sobota, 22 lutego 2025

Zdrada i nadzieja

Przedpremierowo:

„Królestwo kłamstw. 

Królestwo przeklęte i puste”

Stacia Stark

 

Rozczarowanie boli tak samo jak utrata zaufania. Jedno i drugie idzie z sobą w parze i pozostawiają po sobie wyraźny ślad. Nieufność. A co jeśli ktoś więcej razy narazi się na takie rany? Czy będzie w stanie jeszcze zaufać i uwierzyć, zwłaszcza, jeśli rozum będzie podpowiadał, co innego niż serce?

 

 Prisca nie jest tą przestraszoną dziewczyną sprzed kilku miesięcy. Jej przeznaczenie dało o sobie znać i pokazało jednocześnie ile będzie od niej wymagać samozaparcia oraz wyrzeczeń. Krwiożerczy Książę pokazał swoją prawdziwą twarz, chociaż czy na pewno? Jedno jest na razie pewne by przetrwać w świecie, który okazał się jeszcze mroczniejszy niż dziewczyna myślała, będzie musiała stać się kimś zupełnie innym. Układ z fae ma tylko jeden cel – ochronę bliskich, dla nich Prisca gotowa jest na wszystko, co już raz pokazała, lecz to dopiero przygrywka do tego, co nastąpi. Jej wróg jest potężny i nie cofnie się przed niczym by ją złamać, każde z nich ma do stracenia dużo. Kto okaże się bardziej zdeterminowany w tej grze? Pozostaje jeszcze pewien książę, który nie da się wykluczyć z tej wojny, jednak pewne sprawy mogą przerosnąć i jego. Przeciwnik skrywa się pod niejedną maską, a wiarołomstwo już niejednokrotnie zadecydowało o zwycięstwie…

 

Baśniowy klimat i postacie. Jednak nie jest to w jasnych barwach odmalowana historia jak z disneyowskich animacji. Więcej mroku, zła, gwałtownych emocji, zdrad oraz złożonych intryg sięgających daleko w przeszłość, lecz i oplatających ciemną pajęczyną to, co dopiero może mieć miejsce. Kontynuacja Królestwa kłamstw wciąga jeszcze bardziej niż pierwszy tom, tajemnice nabierają barw, jedne z nich ujawniają swoją prawdziwą twarz, stając się początkiem kolejnych, inne wciąż jedynie dają o sobie znać, ale ukrywają się pomiędzy wierszami. Stacia Stark perfekcyjnie łączy polityczne zawiłości z rodzinną sagą oraz uczuciowym rollercoasterem z pierwszego planu, z tym, co dzieje się w tle, dając podwaliny nowym zagadkom i domysłom. Kilkuosobowa narracja równocześnie odsłania wielowarstwowość wątków, jakie raz za razem pokazują, że to, co już wiadomo to dopiero wstęp do wydarzeń, które wstrząsną całą historią. „Królestwo przeklęte i puste” pozostawia po sobie wiele pytań, a na odpowiedzi trzeba będzie poczekać do kolejnej części, mającej wysoko postawioną poprzeczkę. Im bardziej zagłębiamy się w tę serię tym większe wrażenie, iż przed nami jeszcze najważniejsza część tej historii.


                                                        Premiera:

                                   26 lutego

                                            Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

czwartek, 20 lutego 2025

W imieniu niewidzialnych

Nowość:

„Babel. Pocałunek śmierci”

Monika Raspen

 

Ewolucji nie zauważa się od razu, gdzieś tam po latach, a raczej ich dziesiątkach, jak nie setkach, ktoś ją dostrzega. Co innego rewolucja, ta daje o sobie znać od razu i równie szybko pokazuje, jakie mogą być jej skutki. Czasem jedna i druga przeplatają się z sobą, tworząc intrygującą mieszankę o całkowitym nieprzewidywalnym wyniku.

 

Tętniące gwarem ulice, modne restauracje, najnowsze samochody, za tą fasadą kryje się mroczniejszy obraz. Pięć kobiet z odmiennymi drogami życiowymi decyduje się na przywdzianie mundurów policyjnych i wykorzystania prawa by pomóc ofiarom, których krzywda zbyt często sjest niedostrzegana lub co gorsza ignorowana. Nina, Tatiana, Ada, Magda i Róża są pionierkami. Nie każdy patrzy przychylnie na jakże nowatorskie działania. Jednak lata dwudzieste przyniosły już niejeden rewolucyjny pomysł. Przed funkcjonariuszkami niejedno wyzwanie, jedno szczególnie jest dla nich ważne. Tuż pod nosem Warszawiaków, i nie tylko ich, kwitnie handel żywym towarem, a za eleganckimi fasadami budynków dzieją się dramaty, skrzętnie ukrywane. Zresztą tam, gdzie bieda nawet już nie piszczy, bo głód jest zbyt wielki, także. Policjantki wiedzą, z jakim zagrożeniem przyjdzie im się mierzyć, nikt nie da im taryfy ulgowej, lecz przed nimi dużo więcej wyzwań niż spodziewały się. Niekiedy przeszłość daje o sobie znać w najmniej spodziewanej chwili i trzeba zmierzyć się z konsekwencjami nie jedynie własnych czynów…

 

Kryminał retro. Wielowarstwowa intryga w liczbie mnogiej. Historyczne tło oddane z wszystkimi niuansami epoki czyli obyczajowymi, kulturowymi oraz politycznymi. Pomiędzy fikcją a prawdą historyczną genialnie zatarta granica. Z każdym rozdziałem coraz lepsza, co przyjmujemy ze zdziwieniem, gdyż już wcześniejsze wydawały się naprawdę świetne. „Babel. Pocałunek śmierci” to coś więcej niż jedna kryminalna zagadka, to prawdziwa łamigłówka z wieloma niewiadomymi, a za każdą z nich stoi cień historycznej prawdy doskonale sparafrazowany w całkowicie autorski pomysł. Nie spodziewajcie się po lekturze tej książki prostego motywu, oczywistego, podanych na talerzu rozwiązań. Nastawcie się za to na kryminał z naprawdę wieloma zwrotami akcji, nieprzewidywalnymi, tworzącymi niesamowite serpentyny wątków. Monika Raspen nie poszła na łatwiznę, odtworzyła realia Polski lat dwudziestych, splatając ówczesny blichtr z mrocznymi stronami, nie jest to zapis dokumentalny, ale z rzeczywistymi sytuacjami oraz postaciami, które dopełniają fabułę i nadają jej realizmu. „Babel. Pocałunek śmierci” jest kryminałem w iście hollywoodzkim stylu, lecz dalekim od przeładowania, za to z doskonale zastosowaniem kontrastu nawet w najmniejszych detalach. Niewiarygodnie wciągający, ale tak naprawdę te dwa słowa nie oddają w pełni czytelniczych wrażeń, za które w ogromnej mierze odpowiedzialne są główne bohaterki. Finał pozostawia dużo znaków zapytania i tylko jeszcze bardziej zaostrza i tak już ogromny apetyt na ciąg dalszy.

 


                                              Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

poniedziałek, 17 lutego 2025

To skomplikowane

Patronat

Przedpremierowo:

„Status: To skomplikowane”

Weronika Cichoń

 

Przeszłość czasem kładzie się bardzo długim cieniem na przyszłości. Nawet gdy wydaje się, iż zamknięto do niej drzwi na cztery spusty ona i tak znajdzie sposób by o sobie przypomnieć. Demony w niej kryjące się uderzają w najmniej spodziewanym momencie i tak, by jak najmocniej zranić.

 

Wiktoria nie chce z nikim nawiązywać bliższej znajomości naprawdę stara się stać z boku. Ma swoje powody ku temu i nawet udawało się jej to przez jakiś czas. Jednak nic nie trwa wiecznie i to, co uważała za dobrze chronioną tajemnicę zaczyna o sobie dawać znać. Czy uda się dziewczynie funkcjonować tak jakby to, co wydarzyło się nie miało nad nią władzy, jeśli wciąż o tym pamięta? Pojawienie się w jej życiu Aleksa burzy spokój, a raczej pozory, o jakie walczy nieustannie, dzień w dzień. Kiedy aż za dobrze wie się, czym grozi złamanie zasad, człowiek stara się ich trzymać, ale nie zawsze da się nie zbliżać do granicy. Jak długo  Wiktoria będzie potrafiła opierać się pokusie? Czy znajomość z kimś, kto niebezpiecznie przypomina jej o przeszłości będzie ma przyszłość? Dawne demony nie odeszły, one jedynie przyczaiły się i czekają na chwilę słabości…

 

Emocjonalny rollercoaster. Nieprzewidywalna historia o tych, którzy zranili innych, lecz najbardziej siebie. Gdzieś pomiędzy tym, co było i dopiero będzie jest trudna rzeczywistość, w jakiej nieustannie trzeba dokonywać wyborów. „Status: To skomplikowane” jest tytułem doskonale oddającym historię głównych postaci, jakie pomimo młodego wieku mają już za sobą niejedno trudne doświadczenie, a ich spojrzenie na świat różni się od większości ich rówieśników. Jednak nie znaczy to, że potrafią stawić czoła temu, co niesie z sobą życie. Weronika Cichoń przedstawia czytelnikom bohaterów, jakim towarzyszy nieustannie niepokój, uczucia nie zawsze dobrze im doradzają, a równocześnie próbujący urzeczywistnić plany na przyszłość. Ich historia pełna jest gwałtownych zakrętów, kontrastów z przeplatającymi się momentami szczęścia oraz zwątpienia w siebie i bliskich. Autorka pokazała siłę emocji oraz jak wpływają na człowieka, który wciąż próbuje zdobyć akceptację i nie zranić bliskich sobie ludzi.

 

 PREMIERA:

18.02.2025


                                                     Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję
 

sobota, 15 lutego 2025

Nic nie zostaje zapomniane

Nowość:

„Siedem”

Emilia Szelest

 

Pewne propozycje są nie odrzucenia. Dlaczego? Powodów może być naprawdę dużo i jak zawsze wszystko zależy od tego, kto je składa i przyjmuje. Jaki będzie już tego efekt przekonają się jedni drudzy, chociaż czasem można nieźle poczuć się zaskoczonym finałem…

 

Zaproszenie, któremu nie odmówiła grupa siedem pisarek i pisarzy. W końcu możliwość napisania książki, która zmieni ich życie jest więcej niż kusząca. Zwłaszcza, iż warunki ku temu zdają się wprost kusić by skorzystać z okazji. Czy w jednym miejscu i czasie powstanie aż tyle dzieł? Nim padnie odpowiedzieć na to pytanie inne okaże się o wiele istotniejsze lub raczej odpowiedź na nie. Pierwsza noc i pierwsza ofiara, jeden z gości. Wypadek? Morderstwo? Jeśli to pierwsze to, dlaczego okoliczności łudząco przypominają zbrodnię z książki jednego z gości? Przypadek? No cóż może i tak, chociaż trudno w to uwierzyć. Z pewnością należy mieć oczy dookoła głowy i dowiedzieć się, co faktycznie wydarzyło się. W końcu zaproszeni piszą kryminały, więc z zabójstwami są za pan brat, pytanie czy tylko w teorii? Czyżby ktoś prowadził zabójczą rozgrywkę? Jeśli tak, to jaki jest motyw?

 

Mroczny klimat. Wielowarstwowa intryga. Mistrzowska historia kryminalna. Zbrodnia czy jedynie splot okoliczności. Podczas lektury miałam wrażenie, że gdzieś między wierszami odczuwam cień gotyckości Daphne du Maurier oraz błyskotliwej gry z czytelnikiem oraz oczywiście bohaterami Agathy Christie. Jednakże „Siedem” jest całkowicie oryginalną powieścią, która wyszła spod pióra Emilii Szelest. Wielowarstwową, w której od samego początku wyczuwamy, że oczy trzeba będzie mieć szeroko otwarte podczas lektury, by dostrzec niuanse. To w nich jest wiele ukryte, lecz nie tylko, skomplikowana zagadka oplata od samego początku wszystkich i wszystko, nikt nie powinien niczego być pewnym, o czym przekonujemy się dość szybko i to uczucie towarzyszy nam do samego końca. Przewrotna szarada sięga dalej oraz głębiej niż ktokolwiek spodziewa się i zmusza czytelników oraz postacie do nieustannego zadawania pytania co jeszcze jest fikcją, a co już realnym czynem.


                                                Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




środa, 12 lutego 2025

Zło i dobro

Nowość:

 „Erem”

Aldona Reich”

 

Zło i dobro. Awers i rewers tej samej monety. Raz pokazuje się mrok, raz jasność. Kto steruje tym ruchem? Umysł człowieka, jego natura czy splot okoliczności? A może wszystko po trochu przyczynia się do tego by skręcić wprost w otchłań, z jakiej już nie ma powrotu.

 

Jedna decyzja wystarczy by zmieniło się wszystko. Kilka lat wcześniej Witold Darasz miał w reku wszystkie atuty by jego kariera rozwijała się z sukcesami. Wybór, jakiego dokonał, zmienił prawie wszystko. Nie jest tym świetnie zapowiadającym się podinspektorem, a aspirantem sprzed kilku lat, obecnie po prostu żyje z dnia na dzień. Brutalne morderstwo może być punktem zwrotnym dla policjanta, ale wiąże się to z tym, co już wydawało się zamkniętym rozdziałem. Z czym będzie wiązać się jego otwarcie? Z pewnością otwarciem starych ran, chociaż czy one kiedykolwiek zabliźniły się? Te pytania nie są najważniejsze, istotniejsze jest śledztwo, przynoszące nieoczekiwany różuj sytuacji. W spokojnym do tej pory miejscu zaczynają się powtarzać niepokojące sytuacje. Co faktycznie ma miejsce i jakie będą skutki dla Darasza? W tej sprawie detale mają znaczenie, ten kto je dostrzeże ma szansę na jej rozwiązanie, lecz będzie ono takie jak można by przypuszczać?

 

 

Coś kryje się w cieniu bieszczadzkich krajobrazów. Zbrodnicza zagadka, wielowarstwowa, niepokojąca i przede wszystkim intrygująca swoją nieoczywistością. Dobro i zło, jedno i drugie dalekie od prostych podziałów, a to zawsze wróży, że śledczy będą mieli nie lada orzech do zgryzienia. „Erem” to wytrawny kryminał z silną nutą noir, ale nie taką jak zazwyczaj. W tej książce nie ma prostych pytań i odpowiedzi, gdyż za oboma stoją bohaterowie nieprzewidywalni i do samego finału umiejący utrzymać uwagę czytelnika. Natomiast znajdziemy w niej niejeden znak zapytania, na którego odpowiedź nie padnie od razu, czasem będzie ona ukryta miedzy wierszami oraz nieoczywista, daleka od tej, jakiej spodziewaliśmy się. Zresztą autorka bezustannie zaskakuje czytelników rozwojem wątków, podążających ścieżkami dalekimi od szablonowych i ze zwrotami, a jakże, w najmniej oczekiwanych punktach. „Erem” to doskonała lektura dla wszystkich lubiących kryminalne szarady owiane mgłą sekretów, gdzie teraźniejszość i przeszłość łączą trudne wybory i ich konsekwencje. Dodajmy do tego okoliczności przyrody, wprost stworzone by umieścić w nich zbrodniczą łamigłówkę, w jakiej nic do końca nie jest takie jak się wydawało, a dobro i zło okazują się być rewersem tej samej monety, zwanej niekiedy sprawiedliwością…


Za możliwość przeczytania 
książki 
dziękuję:

sobota, 8 lutego 2025

Zło

Nowość:

„Dziewczyna bez opieki”

Malwina Chojnacka

Zło egzystuje tuż obok nas, nie zawsze niezauważalne. Czasem po prostu ktoś, jeden z nas, my, musi powiedzieć stop, zareagować, a wpierw zastanowić się, co dzieje się wokoło. Jednak w codziennym pośpiechu nie poświęcamy zbytniej uwagi otoczeniu. Zazwyczaj reagujemy po, a nie przed lub w trakcie…

Jedni wierzą w przypadki, drudzy w przeznaczenie, inni w dokładny plan, wprowadzany punkt po punkcie w życie. Ci ostatni mają konkretny cel. Beztroskie wakacje na Zakynthos są czymś więcej dla Leny i Tomasza. Parą są prywatnie i zawodowo, dziennikarze śledczy tez potrzebują odpoczynku, jak reszta turystów, chociaż czy na pewno? Zawodowcy zawsze wyczują trop i podążą zanim, chociaż czy to nie jedynie zbieg okoliczności? A może rozgrywka, jakiej świadomi są nieliczni? Czy jedyna rozgrywająca się w tym samym czasie? To już wiedzą tylko gracze, świadomi tego, co chcą lub muszą osiągnąć, a co z pozostałymi? Czy nowi znajomi z wakacyjnej eskapady są jej częścią? Spirala zła nakręca się, z premedytacją i nieustannie, wciąga kolejne osoby, ale nic nie dzieje się bez przyczyny i przede wszystkim bez udziału człowieka. To on i jemu podobni krzywdzą niewinnych, dopóki ktoś nie przerwie tego zaklętego kręgu. Co dzieje się w Starych Ślepcach? Jakie sekrety kryje mała miejscowość, która ostatnio żyje zaginięciem Anny Nawrockiej, tamtejszej przedszkolanki? Lena i Tomasz na wiele pytań muszą znaleźć odpowiedź, zwłaszcza, że czas nie jest po ich stronie, a nikt niczego nie wie i nie widział… Jednak czy na pewno?

Niepokojąca. Mogąca wydarzyć się zawsze i wszędzie. Historia, nie tylko kryminalna, ale także rodzinny dramat. Pełna bolesnych sekretów, w której przeszłość wciąż wpływa na teraźniejszość. Malwina Chojnacka rozdział po rozdziale przedstawia złożoną opowieść o różnorodnych obliczach zła i maskach, jakie nosi. Umiejscowiona nie gdzieś daleko, lecz w znajomych krajobrazach, dziejąca się na oczach, chociaż niedostrzegalna, aż do momentu aż ktoś odważy się powiedzieć stop, lecz czy nie będzie już za późno? „Dziewczyna bez opieki” jest zapisem walki o sprawiedliwość i prawdę. Kilkuwątkowa i rozpisana na nie jeden głos historia, w jaką zagłębiamy się odkrywając kolejne fakty, które kiedy je połączyć ze sobą, pokazuje zbrodniczą sieć oplatającą niewinnych, a stojący za jej powstanie pozostają poza podejrzeniem. Pisarka odsłania kolejne fragmenty kryminalnego dramatu ujawniając ile już zła zostało wyrządzone i jak szybko ono rozprzestrzenia się, jeśli zabraknie kogoś, kto je powstrzyma. Rzadko, kiedy zło ma jedną twarz i jedną parę krzywdzących rąk, lecz jeśli jeden człowiek sprzeciwi mu się, może w końcu wyjdzie na światło dzienne i zostanie ukarane.

 

                                                      Za możliwość przeczytania 

książki 

dziękuję:



środa, 5 lutego 2025

Zrób to dzisiaj!

„Zrób to dzisiaj!”

Darius Foroux

 

Ile razy w ciągu dnia, miesiąc, roku, a czasem i całego życia, odkładamy cos na później? Nawet to, o czym marzymy? Tyle, że czas mija, a „później” jakoś nie nadchodzi albo też po raz kolejny raz nie ma odpowiedniego czasu, klimatu. Jak doprowadzić do tego, by zrealizować to, co odkładamy na kiedyś albo doprowadzić do końca rozpoczęte sprawy?

 

Zrobić coś, co powinniśmy lub chcemy, teraz, nie potem, za jakiś moment. Łatwiej powiedzieć niż wcielić w życie. Jaką wymówka zawsze się znajdzie, niekiedy nawet dość konkretna, najczęściej jedynie w naszej opinii. Jak więc zabrać się za właśnie takie, odkładane zadanie? A co z tymi już rozpoczętymi i niezakończonymi? Częściowo czujemy się rozgrzeszeni, bo w sumie nad nimi pracujemy, ale… no właśnie zrobiliśmy sobie przerwę i to raczej dłuższą niż krótszą. Kolejny scenariusz: robimy kilka rzeczy na raz, gdyż tak trzeba, wypada albo nie wiemy jak postępować inaczej. Znajome czyż nie? Pewnie jeszcze da się, co najmniej kilka punktów dopisać. Jak więc postępować inaczej, tak, by osiągnąć to, czego chcemy? W końcu wymówek, rozpraszaczy, usprawiedliwień jest wiele. Darius Foroux w swojej książce przedstawia szereg porad jak właśnie poradzić sobie z takimi sytuacjami. Czy są to gotowe recepty? Nie. „Zrób to dzisiaj!” rozprawia się z hasłami jakimi karmią nas  inni i jakie powtarzamy sami. Rozdział za rozdziałem autor pokazuje gdzie tkwią źródła naszego postępowanie, nieprowadzącego nas do celu, jaki pragniemy osiągnąć, a który wciąż nam umyka lub osiągany jest przy zbyt wysokim koszcie, właśnie z powodu przekładania na samym początku. Nie są to gładkie zdania, a osobiste doświadczenia ze wskazaniem gdzie może tkwić słaba strona, okazująca się decydująca przy działaniu. Część wskazówek pewnie wyda się nam znajoma, gdzieś obiły się nam o uszy, lecz umknęły nam. Dariusz Foroux nie tyle podaje je czytelnikom na tacy, co wskazuje, dlaczego warte są wprowadzenia w życie, co mogą nam faktycznie dać i jak zaprocentują. Czytelny podział części pozwala również na wybór konkretnych zagadnień i zapoznania się wpierw z nimi, co zresztą sugeruje otwarcie autor. „Zrób to dzisiaj!” warto przeczytać i co istotne zacząć wprowadzać do codzienności, w końcu jeśli nie dzisiaj to kiedy?


                                                   Za możliwość przeczytania 

książki 

dziękuję:





sobota, 1 lutego 2025

Liczy się tylko czas

Nowość:

„Zanim będzie za późno”

Sara Driscoll

 

Niektóre gry są zabójcze. Dosłownie, nie w przenośni. Ten, kto zaczyna takie rozgrywki ma jeden cel – zabić. Jego przeciwnik musi tylko powstrzymać go. Stawką jest ludzkie życie. Czas ograniczony, a do tego obowiązujące zasady dopiero trzeba odkryć i nie zapomnieć, że gdzieś jest ktoś polujący na człowieka.

 

Od odczytania zakodowanej wiadomości zależy czy Sandy przeżyje. Została porwana i pochowana żywcem. Każda minuta jest cenna i  FBI doskonale zdają sobie z tego sprawę. Do akcji włącza się Meg wraz z Hawkiem, psem tropiącym. Jeśli ona albo jej współpracownicy, czworo i dwunożni pomylą się ofiara umrze. Nikt jeszcze nie wie, że ta sprawa będzie bardziej skomplikowana i dramatyczniejsza niż mogli przypuszczać. Kiedy następna zaszyfrowana informacja trafia na biurkach agentów, a później kolejna, oznacza to, iż mają do czynienia ze seryjnym sprawcą. Każde poszukiwanie oznacza nową ofiarę, uwięzioną, przerażoną i co najgorsze świadomą czekającej ją śmierci. Jedynie szybkie i bezbłędne działania grupy śledczo-poszukiwawczej może ocalić życie. Jeden błąd, kilka sekund spóźnienia, zawahanie się lub nieprzemyślana decyzja oznaczają śmierć niewinnego człowieka. Co i kto stoi za tak makiawelicznymi zbrodniami? To pierwsze wskaże kierunek do tego drugiego, lecz to nie prosta droga, a pełna zakrętów i pułapek prawie niewidoczna droga, gdzie łatwo zabłądzić, a to jest najgorszy scenariusz dla walczących o każdy oddech…

 

Prawdziwie mordercza szarada, w jakiej stawką są ludzkie życia. Pomyłki albo jakiekolwiek opóźnienia oznaczają jedno – śmierć człowieka, jakiej jest świadomy. Bohaterowie „Zanim będzie za późno” mierzą się z czasem i to dosłownie. Odliczanie można zatrzymać jedynie i wyłącznie, gdy zabójca zostanie ujęty. Do tego momentu trwa wyścig, jego liderem niestety nie są stróże prawa i ich czworonożni współpracownicy, a ten, kto rzucił brutalne wyzwanie. Sara Driscoll doskonale pokazała presję czasu i odpowiedzialności równocześnie prowadzący skomplikowane dochodzenie oraz poszukujący ofiar brutalnego przestępcy. Jeden błąd, nawet ten najmniejszy, zasugerowanie się niewłaściwym tropem, grozi tym, że morderca po raz kolejny osiągnie swój cel. Motyw. On jest kluczem i z pewnością stanowiłby doskonałą wskazówkę, lecz to kolejna łamigłówka. Czytelnicy czują upływający czas i coraz większy ciężar z tym związany. Odkrycie prawie niewidocznej nitki, jaka wiedzie do postaci wciąż anonimowej, jakiej cień jest widoczny nieustannie, lecz wciąż pozostający nieuchwytny, jest wynikiem dostrzeżenia detali. W nich tkwi źródło, ale czy poprowadzą do rozwiązania? Sara Driscoll oprócz podkreślenia, co oznacza upływ czasu gdy szuka się nie jedynie sprawcy, ale jednocześnie ofiar. Dodatkowo podkręcony jest śledczy klimat tym, że bohaterowie mierzą się z tym, iż tylko oni mogą uratować ludzkie życie, nikt inny. No i oczywiście zagadka kryminalna, a raczej ciąg zagadek, każdorazowo wielowarstwowych, w których trzeba odnaleźć właściwą odpowiedź wśród kilku prawdopodobnych.

  

                                                  Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:




środa, 29 stycznia 2025

Niecodzienna herbata

Nowość:

„Magia herbaty”

Jenay Marontate

 

Biała, zielona, żółta, czerwona, czarna. Herbata. Niby taka codzienna, powszednia, zawsze obecna, na którejś kuchennej półce, rzadziej w specjalnym pudle bądź pudełku. Stały towarzysz najczęściej pozostający w cieniu, doceniany, kiedy potrzebujemy ciepła albo ochłody. Zwykła, niezwykła, magiczna. Herbata…

 

Ile wiemy o naszym codziennym napoju? Znamy gatunki, zwłaszcza te najpopularniejsze, co nie co nieco jak ja zaparzyć, pewnie obiły nam się o uszy właściwości. Oczywiście jej znawcy mogą o niej mówić godzinami, czemu nie dziwię się w ogóle. Jenay Marontate przedstawia szeroko i jednocześnie w bardzo przystępny sposób wiele informacji o herbacie. Nie są to jedynie suche fakty, wybiórczo podane, ale prawdziwe kompendium wiedzy, interesującej nie tylko dla jej wielbicieli, lecz dla wszystkich ciekawych, co kryje ten jak się okazuje wcale nie taki niepozorny trunek. Jak odpowiednio zaparzyć go? Jakie korzyści niesie picie go? A może by tak pomedytować z herbatą? Wszystko to znajdujemy prawie na wstępie „Magii herbaty”, a im dalej zagłębiamy się w lekturę tym więcej wiadomości, po jakich inaczej spojrzymy na ten napój. Oczywiście zgodnie z tytułem elementy ezoteryczne są również obecne i podobnie jak wcześniejsze rozdziały, one również przekazują wiedzę tak, by jednocześnie być pomocnym dla zainteresowanych tematem, lecz również wciągnąć pozostałych czytelników. W książce Jenay Marontate czuć pasję autorki, która potrafi równocześnie wprowadza oraz poszerza nasz zasób informacji, lecz także sprawia, iż zaczynamy inaczej patrzeć na herbatę i wszystko, co z nią związane. Codzienny, niecodzienny napój, towarzyszący nam nieustannie tym razem postawiony w centrum zainteresowania i jak się okazuje nie bez powodu.

                                                  Za możliwość przeczytania

książki
dziękuję:

niedziela, 26 stycznia 2025

Ta druga prawda

Przedpremierowo:

„Prawda”

Igor Brejdygant

 

Prawda. Słowo klucz. Słowo legenda. Wszyscy wiedzą o niej wszystko, a gdy dochodzi do jej zdemaskowania lub ujawnienia następuje konsternacja. Jak, to możliwe, że jest inna od tego, czego spodziewano się. Podobno jest prosta, ale prowadzą do niej kręte ścieżki, niejednokrotnie będące labiryntem zbudowanym z kłamstw, niedopowiedzeń i przede wszystkim tajemnic.

 

Chciałoby się powiedzieć: zbrodnia, jaka jest każdy widzi. Tyle, że to nawet nie uproszczenie, a skrót myślowy, rzadko kiedy mający pokrycie w rzeczywistości. W tym konkretnym morderstwie wiele wydawało się oczywiste, a to, co nie było dzięki dociekliwości komisarz Pauliny Małeckiej zostało wydobyte na światło dzienne i celowało dokładnie w jedną osobę. Motyw był jasny i nie dawał żadnych powodów do wątpienia w jakiekolwiek ustalenia dochodzenia. W czym więc tkwi problem? Tam gdzie następuje koniec często jest i początek, zwłaszcza jeśli ktoś poważnie traktuje swoją pracę i nie zamierza grać zgodnie z zasadami narzuconymi przez kogoś innego. Pani komisarz doskonale zna realia takich rozgrywek, ale czy tym razem nie okaże się to zbyt dużo jak na jej możliwości? Tam gdzie pojawia się inny punkt widzenia nagle to, co było oczywiste jeszcze przed chwila nabiera całkiem odwrotnych cech. Co faktycznie wydarzyło się w luksusowym wieżowcu w centrum Warszawy? Ktoś pociąga za sznurki, a marionetki zdają się poruszać zgodnie z czyimś planem, lecz czy wzięto pod uwagę Paulinę Małecką? Kiedy wpadnie na trop mało co potrafi ją zatrzymać…

 

Przy „Prawdzie” nie ma miejsca na obietnicy z rodzaju „jeszcze jeden rozdział”, po kilku stronach wiadomo, że jest to książka czytana od razu i w całości, bez względu na okoliczności wokół. Coś podpowiada, że bezsporność i prawda mogą okazać się jedynie fasadą, za którą kryje się o wiele więcej niż przypuszczamy. To tak tytułem wstępu i na zaostrzenie apetytu, chociaż już same nazwisko autora sprawia, iż jest on niemały. Wyrafinowana intryga i rozgrywka na poziomie mistrzowskim, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone i stosowane nadzwyczaj skutecznie. Śmietanka towarzyska, polityka na najwyższym szczeblu w tle i zabójstwo, dokonane bez cienia litości, na zimno. Z takimi wątkami „Prawda” zaczyna naprawdę z wysokimi oczekiwaniami czytelniczymi i szybko pokazuje, że nie tylko spełni je z nawiązka, ale i do samego końca będą pojawiały się pytania. Z prostego wydawałoby się schematu kryminalnego tworzy się pełen napięcia morderczy spektakl, w którym tak naprawdę scenariusz zna jedynie osoba, stojąca w cieniu. Nim tytułowa „Prawda” wyjdzie na jaw przed czytelnikami do wykonania drobiazgowa praca dochodzeniowa, w której liczy się dostrzeganie niuansów i nie ufanie temu, co zdaje się być pewne.


                                                             Premiera:

29.01.2025

                                            Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:




piątek, 24 stycznia 2025

Ta, która wie

Nowość:

„Czarna magia. 

Obudź w sobie wiedźmę”

Lily Hart

 

Ta, która wie. Brzmi silnie i intrygująco. Potem pada słowo wiedźma i jakoś tak robi się mroczniej i złowrogo. Zaraz potem napływają inne konotacje, też mało pozytywne, chociaż czy tak powinno być? A może zostało coś wypaczone i dlaczego wiedząca ma być tą złą?

 

Wydawałoby się, że tytuł jasno wskazuje temat książki, ale w tym konkretnym przypadku diabeł tkwi w szczegółach albo podtytuł też wskazuje, iż nie będzie to jedynie motyw. Tak naprawdę to lektura gdzie mamy do czynienia z pojęciem self care, podanego od całkowicie innej strony niż zazwyczaj, lecz kto powiedział, że to nie będzie intrygujący punkt widzenia? Zdecydowanie na pierwszym planie jest treść dotycząca magii, ale… no właśnie podana inaczej niż zazwyczaj. Jeden z wielu cytatów wprost przemawiające do czytelniczek: „To ty jesteś główną bohaterką o swoim życiu”, niby oczywiste, ale czy ktoś spodziewa się tego w tej książce? Raczej nie, chociaż z drugiej strony dlaczego by nie? Lily Hart strona po stronie odczarowuje obiegowe hasła na temat kobiet, zwłaszcza z kategorii „co ludzie powiedzą” czy też „czy to wypada”. Jeśli do tego dodamy informacje dotyczące z tematyki magii to otrzymamy nieszablonowy poradnik, w jakim na pierwszy miejscu stawiana jest jego czytelniczka. Do niej właśnie zwraca się autorka bezpośrednio, burząc dystans i równocześnie  wskazuje to, co najczęściej ogranicza. Jeśli spojrzymy na podtytuł może wydawać się on na pierwszy rzut oka, co najmniej mrocznie i nieco szokująco, ale z drugiej strony czy nie warto by było być tą, która wie? Wie jak zadbać o siebie w niecodzienny sposób? Nie brzmi to ciekawiej?


                                          Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

środa, 15 stycznia 2025

Decyzja

Premiera:

„Dark Ivy. Zatrzymaj mnie”

Nikola Hotel

 

Moment to czasem ułamek sekundy. Od niego niekiedy bardzo dużo zależy, bywa, że wszystko. Równie wiele jak zyskać można stracić. To drugie doświadcza dotkliwie i nie pozwala zapomnieć o tym, co wydarzyło się. Jak żyć dalej, mając tak bolesne wspomnienia?

 

Wydawało się, że studiowanie w Akademii Woodford pozwoli otworzyć Eden całkiem nowy rozdział w życiu. Nowi znajomi, a nawet przyjaciele, nowe miejsce i ogromne wyzwanie oraz szansa na przyszłość, o którą tak długo walczyła. Wszystko układa się po myśli dziewczyny, chociaż jej oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością, która do tej pory nie była jej udziałem. Okazało się, iż w szacownych murach nie jedynie studia są ważne, a studenckie życie pozwala zapomnieć o przeszłości i cieszyć się towarzystwem rówieśników. Jednak jeden dzień zmienia to wszystko czym cieszyła się Eden. W ciągu paru chwil tragedia naznacza grono bliskich sobie młodych ludzi. Jedni muszą żyć z podjętą decyzją, drudzy z tym, iż przeżyli, inni wciąż zadają sobie pytanie „a gdyby można było cofnąć czas?”. Wszyscy mierzą się ze śmiercią. Nieodwracalną, tragiczną, bezsensowną i przede wszystkim głęboko raniąca żywych. Jak pomóc komuś, kto wciąż od nowa przeżywa dramatyczny moment? A co z postałymi? Oni też próbują posklejać swoją egzystencję, chociaż wiedzą, iż na razie, nic będzie takie jak wcześniej. Jak długo potrwa to bolesna tymczasowość? No i co i z uczuciem dwojga ludzi, jacy cieszyli się nim i sobą?

 

Napisać kontynuację, która jest jeszcze lepsza niż wcześniejsza część, to naprawdę sztuka. „Dark Ivy. Zatrzymaj mnie” właśnie jest takim przypadkiem. Mroczniejsze emocje z pierwszego tomu nabrały siły i znaczenia oraz są jeszcze mocniej odczuwalne. Autorka doskonale uchwyciła moment, gdy uczestnicy tragedii muszą od nowa poskładać swoje życie, a obok nich wszystko jest takie jak wcześniej. Tyle, że dla nich w krótkim czasie całkowicie zmienił się świat. Nikola Hotel głęboko wchodzi w umysły swoich bohaterów, odsłania ich myśli oraz pokazuje jak widzą siebie i to, co wokoło się dzieje. Zderzenie codzienności i trudnych, osobistych, doświadczeń sprawia, że „Dark Ivy. Zatrzymaj mnie” ma w sobie duży ładunek emocjonalny. Zagubienie, strach, zdezorientowanie oraz żałoba nie są jedynie dodatkiem, grają pierwsze skrzypce. Nie da się także zapomnieć o wyraźnej nucie sekretów z pierwszego tomu, dających o sobie znać. Nie od razu są one ujawniane, lecz punkty wybrane do pokazania ich podkreślają ich wpływ na postacie. Pozostaje cos jeszcze, miłość. Wystawiona na ogromną próbę, chociaż jest świeża i mało odporna na ataki, zwłaszcza z najmniej spodziewanych stron.


                                            Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Zabójcza kolekcja

 Przedpremierowo:

„Kolekcjoner lalek”

Katarzyna Bonda

 

Podobno to, co nas nie zabije to nas wzmocni. Jednak niekiedy naznaczy już na zawsze. Niektórzy dostają od losu szansę by zmierzyć się z przeszłością. Wynik nigdy nie jest przesądzony i gra o zwycięstwo toczy się do samego końca.

 

Pozostawia za sobą brutalne ślady swojej obecności. Nazywają go Nocnym Łowcą, bo kiedy zapadnie zmrok zaczają się na swoje ofiary tam gdzie się nie spodziewają. Zespół śledczy wie, że ma do czynienia z kimś, kto z pewnością zaatakuje po raz kolejny. Zdaje sobie z tego sprawę również Lena Silewicz, młoda policjantka, nie należąca do grupy dochodzeniowej. Zresztą „działalnością” zbrodniarza zainteresowany jest także twórca znanego, internetowego, kanału. Wiadomym jest, że morderstwo rozpala wyobraźnie wszystkich, zwłaszcza, jeśli podejrzanym jest już ktoś, kogo policja poszukuje. Jaką rolę odegra podcaster i Lena? Tych dwoje wydawało ma się dość zbieżny cel, lecz drogi, jakie wybierają są całkowicie odmienne. Nagłośnienie i praca z dala od mediów, jedno z drugim wyklucza się, zwłaszcza, iż to pierwsze utrudnia pracę śledczym. Jednak Silewicz nie zniechęca się, czy jej intuicja powiedzie ją w właściwym kierunku? To, co miało miejsce w przeszłości staje się czymś więcej niż tylko dawnym koszmarem. Łatwo ulec strachowi, wycofać się i próbować zapomnieć, jednak jeżeli stawia czoła lękowi rzuca się wyzwanie. Komu? Temu, kto czai się w mroku i kolekcjonuje zbrodnie i nie bierze pod uwagę, iż właśnie zaczyna wypełniać się przeznaczenie.

 

 

Nowy rok. Nowa seria. Mroczna. Zbrodnicza. Niepozwalająca oderwać się od lektury. Z pewnością Katarzyna Bonda przyzwyczaiła nas do wciągających historii kryminalnych, jednakże najnowsza książka wyróżnia się spośród wcześniejszych, bestsellerowych, klimatem. Więcej jest niepokoju, zagadek i klimatu noir, a z kolejnymi stronami przekonujemy się, że nie tylko bohaterowie będą zmuszeni wyjść z szeroko pojętej strefy komfortu, lecz także i czytelnicy, ale czego nie robi się dla śledztwa? No właśnie ono wciąga nieubłaganie, a smaku dodaje pewien wątek, pojawiający się niespodziewanie i niedający o sobie zapomnieć. To, że detale może się liczyć wiadomo od początku, ale już gdzie je umiejscowić w tej zbrodniczej i wielowarstwowej szaradzie jest jednym, naprawdę dużym znakiem zapytania. Ktoś wyprzedza pozostałych o przysłowiowy krok i nie daje się złapać na błędzie. Jak w tym gąszczu poszlak i tropów odnaleźć właściwą ścieżkę? Pisarka z chirurgiczną precyzją dawkuje napięcie i podkręca je po mistrzowsku, kiedy już wydaje się, że rozwiązanie jest na wyciagnięcie ręki szybko okazuje się, że to kolejny ślad na mapie zbrodni. W „Kolekcjonerze lalek” ani na moment nie ma jakiejkolwiek przypadkowości, patrząc wstecz widzimy jak układają się brutalny schemat zbrodni, którego odkrycie wymaga wyjścia poza ramy zasad i przede wszystkim odkrycia punktu zera. Od niego zaczyna się mordercza łamigłówka i na nim kończy, pytanie tylko gdzie on znajduje się.

 

                                                            Premiera:

15.01.2025

                                            Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję: