrakcyjność danej książki :)
OdpowiedzUsuńA ten kot jest wyjątkowo wyjątkowy ;)
UsuńKoty wcale nie są kłopotem :) Są cudownymi towarzyszami i fajnymi przytulankami :) Lubię takie trochę ckliwe, trochę humorystyczne książki pod warunkiem, że nie są napisane językiem w stylu zbuntowanej nastolatki piszącej pierwszy w życiu pamiętnik :)
OdpowiedzUsuńCkliwości nie ma ;) I na pewno książka nie w stylu nastoletniego pamiętnika :)
UsuńKsiążka i mnie bardzo, bardzo się podobała. Najlepszy był kot i jego podsumowanie człowieczego życia :D
OdpowiedzUsuńKot filozof ;)
Usuń