wtorek, 9 sierpnia 2011


"Słowo pirata"
Magdalena Starzycka


Z czym kojarzymy słowo "pirat"? Najczęściej z żaglowcami, gdzie na głównym maszcie powiewa flaga z czaszką i dwoma skrzyżowanymi piszczelami i widowiskowymi bitwami morskimi na tle lazurowego morza. Do tego oczywiście ukryty skarb oraz jego poszukiwania. Filmy i te w technicolorze i te najnowsze w 3D oraz książki przygodowe dodatkowo jeszcze pomagają naszej wyobraźni przenieść się, chociaż na chwilę, w krainę korsarskich historii. Jednak w przypadku "Słowa pirata" to co najczęściej jest zwieńczeniem lub środkiem akcji, jest tylko początkiem opowieści, gdzie teraźniejszość i przeszłość przeplatają się ze sobą. Trzy plany czasowe - dziewiętnasty, dwudziesty i dwudziesty pierwszy wiek, z czasami gdy kaperzy świętowali największe triumfy raczej nie kojarzące się, ale wbrew pozorom motyw ten jest obecny ciągle. Bohaterowie to członkowie jednej rodziny, rozsiani na przestrzeni trzech wieków, na których losy wpłynęła jedna decyzja, podjęta po części z marzeń, po części z chęci przeżycia przygody.

Fabuła przenosi czytelnika od dziewiętnastowiecznego Hamburga poprzez ówczesną Gujanę Francuską i Rio de Janeiro. Sceneria znana, ale ukazana w innych ramach czasowych okazuje się całkowicie innym światem. Gorączka złota, miraż nieprzebranych bogactw, łatwego zarobku kusił biednych i bogatych, lecz rzeczywistość okazała się inna niż romantyczne marzenia, obojętnie jakie miały korzenie. Znajomość zawarta w niezwykłych okolicznościach przeradza się w niecodzienną przyjaźń, która wpłynie na wielu ludzi. Pirat, człowiek wyjęty spod prawa i niemiecki spedytor, puszczający wodze swojej fantazji w hamburskim biurze rodzinnej firmy. Ich drogi skrzyżowały się podczas sztormowej nocy, gdzie jeden z nich był ofiarą ataku, a drugi jego pomysłodawcą. Po latach potomkowie jednego z nich dostają wiadomość o niespodziewanym spadku zdeponowanym w szwajcarskim banku. Spadkodawca owiany jest rodzinną legendą, a sukcesorzy chcą wykorzystać szansę wyjaśnienia jej. Jednak koniec sierpnia 1939 okazał się nie najlepszym czasem na taką eskapadę. Perspektywa rodzinnej schedy schodzi jednak na dalszy plan w obliczu wojny i rozłąki, bo dla jednego z podróżników krótkie wakacje przerodziły się w kilkunastoletnie rozdzielenie z bliskimi. Kolejna próba rozwiązania sekretu familijnego, już zapomnianego w wojennej i późniejszej zawierusze, następuje w już w czasach teraźniejszych. Po prawie dwustu latach zagadkowa spuścizna w końcu odsłania czym jest i gdzie ma swoje początki. Historia zatoczyła koło od Hamburga przez Amerykę Południową, Francję, Portugalię aż po Polskę.

A czym jest tytułowe „Słowo pirata”? Przysięga, groźbą, obietnicą? A może jeszcze coś innego oznacza … Tajemnica rozwiązuje się na stronach książki, a autor przeplatając wątki nie pozwala czytelnikowi stracić głównego motywu z oczu – sagi z piracką flagą w tle.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria i wydawnictwu MG

6 komentarzy:

  1. Recenzja kusząca, ale tematyka chyba nie dla mnie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno już nie czytałam żadnej książki o piratach, a po moim ulubionym filmie "Piraci z Karaibów" mam ochotę na wszystko co pirackie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygująco brzmi. Co prawda "pirackich" książek nie czytuję (w sumie nie wiem czemu), ale na tą chyba jednak się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie tylko "piracka" opowieść, saga i coś jeszcze

    OdpowiedzUsuń