„Goodbye
Days”
Jeff
Zentner
„Goodbye
Days”
Jeff
Zentner
Jak
szybko może zmienić się życie Twoje i
twoich najbliższych przyjaciół? Wystarczy kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt
sekund. Potem już nic nie będzie takie jakie było, zresztą to dopiero wstęp do
kolejnych dni i tygodni, a nawet miesięcy i lat. W jednej chwili stracisz to co
wydawało się wieczne, rozsypiesz się w pył by potem mozolnie odbudować się z
otchłani smutku, rozpaczy i żalu.
SMS,
nic niezwykłego, niekiedy piszemy ich kilkanaście w ciągu dnia albo i więcej.
Po prostu forma komunikacji. Carver też nie widział w tej konkretnej wiadomości
niczego złego, ot zwykłe pytanie, niestety rzeczywistość okazała się o wiele
bardziej skomplikowana. Leniwe letnie popołudnie, wakacyjna atmosfera i w
perspektywie spotkanie z przyjaciółmi. Jednak żaden z tych trzech elementów nie
miało być takie jak się wydawało, że będzie. Eli, Mars i Blake giną w wypadku
samochodowym, a Carver zostaje wskazany jako jego sprawca. Nie, nie był
kierowcą, w ogóle nie towarzyszył kolegom, napisał tylko SMS do jednego z nich,
do tego, który prowadził … To wystarczyło by zdarzył się wypadek, a
siedemnastolatek stał się winnym śmierci trzech bliskich sobie osób. Tak nagła
strata dla wszystkich jest szokiem, tragedię tę trudno komukolwiek opisać i
zrozumieć. Kolejne dni przynoszą coraz większy ból, dołącza do nich również
pytanie kto jest temu winien? Kogo można obarczyć odpowiedzialnością? Niektórzy
wskazują bez wahania Carvera, bo gdyby nie jego SMS … Siedemnastolatek nie
ucieka przed oskarżeniami, sam jest załamany tym co się wydarzyło i przerażony
całą sytuacją. Sędzia Edwards nie waha się nadać sprawie urzędowego wymiaru –
zgłasza ją do prokuratury. Ktoś musi odpowiedzieć za śmierć jego syna, a tym
kimś jest przyjaciel syna – Carver Briggs, obwiniający się za tragedię bliskich
sobie osób i pragnący aż nazbyt często być z nimi w tamtym samochodzie. Jeszcze
kilka dni wcześniej snuli plany na przyszłość, oglądali wiewiórcze rodeo w
parku, dyskutowali o uczelniach i śmiali się ze swoich uczuciowych perypetii.
Teraz w ciągu trzech dni odbywają się trzy pogrzeby, lecz to jeszcze nie
pożegnanie z Marsem, Blake`iem i Elim. Carver wciąż widzi ich obok siebie i nie
umie wyobrazić sobie życia bez nich, nie tylko on zresztą … Ile może wziąć na
barki człowiek, stojący u progu dorosłości? Czy szukanie winnego jest właściwe?
Przecież cierpią wszyscy …
Nastolatek,
bezsensowna śmierć, ogromny ból, poczucie winy i oskarżenia. Jak na jedną książkę
to wcale nie za dużo, zwłaszcza gdy te wątki rozwija Jeff Zentnert. Najpierw
jest wstęp do dramatu, chociaż wydaje się, iż to kulminacja, lecz każda
następna strona pokazuje coraz to nowe oblicza tragicznego w skutkach wypadku.
Ofiar jest więcej niż trzech siedemnastolatków, ich rodziny oraz przyjaciel
zmagają się z żalem za nimi, utraconymi szansami i przyszłością. Do tego
dochodzi pragnienie wymierzenia kary temu kto zawinił. Autor w samym centrum
tej emocjonalnej gmatwaniny stawia młodego człowieka, który nie odpiera ataków,
wprost przeciwnie spuszcza jedynie głowę i przyjmuje ciosy, ale również
pokazuje prawdziwe oblicza swoich przyjaciół, o jakich bliscy nie wiedzieli lub
nie chcieli wiedzieć. Jego pożegnanie z nimi odbywa się „na raty”, rany wciąż są
rozdrapywane, on sam usuwa się w cień, najważniejsi są oni i ich rodziny. A
gdzieś w tle nasuwa się coraz bardziej uporczywe pytanie – czy zostanie zauważony
ten, który żyje i cierpi? Każdy z bohaterów na swój sposób próbuje sobie
poradzić ze stratą bliskiej osoby, czasem raniąc innych i zarazem siebie
samego. „Goodbye Days …” jest historią w jakiej czytelnik odnajduje ból,
żałobę, ale także walkę o to by dostrzec w morzu wyrzutów istotę ludzką oraz
spróbować wybaczyć sobie i innym.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu:
Myślę, że sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzuję, ze ta książka wywołałaby we mnie wiele emocji.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i mam dość mieszane uczucia, choć napisana lekko to momentami autor stara się wywołać w nas emocje trochę na siłę. Ale i tak warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńTematyka książki kusi :)
OdpowiedzUsuń