"Celebrytka"
Katarzyna Lewcun
Być sławnym, rozpoznawalnym, brać udział w przyjęciach gdzie szampan leje się strumieniami, a gośćmi są gwiazdy filmu i muzyki. Po prostu zaistnieć na firmamencie popularności, zdobyć to co tak kusi z ekranów telewizyjnych i poznać tych, o których czyta się w gazetach i portalach internetowych. Jak wygląda świat pięknych,słynnych i bogatych? Kto nie chciałby przekonać się osobiście o kulisach takiej egzystencji? Tylko jak dostać się tam, gdzie mają miejsce te wszystkie fascynujące bale i premiery? A od czego są takie na przykład castingi do wszelkich programów typu talent show? Każdy ma przecież jakieś zdolności, czasem wystarczy być po prostu "szczerym", czyt. najpierw powiedzieć coś, a potem dopiero pomyśleć. Od zwykłego zjadacza chleba do celebryty droga wcale nie tak długa, ale wejście na nią to dopiero początek, zabawa zaczyna się gdy już się na niej człowiek znalazł!
Marcysia wcale nie chciała być sławna, no może tak nie do końca, ale przecież wielu marzy, żeby w świetle reflektorów przynajmniej raz przejść po czerwonym dywanie i zobaczyć siebie w telewizji/prasie/jakimś portalu internetowym w towarzystwie gwiazdy X lub gwiazdora Y. Wystarczył jeden pomysł, ciekawość jak to jest po drugiej stronie ekranu oraz przyjaciółka i uśmiech ze strony losu albo raczej jego chichot. Kilka słów, a raczej jedno, wypowiedziane do mikrofonu oraz w obecności kamer i drzwi do kariery otwarły się. Kto oparłby się pokusie zaproszenia do świata popularności? Na pewno nie Marcysia, w końcu komu może zaszkodzić pięć minut sławy? Nikomu, prawda? Szczególnie, że otoczenie głośno wyraża swój sprzeciw, więc woda sodowa nie ma jak uderzyć do głowy ... No chyba, że idol, przystojny dodajmy, zaprasza na randkę, wtedy już macki sławy nie dadzą się tak łatwo wyrwać ofierze. Nagle zwykła licealistka, która zasłynęła jednym wyrazem wypowiedzianym bez zastanowienia, znajduje się we własnej bajce, w jakiej jest i piękny rycerz i fani sławiący imię idolki i ... zła wiedźma w postaci agentki rycerskiego piłkarza! Ale ten szczegół można przeboleć, gorzej już z ciągłą obecnością dziennikarzy, papparazzi i komentowaniem każdego kroku. Za gruba za chuda,zbyt głupia, za mało inteligentna, źle ubrana, za dobrze wystylizowana, zły kolor włosów, brak makijażu, zbyt wyzywające zachowanie, ile wbitych szpilek w siebie można znieść? Dla sławy - dużo, ale jeszcze więcej kiedy jest się przekonanym, iż ma się przy sobie drugą połówkę. Naiwność do potęgo n-tej, lecz miłość podobno zaślepia, a jak nie ona to poczucie, że to musi być ona, bo inaczej jakie inne jest wytłumaczenie zgadzania się na taką sytuację? Marcysia ma świetny usprawiedliwienie, no i kto narzekałby na to czego jest uczestnikiem, jeżeli sam wybrał właśnie tę ścieżkę?
"Celebrytka" to monolog dziewczyny, bo trudno nazwać ją kobietą, która z pełną szczerością opowiada fragment swojego życia. Jej opowiadanie to nie kazanie, a na pewno nie skarga czy też zażalenie do siły wyższej za to co było jej dane doświadczyć, wręcz przeciwnie. To również nie akt oskarżenia siebie i przyznanie się do winy z biciem się w piersi oraz przepraszaniem za to co się nabroiło. Bohaterka po prostu stawia tak zwaną "kawę na ławę" i zdaje relację z bycia celebrytki, które jest już za nią. Kulisy jej sławy nie oszałamiają, ale widać w nim i zachłyśnięcie się byciem "kimś" i wiarę, że to widoczne na ekranie bądź w gazecie to 200% prawdy. Tył firmamentu gwiazdorskiego różni się od przedstawiania zwanego popularnością, ale o tym dopiero przekonuje się wielu dopiero gdy znajda się właśnie w tym miejscu. Oczywiście wielu powie, że wiadomo o tym nie od dziś i naiwnością jest nie dostrzeżenie tego z własnego fotela, jednak ilu jest takich, chcących się o tym przekonać osobiście? O liczbie mogą świadczyć tłumy ludzi na różnego rodzaju castingach, gdzie nie wszyscy chcą zabłysnąć jedynie swoim talentem, lecz i spełnić swoje marzenia. Katarzyna Lewcun z humorem i dużą dawką satyry przedstawiła świat celebrycko-gwiazdorski, ukazując jego wady, ciemne strony oraz tym czym kusi każdego - bycie "kimś", czasem bez określenia co oznaczą to "kimś". Jak powiedziała boska MM "Nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili" i jest to jedyna zasada/przykazanie dla wielu sławnych nie wiadomo dlaczego, a jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ...
Katarzyna Lewcun
Być sławnym, rozpoznawalnym, brać udział w przyjęciach gdzie szampan leje się strumieniami, a gośćmi są gwiazdy filmu i muzyki. Po prostu zaistnieć na firmamencie popularności, zdobyć to co tak kusi z ekranów telewizyjnych i poznać tych, o których czyta się w gazetach i portalach internetowych. Jak wygląda świat pięknych,słynnych i bogatych? Kto nie chciałby przekonać się osobiście o kulisach takiej egzystencji? Tylko jak dostać się tam, gdzie mają miejsce te wszystkie fascynujące bale i premiery? A od czego są takie na przykład castingi do wszelkich programów typu talent show? Każdy ma przecież jakieś zdolności, czasem wystarczy być po prostu "szczerym", czyt. najpierw powiedzieć coś, a potem dopiero pomyśleć. Od zwykłego zjadacza chleba do celebryty droga wcale nie tak długa, ale wejście na nią to dopiero początek, zabawa zaczyna się gdy już się na niej człowiek znalazł!
Marcysia wcale nie chciała być sławna, no może tak nie do końca, ale przecież wielu marzy, żeby w świetle reflektorów przynajmniej raz przejść po czerwonym dywanie i zobaczyć siebie w telewizji/prasie/jakimś portalu internetowym w towarzystwie gwiazdy X lub gwiazdora Y. Wystarczył jeden pomysł, ciekawość jak to jest po drugiej stronie ekranu oraz przyjaciółka i uśmiech ze strony losu albo raczej jego chichot. Kilka słów, a raczej jedno, wypowiedziane do mikrofonu oraz w obecności kamer i drzwi do kariery otwarły się. Kto oparłby się pokusie zaproszenia do świata popularności? Na pewno nie Marcysia, w końcu komu może zaszkodzić pięć minut sławy? Nikomu, prawda? Szczególnie, że otoczenie głośno wyraża swój sprzeciw, więc woda sodowa nie ma jak uderzyć do głowy ... No chyba, że idol, przystojny dodajmy, zaprasza na randkę, wtedy już macki sławy nie dadzą się tak łatwo wyrwać ofierze. Nagle zwykła licealistka, która zasłynęła jednym wyrazem wypowiedzianym bez zastanowienia, znajduje się we własnej bajce, w jakiej jest i piękny rycerz i fani sławiący imię idolki i ... zła wiedźma w postaci agentki rycerskiego piłkarza! Ale ten szczegół można przeboleć, gorzej już z ciągłą obecnością dziennikarzy, papparazzi i komentowaniem każdego kroku. Za gruba za chuda,zbyt głupia, za mało inteligentna, źle ubrana, za dobrze wystylizowana, zły kolor włosów, brak makijażu, zbyt wyzywające zachowanie, ile wbitych szpilek w siebie można znieść? Dla sławy - dużo, ale jeszcze więcej kiedy jest się przekonanym, iż ma się przy sobie drugą połówkę. Naiwność do potęgo n-tej, lecz miłość podobno zaślepia, a jak nie ona to poczucie, że to musi być ona, bo inaczej jakie inne jest wytłumaczenie zgadzania się na taką sytuację? Marcysia ma świetny usprawiedliwienie, no i kto narzekałby na to czego jest uczestnikiem, jeżeli sam wybrał właśnie tę ścieżkę?
"Celebrytka" to monolog dziewczyny, bo trudno nazwać ją kobietą, która z pełną szczerością opowiada fragment swojego życia. Jej opowiadanie to nie kazanie, a na pewno nie skarga czy też zażalenie do siły wyższej za to co było jej dane doświadczyć, wręcz przeciwnie. To również nie akt oskarżenia siebie i przyznanie się do winy z biciem się w piersi oraz przepraszaniem za to co się nabroiło. Bohaterka po prostu stawia tak zwaną "kawę na ławę" i zdaje relację z bycia celebrytki, które jest już za nią. Kulisy jej sławy nie oszałamiają, ale widać w nim i zachłyśnięcie się byciem "kimś" i wiarę, że to widoczne na ekranie bądź w gazecie to 200% prawdy. Tył firmamentu gwiazdorskiego różni się od przedstawiania zwanego popularnością, ale o tym dopiero przekonuje się wielu dopiero gdy znajda się właśnie w tym miejscu. Oczywiście wielu powie, że wiadomo o tym nie od dziś i naiwnością jest nie dostrzeżenie tego z własnego fotela, jednak ilu jest takich, chcących się o tym przekonać osobiście? O liczbie mogą świadczyć tłumy ludzi na różnego rodzaju castingach, gdzie nie wszyscy chcą zabłysnąć jedynie swoim talentem, lecz i spełnić swoje marzenia. Katarzyna Lewcun z humorem i dużą dawką satyry przedstawiła świat celebrycko-gwiazdorski, ukazując jego wady, ciemne strony oraz tym czym kusi każdego - bycie "kimś", czasem bez określenia co oznaczą to "kimś". Jak powiedziała boska MM "Nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili" i jest to jedyna zasada/przykazanie dla wielu sławnych nie wiadomo dlaczego, a jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ...
Czy ja wiem - może kiedyś przeczytam teraz jakoś niemam nastroju :)
OdpowiedzUsuńjakoś chyba nie do końca dla mnie
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła tematyka tej książki. Wprawdzie nigdy bym nie chciała być celebrytką, ale życie takich osób mimo wszytko szalenie mnie intryguje, dlatego chętnie przeczytam tę publikacje.
OdpowiedzUsuńKsiążka ukazuje to co bywa raczej ukrywane ;)
UsuńBardzo ciekawa recenzja. Sama książka też wydaje się całkiem interesująca, nie wiem tylko czy to akurat pozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhm, niby banalna, typowo młodzieżowa, ale jakoś przykuwa moją uwagę :) jeśli tylko wpadnie mi w ręce - z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie tylko o młodzieży i dla młodzieży :)
UsuńBardzo podoba mi się Twoja recenzja. ;) Z chęcia zapoznam się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńŚwietna recenzja, i sama książka ciekawa :D
OdpowiedzUsuńNa pewno interesujący punkt widzenia :)
UsuńZaciekawiła mnie ta książka, z chęcią poczytam sobie o kulisach sławy ;)
OdpowiedzUsuńKulisy ciekawe ;)
UsuńTym razem nie dla mnie, jakoś nie kręci mnie życie sławnych ludzi, oni maja swoje życie aj swoje :)
OdpowiedzUsuń