niedziela, 10 czerwca 2018

Zło jest bardzo blisko


„Mała baletnica”
Wiktor Mrok

Dzieciństwo wydaje się nam czasem sielankowych oraz beztroskich zabaw, poznawania świata pod ochroną dorosłych. Jednak ten obraz zbyt często bywa iluzją lub nierealnym marzeniem, za którymi kryje się poniżenie, ból i zwyrodnienie. Jedno i drugie istnieje tuż obok siebie, bywa aż nazbyt często niezauważane lub ignorowane, a skrzywdzone dzieci w końcu stają się dorosłymi … mającymi w sercu i umyśle niezabliźnione rany …

Major Alona Nikiszina na co dzień zajmuje się przestępstwami, nie są one czymś nadzwyczajnym, taka sprawa jak ta do, której została wezwana nie jest  czymś nadzwyczajnym dla niej i jej zespołu. Jednak tym razem już na samym początku wiadomo, że dochodzenie będzie o wiele bardziej skomplikowane niż by się wydawało. To co kryje się za drzwiami luksusowej rezydencji przekracza wyobrażenia pani major. Tym razem dochodzenie będzie trudne i pewnie wzbudzi aż zbyt wielkie zainteresowanie. Wykorzystywanie dzieci, a raczej jego najcięższa forma nigdy nie pozostawia obojętnym nikogo, nawet najbardziej twardzi policjanci są wstrząśnięci, lecz ich emocje nie są ważne, liczą się przede wszystkim dzieci – skrzywdzone i okaleczone oraz ci, którzy za tym stoją. Niestety ci ostatni przez lata zbudowali imperium umiejętnie wykorzystując chore zainteresowania, odwracanie oczu od prawdy oraz słabość tych, którzy nie umieją bronić się sami. Nikiszina zamierza poprowadzić śledztwo tak by winni zostali ukarani, ale czy będzie w stanie to uczynić? Jeśli przestępczy biznes działa od lat, to musi za nim kryć się coś więcej, oznacza to więc, że komuś będzie nie na rękę zainteresowanie Alony i jej podwładnych. Czy nieugięta policjantka będzie w stanie przerwać przestępczy krąg przynoszący ogromne zyski i niewyobrażalne rany ofiar?

Zło czai się wszędzie, ale większość z nas uważa, że jego bliskich nie dotknie, może innych – mniej czujnych, nierozważnych. Zwłaszcza dobrze chronimy dzieci, one są bezpieczne i mogą cieszyć się zwykłą codziennością oraz spokojnie dorastać, bez większych trosk i strachu. Nic bardziej mylnego, Wiktor Mrok pokazuje w swojej najnowszej książce brutalną prawdę o otaczającej nas rzeczywistości. Doniesienia medialne traktowane jako kolejny news, bulwersujący, chociaż czy burzący spokój ducha? „Mała baletnica” przekracza granicę pomiędzy fikcją, a faktami, podkopuje poczucie bezpieczeństwa i pewność, że to co najgorsze jest dalekie od nas. Strona po stronie przedstawia kulisy przestępstw jakich ofiarą są najmłodsi, mechanizm wplątywania w przestępczą sieć oraz jak łatwo stają się ofiarami na oczach dorosłych. Pisarz nie posługuje się eufemizmami, używa prawdy jako kanwy całej historii, nie oszczędzając drastycznych szczegółów. Czytelnicy równocześnie obserwują jak rodzi się zło, jego twórców i tych, którzy mniej lub bardziej świadomie zaczynają je rozwijać oraz policyjne dochodzenie, odsłaniające zatrważającą prawdę lub raczej zrywające zasłonę zbudowaną z milczenia i odwracania wzroku. „Mała baletnica” wstrząsa, skłania do refleksji, ale przede wszystkim zasiewa ziarno niepokoju, podkopuje spokojne status quo gdzie „takie” rzeczy nie zdarzają się. Wiktor Mrok nie boi się niewygodnych faktów, stawia na realizm i ani na moment nie daje zapomnieć czytelnikom, że jego książka to dopiero czubek ogromnej góry lodowej zbrodniczego procederu.