„Dwadzieścia
minut
do szczęścia”
Katarzyna
Mak
Szczęście
bywa ulotne i wcale nie tak łatwe do uchwycenia na dłużej. Jedni zadawalają się
tylko jego bladą kopią, drudzy wciąż gonią za swymi marzeniami, są i tacy,
którym wydaje się ono niedoścignione. Czasem by wreszcie poczuć się szczęśliwym
nie potrzeba wiele, wystarczy jedynie dostrzec szansę pojawiającą się tuż obok
i nie pozwolić by wątpliwości zwyciężyły.
Jeszcze
tylko kilka tygodni i upragniony dyplom ukończenia studiów będzie w rękach
Michaliny. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem dziewczyny, bo niezbędny
staż rozpoczyna się małą katastrofą, a to dopiero początek całej serii mniej
lub bardziej szczęśliwych splotów okoliczności. Czyżby komuś z kłopotami było
do twarzy, nawet gdy ich w ogóle nie pragnie? Krótki czas z dala od domu miał być
wstępem do dobrze rokującej przyszłości, lecz przeznaczenie ma chyba inną
ścieżkę dla Miśki niż ona zamierzała wybrać. Może to rodzinne fatum, a może coś
zupełnie innego? Dlaczego właśnie ona przyciąga do siebie problemy? Pozory
niekiedy mylą, ale jak je odróżnić od prawdy? Ktoś chciałby pomóc sympatycznej
i zagubionej jednocześnie młodej kobiecie, lecz wcale nie tak łatwo jej
uwierzyć w siebie oraz w uczucie, wydające się być początkiem czegoś nieoczekiwanego,
czy będzie mu dane pokazać swoją siłę? Raz obudzonej namiętności trudno się
oprzeć …
Szczęście
chadza bardzo krętymi drogami, jedynie niektórzy umieją wybrać jego mniej
skomplikowaną wersję. Bohaterka książki Katarzyny Mak należy do ludzi z tej
pierwszej kategorii, a może taki los po prostu był jej pisany? Jedno jest pewne
- kłopoty lubią Michalinę i podążają za nią niczym cień, nie raz stawiając dziewczynę
w niezręcznych sytuacjach. „Dwadzieścia minut do szczęścia” to opowieść o
młodej kobiecie szukającej swego miejsca w życiu, chociaż zdawałoby się, że znalazła
je i jest niego zadowolona. Autorce
udało się bez nadmiernego patosu opowiedzieć historię, w jakiej nie brak
dramatyzmu, komediowych momentów oraz uczuciowego wątku z pikantnym tłem.
Czasem w mniejszej objętości kryje się o wiele więcej niż spodziewamy się
sięgając po lekturę i właśnie w przypadku tego konkretnego tytułu sprawdza się
to w pełni. Na czytelników czeka historia w jakiej nie brak niespodzianek i dramatyzmu,
lecz została zachowana lekkość, a dzięki pierwszoosobowej narracji emocje głównej bohaterki są silniej
zaakcentowane. „Dwadzieścia minut do szczęścia” sprawdza się i na chwile
relaksu i gdy pragniemy z bliska poznać co może dać miłość oraz jak naznacza
nas przeszłość, nawet bez naszej wiedzy i zgody.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Na jakiś leniwy wieczór, czemu nie.
OdpowiedzUsuńByć może, jesli znajdę wolną chwilę przeczytam.
OdpowiedzUsuńBędę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry debiut. Polecam.
OdpowiedzUsuń