czwartek, 29 sierpnia 2024

Agrest i zimowe zamieszanie

Nowość:

„Agrest 1: zimowy bezsen”

„Agrest 2: zadyma na szlaku”

„Agrest 3: niedźwiedziowe love”

Cykl: „POPR-ańcy”

Małgorzata Starosta

 

Wiadomo, że zima w górach to jakby nie było szczyt sezonu, ale dla turystów i mieszkańców dwunożnych. Jednak czworonożni najczęściej pogrążają się w śnie na długie miesiące. A co jeśli tym razem ktoś doświadczy bezsenności? Co zrobić z tym fantem? Zwłaszcza, jeśli jest to niedźwiedź? Ale, od czego są przyjaciele i to jeszcze jacy! Wiadomo, że bez hecy nie obejdzie się, a gdzie tam wiosna, która pewnie też nie przebiegnie bez echa…

 

Co się stało, że Agrest nie zapadł w zimowy sen? Przecież dobrze przygotował się i wszystko powinno pójść tak jak zawsze, a nie poszło! To, że budzi sensację u otoczenia nic dziwnego, lecz i sam dziwi się tym faktem. Co zrobić z tym faktem? A może zamiast draki będzie z tego całkiem inna historia lub raczej historie? Jak wiadomo zimna aura sprzyja różnym zdarzeniom, tym groźnym także, lecz przy okazji można poznać nowych znajomych oraz zostać aktywistą społecznym. Jednakże na tym nie koniec, bowiem nawet najdłuższa pora roku w końcu mija i pojawia się nowa, co z sobą przyniesie? Coś, czego Agrest nie spodziewa się, ta wiosna zapisze się w jego pamięci

 

 

Trzy historie z bohaterem cyklu POPR-ańcy, jaki do tej pory pozostawał na drugim planie, lecz jak się okazuje kiedy już staje się tym głównym nie ustępuje swoim przyjaciołom. Humor wprost tryska, zwłaszcza, iż Małgorzata Starosta obdarzyła tę postać charakterem, który sprawia, iż od samego początku uśmiech towarzyszy słuchaczom. Zasługa to naprawdę bestsellerowego tekstu, w jakim dialogi wprost są źródłem kolejnych wybuchów śmiechu oraz także interpretacji czytających te opowieści. Wprost ma się również przed oczami górskie tło oraz pozostałych bohaterów i co najważniejsze same wydarzenia, w jakich bierze tytułowy Agrest udział. Każda opowieść jest jednocześnie odrębną historią, ale także stanowi część większość całości. Trzy trzydziestominutowe audiobooki można odsłuchać w kolejnych dniach, lecz bardziej prawdopodobne jest, iż będą one wysłuchane od razu wszystkie. Nic dziwnego, gdyż akcja jest naprawdę szybko i trudno oderwać się od niej bez poznania, co zdarzy się jeszcze. Oczywiście oprócz humorystycznej fabuły przygody Agresta ma także warstwę dydaktyczną lub raczej przekazującą małym odbiorcom, a starszym przypominającym, jak powinno zachowywać się w górach, na co uważać i przede wszystkim przypominają, iż trzeba pamiętać, iż nie tylko ludzie mają prawo się nimi cieszyć. Na tym nie koniec, bo każdy, młodszy czy starszy, odnajdzie w przygodach niepoprawnego niedźwiedzia dźwiękową lekturę, jakiej warto poświęcić czas i potem do niej wracać. A w pamięci pozostanie niejeden tekst głównej postaci, mało poprawnej, wyluzowanej, bardzo przyjacielskiej i zawsze służącej pomocą.



                                       Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję:

wtorek, 27 sierpnia 2024

Tajemnica obserwatorium

Nowość:

„Obserwatorium”

Jarosław Szczyżowski

 

Niewiadome rzadko, kiedy wysyła zapowiedź, że się pojawi. A jeśli nawet zrobi to niewielu rozpoznaje, iż nadchodzi. Stanowi zagadkę, czasem powtarzającą się, ale wciąż będącą znakiem zapytania. Co się kryje w tym, co jest niezrozumiałe?

 

Szybko zmieniające się warunki pogodowe w górach nie są niczym zdumiewającym, zwłaszcza dla osób, które zawodowo zajmują się pogodą. Jednak niekiedy nawet takich specjalistów jak Tomasz Górski i Piotr Mieczkowski. To, czego są wpierw obserwatorami, by za niedługo stać się uczestnikami, wymyka się nie tylko temu, co jest im znane, lecz także i innym. Obaj meteorolodzy widzieli już niejedno, lecz gigantyczne chmury otaczające obserwatorium na Śnieżce nie są tym, czym powinny być. Do tego jeszcze te dźwięki, czyżby były czymś więcej niż tylko przypadkowymi wyładowaniami akustycznymi? Czy jedno z drugim jest związane? Wiedza naukowa w tym przypadku okazuje się niewystarczająca, pozostaje samemu sprawdzić, z czym ma się do czynienia. Jednak okazuje się, iż skutki tego kroku dla niektórych skutkują uszczerbkiem na zdrowiu, fizycznym, ale również psychicznym. Z czym mają do czynienia Górki i Miecznikowski i co tak naprawdę kryje skupisko chmur, tak złowrogo oddziaływujące na ludzi? Może wiedzy trzeba szukać w przeszłości? Z pewnością odpowiedź na zadane i niezadane pytania kryją się tam, gdzie nikt tego nie spodziewa się.

 

Niesamowita. Pełna doskonałych sprzeczności, z rodzaju tych, jakie wodzą na manowce czytelników. Zdumiewająca rozwojem wydarzeń i oczywiście finałem. Tyle w skrócie o „Obserwatorium”. A w szczegółach? Po pierwsze czytelnicze przypuszczenia najlepiej odsunąć na bok, gdyż i tak Jarosław Szczyżowski zaskoczy czy się tego spodziewamy czy też nie. Mroczny klimat czuje się już od prologu do samego zakończenia, narasta i przynosi z sobą kolejne znaki zapytania. Szybko przekonujemy się, iż wyobraźnia autora nie zna granic, ale także działa na naszą. Co jest realne, co wizją, a może koszmarem, a co dzieje się tu i teraz? W pewnym momencie jesteśmy zdezorientowani, w dobrym tego słowa znaczeniu, wiemy, że czytamy nieszablonową lekturę, wymykającą się prostym podziałom gatunkowym. Groza, fantastyka, fantastyka naukowa, jeszcze kilka określeń można by przytoczyć, lecz byłoby to już zbyt mocne odsłanianie historii, jaką należy samemu poznać. Dużą rolę odgrywa Śnieżka oraz tytułowe „Obserwatorium”, istniejące jak najbardziej, lecz tutaj stanowiące doskonałe tło dla fabuły, w jakiej jedna tajemnica staje się punktem wyjścia dla kolejnych wątków. Splatają się one to, co pierwotne czyli chęcią odkrycia nieznanego i odsłonięcia sekretów, być może natury, z wiedzą oraz ludzkimi odruchami takimi jak strach przed niewyjaśnionym i oporami przed otwarciem się na nieznane. 


Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:

 

sobota, 24 sierpnia 2024

Sekrety

Nowość:

„Serca z papieru”

Anna Wolf

 

Czasem wiemy, że powrót będzie bolesny, lecz wiemy też, iż jedynie w tym, nie innym, miejscu chcemy się znaleźć. Pomimo tego, iż towarzyszy nam w tej podróży ciężki bagaż wspomnień i sekretów. Tam czeka na nas o wiele więcej niż tylko to, co przykre, lecz również wsparcie i bliscy. Nadejdzie moment, że w końcu stawimy czoła temu, co było i jest, by rozpocząć nowy rozdział życia.

 

Trudno zapomnieć o bólu, gdy on nieustannie powraca, zwłaszcza, że potęgują go to, co zostało przemilczane.  Jednak Holly Carmichael pragnie od nowa zbudować swoją przyszłość. Nie jest łatwo to zrobić jeśli ktoś, kto był jej bliski na każdym kroku pokazuje jak ją nienawidzi. Kiedyś kochała Caina Patersona, teraz on ją nienawidzi i nie kryje się z tym. Może gdyby powiedział mu prawdę byłoby inaczej? Ale niekiedy przynosi ona jeszcze więcej bólu, a nienawiść do niej jest mniejszym złem niż rozczarowanie bratem. Ale nie tylko przeszłość liczy się, Dean Morrison może jest zapowiedzią, że czas pomyśleć o przyszłości, lecz czy nie zagrożą jej tajemnice? Nie jedynie Holly je ma, tak samo zresztą jak i blizny, kryjące dramatyczne momenty. Jedne i drugie rzadko, kiedy odchodzą w niepamięć, lecz z pewnością dadzą o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie. Czy pokonają dwoje doświadczonych przez los ludzi?

 

Prawdziwa spirala emocji, skomplikowanych i wciąż narastających. W tle przeszłość, rzucająca mroczny cień na teraźniejszość, a nawet na to, co dopiero ma szansę urzeczywistnić. Bohaterowie, jacy poznali aż za dobrze ból, ten fizyczny i psychiczny, walczący z jednym i drugim. „Serca z papieru” są historią, w której czytelnicy śledzą losy ludzi spotykających się w momencie, kiedy nie liczą, że w ich życiu pojawi się ktoś, kto się nimi zainteresuje. Zresztą skupiają się by skleić od nowa siebie, ich relacji z bliskimi ludźmi naznaczone są dramatycznymi wydarzeniami. Jedyne, czego pragną to odzyskanie spokoju, lecz co jeśli dostaną szansę na dużo więcej? Anna Wolf pokazuje postacie w chwili, gdy wciąż jedną nogą tkwią w najgorszych, życiowych, punktach, nie dających o sobie zapomnieć, a drugą są już na spokojniejszym gruncie. Jednak wciąż daleko im do równowagi, chociaż starają się by wykorzystać okazję na szczęście. Zresztą autorka doskonale pokazuje jak łatwo utracić nadzieję i zaufanie oraz jak szybko pojawia się zwątpienie i ból. W „Papierowych sercach” przeplatają się ludzkie emocje, są jak w kalejdoskopie i tak jak w rzeczywistości, niekiedy pozostawiają po sobie smutek oraz rozczarowania, lecz dopóki trwa walka zawsze jest szansa na wymarzone szczęście.

 

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:





wtorek, 20 sierpnia 2024

Zapętlenie

Nowość:

„Wieczny powrót 

Clary Hart”

Louise Finch

 

Czy chcielibyście jeszcze raz przeżyć jakiś dzień? A może pytanie powinno brzmieć, co zrobilibyście gdyby nagle okazało się, że wczoraj powtarza się? Pewnie byłaby to ciekawa propozycja od losu lub fatum, w zależności jak na to spojrzeć. Tyle, że nie macie wpływu na wybór dnia, a co do reszty... Czeka na Was niejedna niespodzianka.

 

Ten dzień na pewno nie należał do najlepszych dla Spence`a. Prawdą mówiąc raczej wskakiwał do kategorii, żeby już się skończył. Nic z tego. Chłopak budzi się nazajutrz i znowu zaczyna feralny piątek. Dlaczego jemu to się przydarzyło i czy musi znowu tak zakończyć się jak za pierwszym razem? Clara Hunt poniosła śmierć. Koleżanka ze szkoły i uczestniczka imprezy u Anthony`iego, nie pierwszej szalonej domówki. Przyjaciel Spence`a wspierał go w trudnych momentach, co spotykało się z wzajemnością. Czy ten jeden wieczór, gdy dochodzi do tragedii, jest powodem zapętlenia? A może to inne wydarzenie sprawiło, iż wciąż powtarza się piątek? Jaka jest prawidłowa odpowiedź na pytanie, które wciąż nie ejst chyba właściwe? Clara umiera, chociaż piątek nie jest taki sam. Chłopak stara się nie powtórzyć tego, co uważa za błędne, lecz nie przynosi to skutku. Gdzie tkwi haczyk i jak długo będzie go szukał? Jaki będzie efekt jego starań, przemyśleń i poddawania w wątpliwość tego, co uważał za oczywiste, słuszne lub po prostu normalne?

 

Jeszcze jedna młodzieżówka? Fakt, „Wieczny powrót Clary Hunt” ma nastoletnich bohaterów, a ci starsi odgrywają role drugoplanowe. Jednak to książka uniwersalna, bez względu na liczbę lat czytelników, gdyż porusza kwestie istotne dla wszystkich. Oczywiście wydźwięk przy młodszych postaciach zdaje się być mocniejszy, ale tak naprawdę ma na to wpływ również pierwszoplanowa narracja. Dwadzieścia cztery godziny. Niby mało, bo to tylko jeden dzień, lecz czasem to aż zanadto czasu. A gdyby jeden dzień powtarzał się w kółko? Nie ważne, co byłoby zrobione, ktoś przeżywa go od nowa. Chociaż może to bardzo ważne, co jest naszym udziałem. Jaki jest klucz do tego, co ma miejsce po raz kolejny? To próbujemy odkryć wraz z głównym bohaterem i jednocześnie poznajemy coraz więcej szczegółów. Tak jak zmienia się jego punkt widzenia, tak i nasze spojrzenie na poszczególne osoby ulega przeobrażeniom. To, co na pierwszy rzut oka albo raczej w pierwszym dniu wydawało się jasne z każdym powtórzeniem staje pod znakiem zapytania. Czytający wraz z postacią z pierwszego planu zaczyna zadawać pytania, poddaje refleksji to, co już się wydarzyło i jaki jest wpływ na przyszłość. Czy da się zmienić tę ostatnią? Od czego zależy ciąg wydarzeń? A może trzeba spojrzeć na powtórne przeżywania tego samego dnia z całkiem innej strony? „Wieczny powrót Clary Hunt” to lektura z rodzaju tych, jakie zaskakują pozytywnie i nie pozostawiają go obojętnym na poznawaną fabułę. Przyjaźń, rodzina, relacje z tymi, którzy wydawali się rozumieć, co się dzieje z bohaterem oraz jego wpływ na innych skupiają się jak w soczewce jednym dniu. Od tej konkretnej daty wiele zaczyna się i niejedno kończy, lecz początek tkwi gdzie indziej. Gdzie, odpowiedź kryje się w książce Louise Finch.

 



Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

piątek, 16 sierpnia 2024

Kim jesteś?

Nowość:

„Odzyskana tożsamość”

Monika Magoska-Suchar

 

Tak łatwo uwierzyć w dobrze utkaną iluzję, okazującą się niczym innym jak sieć, z której wyplątać się jest naprawdę trudno. Wystarczy zrobić krok w niewłaściwym kierunku, by stracić to, co wydawało się pewne. Nie tak łatwo jest też przyznać się do własnych błędnych wyborów, nawet, jeśli wynikały one z dobrych pobudek. Niestety prawda czasem ma gorzki smak.

 

Przyszłość i przeszłość mogą mieć równie gorzki smak. Mila przekonała się o tym aż zbyt dotkliwie. Tak samo jest z tajemnicami w jej życiu, aż nazbyt boleśnie dają o sobie znać, zwłaszcza te, o jakich dowiaduje się w brutalny sposób, w najmniej oczekiwanym momencie. Co dalej z nią i tym, kim jest lub raczej stała się? To, co przeżyła w Japonii nie daje o sobie zapomnieć, nawet bardziej niż mogła przypuszczać. Czy właśnie przychodzi jej zapłacić za popełnione błędy? A może ktoś inny to zrobi? A co z prawdą? Może nie zawsze warto nią dzielić się, nawet z najbliższym człowiekiem? Zwłaszcza, gdy okazuje się, że jeszcze nie wszystko stracone. Shinji stawia naprawdę dużo na jedną kartę, nie waha się podjąć trudnej decyzji. Ma jeden cel i ten, kto stanie mu na drodze spotka się z bezwzględną odpowiedzią. Czy jednak tym dwoje pisane jest szczęśliwe życie? Za wrogów mają ludzi, jacy nie cofną się przed niczym i tym razem naprawdę nie mają nic do stracenia!

 

Spodziewajcie się niespodziewanego. Monika Magoska – Suchar lubi podsuwać czytelnikowi trop, do jakiego zdaje się łatwo dopisać ciąg dalszy. Nie inaczej było w finale pierwszego tomu dylogii, gdzie już wydawało się, że co nieco lub nawet więcej czytelnicy poznali z kontynuacji. No cóż autorka pokazała, iż nie tak łatwo przewidzieć, co wydarzy się dalej, chociaż pomysł był tak jakby na wyciągnięcie ręki. Jednak szybko okazuje się, iż jej wyobraźnia po raz kolejny poszła dalej niż ktokolwiek spodziewał się i podąża zaskakującymi ścieżkami, obfitującymi w kilka ostrych zakrętów. Nie brakuje także emocji, tych z kategorii gwałtownych, gorących, uderzających znienacka i z siłą odbierającą oddech. „Odzyskana tożsamość” kontynuuje znane już wątki, lecz również rozwija je, tak, iż mamy okazję poznać bohaterów od innych stron. Postacie dokonują wyborów i równocześnie stawiają czoła skutkom decyzji podjętych wcześniej. Czy były one słuszne czy jedynie takimi wydawało się? Co przyniosły z sobą w ostatecznym rozrachunku? Na te i inne pytania odpowiedzi są w historii dwojga ludzi, spotykających się w niecodziennych okolicznościach miejscu. Scenariusz ich przyszłości miał być całkowicie inny i jak się okazuje jego przebieg daleki jest przewidywalności i spokoju. Monika Magoska-Suchar do samego końca trzyma wszystkich w niepewności, serwując postaciom niepewność i lęk, co do tego, jak pokonać demony przeszłości oraz te zrodzone z niedomówień oraz strachu. A na dodatek coś jeszcze – szybkość akcji, sprawiająca, iż czytanie płynie szybko i przede wszystkim wciąga nas tak, że nie robimy przerw, bo chcemy jak najszybciej poznać, co będzie dalej oraz jak zakończy się ta historia.

 


                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:
 

wtorek, 13 sierpnia 2024

Trudny wybór

Przedpremierowo:

„The Devil`s Sons”

Chloé Wallerand

 

Plan był prosty, cały szkopuł w tym, iż bardzo szybko skomplikował się. Życie bywa nieprzewidywalne, czasem o wiele bardziej niż się mogłoby wydawać. Nawet ci, nieoczekujący od niego zbyt dużo, mogą się zdziwić, kiedy okaże się, iż nagle są w samym centrum wydarzeń, chociaż starali się pozostać z boku i pragnęli podążać własną ścieżką.

 

Studia, nowi przyjaciele, nowy rozdział w życiu. Jedynie tyle lub aż tyle. Avalone Lopez nie ma wygórowanych oczekiwań i początkowo wszystko zdaje się podążać w odpowiednim kierunku. Jednak szybko okazuje się, iż przed dziewczyną rysuje się całkiem inna droga niż ta zakładana. Zamiast spokoju i pilnego studiowania zbliża się do niebezpiecznego gangu, co może łączyć kogoś takiego jak Ava z nimi? Może wiara? Nie każdy jest poganinem jak oni i rzadko kto wierzy w nordyckie bóstwa, ale to chyba za mało? A może coś jeszcze ich zbliża? Zaciekawienie? Przyjaźń? Albo zaintrygowanie kimś od kogo powinna się dziewczyna trzymać z daleka? Tyle, że to wcale nie takie proste, a tym bardziej łatwe. No i pozostaje jeszcze kwestia tego, czym zajmują się nowi znajomi. Czy Avalone nie powinna zrobić kroku w tył, a najlepiej kilku? Dlaczego więc im pomaga, na przekór sobie i zdrowemu rozsądkowi? Co z tego wyniknie?

 

Niebanalne połączenia. Prosty plan i skomplikowane życie. Nietuzinkowi bohaterowie i fabuła, wymykająca się schematom. Opis „The Devil`s Sons” zdaje się wiele zdradzać, lecz tak naprawdę nawet w części nie nakreśla czytanej historii. Autorka podąża całkiem odmiennymi drogami fabularnymi niż jesteśmy przyzwyczajeni w książkach z motywem gangu motocyklowego, ale o tym najlepiej jest przekonać się samemu. Do tego najlepiej od razu dorzucić, iż splecenie niebanalnych wątków oraz dodanie całkiem niespotykanego daje już na prawie na wstępie zapowiedź intrygującej lektury. Im dalej zagłębiamy się w nią otrzymują historię z niejednym zwrotem fabularnym, sprawiającym, iż akcja nie tylko nabiera tempa, lecz również skręca w całkiem nieoczekiwanym kierunku. Niejednokrotnie należy podkreślić i za każdym razem równie niespodziewanie. Chloé Wallerand doskonale podkręca napięcie serwując czytelnikom również uczuciową spiralę tworzoną przez obojętność, gniew, przyjaźń, miłość oraz ryzyko i zagrożenie. W każdej prawie chwili może dość eskalacji wydarzeń, zwłaszcza, iż mieszanka jest prawdziwie wybuchową, a iskry wciąż się sypią. „The Devil`s Sons” to książka z kategorii tych naprawdę nieprzewidzianych, gdzie każdy rozdział przynosi nową dawkę emocji oraz nieoczekiwany finał, przynoszący nową porcję znaków zapytania. Pierwszy tom zaostrza apetyt na kolejny, zwłaszcza, iż scenariuszy jak potoczą się losy bohaterów jest naprawdę wiele, a autorka pokazała już, iż nie wybiera prostych dróg.

 

 


PREMIERA:

14.08.2024

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

niedziela, 11 sierpnia 2024

Nie ma róży bez ognia!

Nowość:

„Uważaj na siebie”

Jakub Bączykowski

 

Niektórzy twierdzą, że spokój jest przereklamowany, ale większość naprawdę go sobie ceni. Oczywiście są i tacy, którzy uważają, iż to cisza przed burzą. Martwią się niepotrzebnie? No cóż jak wiadomo niektórzy lubią po prostu przewidzieć to, co najgorsze, a potem sobie odetchnąć z ulgą… A co jeśli wszystko pójdzie całkowicie inną ścieżką i zostaną zaskoczeni?

 

Czy wszystko może wrócić do normy, kiedy ktoś chciał cię zabić? Fakt, że nie udało mu się, lecz nie oznacza to wcale, iż można o tak sobie przejść nad tym faktem do porządku dziennego i zapomnieć o nim. Niestety zdanie Pawła nie podzielają jego bliscy, no może poza jedną osobą, lecz jej zdanie wcale go nie uspokaja. Pozostaje, więc po prostu ogarnąć codzienność, a w niej między innymi wychowanie rezolutnej Zuzi, prowadzenie lokalnego sklepu „U Marysi” oraz znajomość z nową mieszkanką. Ta ostatnia dostarcza niemałych emocji, bo jakżeby inaczej! Zamieszkuje ona w miejscu, gdzie Paweł o mało, co nie pożegnał się z życiem… Nie ma co się dziwić jego reakcji, ale czy faktycznie ma czego obawiać się? W sumie ostrożności nigdy nie za wiele, bo być może stało się już coś złego… Co pozostaje do zrobienia? Chata na Podlasiu miała być oazą spokoju i sielskości, w porównaniu z Warszawą, a wyszło jak zawsze czyli pod górkę i z górki, w międzyczasie z próbą morderstwa tak dla odmiany. Jaki finał i morał będzie mieć ta część życiorysu Pawła i jego najbliższych? Z pewnością daleka od jego wizji, gdyż jak wiadomo gdzie ktoś czegoś nie da rady zrobić kobieta jak najbardziej poradzi sobie. W końcu nie ma róży bez ognia!

 

Idylliczne Podlasie. Planowane zwolnienie tempa życia. Marzenia o spokoju i… masa czegoś odwrotnego. A do tego humor, niekiedy spod znaku czarnego połączonego z zaskakującym rozwojem wydarzeń. Te ostatnie niespodzianką są tak dla bohaterów jak i czytelników. Jedni i drudzy nie mają pojęcia, jakie będą ich skutki, chociaż, że się pojawią to więcej niż pewne. Jakub Bączykowski ma doskonałą recepturę na naprawdę doskonałą historię, w jakiej nic nie jest przypadkowe, a brawurowe dialogi, te wewnętrzne, a jakże również, dają czytającym niejedną okazję do głośnego śmiechu. Jednak nie tylko on jest atutem „Uważaj na siebie”, same postacie są tak wykreowane, by bez problemu można było sobie ich wyobrazić w kolejnych perypetiach i co więcej mamy wrażenie, że ze strony na stronę stają się coraz lepszymi naszymi znajomymi. Oczywiście to nie wszystko, bo autor także łączy lżejsze wątki z tymi trudniejszymi i przedstawia je nie ogólnikowo, lecz od osobistej strony bohaterów, co wzmacnia ich wydźwięk. Do tego duży plus za pokazanie jak ważna jest rodzina, jej wsparcie, co znaczy prawdziwa przyjaźń i ile daje miłość, mająca za sobą niejedno i nie tracąca z widoku tego, co najważniejsze – drugiego człowieka.

                                          Za możliwość przeczytania książki

 dziękuję:
 

czwartek, 8 sierpnia 2024

Tatrzańska zagadka

Nowość:

„Śmierć w Tatrach”

Ewa Salwin

Grzegorz Kalinowski

 

Łapanie kilku srok za ogon rzadko kiedy przynosi dobre efekty. Niestety czasem inaczej nie można postąpić, bo zadziałać trzeba od razu i to na kilku frontach jednocześnie. Jak pogodzić wszystko tak, by wilk był syty i owca cała? Czasem po prostu najlepiej jest zaufać instynktowi, nawet, jeśli kroczy on dość pokrętnymi ścieżkami.

 

Gdyby można było rozwiązać problemy równie szybka jak pędzi Luxtorpeda. Niestety Zuza ma wrażenie, że w jej przypadku jest całkowicie odwrotnie. Na głowie ma rozwód, otwiera galerię wzornictwa i przyjaciółka, która wezwała ją z Warszawy do Zakopanego, by coś jej wyjawić ważnego, zniknęła. Jeśli ktoś twierdzi, że wszystko ma swój czas i miejsce to nie jest w jej sytuacji. Rok tysiąc dziewięćset trzydziesty siódmy naprawdę nie jest łatwy. Świat biegnie do przodu, a niektórzy właśnie dostają zadyszki. Jakby nie było trzeba stawić czoło trudnościom i pogodzić tak, by znaleźć rozwiązanie dla każdego wyzwania, jakie stoi przed Zuzą. Na domiar złego w zimowej stolicy Polski wcale nie jest tak sielsko i uroczo jak wydaje się większości ją odwiedzających. Zaginięcia kobiet, odnalezione ciała, a do tego śmietanka towarzyska Zakopanego i nie tylko, walka o stabilizację życiową i debiut w roli detektywki. Powiedzieć, że Zuza Orłowska ma ręce pełne roboty, to nic nie powiedzieć, lecz najważniejsze jest odnalezienie Michaliny i wyjaśnienie, co dzieje się w sercu polskich gór. W końcu każdy ma coś do ukrycia…

 

Zagadkowe zaginięcie. Warszawa i Zakopane w latach trzydziestych. Dramatyczne wydarzenia w cieniu Giewonta. Uparta detektywka, która nie spocznie dopóki nie zakończy dochodzenia. Inaczej pisząc „Śmierć w Tatrach” czyli retro kryminał, w którym przepada się na wstępie i nagle po finale pozostaje uczucie, ale jak to? To już koniec? Duet pisarski Ewa Salwin i Grzegorz Kalinowski zaserwował czytelnikom nie lada gratkę śledczą, z siecią powiązań niewidoczną nawet dla wprawnego oka. Czytelnicy wraz z główną bohaterkę mają do rozwiązania prawdziwą szaradę, a za tło majestatyczne góry i nieustępującą im stolicę. Do tego prawdziwa śmietanka towarzyska międzywojnia na drugim planie. Szczegółowe oddane detale ówczesnego społeczeństwa oraz klimat lat trzydziestych dodają niuansów do opowiadanej historii, w której wszystkie wątki intrygują. Postacie, będące w samym ich centrum, skutecznie nakręcają spiralę przypuszczeń co do tego, co jeszcze wydarzy się, jak przebiegnie śledztwo oraz jaki będzie jego wynik. Jak się okazuje do samego końca czekają nas zaskoczenia, a finał do samego końca zawiera w sobie duży znak zapytania.


                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Prawo i bezprawie

Nowość:

„Weekendowi wojownicy”

Fern Michaels


Sprawiedliwości wcale nie musi stać się zadość. Nie zawsze triumfuje i czasem nie przynosi ulgi pokrzywdzonym, a wymierzona kara nie jest zadośćuczynieniem wyrządzonej krzywdzie. Pozostaje ból i gorycz. A jeśli ktoś nie zgadza się z takim stanem rzeczy i rzuca wyzwanie nieukaranemu złu?

 

Nie byłoby ich tutaj gdyby prawo zatriumfowało nad bezprawiem. Jednak tak się nie stało. Błąd systemu, czynnik ludzki, wstyd i nie tylko to stanęło na drodze wymierzenia odpowiedniej kary. Myra dokładnie wie, co chce osiągnąć i dlaczego. Przez lata wierzyła, że zło zawsze zostanie ukarane, zresztą nie dotykało jej bezpośrednio, lecz zmieniło się to w ułamku sekundy. Nie tylko ona jest w takiej sytuacji. Siedem kobiet poznało gorycz porażki i zawiodło się na tym, co uważały za oczywiste. Czy mogą patrzeć jak to powtarza się? Nie! Biorę sprawy w swoje ręce, dosłownie i w przenośni. Nie chcą nikogo wyręczać, po prostu mają dosyć bezczynności i świadomości, że ktoś inni może znaleźć się w podobnej sytuacji jak one. Naprawienie szkód nie jest łatwe, zwłaszcza, iż prawo im nie sprzyja, za to sprawcom jak najbardziej. Czy uda im się zrealizować śmiały plan? Narażają się w imię tego, co je zawiodło, lecz ktoś musi zrobić to, czego wymagają okoliczności…

 

Rozczarowanie system sprawiedliwości. Odwaga by sprzeciwić się obowiązującym zasadom.  Więź ludzi, jacy zostali skrzywdzeni i musieli nauczyć się żyć z bólem. Nie zemsta, a naprawienie szkód wyrządzonych przez tych, którzy nie ponieśli kary za to, co uczynili. Zło pozostanie złem, nawet, jeśli oficjalnie nie zostanie to potwierdzone wyrokiem. Do czego ktoś będzie zdolny, jaki przekonał się na własnym przykładzie, iż Temida pozostała ślepa?  Pozostaje jedynie samemu zająć się tą sprawą, a jeśli takich osób jest więcej? Co w takiej sytuacji? Fern Michaels na swój sposób przedstawia dalszy rozwój wypadków, nieprzewidywalnych, chociaż starannie zaplanowanych, gdzie ryzyko jest ogromne, a wynik końcowy będzie znany nielicznym. Nie do końca kryminał i również nie typowy thriller, historia z pogranicza obu gatunków z dużą dawką emocji, skrajnych i silnych. Postaciami pierwszoplanowymi „Weekendowych wojowników” są kobiety w różnym wieku, nieznające się wcześniej, z odmiennych grup społecznych, łączy je tylko jedno – pragnienie sprawiedliwości, bo nie została ona zaspokojona, a wręcz odmówiono im jej. Wszystkie znajdują się w punkcie, w którym nie da się obrócić głowy w drugą stronę i nie godzą się ze stratą, jakiej doznały i brakiem ukarania sprawców. Czy rzucenie wyzwania zasadom niechroniącym ofiar, lecz ich winowajców ma szansę powodzenia?

 


                                                  Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




piątek, 2 sierpnia 2024

Lista mordercy

Nowość:

„Lista Lucyfera”

Krzysztof Bochus

 

Nie ma zbrodni bez motywu. To, czy on zostanie dostrzeżony zależy od sprawcy i śledczych. To równocześnie pierwszy krok do porażki tego pierwszego i sukcesu tych drugich. Jednak nie wystarczy go zauważyć, trzeba jeszcze go prawidłowo zinterpretować. A potem wcale nie jest z górki, gdyż przeciwnik zrobi wszystko by zmylić trop i nie zostać złapanym. Wyścig dopiero nabiera prędkości…

 

Kiedy odzywa się do ciebie morderca, a ty jesteś dziennikarzem, to może oznaczać, iż właśnie dostałeś szansę na temat na pierwszą stronę. To ta wersja prosta i dla mas, natomiast ta druga oznacza podjęcie gry z kimś, kto już pozbawił życia i ma zamiar zrobić to po raz kolejny. Czy prowadzący dochodzenie będą zadowoleni, że ktoś wchodzi w paradę, nawet, jeśli twierdzi, że ma informacje mogące pomóc w śledczych działaniach? Redaktor Adam Berg właśnie znalazł się w takiej sytuacji. Seryjny morderca właśnie jego wybrał sobie na heralda swoich zbrodniczych czynów, wciągając go do wyścigu, gdzie stawką jest zabójstwo kolejnego człowieka. Kim jest ten, kto wykorzystuje sztukę w brutalnych morderstwach? Co stoi za jego wyborami? Jaki jest motyw jego działania. Tak dużo pytań, a odpowiedzi mogą nie mieć pokrycia w rzeczywistości. Adam Berg podejmuje wyzwanie i wraz policjantami tropi Lucyfera, jednak to za mało, bo krwawa zagadka okazuje się nie jedyną do rozwiązania. Ktoś dołącza się do tej mrocznej gry, czym on kieruje się i dlaczego to robi?

 

 

Seria zbrodni. Śledztwo. Dziennikarz. Czy już macie gotowy scenariusz na tę lekturę? Pewnie, co najmniej niejedno przypuszczenie, i tu zaczyna się prawdziwa czytelnicza uczta, jakiej nie spodziewacie się. „Lista Lucyfera” jest czymś więcej niż „tylko” kryminałem, chociaż już wątki z tej kategorii wystarczyłyby na naprawdę doskonałą historię. Jednak to nie wszystko, a część większej całości, w której nie brakuje elementów zaskoczenia w obszernej liczbie mnogiej. Jeśli podczas lektury poczujecie, iż wiecie, co wydarzy się za chwilę w tej książce bardzo szybko okaże się, iż Krzysztof Bochus sprawi czytelnikom niejedną intrygującą niespodziankę i co najmniej zasieje wątpliwości co do tego, czego jeszcze przed momentem było pewnością. Oczywistość? Ta nam nie grozi, gdyż kolejny zwrot akcji w całkiem nowym kierunku sprawia, że akcja zaczyna się nie tylko zagęszczać, lecz i skręca w stronę, jakiej nie spodziewaliśmy się. Przeszłość okazuje się rzucać bardzo długi cień i to zupełnie inny niż moglibyśmy podejrzewać. „Lista Lucyfera” to policyjne i dziennikarskie śledztwo, skomplikowane, z niejedną ślepą uliczką, wzajemnie przenikające się, do tego w tle pogoń za chwytliwym tematem na pierwszą stronę oraz bohaterowie, potrafiący przyciągnąć uwagę i ją utrzymać przez całą książkę. Oni są równie intrygujący jak i wątki, w jakich uczestniczą, a ścieżka, jaką podążają daleka jest od tej spodziewanej. Postacie i fabuła uzupełniają się i dorównują sobie w zagadkowości oraz tajemnicach, tkwiących w nich. Jednocześnie jest prosty podział na dobrych i złych, a z drugiej, ma on ostre krawędzie, świadczące, iż ci pierwsi z pewnością nie nadstawią drugiego policzka i będą dążyć poznania prawdy za wszelką cenę.

                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję: