niedziela, 22 kwietnia 2018

Czarna D. to nie mit


„GPS Szczęścia

czyli jak

wydostać się

z Czarnej D.”

Magdalena Witkiewicz

Marzena Grochowska

Czarna D. znana jest wielu z nas z autopsji, śmiem twierdzić, że poruszamy się po jej ulicach i zakamarkach tak jak stali mieszkańcy. Niestety znajomość topografii tego miejsca jakoś nas nie cieszy, ba – wręcz przyprawia nas o jeszcze gorszy humor, a od tego już krok by w punkcie tym znaleźć się jeszcze dłużej, co jeszcze gorzej wpływa na nastrój i koło się zamyka. Jak wydostać się z Czarnej D.? Może za pomocą GPS-u?

Gdzieś tam znajduje się miejsce, sławne w swej niesławie– od najgorszej strony rzecz jasna, nikt nie chce się tam znaleźć, a i tak spora grupa ląduje tam codziennie. Droga do Czarnej D. wcale nie jest aż tak tajemnicza i nieznana, ale z jakiś powodów skrywa ją jakaś dziwna mgła złożona z lęków, odwracania głowy i przede wszystkim beznadziei. Wincentyna Zwyczajna-Takajakty budzi się w niej i jest zdziwiona tym faktem, chociaż przecież zna ten punkt na mapie w miarę dobrze lub nawet lepiej. Zaskoczenie to jedno, drugim jest egzystencja w tym mieście, w którym można liczyć na spotkanie z lękiem, nieszczęściem, brakiem wiary w siebie, niewiarą w siebie i z niezliczoną liczbą podobnych zjawisk. Co więc zrobić z tak niechcianym towarzystwem? Dobre pytanie, natomiast odpowiedź … no cóż tej trzeba poszukać w sobie i w swoim otoczeniu. Czy Wincentyna i jej nowi znajomi odnajdą wyjście z Czarnej D.? Ten wyczyn nie będzie łatwy, ale możliwy do zrealizowania, chociaż czy uda się im?

Czy warto przy niedzieli wspominać o Czarnej D.? W dniu takim kiedy staramy się nie myśleć o niej tym bardziej jakoś nie wypada, lecz przecież ona istnieje i trafiamy do niej czasem wbrew sobie . W ogóle mówienie o niej zbyt często odbierane jest jako przyznanie się do słabości, a to nie jest zbyt mile widziane, gdyż wiadomo, że z nimi należy walczyć i najlepiej robić to tak by nie zostały one przez nikogo zauważone. Oczywiście potyczki owe nie są zbyt proste, a zwycięstwo wymaga samozaparcia i … dobrych wskazówek jak je zdobyć. Magdaleny Witkiewicz większości nie trzeba przedstawiać, a Marzenę Grochowską  po przeczytaniu „GPS Szczęścia czyli jak wydostać się z Czarnej D.” czytelnicy poznają w trakcie lektury. Obie panie z humorem, lecz i powagą, przedstawiają nie tylko tytułowe miejsce, lecz i drogi prowadzące do niego i z niego. Czy ta pozycja to tylko kolejny poradnik, który mało co wnosi w temacie i jest naszpikowany „złotymi myślami”, niezbyt przystającymi do codzienności? Nie, gdyż autorki nie obiecują przysłowiowych gruszek na wierzbie, nie tryskają hurra optymizmem i nie twierdzą, że wyjście z Czarnej D. to ekspresowa droga wiodąca wprost do krainy szczęśliwości wszelakiej i wiecznej. Co więc zawiera „GPS Szczęścia (…)”? Po pierwsze niezbyt lubianą prawdę jakiej staramy się zaprzeczać i nie patrzeć jej prosto w oczy czyli, że potrzebujemy pomocy – własnej przede wszystkim by w końcu odejść z punktu gdzie osacza nas smutek, beznadzieja, brak perspektyw, a zwłaszcza czarny nastrój. Po drugie konkretne przykłady sytuacji podane w formie sfabularyzowanej oraz profesjonalnej wersji, połączenie jednego z drugim pozwala na spojrzenie na swoje problemy z perspektywy bezstronnego obserwatora oraz zauważeniu gdzie znajduje się sedno kłopotu. Kolejne rozdziały odsłaniają najczęstsze dylematy, a humor zdejmuje z nich odium nadmiernej powagi co sprzyja zastanowieniu się nad tym co właśnie zostało przeczytane. Nie można także zapomnieć o idealnie dopasowanych ilustracjach Joanny Zagner-Kołat, uzupełniających słowa i trafiających w ich istotę. 


Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję