niedziela, 16 marca 2014

Bez Ciebie jestem nikim ...

"Brudny świat"
Agnieszka Lingas- Łoniewska


Miłość jaka zdarza się raz w życiu, jedyna w swoim rodzaju, niepodobna do tego co już się czuło i niepowtarzalna. Pierwsza i prawdziwa, wszystko co było przed nią i co po niej następuje to jedynie blady cień wspólnych chwil. Banał może powie ktoś, kicz dopowie inny głos, tylko nieliczni dostrzegają siłę tego uczucia, zmieniającego wszystko i na zawsze ...

Rockman, gwiazda muzyczna, idol dla tysięcy, Tommy Cordell, goszczący prawie codziennie na pierwszych stronach gazet, nie dający o sobie zapomnieć. Mężczyzna o jakim marzą tysiące fanek, żyjący pełnią życia, biorący bez pytania to czego zapragnie. Scena, sława, nagrody, imprezy, to jego świat, w nim czuje się najlepiej, on stanowi jego centrum, bez niego nie byłoby go.
Kati Russel nie jest modelką, aktorką, celebrytką, zna ją tylko kilka osób i wcale nie marzy o pełnym powierzchownego blichtru show-biznesie. Nie udaje nikogo, nie gra, jest po prostu sobą, dziewczyną, która wyraźnie widzi granicę pomiędzy dobrem i złem i doskonale wie jaką cenę płaci się za błędy. Dwoje ludzi z całkiem innych światów, różniących się od siebie wszystkim i w prawie każdym szczególe. Jedyne co ich łączy to praca, nie zwyczajna, łącząca się z tym co najbardziej osobiste bardziej niż ktokolwiek przypuszcza. Od niej wszystko się rozpoczyna - historia Tommy`iego i Kati, mężczyzny i kobiety, spotykających się w świecie gdzie jak najwyższe miejsce na liście przebojów, kolejna impreza i zabawa bez hamulców. Witajcie w brudnym świecie, gdzie miłość, ta prawdziwa, wydaje się niemożliwa. Muzyk i zwykła dziewczyna, a tak naprawdę mężczyzna z przeszłością i kobieta po przejściach. Każde z nich skrywa bolesny sekret, który wciąż jak kolec rani i przypomina, że to, co było wciąż jest aktualne. Czy z takim bagażem miłość będzie miała szansę pokazać swoją siłę?

Przeszłość naznaczyła Kati i Tommy`iego, teraz jednak wiedzą, że dostali szansę, taką, jaka pojawia się raz i szybko znika jeżeli nie złapie się jej mocno. Przeszłość wreszcie wydaje się już zamkniętym rozdziałem, liczy się tu i teraz oraz przyszłość,jasna i wspólna, taka, w której brudny świat jest tylko wspomnieniem i niczym więcej ... Los jednak nic nie daje za darmo, wszystko ma swoją cenę, jaką cenę wyznaczy za chwile szczęścia i miłość, która jest prawdziwym cudem?

"Brudny świat" przeczytałam po raz pierwszy kilka lat temu jako fan fiction, pamiętam ówczesne wrażenia oraz pewność, że jeszcze nieraz wrócę do tej historii i rzeczywiście tak jest. Niezwykła opowieść jaka mogłaby wydawać się bajką gdyby nie była aż tak rzeczywista. Agnieszka Lingas-Łoniewska stworzyła ponadczasową książkę, która po raz kolejny zachwyciła mnie, pomimo, iż przecież doskonale znam całą fabułę. Strona po stronie odkrywałam na nowy "Brudny świat" w jakim Tommy Cordell i Kati Russel odnaleźli miłość, niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju. Rockman i zwykła dziewczyna oraz uczucie - ani nie oczywiste, a tym bardziej łatwe i bez przeszkód rozwijające. Sława z całym swoim blichtrem i zwyczajna codzienność, w jednym i drugim liczy się całkiem co innego, lecz to jedynie pozory, pod jakim kryje się ból i cicha nadzieja, że przyszłość pozwoli zapomnieć o tym co złe i może da szansę na to, co wydaje się jedynie dostępne dla innych. Raz przeczytać "Brudny świat" to za mało, dwa również, prędzej czy później książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znowu trafi w ręce, a czytający odkryją w niej na nowo opowieść o prawdziwych uczuciach ...


Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję portalowi


oraz 
wyd. Novae Res




sobota, 15 marca 2014

Zlekceważone zagrożenie

"Stan zagrożenia"
Erica Spindler


Erica Spindler ma na koncie wiele bestsellerów, "Stan zagrożenia" jest kolejną książką, w jakiej autorka wciąga czytelnika strona po stronie w historię gdzie sensacja, intryga oraz skomplikowane związki wiążą bohaterów prawdziwym węzłem gordyjskim.

Nowy Orlean, prawdziwa perła Stanów Zjednoczonych, w nim prawie na każdym kroku odczuwa się urok starych dobrych czasów, kiedy wszystko było o wiele prostsze. Richard i Kate Ryan są parą jak z kolorowego magazynu - piękni, bogaci, zakochani w sobie, ich dom to prawdziwa rezydencja, doskonale wpisująca się z jej właścicielami w południowy klimat. Czego może brakować ludziom mającym wszystko? Na pewno nie pieniędzy i miłości, sukcesu zawodowego, przyjaciół również nie, co więc jest brakującym elementem w tym idealnym obrazie? Dziecko. To jedno marzenie nie chce się spełnić. Świadomość ta nie jest łatwa, ani dla niej, ani dla niego. Ktoś jednak pozwala by ich pragnienia ziściły się. Julianna nie jest dobrą wróżką, dokładnie przemyślała swoją decyzję,Emma Grace stanowi środek do osiągnięcia celu i to nie takiego o jakim myślą Ryanowie. Dzień, w jakim wydaje się, że w końcu szczęście Kate i Richarda jest w końcu pełne ma również o wiele mroczniejszą stronę ...

Nikt i nic nie jest takie jak mogłoby się wydawać, każdy ukrywa coś, nawet przed najbliższą osobą. Teraz kiedy idealna rodzina jest już w komplecie wydaje się, iż nic już nie zagrozi jej. Jednak wraz z pojawieniem się maleńkiej Emmy jakiś cień zawisa nad świeżo upieczonymi rodzicami. Najpierw mają miejsca mało znaczące incydenty, a przynajmniej za takie uważane przez Richarda, bo dla Kate mają całkiem inny charakter. Kobieta zauważa o wiele więcej niż jej mąż, kolejne zbiegi okoliczności wydają się zbyt częste. Jest jeszcze niejasne przeczucie, że ma to związek z biologiczną matką ich córeczki, ale przecież to niemożliwe, adopcja była legalna i dziewczyna, która ją urodziła wybrała właśnie Ryanów wśród wielu innych par. Dlaczego więc intuicja wciąż podsuwa jej niepokojące obrazy? Może to jedynie szukanie problemu tam gdzie go nie ma? Coś jednak zmieniło się od dnia gdy Emma zawitała do rezydencji przy Lakeshore Drive, marzenia urzeczywistniły się, lecz czy tylko Kate i Richarda? Cień, który zawisł nad Ryanami przybiera konkretną postać, za nią podąża nienawiść, zazdrość i przede wszystkim śmierć ...

Przeszłość daje o sobie znać i to dotkliwie, to od czego kiedyś uciekli lub chcieli zapomnieć karze im stanąć twarzą w twarz z najgłębiej skrywanymi lękami ...

Są książki, jakie zapomina się zaraz po przeczytaniu i takie, pozostające w pamięci na dłużej, do których się wraca. Co sprawia, że jedne są niezapomniane, a drugie giną pośród? Historia, w niej kryje się to coś, od niej wszystko zaczyna się.Potem pozostaje opisanie jej tak by czytelnika zaciekawić i by nie mógł się od niej oderwać. Niby nic prostszego, ale udaje się to nie aż tak wielu jak mogłoby się wydawać. Erica Spindler już nieraz udowodniła, iż opowieści jej autorstwa stają się prawdziwymi czytelniczymi bestsellerami. Nie inaczej jest i w przypadku "Stanu zagrożenia". Od pierwszych stron książka ta wciąga czytających, a tytuł jest świetnie odzwierciedlony w fabule. Niebezpieczeństwo wciąż jest gdzieś w tle i przybiera różna oblicza, każdy z bohaterów odczuwa jego obecność, chociaż z pozoru nie mają ku temu powodów. Zło czai się w niepozornych wydarzeniach, które dopiero nabierają znaczenia po czasie, lecz wtedy jest już za późno by im zapobiec. Skomplikowana składanka przeszłości i teraźniejszości, marzeń, nienawiści, zbrodni i kary, interesów indywidualnych oraz politycznych, rozgrywek, których wspólnym mianownikiem jest miłość,mająca wiele odcieni i twarzy ....



Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję wyd. Mira

czwartek, 13 marca 2014

Wielka sława to ...

"Krople deszczu padają 
mi na głowę"
Burt Bacharach


Autor słów i kompozytor najczęściej są bladym tłem dla wykonawcy bądź wykonawczyni, to ci ostatni stają się twarzą piosenki i oni również są najbardziej z nią kojarzeni. Jednak źródło sukcesu to najczęściej melodia i towarzyszące słowa, a wokal to przysłowiowa wisienka na torcie. Ale gdy słyszy się przebój rzadko kiedy zapamiętuje się jego twórców, jedynie nieliczni zapisują się w świadomości słuchaczy, jeszcze mniej z nich zyskuje międzynarodową sławę i rozpoznawalność równą gwiazdom muzyki. Do tego elitarnego grona należy Burt Bacharach, prawdziwy człowiek orkiestra, tworzący wielkie hity, czasem sam je wykonujący i towarzyszący na scenie takim znakomitościom jak Marlena Dietrich czy Aretha Franklin. Kim naprawdę jest jest ten człowiek? Na to pytanie odpowiada w swojej autobiografii, w jakiej nie ukrywa ani swoich błędów, ani dumy z osiągnięć.

Gdyby ktoś w latach trzydziestych powiedział drobnemu dziesięciolatkowi, że muzyka przyniesie mu sławę na pewno by nie uwierzył w te słowa i nie byłoby w tym nic dziwnego. Mały Burt Bacharach nienawidził ćwiczenia gam, nudziły go lekcje muzyki, zamiast nich wolał z kolegami grać w piłkę. Niestety lub raczej na szczęście upór jego matki był o wiele większy niż dziecięcy bunt i zamiast zabaw na podwórku były niekończące się ćwiczenia na pianinie, wydające się do niczego nie prowadzić. Co spowodowało, że zmieniło się nastawienie Bacharacha? Jazz, soul i blues, tak różne od utworów mistrzów pokroju Bacha czy Beethovena. Solidne wykształcenie muzyczne pozwoliło później na wspaniałą karierę muzyczną, chociaż na początku sukces wydawał bardzo odległy. Lata czterdzieste i pięćdziesiąte to w historii muzyki okres kiedy zmieniała ona całkowicie swoje oblicze, do głosu dochodzili młodzi i jednym z nich chciał się również stać Burt Bacharach. Nie był on odosobniony w swoich marzeniach, wielu mu podobnych podążało tą samą ścieżką czyli zaczynając od pracy dla wielkich wytwórni muzycznych i stając się prawie anonimowymi pionkami w wielkiej machinie, gdzie liczył się czarny winyl i miejsce na liście przebojów.
Jednak jemu udało się to, co dla większości okazało się jedynie mrzonką i na dodatek wciąż jest aktualne. Dziesiątki przebojów, dyrygowanie najlepszymi orkiestrami rozrywkowymi, własny program w telewizji, a na dodatek jeszcze Oscary i akompaniowanie Marlenie Dietrich. Jak na chłopca, nielubiącego gam, to niemałe osiągnięcie ...

Kiedy opowiada się o własnym życiu łatwo wpaść w fałszywą skromność lub starać się wybielać siebie samego. Czytając "Krople deszczu padają mi na głowę" ma się wrażenie, że słucha się niezwykłej opowieści jaka wydaje się zbyt wspaniała by mogła być realna - prawdziwy amerykański sen. Jednak to jedynie pozory, bo pod oszałamiającą karierą kryją się rzeczywiste tragedie, zdrady i błędy dostrzegane gdy już jest za późno. Burt Bacharach w swojej autobiografii nie ukrywa, że daleko mu do kryształowej postaci, wprost mówi o swoich wadach oraz oddaje głos tym, którzy znają go doskonale i widzieli go tak w blasku scenicznego sukcesu jak i chwil, kiedy świat walił mu się na głowę.

Cztery małżeństwa, czwórka dzieci, cztery Oscary oraz twórca muzyki, jaka weszła już do historii. Przede wszystkim człowiek, czasami aktor, często playboy, oddany ojciec, na pewno świetny gawędziarz. Jako narrator opowieści o własnym życiu sprawdza się doskonale, oddaje głos ludziom znającym go od lat tak w życiu zawodowym jak i prywatnym. Portret Burta Bacharacha to wielobarwna mozaika, na którą składa się nie tylko oszałamiający sukces zawodowy, przyjaciele znani z pierwszych stron gazet, okładek płyt i filmów oraz rodzina. Słowa pełne uznania, słowa gorzkie, przede wszystkim prawda, a wszystko to w rytm największych przebojów śpiewanych przez Arethę Franklin, Dione Warwick, Stevie`go Wondera i Toma Jonesa. Szalony Hollywood, artystyczny Nowy Jork i niesamowity Londyn, no i on Burt Bacharach ...

A skąd pomysł na taki tytuł autobiografii? Kto nie kojarzy słynnej melodii z filmu "Butch Cassidy i Sundance Kid" z niezapomnianymu rolami Paula Newmana i Roberta Redforda - "Raindrops keep falling on my head"?


       Za możliwość przeczytania książki 
                           Dziękuję
         wyd. Albatros A. Kuryłowicz

środa, 12 marca 2014

Stosik na chandrę


Na środkowotygodniową chandrę 
najlepszym lekarstwem jest ...
... stosik!!!





Od góry:

Erica Spindler "Stan zagrożenia", wyd. Mira
Agnieszka Lingas-Łoniewska "Brudny Świat", wyd. Novae Res
Camilla Grebe, Asa Traff "Bardziej gorzka niż śmierć", wyd. Rebis
Lauren Beukes "Lśniace dziewczyny", wyd. Rebis
Elżbieta Cherezińska "Gra w kości", wyd. Zysk i S-ka

wtorek, 11 marca 2014

Tylko mój ...

"Jesteś tylko mój"
Joanna Sykat


Historia stara jak świat: on i one dwie. Przynajmniej tak może wyglądać to w pierwszej chwili. Wiadomo jednak, że rzadko kiedy uczuciowe sprawy są aż tak proste, a pozory wypaczają prawdę.

Początek banalny, lecz rzadko kiedy bywa inny. Wspólny taniec, nauka podstawowych kroków i wzajemnego dopasowania własnych ciał, tak by stanowiły dwie połówki jednej całości. Nataszę i Krzysztofa połączyła wspólna pasja - rumba, od niej wszystko się rozpoczęło. Najpierw była przyjaźń, prawdziwa i głęboka, jaką się docenia gdy się ją traci, ale nim to nastąpi są niekończące się rozmowy, chwile milczenia, pieczętujące wzajemne zrozumienie i wspólne spacery. Jednak w tym czasie nie zaiskrzyło obustronnie, tylko dla niego było to coś więcej niż wspólna pasja, ona nie zauważyła zmiany temperatury uczuć. Kiedy on zainteresował się kimś innym Natasza odkryła co i kto faktycznie jest dla niej ważne, ale wtedy Krzysztof już wybrał inny obiekt dla swoich uczuć. Niewłaściwy moment w życiu i miejsce, a może po prostu zbieg okoliczności sprawia, że pojawia się jeszcze jedna szansa, chociaż tak różna od tego, co mogło być, pozwala na nadzieję, iż właśnie los daje okazję by naprawić błędy z przeszłości.

Dalsza część recenzji tutaj




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi dlaLejdis.pldlaLejdis.pl

sobota, 8 marca 2014

Apel o pomoc

17.01.2014r. urodził się Mikołaj,

okazało się, że ma wrodzoną wadą serca. 

Aby mógł żyć normalnie 

potrzebna jest operacja w Niemczech do 3 miesiąca życia, 

która kosztuje 30 000 euro. 

Jeżeli macie taką możliwość , proszę o wsparcie finansowe.
 

Liczy się każda kwota.

Jego wiarygodność i całą historie Mikołaja 

można sprawdzić na stronie fundacji Cor Infantis 
 

Numer konta na jaki można dokonać wpłat;

Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis

ul. Nałęczowska 24, 20-701 Lublin

86 1600 1101 0003 0502 1175 2150

z dopiskiem „Mikołaj Fatla”

czwartek, 6 marca 2014

Zbrodnicze retro

"Tajemnica szkoły dla panien"
Joanna Szwechowicz


Co sprawia, że retro opowieści cieszą się takim zainteresowaniem? Może urok tego, co już minęło i nie wróci lub nie do końca poznanej przeszłości? Rzeczywistość sprzed kilkudziesięciu lat wydaje się tak zupełnie inna od tej obecnej, pośpiech wydaje się w niej czymś o wiele rzadziej spotykanym, prawa nią rządzące również są inne, a bliskość nie jest zastąpiona przez technologiczne gadżety. Oczywiście są i wady, ale jaka epoka ich nie posiada? Odnosi się wrażenie, że lata dwudzieste, trzydzieste i czterdzieste są o wiele niewinniejsze od współczesności, chociaż to pozory to niejeden już dał się im zwieść. Zbrodnia zawsze pozostaje sobą, jednak entourage przeszłości sprawia, iż tajemnica ją otaczająca jest o wiele bardziej odczuwalna i mniej dosłowna niż jej późniejsza generacja. Retro ma w sobie to coś, co intryguje i sprawia, że chcemy go poznać.

Hieronim Ratajczak nie jest wielkomiejskim policjantem, prowadzącym pełne splendoru dochodzenia komentowane na łamach warszawskich czy też poznańskich gazet. Jego polem działania są Mańkowice, prowincjonalne miasteczko gdzieś w okolicach Poznania, w jakich największym przestępstwem jest kradzież worków z cukrem z pobliskiej cukrowni. Mieszkańcy mogą cieszyć się spokojnym żywotem, nie wadząc zbytnio sobie nawzajem. Po prostu prowincja i nic więcej i Mańkowiczanie doskonale o tym wiedzą, nie przeszkadza im to w egzystencji, zresztą kto by tęsknił do chaosu? Każdy powinien znać swoje miejsce, a podkomisarz Ratajczak wie gdzie jest jego, może dla kogoś innego ta sytuacja byłaby źródłem frustracji, lecz Hieronim jest zadowolony z tego, co ma. Jednak spokój nigdy nie trwa długo, zaklinanie rzeczywistości również nie jest dobrą metodą śledczą. Co zakłóciło dotychczasowy stan rzeczy? Śmierć, nawet więcej niż jedna, ale po kolei. Najpierw samobójstwo popełniła uczennica pensji dla panien, w tym przypadku od razu sprawa była prosta - do czasu niestety. Oczywiście pewne "aspekty" wydawały się dość dziwne, lecz co może mieć wspólnego z nastolatką szacowny zięć burmistrza czy też dyrektor szpitala? Po prostu zbieg okoliczności i tyle. Jednak los umie być przewrotny i na sumiennie wykonujących swoje obowiązki ludzi zsyłać przykre niespodzianki, tym razem trudno już je zignorować lub podciągnąć pod "wypadek". Kto stoi za zbrodniczym zamieszaniem i co nim kieruje? Jak Mańkowice stare czegoś takiego nie miały w swojej historii! Czyżby to, któryś z obywateli, wcale nie aż tak praworządnych jakby się wydawało, jest zbrodniarzem? Do czego to doszło! Jakby tego było mało do "pomocy" zostają przysłani koledzy po fachu z Poznania. Sytuacja z każdym dniem staje się coraz bardziej zagmatwana, zbrodniarz wciąż pozostaje na wolności, a Ratajczak wraz ze swymi podwładnymi musi zmagać się z falą krytyki ze strony miejscowych dziennikarzy. Każdy wydaje się skrywać sekret jaki mógłby stanowić motyw, do tego wszystkiego dziwne zachowanie pewnych osób owocuje nowymi wątkami w dochodzeniu,jakby i tak było za mało zamieszania! Morderca wciąż wyprzedza śledczych, mniejsza z tym o ile kroków, i pozostaje na wolności, a temu trzeba stanowczo zaradzić jeżeli chce się jeszcze zajmować cukrowymi złodziejami!

"Tajemnica szkoły dla panien" to nie typowy kryminał retro z detektywami z przeszłością oraz femme fatale po przejściach. Nie jest również opowieść li tylko obyczajową albo satyrą na oba gatunki. Joanna Szwechłowicz zabawiła się konwencją pisząc książkę z pogranicza w jakiej odnajduje się humor, sensacyjną zagadkę, małomiasteczkowy wachlarz postaci i świetnie oddane tło obyczajowo-kulturowe. "Tajemnica szkoły dla panien" składa się z wielu sekretów, pod płaszczykiem małomiasteczkowej atmosfery, w jakiej wszystko wydaje się znane z góry kryją się te cechy ludzkiego charakteru,jakie przypisuje rzadko się prowincjuszom. Spokojna i praworządna egzystencja to jedynie jedna strona medalu, druga jest jej całkowitym przeciwieństwem, w niej odnajduje się niepokój, intrygi oraz chęć zachowania dotychczasowego status quo za wszelką cenę. Spokój bywa zwodniczy, tak samo jak nostalgiczne retro, które może zadziwić swym prawdziwym obliczem ...

Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi 


oraz
wyd. Prószyński i S-ka

środa, 5 marca 2014

Mroczna strona człowieka

"Szczerze oddana"
Pekka Hiltunen
Jedno spojrzenie, całkowicie przypadkowe i coś zaczyna się, co wpłynie na życie bardziej niż można być przypuszczać. Zwykły poranek taki jak wiele poprzednich, typowa codzienna podróż autobusem i obserwowanie świata zza szyby. Jednak w ułamku sekundy wzrok zatrzymuje się na widoku zupełnie innym niż zazwyczaj, ten jeden moment zmienia wszystko. Potem jeszcze wielokrotnie będzie właśnie wracała ta właśnie chwila, parędziesiąt sekund, maksymalnie kilka minut, niezbyt wiele, lecz potem nic już nie jest takie samo ...
Dla Lii Londyn stał się prawdziwym domem, czasem tęskni za Finlandią i bliskimi, ale zadomowiła się już na dobre na angielskiej ziemi. Osiągnęła dużo, a jako grafik w dobrej gazecie wciąż kreatywnie się rozwija i wszystko wskazuje na to, że jej najbliższa przyszłość raczej niczym nie zaskoczy. Jednak dwa wydarzenia zmieniają dość monotonną egzystencję młodej kobiety - morderstwo i spotkanie Mari. Pierwsze wciąż pojawia się przed oczyma dziewczyny, a raczej zdjęcia tego, co pozostało z jego ofiary, natomiast drugie stawia pod znakiem zapytania wiele z jej życiowych prawd i zasad. Krajanka okazuje się niezwykłym człowiekiem, jej zdolności wydają się nadnaturalne, bo jak inaczej nazwać to, iż wystarczy chwila przyjrzenia się komukolwiek by wiedzieć o nim prawie wszystko? Ten talent jest pomocny w pracy Mari, zresztą nie tylko w niej. Obie kobiety połączył zwyczajny splot okoliczności, jednak dalsza część ich znajomości już nim jest. Lia wciąż wraca do feralnego poranka i widoku zmasakrowanego kobiecego ciała, nikt nie zasługuje na taką śmierć, morderca nie został ujęty, a śledztwo utknęło w martwym punkcie. Czy Mari będzie umiała pomóc w śledztwie? Co skrywa nowa przyjaciółka? Jej spojrzenie na świat jest całkiem inne niż ludzi z jakimi do tej pory miała styczność graficzka. Kim tak naprawdę jest Mari? Chociaż czy to ważne? Liczy się przecież to, że może pomóc w odkryciu tożsamości zbrodniarza i ofiary, pytanie tylko za jaką cenę?
Prawda ma wiele twarzy, kłamstwo broni się niejedną wymówką, gdzieś pomiędzy nimi jest człowiek, od niego wszystko się zaczyna i na nim kończy. Lea chce za wszelką cenę wskazać odpowiedzialnego za bestialską zbrodnię i jednocześnie poznać ofiarę. Zanim to jednak nastąpi pozna ludzi od ich najgorszej strony - okrutnej i bezwzględnej. Czy będzie umiała taki stan rzeczy zaakceptować?
"Szczerze oddana" to nie jedynie thriller i wciągający kryminał, lecz również wnikliwa obserwacja współczesnego człowieka. Pekka Hiltunen daje czytelnikowi więcej niż sensacyjną opowieść i zagadkową historię, oba te elementy stanowią tło dla trzeciego składnika - ludzkiego, pogmatwanego, niespokojnego i pełnego wewnętrznych sprzeczności. Kanwą pozostaje londyńska egzystencja głównej bohaterki, splot stanowi zbrodnia i to niejedna, a obraz jaki powstał na nich to niezwykłe dochodzenie oraz kara jaka zostaje wymierzona. W "Szczerze oddanej" dobro zostaje odmienione przez wiele przypadków, zło jest dostrzegalne tylko wnikliwym obserwatorom, obu towarzyszy pytanie czy to jeszcze jest sprawiedliwość czy już przestępstwo? Zamiast czerni, bieli, szarości dostrzega się w tej książce o wiele więcej kolorów, czasem kontrastowych, czasem przytłumionych. Prawda i kłamstwo to rewers i awers tej samej monety ... ludzkiego charakteru ... Cel uświęca środki ... tylko co z sumieniem? 
W cieniu londyńskich biurowców atmosfera skandynawskiego kryminału zaczyna otaczać czytających od pierwszej strony i pozostaje do ostatnich słów.




Za możliwość przeczytanie książki 
dziękuję
portalowi
Duże Ka

i wyd. Zyski S-ka 

poniedziałek, 3 marca 2014

Ucieczka z miasta zbrodni

"Dwanaścioro z Paryża"
Tim Willocks


Paryż szesnastego wieku nie jest miejscem zbyt bezpiecznym, szczególnie niektóre jego dzielnice nie są wskazane do odwiedzin dla gości. Dla Mattiasa Tannhausera żadne zagrożenie nie jest zbyt wielkie, nieraz śmierć zaglądała mu w oczy i tak samo wiele razy wykpiwał się od jej kosy. Jednak czym innym jest wojna, a co innego podróż do stolicy, chociaż czy na pewno? Za kilka dni mają się odbyć zaślubiny na królewskim dworze, Carla ma swoją wirtuozerską grą na violi da gamba uświetnić wesele Małgorzaty de Valois i Henryka Nawarskiego. Wyróżnienie jakie spotyka niewielu powinno być powodem do radości, lecz niepokój każe Mattiasowi odnaleźć żonę. Zaszczyt zaszczytem, ale monarsze otoczenie pełne jest intryg i zdrad. Intuicja, która raczej nie zawiodła jeszcze Tannhausera i tym razem podpowiada, że hrabia jak najszybciej powinien z ukochaną opuścić mury Paryża. Ale nie jest to takie łatwe jak mogło by się wydawać ... Komu może zależeć by arystokratyczna wirtuozerka nie została odnaleziona? Gdzie jest Carla i dlaczego zniknęła?

Noc świętego Bartłomieja właśnie zaczyna zapisywać się krwawymi literami w annałach historii. Każda jej minuta to śmierć dzieci, kobiet i mężczyzn, ich jedyną "winą" jest wyznawanie protestantyzmu. Kiedy machina terroru zostaje puszczona raz w ruch trudno ją zatrzymać, kolejne zbrodnie tylko przyśpieszają jej działanie. Pod takim płaszczykiem można ukryć wiele, pojedyncze osoby stają się jedynie pionkami w grze, gdzie ludzkie życie jest tylko nic nie znaczącym szczegółem w wielkiej polityce. Kiedy paryskie zaczynają przypominać prawdziwe krwawe strumienie Mattias wie, że pozostało mu niewiele czasu, a jeszcze mniej Carli. Oboje z jakiś powodów znajdują się w samym centrum wydarzeń, jednak tym razem nie walczą przeciwko swoim wrogom razem. Kiedyś stawili czoła tureckiemu atakowi i Wielkiej Inkwizycji, teraz jednak sytuacja jest bardziej skomplikowana, a wróg przebieglejszy i działający bez skrupułów. Jak w takiej sytuacji ocalić życie ukochanej kobiety oraz osób, które los, na ich nieszczęście lub szczęście, postawił na drodze Mattiasa i Carli? Paryż okazuje się prawdziwą twierdzą, z jakiej nie ma ucieczki ... Z każdą godziną maleją i tak niewielkie szanse na uratowanie się z prawdziwej rzezi dokonywanej w imię boże, zbrodnia triumfuje nad niewinnością. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Komu zaufać w czasie tej próby? Wokół jedynie można wyraźnie dostrzec zdradę i spiski, cała reszta ginie w łunie palonych domów i krzykach ofiar. Kilkoro ludzi przeciwstawia się panoszącemu złu, chcą uciec ze świata w jakim śmierć wyziera zewsząd.

W "Religii" Malta stanowiła tło dla przygód Mattiasa - rycerza, janczara i kupca oraz pięknej hrabiny Carli. Kolejna porcja perypetii tej niezwykłej pary toczy się na szesnastowiecznych paryskich ulicach. Bohaterowie, podobnie jak i w pierwszym tomie, zostają skonfrontowani z wielkimi wydarzeniami historycznymi, w któych odgrywają ważną rolę. Autor splata fakty z fikcją, autentycznych ludzi z literackimi postaciami, tworząc nie tylko wielobarwny obraz, lecz przede wszystkim intrygującą opowieść i równocześnie świetnie oddając ducha epoki. Paryż w książce "Dwanaścioro z Paryża" to nie miejsce jakie znamy obecnie, to zupełnie inny świat, w jakim króluje zbrodnia oraz intryga, a miłość wydaje się nierealną mrzonką. Prawda historyczna stała się punktem wyjścia dla historii gdzie sensacja, wielkie uczucie i polityka tworzą pasjonującą lekturę.




Za możliwość 
przeczytania ksiażki 
 dziękuję wyd. Rebis


niedziela, 2 marca 2014

Podsumowanie lutego

Początek miesiąca to czas podsumowań 
czyli 14 przeczytanych książek 
i 11 opublikowaych recenzji:

"Skald. Karmiciel kruków" Łukasz Malinowski, recenzja
"Miłość z jasnego nieba" Krystyna Mirek, recenzja
"Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali"
Magdalena Zarębska, recenzja
"Pożegnanie wolności" Sara Blaedel, recenzja
"Szczęście jest kotką" Eva Berberich, recenzja
"Cześć, mam na imię Michał' Michał Krupa, recenzja
"Uśpione marzenia" Natalia A. Bieniek, recenzja
"Ogród tajemnic" Barbara Freethy, recenzja
"Religia" Tim Willocks, recenzja
"Bond o Bondzie. 50 lat w służbie Jej Królewskiej Mości"
Roger Moore i Gareth Owen, recenzja
"Jedwabna pajęczyna. Dziennik współuzależnionej" Marta Bocian, recenzja

czwartek, 27 lutego 2014

A wszystko to przez glinę

"Z jednej gliny"
Liliana Fabisińska


Przyjaźń, więź równie cenna jak miłość, łącząca ludzi na dobre i złe, a szczególnie pokazująca swą siłę gdy właśnie to "zło" zawita. W kobiecej wydaniu jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna, czasem pojawia się wcześniej, a czasem później, lecz gdy już raz zakiełkuje to jej korzenie są mocne i przetrwają niejeden huragan ...

Glina. Coś z czego się wyrabia różne rzeczy. Opis może i jest nieprecyzyjny, ale gdy przez lata było się jedynie pomocnikiem i nie zwracało się uwagi na szczegóły to taka definicja jest jak najbardziej adekwatna! Niby Nora wiedziała czym się zajmuje mąż, lecz co innego pomagać od czasu do czasu, a czym innym jest przekazanie wiedzy o garncarstwie uczestnikom kursu. Brak wiedzy w temacie "gliniarskim" wydaje się niczym, w porównaniu z kwestią utrzymania piątki dzieci, w momencie gdy jedyny zabrakło jedynego żywiciela rodziny. Dobry pomysł, chwytliwe hasło, kuszący plakat i chętni na pewno się znajdą na zajęcia z gliną. Praktyka bywa jednak dość daleka od teorii, a nawet w ogóle do niej nie przystawać. Jak przekazać fachowe wiadomości gdy samemu prawie nic się nie wie? Co zrobić, kiedy trzy całkiem obce kobiety, czekają na coś czego się po prostu nie ma? Marta, Gośka i Lena zainteresowały się afiszem Nory, lecz nie były przygotowane na to co je spotkało. Chociaż czy którakolwiek z tej czwórki kobiet zdawała sobie sprawę co je czeka? Te warsztaty zaskoczyły i organizatorkę i uczestniczki, miało być całkiem inaczej a wyszła z tego ... przyjaźń? Niemożliwe? W przyrodzie nie takie rzeczy mają miejsce, więc cztery dziewczyny, o całkowicie różnych charakterach i powierzchowności, które jeszcze nie tak dawno nie miały ze sobą nic wspólnego, okazały się świetnym materiałem na przyjaciółki. W różności siła i to mogąca nie przenosić góry, zresztą po co je przenosić, lecz odmieniać ludzkie życia - nie za pomocą czarodziejskiej różdżki, ale dzięki uporowi, tupetowi, życzliwości i po prostu przyjaźni. Nora i jej kłopoty wydają się być w centrum zainteresowania pozostałej trójki, lecz Gośka, Lena i Marta także mają swoje tajemnice i to czasem bardzo bolesne. Coś jeszcze kryje się za ich spotkaniem, ma to związek z pomysłodawczynią gliniarskich spotkań i jej rodziną oraz jedną z jej przyjaciółek. Czy kłamstwo lub bardziej eufemistycznie określenie - zatajenie prawdy spełniło swoją rolę? A może poszło w całkiem innym kierunku niż ktokolwiek przypuszczał? Wszystko rozpoczęło się od gliny, czym jednak się skończy?

Kobieca przyjaźń to ogromna wartość, banał powie wielu, ale ten kto doświadczył jej mocy wie ile ona znaczy. Liliana Fabisińska pokazała w swojej książce jej najlepszy przykład - wcale nie cukierkowy i schematyczny. Intryga, miłość, dramat, trochę kryminału, dużo humoru, zdrada, oszustwo, prawdziwa rzeczywistość, no i przede wszystkim bohaterki - pełnokrwiste, z zaletami i wadami, jakie szybko przekonały mnie do siebie oraz do swoich perypetii. Z tych elementów składa się książka pod tytułem " Z jednej gliny". Autorka dała czytelnikom do rąk historię realną, jaka pochłonęła mnie szybko i zbyt prędko się zakończyła. Pozostała ochota na dłuższe spotkanie z Norą, Leną, Martą i Gośką, w końcu kto kiedykolwiek miał dość prawdziwych przyjaciółek?


Za możliwość przeczytanie książki 
dziękuję
portalowi
Duże Ka
 
i Wydawnictwu Nasza Księgarnia

wtorek, 25 lutego 2014

Stosik po prostu :)

Stosik jaki jest każdy widzi czyli sensacja, kobieca przyjaźń (i nie tylko) oraz biografia:



Liliana Fabisińska "Z jednej gliny", 
Wydawnictwo Nasza Ksiegarnia i Duże Ka

Erica Spindler "Stan zagrożenia", 
wyd. Mira

Joanna Szwechłowicz 'Tajemnica szkoły dla panien", 
wyd. Prószyński i S-ka oraz CPA

Burt Bacharach "Krople deszczu padają mi na głowę", 
wyd. Albatros A. Kuryłowicz

poniedziałek, 24 lutego 2014

W imię ...

"Religia"
Tim Willocks


Pod religijnymi sztandarami oraz w imię wiary najmroczniejsze karty historii były i są zapisywane atramentem z krwi setek oraz tysięcy wojowników, żołnierzy, ale i niewinnych ofiar. Zderzenie dwóch religii, z których każda walczy o prymat i rości sobie prawo do jedynie słusznej wykładni zrodziło nieraz wojnę w jakiej nie liczy się człowiek, a chwała w królestwie niebieskim. Tam gdzie spotyka się wielka polityka i przekonanie, że działa się w imię wyższej sprawy nie ma czynu niegodnego, wszystko jest dozwolone, a każdy grzech zostaje odpuszczony. Liczy się zwycięstwo bezwzględne, cała reszta to jedynie niezbędne środki do osiągnięcia celu, czasem jest to broń, czasem intryga, a czasem ludzie ...

Jeżeli upadnie Malta jedna z najważniejszych bram do Europy stanie otworem i Zakon Rycerzy Maltańskich poniesie klęskę nie jedynie militarną. Od odparcia ataku na wyspę zależą losy nie tylko jej mieszkańców, lecz również ważą się dalsze losy zakonników. Maltańska ziemia jest ich ostatnim bastionem, domem, którego nie mogą stracić. Mattias Tannehauser dawno zgubił złudzenia pośród bitewnego zgiełku, a przynajmniej tak sądzą ludzie. Rycerz walczący pod różnymi sztandarami, dla którego liczy się przede wszystkim zysk. Awanturnik, szukający okazji do zarobku, bez jakichkolwiek ideałów, dla jakiego religia jest nic nie znaczącym słowem. Hrabina Carla de la Penautier ma w życiu jeden cel, dla niego gotowa jest na każde poświęcenie i nikt nie powstrzyma ją przed jego realizacją. Co może połączyć dwoje tak różnych ludzi? Żyją w całkowicie różnych światach, pomiędzy nimi jest przepaść, jaką rzadko kto chce lub ma ochotę przekroczyć. Jednak ona potrzebuje jego pomocy, a on widzi coś co nie dostrzega nikt inny. Ale czy dwoje ludzi może rzucić wyzwanie potęgom militarnym i religijnym? Przeciwko nim są nie tylko okoliczności, lecz jeszcze ktoś - potężny, który dawno temu wyrzekł się wszelkich uczuć wobec bliźnich, ważna dla niego jest jedynie wiara. Na najcięższą próbę zostanie wystawiona przyjaźń wykuta w bitewnym zgiełku, miłość, która w ogóle nie miała prawa się narodzić, nadzieja, jaką starano się zabić oraz życie już u zarania skazane na zatracenie.

Kiedy walą się tysiącletnie mury, ulice spływają krwią, a płacz zagłuszany jest przez huk armat trudno uwierzyć, że jakakolwiek przyszłość będzie pisana komukolwiek z obrońców Malty pisana. Mattias Tannehauser już nie raz patrzył śmierci w oczy, widział jak zabiera ona dzieci, kobiety i mężczyzn, pozostawiając ich bliskich w rozpaczy i bólu. Teraz po raz kolejny jest świadkiem starcie w imię wiary, tej rozgrywce towarzyszą łzy i krew. Czy w takich chwilach można czuć coś więcej niż gniew i pragnienie zabijania?

Tim Willocks w swojej powieści zawarł monumentalny fresk czasów kiedy rodziły się upadały potęgi, a to, co wtedy miało swój początek wciąż jest aktualne. Nie brak w nim przygód, emocji, zdrady, utraconego uczucia i miłości, jaka nie miała prawa się narodzić. Autor nie unika ukazania ówczesnej rzeczywistości takiej, jaką faktycznie była, zamiast serwować niedopowiedzenia ukazuje czytelnikom barwną panoramę ludzkich charakterów od tych najbardziej jasnych aż po te najmroczniejsze, uzupełniając je prawdziwymi wydarzeniami dziejowymi. Bohaterowie są dziećmi swej epoki - czasem bezwzględnymi, czasem nadzwyczaj poetyckimi, w tle dzieje się wielka historia, a oni są w samym centrum najważniejszych wydarzeń. "Religia" to niesamowita opowieść, w której każda strona przynosi kolejną porcję intryg, motywem przewodnim są ludzkie losy splątane z wielkimi wydarzeniami, jakie zmieniły oblicze świata.




Za możliwość 
przeczytania ksiażki 
 dziękuję wyd. Rebis

sobota, 22 lutego 2014

Nigdy nie mów nigdy

"Bond o Bondzie.
50 lat w służbie 
Jej Królewskiej Mości"
Roger Moore
Gareth Owen

Bond. James Bond. Zero zero siedem. Po takiej prezentacji wszystko powinno być wiadome, ale od pięćdziesięciu lat wciąż potrafi zaskoczyć swoimi przygodami w służbie Jej Królewskiej Mości. Tajny agent, wielbiciel martini wstrząśniętego, lecz nie zmieszanego, którego kochają kobiety i kłopoty. Po prostu James Bond. Postać literacka jaka od kilku dekad króluje na kinowym ekranie i stała się również symbolem pop-kultury, wciąż wychodzącym zwycięsko z pojedynków z kolejnymi superbohaterami.

Kto najlepiej może przedstawić najsłynniejszego, tajnego, agenta świata? Sir Moore, Roger Moore, aktor, który wcielił się siedmiokrotnie w rolę zero zero siedem. Co może "zdradzić" autor książki "Bond o Bondzie. (...)"? Wiele detali, jakie składają się na legendę i jednocześnie tworzą ją. Oczywiście na początku była książki Iana Fleminga, to on stworzył Bonda i całą otoczkę nieodłącznie z nim kojarzącą się. Potem dopiero postać otrzymała konkretną twarz - Seana Connery`ego, chociaż pierwszy odtwórca początkowo nie przypadł do gustu pisarzowi to przeszedł do historii jako jeden z najbardziej charakterystycznych agentów JKM. Roger Moore odsłania kulisy pracy nad kolejnymi ekranizacjami, tego, co działo się poza kadrem filmowym i to, co zostało na nim uwiecznione. Aktor z humorem wspomina swoją pracę na planie, ale nie pomija również wcześniejszych i późniejszych filmów. Czytelnicy poznają między innymi kto był pomysłodawcą czołówki i dlaczego zawsze w niej jest nazwisko Alberta Broccoliego i Iana Fleminga. Na tym nie kończą się ciekawostki, jest ich bardzo wiele i dotyczą każdego aspektu tak książek jak i samych filmów. Naturalnie nie mogło zabraknąć informacji o dziewczynach komandora Bonda, w końcu to one na równi z nim grają rolę główną, chociaż często ich rola nie jest doceniana. Od strony graficznej tekst uzupełniany jest fotografiami z planów filmowych, plakatami oraz prywatnymi ujęciami aktorów i ekip.

Pięćdziesiąt lat zobowiązuje do podsumowania, zamiast jednak lawiny faktów i liczb sir Roger Moore pokazuje czytelnikom świat Jamesa Bonda lekko i z humorem z własnej perspektywy. Nie zapomniano o żadnym odtwórcy roli agenta Jej Królewskiej Mości, tak samo jak upamiętniono jego autora literackiego oraz ekranowego. "Bond o Bondzie. 50 lat w służbie Jej Królewskiej Mości" to fakty, anegdoty, wspomnienia, zdjęcia i plakaty czyli wszystko to, co stworzyło legendę zero zero siedem. Książka Rogera Moore`a nie jest tylko kompedium wiedzy dla fanów tego cyklu, ale także będzie stanowiło ciekawą lekturę dla okazjonalnych widzów. W końcu kto jak nie Bond może odsłonić kilka tajemnic o sobie samym?


           Dziękuję za możliwość 
             przeczytania książki   
          Księgarniom MATRAS :)

czwartek, 20 lutego 2014

Pajęczyna nadziei i kłamstw

"Jedwabna pajęczyna. 
Dziennik współuzależnionej"
Marta Bocian


Najpierw jest zwyczajna rzeczywistość, czasem może lepsza od tej przeżywanej przez innych, a czasem podobna lub trochę gorsza. Potem jedno wydarzenie, wydające się nic nie znaczącym epizodem, jaki nigdy więcej się nie powtórzy. Następnie coraz więcej podobnych "incydentów" i podejrzenie, jakie spychane jest w najdalszy zakamarek umysłu, bo przecież to niemożliwe. W końcu przyznanie się przed sobą samym, że to właśnie to i rozpoczęcie walki o trzeźwość tej drugiej osoby, która jeszcze nie tak dawno była całkiem innym człowiekiem.

Alkoholizm, choroba alkoholowa, po prostu nałóg, uzależnienie. Żona Fila każde z tych określeń zna aż za dobrze, jeszcze nie tak dawno temu były to dla niej zupełnie obce słowa, teraz żyje z nimi na co dzień. Towarzyszą jej przez całą dobę, nigdy nie wie kiedy uderzą z całą mocą i przypomną o swej niszczycielskiej sile. Oplatają ją jak pajęczyna, z której nie ma ucieczki i stającą się z każdym dniem coraz bardziej odczuwalna. Oczywiście są też chwile kiedy wszystko wydaje się takie jak dawniej, wraca człowiek dobrze znany i kochany przez rodzinę. Co jest iluzją - chwile trzeźwości czy długie godziny zamroczenia alkoholowego? Jak długo można oszukiwać siebie, innych, cały świat, że to jedynie przypadek, coś zupełnie "wyjątkowego", co więcej się nie powtórzy? Miesiąc, rok, dwa ...? Nagle wszystko ogranicza się do tego czy dzisiaj znowu alkohol wygra z Filem i powtarzania jak mantry, że przecież są dzieci i wspólna, szczęśliwa, przeszłość. W końcu wszystko musi wrócić do normy, jedynie trzeba przyznać głośno, wszem i wobec, iż problem istnieje i dotyczy on nie tylko osoby pijącej. Uzależnienie oplata swoimi mackami również bliskich alkoholika, dostrzeżenie tego faktu nie jest łatwe, jedni zauważają go wcześniej, inni później.

Jak podsumować lekturę tak osobistej książki jaką jest "Jedwabna pajęczyna. Dziennik współuzależnionej" Marty Bocian? Do bólu prawdziwa, ukazująca trudne emocje i sytuacje, przy których wielokrotnie ma się ochotę zapytać "na co jeszcze czekasz kobieto?" lub krzyknąć "dlaczego wciąż tkwisz przy tym facecie, przecież i tak nic się nie zmieni!". No właśnie ocena czyjegoś zachowana szybko się nasuwa na myśl, każdy ma na podorędziu dobre rady, lecz wszystko inaczej wygląda gdy się w czymś uczestniczy, a nie obserwuje. Autorka prawie dzień po dniu, miesiąc po miesiącu i rok po roku odsłania życie swojej rodziny i własny punkt widzenia. Z tym ostatnim można się nie zgadzać, krytykować, lecz pokazanie swoich najbardziej osobistych odczuć wymaga odwagi. Marta Bocian daje czytelnikom zapis zmagań z uzależnieniem męża w jakim widać upadki i wychodzenie na prostą z wieloma zakrętami. Zakończenie jej opowieści nie jest z gatunku hollywoodzkiego happy end`u, ale za to prawdziwie realnie, nie do końca znane i mogące być wstępem do trzeźwości ...
 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  

wtorek, 18 lutego 2014

Marzenia bywają różne ...

Uśpione marzenia
Natalia A. Bieniek
O czym można marzyć jeżeli ma się wszystko czego inni pragną? Pewnie o tym, co jeszcze jest do zdobycia, a o czym większość nawet nie śni. Anka ma wszystko co jest poza zasięgiem Ewy, zresztą zawsze umiała osiągnąć to, co sobie założyła. Starsza, stawiana zawsze za wzór, jako dorosła uosabia sukces i ta młodsza - całkowicie różna , idąca przez życie zupełnie odmiennie, mająca na siebie inny pomysł niż siostra. Dwie kompletnie niepodobne osoby, połączone jednak siostrzanymi więzami, jakie zdają się  w ogóle nie być dostrzegane. Różni je tak wiele, ale coś je również łączy ...
Łatwo jest oceniać i dawać dobre rady, w końcu z boku lepiej widać cudze błędy, trudniej jest dostrzec własne. Anka w oczach Ewy jest chodzącym ideałem, zresztą czy może być inaczej? Przecież szybko awansuje, ma wspaniałe dzieci, kochającego męża i dom w odpowiedniej dzielnicy. Ewa nie ma niczego z tej listy i pewnie jakoś dotkliwie by tego nie odczuła, gdyby nie "zatroskanie" bliższych i dalszych krewnych. Przecież powinna chcieć tego, co ma jej siostra no i próbować to zdobyć. Jednak jakoś młodsza z sióstr jest odporna na wszelkie naciski, chociaż "dobre rady" wszelkiej maści "życzliwych" nieraz popsuły jej humor. Dlaczego kobiety aż tak się różnią? Jakby nie było wychowały się w tym samym domu, w identycznych warunkach, a jednak każda z nich poszła całkiem inną drogą. Czy jeden przełomowy moment i słowa wypowiedziane pod wpływem impulsu mogą zbliżyć ze sobą Ankę i Ewę? Jedna z nich dostrzega coś więcej niż tylko dopracowany w każdym szczególe portret, reakcja drugiej zaskakuje bliskich. To niemożliwe by tak wszystko się potoczyło, nigdy jeszcze Anka w taki sposób nie zachowywała się. Ewa zostaje postawiona w sytuacji, która jest dla niej zupełnie nowa. Obie są zaskoczone tym co dzieje się w ich życiu, nie tak miało być ... Gdzie szukać przyczyn obecnego stanu sióstr? Może odpowiedź znajduje się w przeszłości? Tylko ona wydaje się je łączyć, ale jednocześnie i dzielić, pozostaje jeszcze przyszłość, która jeszcze nie tak dawno dla każdej z nich rysowała się zupełnie inaczej ... Jakie uśpione marzenia skrywa Anka, a jakie Ewa?
Rozpoczynając lekturę książki miałam całkiem jej inny obraz, wydawało mi się, że kanwa fabuły będzie podobna do innych historii. Jednak szybko przekonałam się, że pozory mogą mylić, a za tym, co wydaje się znane jest coś całkiem odmiennego. Opowieść o dwóch siostrach nie jest ani schematyczna, ani przewidywalna, osią akcji są relacje siostrzano-rodzicielskie z kategorii tych w jakich nie dostrzega się niczego negatywnego dopóki nie spojrzy się na nie z bliska. Dwie bohaterki, tak różne, jak różnią się od siebie sukces i porażka, ale czy na pewno są one tym, za co je większość uważa? "Uśpione marzenia" to zagmatwane emocje, trudne uczucia i poznawanie siebie oraz swoich bliskich od strony, o której najczęściej nie chce się myśleć. Autorka sięga głęboko w relacje pomiędzy obiema kobietami, nie waha się oceniać ich postępowania, wskazywać błędy. Ale daje także czytelnikowi możliwość własnej interpretacji wydarzeń i szukania odpowiedzi na nie zadane wprost pytania - dlaczego stały się tym kim są obecne, co je zmieniło i pchnęło właśnie na tę, a nie inną drogę. Czasem prawdziwe marzenia są uśpione, a ich miejsce zajmują pragnienia innych ...





Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
         portalowi Duże Ka i wyd. Replika

niedziela, 16 lutego 2014

Ogród marzeń

"Ogród tajemnic"
Barbara Freethy


Sylwester kojarzy się z szampańską zabawą, pożegnaniem starego roku i przywitaniem nowego, wszystko to oczywiście powinno przebiegać w gronie osób, wśród których czuje się człowiek co najmniej dobrze. Jednak czasem teoria i najlepsze chęci to jedno, a praktyka tworzy całkiem inny scenariusz, będący raczej prawdziwą satyrą i koszmarem w jednym ...

Zatoka Aniołów dla Charlotte to jednocześnie miejsce z jakim ma najlepsze i najgorsze wspomnienia. Po latach jedne i drugie wcale nie zbladły, wręcz przeciwnie ranią i dają siłę, ale pomiędzy nimi pojawia się szansa na coś nowego, mającego źródło w przeszłości niezbyt odległej i tej o wiele starszej. Ostatni dzień roku dla pani doktor jest dniem dość stresującym, chociaż wszystko zapowiadało się dość "nieszkodliwie" skończyło się podejrzeniem jej jako sprawczyni napadu na żonę burmistrza. Na tym nie koniec kłopotów, wręcz przeciwnie, śledztwo ujawnia kilka nowych wątków, lecz wciąż w samym centrum zainteresowania policji pozostaje Charlotte Adams. Jak dowieść swojej niewinności jeżeli wszystkie poszlaki wskazują właśnie na ciebie, a przy kilku następnych okazjach, po raz kolejny, znajdujesz się w niewłaściwym miejscu i czasie? Pozostaje jeszcze sprawa alibi, które wszystkie problemy związane z sylwestrową aferą rozwiązałoby, lecz z powodu wielebnego i komendanta nie istnieje, a raczej jest dość niewiarygodne. No i pozostaje wciąż sprawa uczuć - prawdziwego trójkąta, w jakim nie brak namiętności, zdrad, bólu i nadziei na przyszłość. Nie łatwo zapomnieć o tym co było, zresztą nie każdy tego chce, Andrew wiele wymazałby ze swej przeszłości, ale na pewno nie chwile z Charlotte, ta wciąż pamięta co łączyło ją z tym złotym chłopcem i jak to się zakończyło, teraz jednak nie jest już tą zakochaną w szkolnej gwieździe nastolatką. Joe Silveira zna siłę młodzieńczych uczuć, lecz zdaje sobie sprawę, że ludzie zmieniają się i ich uczucia także. Każde z nich musi sobie odpowiedzieć na pytania: czy chcą by Zatoka Aniołów stała się ich prawdziwym domem i kogo tak naprawdę kochają. Kiedyś Charlotte uciekała do czarodziejskiego ogrodu gdzie zawsze mogła liczyć na wysłuchanie przez przyjaciółkę, która istniała jedynie w jej wyobraźni. Dorosła kobieta nie wierzy w dziecięce urojenia, lecz czy na pewno była to jedynie fantazja? Anioły przybierają różną postać, czasem powrót do chwil kiedy było się szczęśliwym pozwala spojrzeć na teraźniejszość z całkiem inne perspektywy i podjąć właściwą decyzję ...

Kolejna wizyta w Zatoce Aniołów upłynęła pod znakiem zagadki kryminalnej i uczuciowego trójkąta, oczywiście ważnym wątkiem jest tragedia sprzed ponad stulecia, która legła u powstania urokliwego miasteczka. Jak tym razem potoczyły się losy głównych bohaterów? Zwycięży przeszłość czy przyszłość? O czym chcą chcą zapomnieć, a jakie dawne błędy dają o sobie znać po latach? Barbara Freethy w kolejnym tomie cyklu zadbała by czytelnicy z niecierpliwością śledzili fabułę, a zakończenie dało odpowiedzi na zadane w niej pytania. Nie jest łatwo stworzyć kolejny opowieść serii tak by nie powielała tego, co już było, lecz i nie straciła nic z uroku poprzednich części. "Ogród tajemnic" odkrywa następną tajemnicę Zatoki Aniołów i przedstawia kolejne perypetie uczuciowe kilku postaci. Jednak co najmniej jeszcze kilka czeka na rozwiązanie ...

 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  

sobota, 15 lutego 2014

Misz-masz czyli stosik powalentynkowy ;)

Historia, Bond - James Bond i uczucia czyli





"Bond o Bondzie" Rogera Moore`a (wyd. Rebis i Matras)
"Religia" Tima Willocksa (wyd. Rebis)
"Dwanaścioro z Paryża" Tim Willocksa (wyd. Rebis"
"Uśpione uczucia" Natalii A. Bieniak (wyd. Replika)

czwartek, 13 lutego 2014

Kocia opowieść

"Szczęście jest kotką"
Eva Berberich


Niespodzianki mają to do siebie, że zaskakują, pozytywnie lub negatywnie, ale na pewno nie pozwalają człowiekowi na obojętność. Jedni je lubią, inni wprost przeciwnie, ale uniknąć ich nie sposób, pojawiają się nagle i mogą zmienić wiele, szczególnie gdy są pod postacią kota ...

Rudo-białe cudo z turkusowymi oczami i opadniętymi skarpetkami na tylnych łapkach oraz różowym noskiem z małą plamką. Gałganka. Wnuczka Mefistolesa, która przybyła do domu, gdzie jeszcze nie tak dawno mieszkał jej dziadek, w pudełku po ciepłych lodach, smakołyku księdza proboszcza. Kotka. Po prostu szczęście, jakie doceniają jedynie ci, którzy kocią niezależność szanują. Niespodziewany dar okazuje się lekiem na wszystko, a nawet więcej, na dodatek jest chodzącą encyklopedią i filozofią również. Gałganka nie pozwala przejść komukolwiek obok siebie obojętnie, zresztą od razu wiadomo, kto tu rządzi - ona. Jedyną opcją jest przyjąć jej punkt widzenia lub starać się go zrozumieć, chociaż jedno i drugie nie jest łatwe i wielu musi się tego nauczyć, innej drogi nie ma jeżeli chce się żyć w zgodzie z Gałganką i jej panią. Obie doskonale wiedzą, że bez siebie ich życie nie byłoby takie interesujące, szczególnie dla tej drugiej, bo przecież wiadomym jest, iż człowiek jest od głaskania, karmienia smakołykami, zabawiania i otwierania drzwi. Wnuczka Mefistolesa zdaje sobie sprawy ze swej unikatowości, której źródłem jest nie tylko jej gatunek, lecz przede wszystkim płeć, kotki to istoty o wiele lepsze od kocurów i to pod każdym względem. Wszystkie te prawdy czasem pewnym ludziom trudno przyjąć, myślą, że to wokół nich świat się kręci, ale upór w krzewieniu wiedzy pozwala nadrobić wszelkie zaległości. W końcu  Gałganka jest przedstawicielką niezwykłego gatunku, bez którego człowiek zginąłby marnie ...

"Szczęście jest kotką" to opowieść niezwykła i to nie jedynie z powodu głównego wątku czyli niezwykłej kocio-ludzkiej przyjaźni, ale przede wszystkim z racji narracji - dwugłosowej - autorki i kotki Gałganki. Obie bohaterki są niezrównane w swoich rozmowach, dysputach filozoficznych i wykładach o kociej wyższości oraz wkładzie w człowieczą historię. Historia opowiadana w tak niecodzienny sposób może wydawać się nieprawdopodobna jedynie tym, którzy nie mieli nigdy oddanych przyjaciół, kocich, psich lub jakichkolwiek innych. Czasem książka Evy Berberich wywołuje śmiech, a czasem refleksję nad egzystencją, wiele w niej celnych spostrzeżeń, tym bardziej dających do myślenia, że są przedstawiane z niezwykłej perspektywy. Perypetie niezależnej kociej, młodej, damy oraz dwojga ludzi stanowią ciekawą i niespotykaną lekturę, w jakiej w tle rozbrzmiewa Bach, łosoś jest łapówką, a niezależność, chadzanie własnymi ścieżkami oraz prawdziwa miłość, nie zawsze od pierwszego czy drugiego wejrzenia, stanowią oś fabuły. Szczęście jest kotką i o tym teraz mogą przekonać się wszyscy, wystarczy przeczytać książkę Evy Berberich!


 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  

wtorek, 11 lutego 2014

Droga do zatracenia

"Cześć, 
mam na imię Michał"
Michał Krupa


Najłatwiej jest powiedzieć - "mnie to nie dotyczy", inni to co innego, ale nie my. Przecież doskonale wiemy gdzie przebiega granica pomiędzy tym co stanowi rozrywkę, relaks lub chwilę oddechu od stresu dnia codziennego, a tym jest problemem. Wyraźna gruba linia wyznacza krawędź tego co jeszcze akceptowalne od tego co już jest zagrożeniem. No i jest jeszcze nasz rozsądek, który zawsze ostrzeże przed popełnieniem błędu. Zresztą tyle czytaliśmy, słyszeliśmy i widzieliśmy na ten temat, że doskonale wyczujemy moment gdy zagrożenie będzie blisko nas. Czym jest to, coś, znane nam tak dobrze? Uzależnienie, jedno słowo w jakim zawiera się dramat nie tylko jednego człowieka, tragedia jego bliskich i zrujnowane życie. Ale na początku wszystko wydaje się inne, niegroźne, tymczasowe albo nawet jednorazowe, ot takie odstępstwo od codzienności, po prostu chwila zapomnienia ... Czy jeden moment może zmienić wszystko? Banalna odpowiedź - tak, oczywiście, lecz dotycząca każdego innego człowieka, jednak na pewno nie nas ...

Na pierwszy rzut oka nic się nie dzieje, dzisiejszy dzień upłynie podobnie jak wczorajszy, jutrzejszy będzie taki sam jak dzisiaj. Praca, dom, rodzina, przyjaciele i tak w kółko, lecz tak żyją wszyscy dokoła, liczy się sukces, jaki zaprocentuje w przyszłości. Świat stoi otworem przed tymi, którzy wiedzą czego chcą, a Michał wie dokładnie czego pragnie i jak to zdobyć. Nikt i nic nie stanie mu na drodze do osiągnięcia tego, co zaplanował. Relaks też mu się należy, a potem znowu do rutynowego kieratu, nic nadzwyczajnego, po prostu mały dreszczyk emocji dający szczęście. Nigdzie nie widać żadnego haczyka, jakiekolwiek niebezpieczeństwa, jednorazowa przyjemność nie jest niczym złym. Jednak ziarno zostało zasiane, incydentalne zdarzenie staje się ciągiem podobnym epizodów, niezauważanych przez nikogo, nawet przez samego zainteresowanego. Krok za krokiem Michał pogrąża się w labiryncie marzeń, stających się coraz częściej koszmarami i to na jawie, ale przecież jeszcze tylko jeden, jedyny raz i wszystko się zmieni ... Aż do następnego dnia, tygodnia, miesiąca, bo ta spirala pragnienia nie ma końca i jest nie do zaspokojenia ...

Do czego można przyrównać uzależnienie? Autor książki "Cześć, mam na imię Michał" zestawia je z ogrodową rośliną, co może wydawać się niecodziennym pomysłem, lecz po chwili zastanowienia okazuje się jak najbardziej trafnym. Michał Krupa w pozornie małej objętości umiał zmieścić opowieść o człowieku, jaki z samego szczytu, zdobytego samodzielnie, spada, również jedynie dzięki sobie, na samo dno. Zdawałoby się, że to prosta historia, jakich już opowiedziano wiele, jednak gdy czyta się tę konkretną w jakiej jest narracja pierwszoosobowa, nabiera ona innych barw, bardziej rzeczywistych i zanika mur pomiędzy bohaterem i czytelnikiem. Prawda okazuje się aż nadto realna, a jej detale raz za razem są powodem pytań - czy faktycznie tak krótka droga prowadzi do zatracenia siebie samego i tego, co jeszcze przed momentem było najważniejsze w życiu? Kiedy jest się postronnym obserwatorem łatwo powiedzieć - wiem gdzie zaczyna się nałóg. Przecież znanych jest wiele jego przykładów i początków, ale kiedy ogląda się właśnie taką chwilę, gdy ziarno uzależnienia trafia w umysł człowieka i zaczyna w nim kiełkować sprawa wygląda całkiem inaczej. Splot okoliczności lub raczej ludzkich wyborów zaczynają tworzyć mur oddzielający rzeczywistość od tego, co jedynie ją udaje. Wystarczy pomyśleć, że jeszcze ten ostatni raz, a potem nigdy więcej by zrobić krok na drodze ku własnej zagładzie. Po nim nic już nie będzie takie jak było, chociaż to już jest nie do dostrzeżenia ...