niedziela, 25 marca 2012

Prawda w masce

"Dotknąć prawdy"
Antoinette van Heugten



Prawda, słowo o wielu twarzach, chociaż każdy powie, że przecież jest tylko jedna, jak więc ją można dotknąć? Może trzeba ją odkryć, bo to co za nią bierze się nie jest nią? Czy jednak na ocenę sytuacji nie wpływają osobiste uczucia i brak obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość, przecież tam gdzie emocje trudno zachować rzetelność. Jesteśmy w stanie bezstronnie ocenić co naprawdę miało miejsce i pozostać jedynie niezaangażowanym obserwatorem, który bierze pod uwagę tylko zebrane fakty? Prawnik nie powinien mieć z tym żadnego kłopotów, przecież jego praca opiera się na dowodach i prawie, ale również na domniemaniu niewinności, do tego dochodzą różne okoliczności, mające wpływ na osąd ... Czym innym są rozterki z przesłuchań lub sali rozpraw, a diametralnie sprawa się zmienia gdy zaczyna dotyczyć kogoś bliskiego, najbliższego. W takim momencie człowiek staje przed pytaniem co jest prawdą, a co tylko wyobrażeniem o niej.

Autyzm dla wielu jest odległym pojęciem, zaburzeniem, o którym rzadko kiedy się mówi, a słyszy jedynie przy okazji filmów albo akcji społecznych. Dla Danielle Parkman to jednak codzienność, jej syn zmaga się z syndromem Aspergera. Jako matka stara się wspierać swoje dziecko, widzi problemy jakie stoją przed chłopcem - z jednej strony geniusz, z drugiej problemy w szkole, nie rozumiany przez rówieśników, a okres dojrzewania jeszcze wzmaga trudności. Kobieta wierzy, że znajdzie lek, kurację, jakiś sposób by pomóc Maxowi, walka trwa od lat, w trudnych chwilach przed oczyma ma uroczego malca, który się do niej tulił. Takie momenty są już wspomnieniami, chociaż dają nadzieję, a ta jest potrzebna, bo życie przynosi coraz cięższe zmartwienia, ale to co najgorsze dopiero przed nimi.
Kiedy wszyscy przedstawiają fakty i mają na to dowody, a intuicja podpowiada, że powinno się im wierzyć, lecz nie można tego uczynić, jak powinno się postąpić? Zweryfikować informacje, bez względu na koszty i ewentualne straty, w końcu liczy się przecież tylko i wyłącznie prawda, chociaż byłaby jak najgorsza! Starcie dopiero się rozpoczyna, chociaż rozkład sił wydaje się nierównomierny, a widoki na zwycięstwo nie są nawet marne. Determinacja i miłość to dwie rzeczy, jakimi dysponuje Danielle, tyle musi jej wystarczyć, a przed nią walka i to na kilku frontach. Kto jest wrogiem, kto przyjacielem i co jeszcze czeka matkę i syna? Bezduszna machina wymiaru sprawiedliwości wydaje się być nie do powstrzymania, jeżeli wszystko świadczy przeciwko tobie masz jakieś szanse by dowiedzieć się co naprawdę wydarzyło się i co najważniejsze dowieść tego?

Lektura książki Antoinette van Heugten nie jest dokumentalnym portretem człowieka z autyzmem, zaburzenie to wprawdzie gra jedną z głównych ról, ale jest także punktem wyjścia dla thrillera z medycznym tłem. Można by się zastanawiać czy inne schorzenie dałoby taki efekt, lecz moim zdaniem autorka przedstawiła mało znaną szerszemu gronu kwestię z całkiem innej perspektywy. Przekonanie o właściwym postępowaniu jest również jednym z motywów, nie jest ono wolne od rozterek czy też błędów, ale właśnie dzięki owemu "błądzeniu" historia nabiera jeszcze bardziej realnego wymiaru."Dotknąć prawdy" to opowieść sensacyjna,zaskakująca rozwojem fabuły, mając przeczytane mniej niż jedną trzecią historii byłam więcej niż ciekawa jak dalej potoczy się akcja, bo nie można było wykluczyć żadnego kierunku. Dodatkowo ciekawość była pobudzona opisem, który jak rzadko,który pozostał mi w pamięci. Jeżeli sto kilka stron przyniosły tyle pytań, co będzie dalej? Kusiło mnie przeczytanie ostatnich stron,jednak jako udało mi się to zdusić to pragnienie i było warto. Historia łącząca w sobie jednocześnie dreszczowiec medyczny z prawniczymi aspektami oraz opowieść obyczajową daje wiele możliwość by stworzyć intrygującą opowieść, lecz również może dać w efekcie chaos, jednak w tym przypadku wynik jest więcej niż zadowalający.





Za możliwość przeczytania książki

dziękuję wyd. Mira

sobota, 24 marca 2012

Spotkania z Larą la Voe


Zapraszam na spotkanie z Larą La Voe - autorką "3 płatków kamelii",
które odbędą się w dniach:

29 marca we Wrocławiu

12 kwietnia w Rudzie Śląskiej

22 kwietnia w Strzelinie

Lara la Voe – polska powieściopisarka,

która w wieku 19 lat zadebiutowała powieścią „3 płatki kamelii”.

Życie i twórczość

Lara la Voe, a właściwie Sandra Stempniewska, urodziła się 15 czerwca 1992 roku w Zielonej Górze. Przez długi czas największą miłością młodej autorki było aktorstwo, od najmłodszych lat próbowała swoich sił na szkolnych scenach, dopiero w 2009 roku związała się z Teatrem Lubuskim, gdzie wraz z grupą teatralną Proforma, szkoliła warsztat aktorski i występowała w happeningach promujących spektakle, pod opieką aktorki Olgi Paszkowskiej.

W wolnych chwilach tworzyła również wiersze i opowiadania, jej teksty poetyckie kilkukrotnie były wyróżniane i nagradzane na łamach wielu literackich konkursów.

Pod koniec roku 2007 stworzyła swoją pierwszą bohaterkę późniejszej powieści „3 płatki kamelii” Kathy Kalwin, a cała historia rozpoczęła się na forum internetowym o charakterze gry RPG poświęconej serialowi „Zagubieni”. Niebanalna, pozbawiona chronologii fabuła i bohaterowie przedstawiający świat w niezwykły sposób, przypadła do gustu użytkownikom, a później również redakcji wydawnictwa Novae Res, które wydało powieść „3 płatki kamelii” pod patronatem portalu i stowarzyszenia Sztukater w listopadzie 2011 roku, a Sandra Stempniewska, przybrała pseudonim artystyczny Lara la Voe. Wbrew pozorom, fikcyjne nazwisko nie ma na celu ukrycie prawdziwej tożsamości Sandry, z pseudonimem wiąże się bowiem literacka historia, którą pisarka ma zamiar ukazać w formie związku frazeologicznego w kolejnej powieści. Lara la Voe nie ma zamiaru spocząć na laurach po swoim debiucie i już teraz pracuje nad kolejną, tajemniczą książką.

Inspiracje

Lara la Voe określa swoją powieść literackim barokiem, który poza przepychem – emocjonalnym - nie ma z epoką zbyt wiele wspólnego. Prawdziwą inspiracją autorki jest Romantyzm z czołowymi przedstawicielami George Sand i Aleksandrem Dumas synem, w twórczości pisarki widoczne są również cechy dekadentyzmu i zafascynowanie modernizmem. Wśród ulubionych artystów Lary la Voe znajduje się również Salvador Dali, ponadto ceni postaci Kleopatry VII i jest wielką obrończynią honoru tragicznej francuskiej królowej Marii Antoniny i paryskiej kurtyzany „Damy Kameliowej” Marie Duplessis. W swojej twórczości stara się również oddać hołd powyższym postaciom.



piątek, 23 marca 2012

Mordercze pragnienia

"Zawiść nieznajomego"
Caroline Graham


Moja znajomość z twórczością Caroline Graham liczy sobie dobrych kilka lat, jak to zwykle bywa, wszystko zaczęło się przypadkiem, ale wbrew wszystkiemu trwa do dziś. Pierwsze spotkanie z bohaterem wykreowanym przez pisarkę nie było z wersją książkowej, ale z serialem - chociaż w tym przypadku raczej pasuje określenie cykl filmów telewizyjnych. Trzeba przyznać, że ekranizacje oparte na powieściach autorki są doskonale zaadaptowane, w prawie identycznym klimacie jak seria wydawnicza, a intryga kryminalna jest równie zaskakująca co na papierze. Twórcy pokazali od najlepszej strony sensacyjne historie, umiejętnie włączając w ekranowe dochodzenia widza. Jednak wszystko rozpoczęło się od opowieści przelanych na papier i po te w końcu sięgnęłam.

Młody mężczyzna ma marzenia jak wiele innych ludzi w jego, i nie tylko, wieku, jest również przekonany o własnym, ogromnym, by osiągnąć sukces trzeba mieć wiarę w siebie, czyż nie? Kiedy jednak inni rzucają kłody pod nogi i nie umieją poznać się na "nieoszlifowanym" diamencie niełatwo przebić się na szczyt lub przynajmniej wzbudzić zainteresowanie u odpowiednich ludzi. Życie w świecie fantazji nie jest niczym szkodliwym do momentu kiedy porażka nie wyzwala skrywanych frustracji. W takim momencie wystarczy niewielka iskra by rozpalić prawdziwy pożar w umyśle człowieka. Parę standardowych słów staje się początkiem wejścia na ścieżkę, której celem jest ona - sława i jej rzeczywiste uosobienie w osobie kogoś znanego. Czy zastanawialiście się kiedyś co czuje się gdy zadaje się komuś cios nożem? Jak popełnić czyn niedozwolony i to z kategorii tych zabójczych, tak by nikt pozostać nadal bezkarnym? Może tylko ograniczyć się do teorii i wizualizacji, ale bez wprowadzania w czyn mrocznych pragnień? Jednak jakiś głos kusi do zrobienia pierwszego kroku w stronę urzeczywistnienia tego co do tej pory było widziane oczyma wyobraźni. Ale czy droga do morderstwa jest aż tak, prosta? A może kryje się za tym wiele więcej przyczyn, których skrzyżowanie się w nieodpowiednim momencie i miejscu dają w efekcie zabójstwo? Pomiędzy myślą, a czynem musi zaistnieć iskra wyzwalająca to co skrywane na powierzchnię.

Przepisów na intrygę kryminalną jest tyle ile autorów, a nawet czytelników. Jedni budują zbrodniczą atmosferę od pierwszego zdania i kończą ją dopiero na ostatnim, inni atakują znienacka, w najmniej oczekiwanym momencie, kolejni od podszewki przedstawiają zabójczy motyw, a jak jest w przypadku książek Caroline Graham? Pisarka tworzy odpowiedni klimat powoli, każdym nawet najmniejszym epizodem wprowadza nastrój oczekiwania na to co ma nastąpić, a gdy już ma to miejsce, nie następuje odprężenie tylko uczucie, że to dopiero początek. Wszystkie detale są ważne w ostatecznym rozrachunku, każdy czyn jest jednocześnie źródłem kolejnego, a starannie nakreślone tło staje się bohaterem zbiorowym opowieści. Zamiast elementów technicznych w dochodzeniu ważniejsza jest obserwacja, kojarzenie faktów i dostrzeganie tego co jest tylko lekko uwypuklone. Wszystkie fragmenty są połączone osobą zabójcy z jednej strony, a z drugiej jego ofiar. W ostatecznym rozrachunku liczą się tylko oni, a świat zawęża się do tego co zrobią i kto wyjdzie zwycięsko z tej próby.

Jak rodzi się zło? Z rzeczy małych czy dużych? Drobiazgów czy ważnych spraw? Można je zauważyć czy doskonale kamufluje się? "Zawiść nieznajomego" daje nam wgląd w mroczny świat bohatera owładniętego zbrodniczą ideą, realizowaną krok po kroku. Przeciwstawnym biegunem jest jego przeciwnik, żyjący swoim życiem i nieświadomy zagrożenia do momentu gdy staje ono przed nim. Gdy w końcu dochodzi do spotkania, nie ma w nim nic oczywistego, wręcz przeciwnie, bo to co najważniejsze zostało pozostawione na koniec.


Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece

czwartek, 22 marca 2012

Wyniki Konkursu Wiosennego

Wiosna zawitała już do nas i to nie tylko w kalendarzu,
więc czas na podanie wyników Konkursu Wiosennego :)
Odpowiedzi było dużo co mnie cieszy i to bardzo,
dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział
i zapraszam na kolejne konkursy.

Zwycięzcą jest ...

Madziojanka

Gratuluję !!

Proszę o kontakt, w celu podaniu adresu do przesyłki

środa, 21 marca 2012

Wielobarwna gawęda

W końcu dostałam okazję przeczytania tego, co wcześniej zobaczyłam. Jak to jednak jest, gdy przekłada się kadry na papier?
Najpierw był serial "Siedlisko", który po raz pierwszy oglądałam kilka dobrych lat temu. Spotkanie to było zupełnie przypadkowe, ale nie skończyło się na obejrzeniu tylko jednej części. Oczarowanie przyszło od razu i ...

resztę można przeczytać tutaj - dlalejdis.pl:)



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi dlalejdis.pl

wtorek, 20 marca 2012

Włóczykijka zawitała niespodziewanie

Dzisiaj zawitała do mnie "Miłośnica" Marii Nurowskiej
w ramach akcji Włóczykijka.

Jakby tego było mało z miłą niespodzianką od poprzedniej czytelniczki,
która trafiła z upominkami w dziesiątkę :)




Dziękuję :)

poniedziałek, 19 marca 2012

A imię jego ... Szósty

"Szósty"
Agnieszka Lingas - Łoniewska



Kto kieruje człowiekiem? On sam czy przeznaczenie? Sami wybieramy swoją drogę życiową czy też jakaś siła, na którą nie mamy wpływu, wskazuje nam ścieżkę? A może skrzyżowanie własnych pragnień i losu, wcale nie ślepego, pcha nas by wybrać tę, nie inną możliwość? Najczęściej zaczynamy zastanawiać się nad tym zagadnieniem dopiero w momencie gdy coś nie idzie po naszej myśli, a pytania w w tej kwestii padają kiedy wszystko to na czym nam zależało nagle przestaje istnieć. Jedna chwila, jedna decyzja, nawet nie minuty, a sekundy, burzą starannie zaplanowany świat, to co miało być trwać dziesiątki lat w mgnieniu oka oddala się i nie można już tego dogonić ... Niewielu wie co znaczy stracić wszystko, jak w ciągu krótkiego czasu zmienia się cała przyszłość, obraca się w gruzy to o czym marzyło się od lat. Mówi się, że gdy zamyka się jedna furtka, otwiera się inna, coś za coś, ale czy sprawdza się to w przypadku człowieka? Można zastąpić kogoś, wejść na jego miejsce?

Dla Alicji Szymczak liczy się tylko praca, ona pozwala zapomnieć o przeszłości i nie myśleć o tym co mogło się zdarzyć, lecz niestety nie doszło do skutku. Jako psycholog policyjny na co dzień spotyka się ze złem w różnej formie, jej zadanie nie jest łatwe, krok po kroku odkrywa to co sprawca chce ukryć, co jest jego tajemnicą, o której może on nawet sam nie wiedzieć. W pewnym sensie wnika w umysł człowieka, popełniającego nieraz zbrodnię trudną do opisania, a co dopiero do zrozumienia. Marcin Langer na pierwszym miejscu również stawia obowiązki zawodowe, cała reszta to dodatek, dzięki temu osiąga sukcesy, jednak przy najnowszym zadaniu potrzebuje pomocy kogoś spoza zespołu, osoby, która przybliży sylwetkę mordercy, bo jak na razie zbrodniarz pozostaje nieuchwytny, a wszystko wskazuje na to, iż liczba ofiar będzie rosła.
Każdy, nawet najmniejszy, dowód czy też poszlaka jest na wagę ludzkiego życia, bo zbliżają policjantów do odkrycia tożsamości odpowiedzialnego za serię morderstw, której końca nie widać. Co pcha tego człowieka do kolejnych zabójstw? Dlaczego wybiera właśnie te, a nie inne kobiety jako cel swoich zbrodni? Jedynym ich punktem wspólnym jest kolor oczu i włosów. Co łączy mordercę z zielonookimi blondynkami, że właśnie one stają się obiektem jego zbrodniczych poczynań? Śląska Grupa Śledcza jest już coraz bliżej Szóstego, nawet nie zdają sobie sprawy jak blisko, jednak wciąż on jest krok, a nawet dwa przed nimi. Gdy kamuflaż jest doskonały nie sposób jest odkryć tego co ma się przed oczyma, szczególnie, kiedy druga strona zna ścigających.

Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością oraz stróż prawa i on - Szósty, osoby połączone przez zbieg okoliczności, może siłę wyższą, ale również przez własne pragnienia. Każda z nich wiedziała co to ból i strata, wybrały jednak różne drogi by ukoić swoje cierpienie. Co musi się wydarzyć by ofiara przeistoczyła się w kata? Czy w jednym człowieku jednocześnie mogą współistnieć dwie różne istoty? Jedna pragnąca uczucia, druga szukająca zemsty?

"Szósty" to historia, u źródeł których jest pragnienie miłości, od tego zaczyna się i kończy się opowieść. Jednak książka Agnieszki Lingas - Łoniewskiej to nie tylko opowiadanie o uczuciach, to przede wszystkim kryminał, gdzie czytelnik otrzymuje do rozwiązania morderczą zagadką, w której nic nie jest oczywiste. Autorka splata emocje ze suspensem, dodatkowo pozwalając czytającym wejść w świat zabójcy i poznać jego punkt widzenia oraz zobaczyć rozgrywające się wydarzenia z niecodziennej perspektywy. Mogłoby wydawać się, że w ten sposób motyw sensacyjny, przynajmniej częściowo, zostanie odkryty, jednakże w tym przypadku tylko wzmocnia się atmosfera tajemnicy i napięcia. Kto stoi za serią morderstw i jaka jest w tym rola głównych bohaterów? To pytanie prawie do samego zakończenia pozostaje bez odpowiedzi, a ostatnie zdania rodzą kolejne znaki zapytania, bo kto powiedział, że to już koniec ... ? Nie zawsze łatwo odróżnić jest dobro od zła, ciemna strona człowieka przybiera różne maski i czasem jej korzeniami jest ból i brak pomocy w odpowiednim momencie ...


Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece
oraz wyd. Replika

niedziela, 18 marca 2012

Zapomniana przeszłość

"Europa blues"
Arne Dahl


Moment zapomnienia, a może ucieczka od rzeczywistości albo nagroda - tylko za co? Nie natychmiast, ale po kilku chwilach nadchodzi odprężenie, a raczej odurzenie , ale samo oczekiwanie jest również przyjemne, szczególnie gdy towarzyszą mu wspomnienia ... Jednak to co dało satysfakcję w mgnieniu oka przeradza się w coś całkowicie odmiennego, groźnego, niebezpiecznego. Spokojny wieczór w cichej okolicy w ułamku sekundy staje się śmiertelnie niebezpiecznym, zagrożenie kryje się w każdym, nawet najcichszym odgłosie, a przed oczyma pojawiają się oblicza, którym daleko do łagodności ...

Drużyna A została powołana do rozwiązywania trudnych i skomplikowanych spraw kryminalnych, jednak od ostatniej spektakularnego zadania minęło już trochę czasu. Oczywiście każde przestępstwo traktowane jest poważnie, lecz nie wszystkie stanowią wyzwanie dla członków specjalnego oddziału Rikskrim. Jeżeli na horyzoncie pojawia się chociażby cień podejrzenia popełnienia zbrodni i to w dosyć nietypowy sposób nic dziwnego, że entuzjazm niektórych jest ogromny, chociaż dla kogoś z zewnątrz mógłby wydawać się nie na miejscu. Morderstwo czy nieszczęśliwy wypadek? Okazuje się, że niedaleko od miejsca znalezienia zwłok, ktoś strzelał - ofiara była przypadkowa? A jeżeli tak to kto miał być właściwym celem? W podmiejskiej kolejce dochodzi do bójki, w wyniku, której ginie jeden z uczestników, no i dochodzi do zaginięcia kilku imigrantek z ośrodka dla uchodźców. Wszystkie wydarzenia są raczej mniej lub bardziej normalne w pracy policjanta, więc łączenie ich wydaje się co najmniej krokiem na wyrost, lecz przeczucie podpowiada, że mogą mieć punkt wspólny ... Liczą się jednak fakty, a szukanie powiązań tam gdzie ich nie ma w nadziei na ciekawe śledztwo wydaje się tylko "pobożnym" życzeniem, jednak co szkodzi sprawdzić poszlaki, w końcu intuicja nieraz prowadziła we właściwym kierunku. Szczególnie, iż pewien napad zdaje się pasować do ostatnich przypadków. Na tym jeszcze nie koniec, wręcz przeciwnie dochodzenie dopiero się zaczyna, bo kolejne wątki powstają i mają mordercze źródła. Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego niż połączenie dotychczasowych znanych faktów by zbrodnicza układanka była kompletna, a przynajmniej pokazała kierunek dalszych działań. To co jednak na pierwszy rzut wydaje się łatwe i nieskomplikowane w rzeczywistości jest o wiele bardziej złożone.

Oglądając telewizyjne relacje ze śledztw widzi się jedynie wynik końcowy, czasem w czasie jego prowadzenia jakieś krótkie notki pojawiają się z informacją o postępach lub ich braku. Suche fakty lub przypuszczenia - tylko tyle lub aż tyle, inne zadanie stoi sprzed twórcami filmów dokumentalnych i fabularnych, jednak chyba najpełniejszy obraz przedstawiają powieści kryminalne. To właśnie w książkach odbiorca dostaje panoramę, odzwierciedlającą nie tylko istotę pracy policji czy też detektywów, lecz również wgląd w życie bohaterów, które stanowi ważny element każdej historii. To co skłania kogoś do popełnienia zbrodni nie zawsze ma proste przyczyny i jest przeważnie splotem okoliczności, a czasem odległej przeszłości. "Europa blues" nie jest jedynie fabularnym sprawozdaniem kryminalnym, a życiowe elementy nie są jedynie dodatkiem uzupełniającym, raczej stanowią jego pełnoprawne ogniwo. Czasem można odnieść wrażenie, że właśnie te detale wysuwają się na plan pierwszy, obecne są zawsze i stanowią tło całej opowieści. Motyw sensacyjny jest ich efektem, jakby jednym z ostatnich akordów całej historii, w której początkiem oraz końcem jest człowiek i jego postępowanie. Gdy wydaje się, że rozwiązanie już jest na wyciągnięcie ręki następuje zwrot. Najpierw gdzieś pomiędzy słowami wkrada się cień podejrzeń, który z każdy zdaniem przybiera wyraźniejszy kształt. W końcu można w nim rozpoznać konkretnych ludzi, to oni stoją w centrum i za wszystkimi wydarzeniami, jednocześnie będąc ofiarami, sędziami, katami i świadkami ...

Baza recenzji Syndykatu ZwB




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości
Wydawnictwu MUZA

czwartek, 15 marca 2012

Finlandia od mitycznej strony

"Strażnicy Sampo. Miecz"
Timo Parvela


Finlandia jest jednocześnie znana i nieznana, to co wiemy o tym państwie to najczęściej bardzo powierzchowne informacje. Historia i kultura to już obszar raczej dla zainteresowanych, a mitologia owiana jest mgłą tajemnicy - przynajmniej dla większości. Bardzo często kraj ten wlicza się w Skandynawię, ale warto podkreślać jego odrębność i pokusić się na bliższy kontakt z nim. Opłaca zagłębić się w to co mniej oczywiste i pozostające na uboczu głównego prądu by poznać intrygujący świat.

Co może wydarzyć się podczas zakończenia roku szkolnego? Raczej nic ciekawego, bo gwoździem programu i tak jest rozdanie świadectw oraz finał w postaci wyczekiwanych wakacji. Czasem ten upragniony moment przyćmiewa incydent, mający o wiele bardziej dalekosiężne skutki. Kiedy niewinny żart zamienia się w ciąg zaskakujących wydarzeń, których korzenie sięgają głęboko w przeszłość, a to co mityczne zaczyna przenikać do codzienności nagle przestaje być nudno i przewidywalnie. Mówi się, że muzyka ma niezwykłą siłę, wręcz magiczną moc, jednak gdy metafora staje się rzeczywistością musi za tym kryć się coś potężnego. Ahti i Ilmari nawet nie zdawali sobie sprawy, że mniej lub bardziej niewinny psikus, przerodzi się w coś więcej niż chwilę śmiechu. Psota jakich wiele ma ta dwójka na koncie jest początkiem nowego rozdziału w ich życiu, a kluczem jest dawna melodia i słowa pieśni. Kto mógł przypuszczać, że dobrze znana treść nie jest jedynie zbiorem wyrazów? Misja, którą mają do wykonania wydaje się być nierzeczywista, w końcu kto uwierzyłby legendzie? Może jest w niej ziarenko albo dwa prawdy? Świat wydaje się taki sam jakim był jeszcze kilka godzin wcześnie, ale jakiś głos podpowiada, iż to co wydarzyło się rano to nawet jeszcze nie wstęp do czegoś o wiele potężniejszego i mroczniejszego. Czy to co dzieje się na Ziemi przewidziała starożytna przepowiednia? Chciwość to nie tylko domena ludzi, a zemsta w wykonaniu bogów ma niszczycielską moc, a po przeciwnej stronie jest tylko trójka nastolatków ...

By stworzyć intrygującą opowieść czasem warto sięgnąć po to co już było czyli mity, znane historie wbrew pozorom mogą stać się źródłem nowego wątku. Finlandzkie przekazy może nie są tak popularne jak legendarna Valhalla, jednakże gdy się pozna się Hisanów, Kalevalę, Vainamoinena i Louhi przed czytelnikiem otwiera się świat intrygujący, w którym niewykonalne staje się jak najbardziej możliwe, a baśń przeplata się z codziennością. Nie można również zapomnieć o nietuzinkowych bohaterach, realnych i tych, skrywających sekrety. "Strażnicy Sampo.Miecz" początkowo może wydać się przewidywalne, lecz fabuła szybko wyprowadza czytających z błędu, bo zwrotów akcji jest wiele, a każdy z nich to także nowy znak zapytania co do dalszego jej kierunku. Dobro i zło, ludzie i bogowie, przeszłość i przyszłość, stare i nowe, wszystko to odciska swój ślad, tworząc barwną sagę spod znaku przygody i tajemnicy.


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję


środa, 14 marca 2012

Stosik na poprawę humoru

Na poprawę humoru: relaks, sensacja i historia :)


Od góry:

Antoinette van Heugten "Dotknąć prawdy", wyd. Mira
Carole Mortimer "Angielska narzeczona", wyd. Mira
Agnieszka Lingas - Łoniewska "Szósty", wyd. Replika
"Historia III Rzeszy"
Lisa Chaney "Coco Chanel. Życie intymne", wyd. Znak LiteraNova
Wojciech Mann, Krzysztof Materna "Podróże małe i duże"
prezent urodzinowy

wtorek, 13 marca 2012

Od lirycznej strony ...

"Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy"
Zbigniew Kresowaty


Mała objętościowo książeczka, ale nie wielkość liczy się, lecz zawartość. Fioletowa, cieniowana okładka z intrygującym tytułem oraz fragmentem zwierzęcej głowy, z przyciągającymi wzrok oczyma. Psia fizjonomia ukazana jest na obwolucie czy to tylko skojarzenie spowodowane tytułem?
Poezja wielu kojarzy się ze wzniosłością i podręcznikami szkolnymi, jednak czasem przekazuje ona zwyczajne wydarzenia. W wierszach to co zwyczajne nabiera innych cech, patrzymy na codzienne zwyczaje i wydarzenia dzięki nim z innej perspektywy. Zamiast szerokich opisów - niewiele słów, lecz właśnie ich mniejsza liczba pozwala ujrzeć te chwile, które jakoś umykają, w nowym świetle. Na chwilę zatrzymujemy się dzięki strofom i bierzemy pod obserwację litery oraz przekaz jaki tworzą.

Antologia "Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy" składa się z kilku części, każdy utwór przenosi czytelnika w świat bliski, a jednocześnie odległy. Znane obrazy widzi się w nowym ujęciu, dostrzega się niuanse, które wcześniej były niezauważalne lub pomijane. Bóg, człowiek, uczucia, ludzie, te pojęcia są odmieniane wielokrotnie w utworach zbioru, ale za każdym razem dotykają one innego obszaru. Dzięki temu czytający ma przed sobą pełną panoramę znaczeń oraz obrazów portretujących wydawałoby się kwestie poznane dogłębnie. Jednakże oczyma obcej osoby mają one inny wygląd, czasem nabierają nowego znaczenia.

Niełatwo jest w mało objętościowym utworze oddać temat, który można by opisać na dziesiątkach, jak nie setkach stron. Z jednej strony ograniczenie związane z gatunkiem, chociaż z drugiej redukcja wydobywa istotę przekazu. Nie inaczej jest i w tym przypadku, każdy utwór zawiera w sobie ładunek emocji i wydobywa ukryte odczucia.


"Apokalipsa"

Marta Gracz


Antalogia "Apokalipsa" już od samej okładki, a raczej obrazu na niej, wprowadza czytelnika wraz z tytułem w klimat utworów. Jednakże ten, kto spodziewałby się jedynie mrocznych wierszy o tematyce apokaliptycznej byłby w błędzie. Oczywiście ten motyw przewodni pojawia się, lecz nie jest on jedynym, stanowi raczej punkt wyjścia do rozważań o tym jak postrzegany jest koniec i czym w ogóle jest dla bohaterów. Nie zawsze trzeba przedstawiać apokalipsę przez pryzmat czterech jeźdźców i zupełnej zagłady. Śmierć również jest swoistym zakończeniem pewnego etapu, szczególnie gdy ktoś spodziewa się jej nadejścia i zaczyna swoiste odliczanie. Odmierzanie dawek tego co najbardziej ulotne - czasu pozwala również na spojrzenie za tym co już jest niedostępne dla jednego człowieka, lecz już lub jeszcze możliwe dla innych. Rodzi się wtedy tęsknota za tym co odeszło, a odczuwane jest jako specyficzna zdrada.

Autorka sięga w swych wierszach także w trudne obszary ludzkiej egzystencji - tam gdzie pojawia się choroba i to w swej terminalnej postaci. Opisuje zaobserwowane zmiany, zachodzące w chorym i tego co po nim pozostaje, gdy on już odejdzie. Niełatwym tematem jest również sumienie, a dokładniej jego oznak, tak często pomijanych, jakby postępowanie zgodnie z nim było zbyt trudne. Jego głos może być wskazaniem by zainteresować tymi, którzy są u kresu, a pomoc może być dla nich zawróceniem z ostatniej drogi.

Pomimo różnorodności tematyki, punktem wspólnym jest koniec. Zakończenie pewnego etapu, marzeń, egzystencji, wszystkiego tego co ważne dla człowieka. Zwrócenie uwagi na rzeczy ostateczne, o jakich zaczyna się rozmyślać w obliczu gdy czujemy finał lub kojarzące się z tym momentem różnorodne sytuacje. Jednakże gdy zagłębiamy się w słowa je opisujące, zgromadzone na niewielkiej przestrzeni, wtedy dopiero dostrzega się ich sens i przesłanie. Dodatkowym elementem podkreślającym klimat ostateczności są obrazy ilustrujące poszczególne wiersze. Anioł zagłady, Śmierć z kosą, wizja piekła i nieba, te wizerunki uzupełniają słowa, a czasem są wręcz ich przedłużeniem, artystycznym obrazem wizji lub przetłumaczeniem osobistych myśli na język zrozumiały dla innych.

poniedziałek, 12 marca 2012

Głos z zaświatów


"Córka medium"
Alyxandra Harvey

Okładka skojarzyła mi się z fragmentami teledysku do piosenki wykonywanej przez Nicka Cave`a i Kylie Minogue. Kobieca, a raczej dziewczęca, postać unosząca się na ciemnej wodzie pośród lilii wodnych. Obraz ten jest metaforą wydarzeń czy może wskazówką do jakiegoś wątku? Obwoluta w dosyć mrocznym klimacie zapowiada podobną atmosferę czy to jedynie zbieg okoliczności? Chociaż sam tytuł - "Córka medium" wskazuje, że nastrój nie zawsze będzie odmalowany w jasnych barwach.

Wiktoriańska Anglia, w której podziały klasowe są bardzo wyraźne, jednak są ludzie, chcący za wszelką cenę wejść do świata zamkniętego dla nich. Nie ma niczego złego w posiadaniu ambicji i ich urzeczywistnianiu, ale niektórzy zrobią wiele i nie cofną się przed niczym by osiągnąć swój cel. Celeste Willoughby nieobce są właśnie takie dążenia, a właściwie żyje nimi od kilkunastu lat, udaje się jej powoli wspinać po drabinie społecznej za pomocą urody, kłamstw i oszustw. Otoczenie służy kobiecie tylko i wyłącznie po to by pomagać w spełnienie się tej obsesji, a może to niesprawiedliwa ocena? W końcu zdana jedynie na własne siły musi sobie radzić w ciężkim losem, szczególnie, że nie jest sama - ma jeszcze córkę, lecz czy to usprawiedliwia jej upór? Jako medium jest dosyć sławna, w końcu wiele osób chciałoby jeszcze raz ujrzeć, porozmawiać bądź tylko usłyszeć głos tych, którzy odeszli na wieki. Niespodziewanie pojawia się prawdziwy duch, komplikując dotychczasowe układy. Obecność zjawy jest zauważana tylko wyłącznie przez Violet, dziewczynie to nie na rękę no i talent widzenia zmarłych nie chciałby ujawniać, szczególnie, że wie jakby to wykorzystała rodzicielka. Aczkolwiek nieżyjąca Rowena zdaje się mieć tajemnicę, a jedynie córka medium może jej pomóc. Kłopot w tym jak pogodzić kilka spraw równocześnie: granie roli młodej damy, uczestniczenie w seansach, ukrywanie czytania książek i prowadzenia śledztwa?? Niełatwe jest życie dobrze urodzonej panny, nawet gdy jest to teatr pozorów, a to dopiero początek wydarzeń i to czasem dość morderczych...

"Córka medium" nie jest typową powieścią gotycką, chociaż osadzona w czasach jak najbardziej do tego stosownych, zawiera sekrety i oczywiście pojawia się w nadnaturalna postać. Ale autorka w swej książce poszła trochę inną drogą, co nie oznacza, że książka straciła na atrakcyjności. Historia ma o wiele mniej mroczniejszą atmosferę niż może to sugerować okładka, lecz działa to na jej korzyść. Detale z gatunku metafizycznych nie są na pierwszym planie, raczej uzupełniają go, czasem stanowią tło. Kanwa historyczno - kulturowe stanowi dla całej opowieści oprawę, dzięki której czytelnik przenosi się w czasy interesujące i jednocześnie ubarwiające opowieść. Motyw główny stanowi zagadka kryminalna, nie pojawia się od razu, lecz gdy już ukazuje swój zarys jest obecna ciągle. Oplata wszystkich bohaterów, wskazując wiele tropów, ale które okażą się słuszne, a które jedynie są ślepymi uliczkami dostrzega się dopiero w finale. Opowiadanie zaczynające się jak u Dickensa rozwija się w całkowicie innym kierunku niż można by sądzić po początkach, zakończenie również zaskakuje i otwiera, być może, furtkę do kolejnych perypetii Violet. Warto również wspomnieć o pierwszoosobowej narracji, sprawiającej, iż czytelnik śledzi akcję jednocześnie z bohaterką i to jej oczami widzi wszystko co ma miejsce.



Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. Akapit Press

niedziela, 11 marca 2012

Potwór różne ma twarze ...

"Pan Potwór"
Dan Wells


Każdy ma chwile, gdy jakiś głos podszeptuje mu dosyć zbrodnicze rozwiązania dotyczące pewnych osób, które stanęły nam na drodze. Czasem wystarczy drobiazg, by złe emocje wzięły górę nad rozsądkiem, jednak przeważnie rozwaga umie powstrzymać człowieka od zrobienia kroku w niewłaściwym kierunku. Jednym zdarza się to rzadziej, innym częściej, ale szybko zapominamy o takiej sytuacji lub przynajmniej blednie ona i tak do następnej chwili kiedy po raz kolejny jakieś wydarzenie wytrąci nas z równowagi. Szesnastoletni John Cleaver jednak prawie ciągle odczuwa pragnienie morderstwa i to nie takiego przysłowiowego, wręcz przeciwnie, jego odczucia są jak najprawdziwsze i nie mają nic wspólnego z normalnymi myślami w momencie zdenerwowania. Co więcej, nastolatek zdaje sobie sprawę ze swej odmienności w tej sferze, nie jest tym zdziwiony lub przestraszony, to swoisty powód do dumy dla niego i jednocześnie źródło ciągłej walki ze swoim drugim, a może, pierwszym JA.

Tytułowy "Pan Potwór" to właśnie mordercze oblicze Johna, starannie ukrywane i trzymane pod kontrolą, przynajmniej do pewnego stopnia. Każdy wie, że to co zabronione bądź nie wskazane kusi, nie inaczej jest i w tym przypadku. Szczególnie, że znowu pojawia się w okolicy ktoś, kto wciela fantazje w czyn czyli nowy seryjny morderca zawitał do hrabstwa Clayton. Z jednej strony jeszcze poprzednie śledztwo nie zostało zakończone, a nowe się rozpoczyna, a w jego środku, przypadkowo lub nie, znajduje się Cleaver. Jakby tego było mało hormony zaczynają dawać o sobie znać, wakacyjna pora tez nie ułatwia zadania, podobnie jak usiłowanie sprawiania wrażenia przeciętnego nastolatka. Jednak wbrew wszystkiemu i wszystkim bohater stara się żyć zgodnie ze swoimi zasadami, chociaż przeznaczenie wydaje się mieć inne plany co do jego osoby ...

Spokojne miasteczko, gdzie każdy każdego zna, a obcy wyróżnia się z tłumu, wszelka inność jest od razu zauważana, takie wrażenie czasami to jedynie fasada, ale gdy wejdzie się za nią to kulisy ukazują całkowicie inny obraz. Sielankowy landszaft ustępuje miasta krwawym kolorom, a zamiast idylli pojawiają się ludzkie namiętności, dążenia, ukrywane pragnienia i zakazane czyny. W takim świecie to co w spokojnym Clayton jest przemilczane i zwalczane staje się niezwykle pomocne. Jedno miejsce, jego dwa oblicza i bohater, który powinien być synonimem zła, lecz nim jeszcze tak do końca nie jest, może dopiero stanie się nim? Jak na razie czytelnik obserwuje jego wojnę podjazdową z samym sobą, czasem bywa to zabawne, czasem przerażające, jednak zawsze intrygujące. Autor ukazuje portret osoby, która ma wszelkie cechy, które są przypisywane mordercom, co więcej zdaje sobie z tego sprawę i ... walczy z tym, chociaż jest przekonany, że to bój z bardzo nikłymi szansami na sukces. Są oczywiście i pokusy, by odrzucić maskę i pokazać swoje prawdziwe JA, tylko czy to co zwalczane jest nim naprawdę? Jeżeli wszystko wskazuje na coś to rzeczywiście mamy z tym do czynienia?

Kolejna odsłona z życia Johna Cleavera ukazuje bohatera, który dojrzewa, powoli stając się dorosłym, chociaż może jest on bardziej dojrzały od tych, uważających się za takich? On przyznaje się do tego co w nim tkwi i co widzi w otoczeniu, nazywa rzeczy po imieniu, inni wolą żyć złudzeniami. Akceptacja zła, walka z nim czy też ignorowanie go w nadziei, że nie nastąpi? Pan Potwór nie jest tylko wyjątkiem zarezerwowanym dla pewnych ludzi, często pozostaje niezauważony, bo najlepszym kamuflażem jest normalność, która usypia czujność wszystkich ...


Baza recenzji Syndykatu ZwB

Za możliwość przeczytania ksiażki Dziękuję

sobota, 10 marca 2012

Konkurs wiosenny :)

Wiosna już tuż, tuż, jeszcze trochę i zazieleni się, potem przyjdzie kolej na lato ...
Jaką porę roku najbardziej lubicie i dlaczego?
Co właśnie sprawia, że właśnie na ten,
a nie inny czas czekacie z niecierpliwością?


Podzielcie się waszym zdaniem do 21 marca

Nagrodą, która powędruję
do jednego z uczestników jest:



Zapraszam


piątek, 9 marca 2012

Rodzinne sekrety

"Matka wszystkich Lalek"
Monika Szwaja


Z okładki witają czytelnika dwie twarze, jedna to oblicze lalki, druga ma już raczej bardziej chochlikową fizjonomię, obie wydają się być wraz z tytułem wskazówką co do samej treści zawartej pomiędzy obwolutami. Fizys wbrew pozorom przeciwstawności pasują do siebie, nie kojarzą się z dwulicowością, a raczej jak z rewersem i awersem monety, chociaż różne tworzą jedną spójną całość.

Pełna uroku wyspa u wybrzeży Bretanii, no może co do tego czaru trochę inne zdanie ma Claire, rodzona mieszkanka tej skalistej kropli wśród zburzonego Atlantyku. Dziewczyna jakoś nie przywykła do ogromnych fal rozbijających się o brzegi jej rodzimej ziemi, wciąż ma w pamięci opowieści babci o powodzi sprzed stuleci i nawet upływ lat nie zatarł dziecięcego strachu. Jednak z biegiem czasu odgłos wzburzonego oceanu udaje się jej coraz lepiej zagłuszyć i nawet nie przypuszcza co szykuje dla niej przeznaczenie. Wystarczy jedna wizyta rodaków ze strony matki, a całe uporządkowane życie staje na głowie i to całej rodziny. Nikt spodziewał się zdradzenia prawie trzydziestoletniej tajemnicy, co więcej nikt nie był jej świadomy, no może oprócz jednej osoby. Ujawnienie sekretu uruchamia całą serię wydarzeń, łącznie z podróżą do ojczyzny przodków. Skąd to nagłe zainteresowanie Polską? Czyżby to co tak usilne skrywano przez tak wiele lat miało swe źródła w polskiej ziemi? Niespodziewane odkrycie zrodziło kilka pytań, ale czy znajdą się odpowiedzi na nie?

Świat dzieciństwa Elżbiety Szumacher był szczęśliwy i beztroski, nawet wybuch drugiej wojny światowej jakoś nie odbił się na nim. Jednak i w tę sielankę zawitała historia, w jednej chwili z dziecka otoczonego kochającą rodzinę zmieniła się w sierotę, by prawie od razu wejść do nowej familii. Uśmiech losu w wojennej zawierusze, w której każdy odruch dobrej woli jet na wagę złota, a raczej ludzkiego życia. Kobieta i dziecko, nawet nie wiedząc nic o swej przeszłości zostały połączone zbiegiem okoliczności i pewnym człowiekiem, wybrał je spośród setek i dał szansę na nowy początek. A może sytuacja była całkowicie inna? Czy ukojenie bólu najbliższej osoby usprawiedliwia krzywdę wyrządzoną innym?

Dwa horyzonty czasowe całkowicie odmienne od siebie, co mogą mieć wspólnego Claire i Elżbieta? Przecież wszystko je różni, nie mają ze sobą nic wspólnego ... Chociaż nie, jest coś co je łączy - więzy rodzinne, które zostały zapomniane a właściwie zatarte. Jak nadrobić stracony czas? To co już przeminęło nie powróci, ale pozostaje jeszcze teraźniejszość i przyszłość, tylko trzeba dać im szansę by zaistniały, ale wymaga to powrotu do trudnych chwili z przeszłości.
Tragiczne wydarzenia z historii Polski zmieniły życie dwóch kobiet, bez ich wiedzy i zgody. Po latach obie dostają okazję by przynajmniej odnaleźć fragmenty tego, co wydawałoby się, że przeminęło bezpowrotnie lub w ogóle nie miało szansy by powstać. "Matka Wszystkich Lalek" to wspaniała opowieść o sile, jaka tkwi w więzach rodzinnych, nawet gdy wydawałoby się, iż zostały bezpowrotnie zerwane bądź nie dane było im w ogóle zaistnieć. Różne są drogi powrotu do korzeni, czasem wymagają pośrednictwa osób trzecich, prawda jest trudniejsza od kłamstwa, jednak pozwala odkryć również kim się jest w rzeczywistości. Autorka dokonała rzeczy wydawałoby się niemożliwej - opowiedziała w swej książce dwa opowieści, które pomimo odrębności są jakby elementami jednej całości. Opowiadania przeplatają się ze sobą, tworząc coraz bardziej wyrazisty wzór by w końcu stworzyć portret niezwykłych kobiet, doświadczających czym są rodzinne sekrety, chociaż nie zdają sobie z tego sprawy. Czytelnik rozpoczynając lekturę wchodzi w świat, zaskakujących zwrotami fabuły oraz niespodziewanymi zakończeniami poszczególnych wątków. Na poły saga rodzinna, na poły dramat, awers i rewers tej samej monety, a okładka idealnie odzwierciedla to co zawiera się za nią.




Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. SOL

czwartek, 8 marca 2012

Interesowna wiara

"Układ z Panem Bogiem"
Ewa Kopsik


Krystyna, artystka, dla której piękno jest czymś naturalnym, godzi się na jego brak, ale wewnętrznie cierpi gdy musi obcować z codziennością, gdzie widzi jej odwrotność. Nadwrażliwa, lecz godząca się na kompromis, w imię czego? Zasad społecznych, bo tak wypada, ponieważ inni tego wymagają, a może z przyzwyczajenia bądź wygodnictwa? Nie wyróżnianie się z ogółu nie zawsze jest łatwiejsze, lecz wychodzenie przed szereg powoduje ściąganie na siebie spojrzeń, a gdy jest się ponad takie zachowania warto podejmować wysiłek by zasygnalizować swoje zdanie? Przypatrywanie się w milczeniu temu co drażni, nie poruszanie tej kwestii, aż do momentu gdy znajduje się usprawiedliwienie dla zakończenia jest rozsądniejsze od natychmiastowego protestu? A może wystarczy żarliwa i głęboka wiara zamiast buntu i to co nas irytuje lub jest niezgodne z naszymi zasadami zmieni kształt na ten, którego oczekujemy? Ufność w moc siły wyższej jest odpowiedzią na wszystko co nas otacza, lecz jest niezgodne z oczekiwaniami? Dla bohaterki wiele spraw jest poniżej jej poziomu, jej przeznaczeniem jest piękno, niestety występuje ono rzadko, więc trzeba jakoś znosić to co niewygodne lub starać się nie zwracać na to uwagi. Jednak przymykać oko, odwracać głowę w innym kierunku można tylko do pewnego momentu, bo nadchodzi wreszcie chwila, że ucieczka jest niemożliwa, ale spojrzenie na prawdziwą rzeczywistość też wydaje się niewykonalne.

Miłość matki do dziecka jest bezwarunkowa, po prostu pojawia się i trwa pomimo burz oraz zawirowań życiowych. Zdanie to wydaje się oczywiste, również Krystyna nie oponowała przeciwko niemu, nie tyle się z nim zgadzała ile uważała za oczywistość. Łatwo myśleć takimi kategoriami gdy jest to kwestia abstrakcyjna, nie dotycząca nas osobiście, jednak gdy wątek ten nagle zaczyna dotyczyć Krystyny, zaczyna być dla niej jasne, że to co uważała za jednoznaczne ma też inne oblicze, takie, o którym głośno się nie mówi. Dziecko, połączenie genów dwóch ludzi, osoba autonomiczna, jednocześnie w niej lokowane są pragnienia i marzenia innych. Czasem nim pojawi się na świecie jest ściśle określone pod każdym względem, nie ma miejsca w tym planie na przypadek bądź niespełnienie oczekiwań ... Co jednak gdy okazuje się, że nie odpowiada wyznaczonym standardom? Czy można w ten sposób podchodzić do człowieka? Szukać winnego za brak tego czego oczekiwano? A może czas na układ z Bogiem? Zamiast ucieczki i odsuwania od siebie brutalnej rzeczywistości umowa - żarliwa wiara za cud piękna? Modlitwy za poprawienie małego wycinka świata, naprawienie tego co natura zepsuła? Tylko dlaczego to piękno ma takie znaczenie w świecie, gdzie nie zawsze jest doceniane lub rozpoznawane?

"Układ z Panem Bogiem" to historia wielowątkowa, fabuła skupia się wokół dwóch bohaterek - matki i córki, jedna określa drugą i odwrotnie. Miłość matki do dziecka, dziecka do rodziców, jego brak, zazdrość o uczucie, pojęcia te często są przemilczane lub omijane. Wydają się oczywiste, ale tylko do momentu gdy mieszczą się w granicach ogólnie przyjętej normy. Wystarczy nieznaczne odstępstwo by poruszanie tematów z nimi związanych stały się niewygodne. Autorka wchodzi w temat głęboko, przedstawia go od podszewki, nie unikając emocji, negatywnych i pozytywnych. Jednak to tylko część opowieści, gdzie przeplatają się elementy z emigracyjnej egzystencji z rodzinnym życiem oraz przeszłości i teraźniejszości. Oprócz ludzi ważnym motywem jest postrzeganie świata, własnej osoby w nim i tego jak jest się widzianym przez innych. Utrzymywanie pozorów czasem staje się usprawiedliwieniem i specyficznym sposobem nauki akceptacji tego co do tej pory było nie do przyjęcia. Wśród stron też wciąż ponawiane jest pytanie jaka jest prawdziwa definicja piękna i czy osoby szukające go w każdym detalu gdzieś podświadomie nie odczuwają jego brak w sobie?


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. Replika

środa, 7 marca 2012

"Morderstwa i kłamstwa, kłamstwa i morderstwa"

"1980"
David Peace


Pierwszy rok nowej dekady, grudzień tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku, czas przedświątecznej gorączki, ale taki obraz widzą nieliczni. Większość ma przed oczyma kryzys, rosnące bezrobocie, strajki, całe kwartały zrujnowanych domów, niepokoje społeczne i to nie tylko w Irlandii. Taki portret wysp brytyjskich jest odległy, jednak prawdziwy, na takim tle rozgrywa się opowieść Davida Peace`a. Pomimo bożonarodzeniowego okresu raczej trudno go odczuć w tej książce, chociaż od czasu do czasu pojawiają się jakieś przebłyski to giną w świetle policyjnych świateł, a taśmy oznaczające miejsce zbrodni są niczym łańcuch na choince. W tym krajobrazie nie ma radości, szczęścia, jest za to oczekiwanie, ale nie na święta, lecz kolejny ruch mordercy. Od sześciu lat całe Yorkshire żyje zabójstwami, nikt nie pyta czy będą kolejne tylko kiedy nastąpią i kto będzie ofiarą. Jak to możliwe, że tak długo sprawca pozostaje nieuchwytny? A może tak jak jego poprzednik - Kuba Rozpruwacz pozostanie na wolności? Dziennikarze żądają odpowiedzi dlaczego po kilkunastu zbrodniach, tysiącach przesłuchanych, dziesiątkach tysięcy zapisanych akt, policja nie posunęła się nawet o krok do przodu? Nikt tego nie rozumie, a najbardziej sami zainteresowani, wydaje się niemożliwym, by jeden człowiek przechytrzył dziesiątki innych, których jedynym zadaniem jest odkrycie jego tożsamości. Jakby tego było mało, kpi on ze ścigających, przesyłając im taśmy ze swymi monologami. Pewność siebie, wręcz przeświadczenie o własnej przebiegłości i wiara w to, że pozostanie się bezkarnym jest słyszalna prawie w każdym zdaniu.

Zastępca komendanta Hunter jest bardzo dobrze znany swoim kolegom, jeżeli nie osobiście to przynajmniej ze słyszenia lub plotek. Bezkompromisowy, z wieloma sukcesami na koncie i pnący się po drabinie awansu zawodowego. Jednak zasłynął również z prowadzenia śledztw wewnętrznych i oczyszczania policyjnych szeregów z nieuczciwych funkcjonariuszy. Takie działania, chociaż słuszne, nie przysporzyły mu przyjaciół, wręcz przeciwnie. Teraz zostało mu powierzone nowe zadanie, ma wspomóc dotychczasowych śledczych przy sprawie seryjnego zabójcy, a w ramach tej misji ma jeszcze jedną. Jego wrogiem są prawie wszyscy, każdy kto znalazł się w jego otoczeniu jest zagrożony. Nikt nie ułatwi pracy zespołowi, którym kieruje, wręcz przeciwnie, wszyscy wokoło, nawet zleceniodawcy. Nie ma podziału na dobrych i złych policjantów, jest tylko jedna strona, nie cofająca się przed niczym by zniszczyć każdego kto wychyla się. A co ze śledztwem w sprawie Rozpruwacza z Yorkshire? On wydaje się dla wielu ostatnią pozycją na liście spraw do załatwienia. Może jednak to tylko subiektywny punkt widzenia detektywa zmęczonego tym czego jest świadkiem i uczestnikiem? "Morderstwa i kłamstwa, kłamstwa i morderstwa" tak widzi swoje życie Hunter, te słowa wciąż brzmią w jego głowie, dotyczą życia zawodowego czy prywatnego, a może czegoś innego?

Kryminał noir, zamiast prywatnego detektywa uwikłanego w sieć kłamstw, niedomówień i zbrodniczych powiązań mamy policjanta, nie jednego z wielu, lecz oficera i to wyróżniającego się pod względem podejścia do pracy. Jednak wbrew pozorom ma w sobie cechy typowe dla bohatera czarnej historii kryminalnej, oplątanego pajęczyną pozorów, dezinformacji, wzajemnych podejrzeń i oskarżeń. W jego świecie nie ma bieli i czerni, jest tylko i wyłącznie kolor czarny, mniej lub bardziej głęboki, dla żadnej innej barwy nie ma miejsca w tym świecie. Zło ma wiele twarzy, a jeszcze zakłada maski, nie wiadomo kto i co pod nią się ukrywa i które oblicze jest prawdziwe. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że opowieść jest subiektywna, ale nie jest to wadą, wręcz przeciwnie. Taka osobista perspektywa pozwala wejść głębiej w panoramę wydarzeń i odkryć to, co często pozostaje ukryte. Intuicja, przypuszczenia, dostrzeżenie niepozornych elementów, skojarzenia, to wszystko sprawia, że książka posiada swoisty klimat, sprawiający, iż równocześnie przyszłość wydaje się przesądzona i nie rozstrzygnięta. Jak można zwyciężyć gdy nie wierzy się w wygraną i równocześnie pragnie się triumfu? "1980" jest swoistym pamiętnikiem człowieka, widzącego jak na jego oczach rozgrywa się dramat i chcącego mu za wszelką cenę zapobiec. Jednak gdy już myśli, że od osiągnięcia celu dzieli go niewiele następuje seria wydarzeń, zmieniająca wszystko.


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję

wtorek, 6 marca 2012

Co jest prawdą, a co kłamstwem?

"Sądzeni za namiętność"
Roxanne St. Claire



Eileen ma niewiele czasu, a tak dużo do zrobienia, przede wszystkim chce stawić czoła wydarzeniom sprzed ponad trzydziestu laty, które zmieniły tak wiele w jej życiu. Kiedyś nie miała odwagi by powiedzieć prawdę, zresztą była pewna, że stoi na straconej pozycji, bo komu dadzą wiarę - szanowanemu obywatelowi czy jego sekretarce i kochance zarazem? Obecnie kobieta już wie, że prawda może ujrzeć światło dzienne tylko i wyłącznie wtedy gdy ona odważy się wyjawić sekrety sprzed lat. Na tym jednak nie koniec, jest jeszcze jedna tajemnica, jednocześnie boleśniejsza i radośniejsza, niż wszystko inne czego była świadkiem i uczestnikiem. Gdyby udało się ją wyjaśnić jej życie nabrałoby innych barw, chociaż nikt już nie wróci straconych lat. Jednak wyjawienie tego co wiąże się z ogromnym ryzykiem, wręcz śmiertelnym w końcu jedno morderstwo więcej nie robi różnicy.

Adrien w ramach urlopu zgadza się pomóc koledze w dochodzeniu. Zdaje sobie sprawę jak jest ważne dla klientki i przyjaciela. Ma miesiąc na odnalezienia kogoś, kto zniknął z oczu ponad trzy dekady temu i pomoc w udowodnieniu niewinności osoby, która została skazana na dożywocie. Zadanie nie jest łatwe, ale trudniejsze już realizował z sukcesem. Szczególnie pierwsze wydaje się stosunkowo proste i dosyć przyjemne. Jednak czas biegnie szybko, a do osiągnięcia zamierzonego celu daleko, chociaż wydawał się prawie w zasięgu ręku. Kiedy na drodze śledztwa staje antropolog, sekta pragnąca końca świata i pieniądze wszystko zdarzyć się może. Zwłaszcza, że pierwotny plan nie zakładał aż tak głębokiego zaangażowania się. Na tym jeszcze nie koniec, bo ktoś ma dużo do stracenia w przypadku ujawnienia chociażby części jego przeszłości. Jak odróżnić kłamstwa od faktów, kiedy można oprzeć się tylko na słowach jednego człowieka, a inni twierdzą, iż wszystko co mówi to oszustwo?

Czasem by odtworzyć coś co dawno zostało zrujnowane trzeba zburzyć ponownie to co powstało na jego zgliszczach. W jednym momencie trzeba zniszczyć czyjeś złudzenia, uważane za prawdę. Jak to uczynić nie tracąc pokładanej w wiary bliskiej osoby?

Jakim gatunkiem powieści jest książka "Sądzenie za namiętność"? Na pewno jest w niej motyw sensacyjny, wątek uczuciowy również występuje, ale to nie wszystko, bo autorka na tej kanwie stworzyła o wiele bardziej skomplikowaną intrygę. Ukazała jaki wpływ na ludzi może mieć osoba obdarzona charyzmą i jak łatwo ulec słowom, pozwalającym poczuć się bezpiecznie. Na tym nie koniec, ponieważ zgodnie z hasłem gdy nie wiadomo o co chodzi to pieniądze są u podstawy problemu, zasada ta również ma swój udział w tej historii. A pomiędzy tym są postacie o wielu twarzach, które swe prawdziwe oblicza skrywają pod maską lub nawet nie wiedzą, że tak do końca nie są tymi, za których się uważają. Fabuła opiera się z jednej strony o pragnienie ujawnienia prawdy i wymierzenia sprawiedliwości, z drugiej strony na obrazie tego jak władza deprawuje ludzi i używana jest by osiągać cele bez względu na wszystko. Zniszczenie życia w takich rozgrywkach jest tylko kosztem, ponoszonym przez ofiary machinacji innych. Na tym jeszcze nie koniec, to dopiero początek rozgrywki, każdy gracz może stracić lub wygrać wszystko ... Kto zostanie zwycięzcą?

Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece

poniedziałek, 5 marca 2012

Patronaty Sztukatera

„Żyjąc marzeniami można wypięknieć, nabrać majestatu i wspaniałości”

Książka „O kurze, która opuściła podwórze” to opowieść o kurze, która realizuje swoje wielkie pragnienie.

Ipsak - bohaterka książki - kura mieszkająca w kurniku, której zadaniem było znoszenie podbieranych codziennie jaj, chce choć raz wysiedzieć jajo i zobaczyć narodziny pisklęcia. Wyglądając na zewnątrz z klatki umieszczonej w kurniku, marzy o tym, by żyć jak kura mieszkająca z kogutem na podwórzu i jak ona wychowywać tam pisklęta. Ale spełnienie tego marzenia nie jest możliwe.

Pewnego dnia mocno osłabiona Ipsak zostaje wyrzucona z kurnika, jako bezużyteczna nienioska i wywieziona do dołu na martwe kury. Udaje się jej wydostać z wykopu i dzięki pomocy kaczora – samotnika należącego do gatunku kaczek krzyżówek - umknąć przed polującą na nią łasicą. Powraca na podwórze, jednak tylko po to, żeby je znowu za chwilę opuścić. Podwórzowa rodzina nie chce mieć z nią nic wspólnego.

Żyjąc na polu, Ipsak musi głodować, cierpieć samotność i wytrzymywać odrzucenie ze strony innych oraz ryzykować życie w obliczu zagrożenia łasicy. Wysiaduje nienależące do niej, kacze jajo, i wychowuje kacze pisklę, które dorasta i opuszcza ją, odlatując ze stadem dzikich kaczek. Ostatecznie, stara, wychudzona, pozbawiona piór Ipsak zostaje złapana i zjedzona przez śledzącą ją od bardzo dawna łasicę.

Tuż przed śmiercią Ipsak mówi:

„Miałam jedno pragnienie. Wysiedzieć jajo i zobaczyć narodziny pisklęcia! Spełniło się. Żyłam intensywnie, ale bardzo szczęśliwie. To dzięki marzeniu dożyłam dzisiaj”.

„O kurze, która opuściła podwórze” nie jest po prostu historią ekscentrycznej kury wychowującej kacze pisklę. To książka pełna miłości i nadziei; opowieść o wolności i marzeniach, stawiająca pytania o to, kim jesteśmy, jaki jest cel naszego życia, wypełniona refleksjami. W książce mamy trzy rodzaje kur. Kury w kurniku, kury na podwórzu i Ipsak. Na świecie jest wiele stylów życia. Książka rodzi w czytelniku przemyślenia: Jak żyję? Jak chciałbym żyć? Jakie mam pragnienia? Czy mogę je spełniać? Czytelnik zaczyna myśleć o człowieku, co żyje jak kura w kurniku, o człowieku, co żyje jak kura na podwórzu, o człowieku, co żyje jak Ipsak…


Korea Szerokopasmowa
Konrad Godlewski
„...Aby rozwikłać zagadkę tej dysproporcji, obejrzałem po raz kolejny słynną Defiladę Andrzeja Fidyka, nadal chętnie powtarzaną w polskiej telewizji i uważaną za perełkę dokumentalistyki. Film powstał wiosną 1988 roku, kiedy w Pjongjangu odbywała się wielka defilada z okazji 40-lecia założenia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Widowisko pomyślane zostało jako komunistyczna odpowiedź na Igrzyska Olimpijskie na Południu... ...Przez 20 lat jedyny model rozwojowy, z jakiego chciała korzystać Polska, odnajdywano w Unii Europejskiej. Szukano go tam niewątpliwie słusznie, ale świat – szczególnie teraz, gdy już na dobre wkroczyliśmy w wiek XXI – nie kończy się na Starym Kontynencie, ani na Nowym Świecie. W chwili, gdy trzęsie się w posadach ład wypracowany po II wojnie światowej i po Jesieni Ludów, a do roli największej gospodarki świata aspirują Chiny, czas najwyższy odłożyć Defiladę na półkę i przestać epatować przeszłością. Czas przyjrzeć się uważniej blaskom i cieniom dalekowschodniej modernizacji. Czas wkroczyć w Koreę Szerokopasmową”.


Punkt wyjścia to historia trzech mężczyzn, których losy zbiegły się w pewnej białej chacie – tajemniczym miejscu, gdzie nawet najcięższe choroby zmieniane są w literaturę. To mroczna opowieść o neurotycznym pisarzu Damianie, żyjącym na krawędzi Rafale i bezimiennym uzdrowicielu, który jest w stanie wyleczyć każdą dolegliwość z taką samą łatwością, z jaką zaraża ludzi strachem i odbiera im duszę.

Podejrzane kluby nocne, w których główną atrakcję stanowią tortury, ukryte w leśnych gęstwinach pradawne sekrety, szokująca terapia sztuką i słowa potrafiące zainfekować szaleństwem…

Dawid Kain ¬ -- powieściopisarz, poeta i eseista. Jest autorem powieści Prawy, lewy, złamany oraz współautorem antologii Piknik w piekle i Horrorarium. Publikuje też na łamach takich pism, jak „Fraza” i „Magazyn Fantastyczny”.




niedziela, 4 marca 2012

Przyjaźń, zdrada i tajemnice

"Zdążyć przed świtem"
Marta Bilewicz


Świat tajnych służb, szybkich i cichych działań, o których świat zewnętrzny dowiaduje się bardzo rzadko lub w ogóle. Zadania są objęte tajemnicą i jednocześnie śmiertelnie niebezpieczne, osoby je wykonujący są ludźmi cienia. Nie dla nich światła jupiterów, oficjalne gratulacje i ordery przyznawane przez rządzących, czasem nawet sami uratowani nie wiedzą kim są ich wybawcy, z drugiej strony ścigani przestępcy też nie posiadają tej wiedzy. Zaufanie jest podstawą tej pracy, lecz nie ślepe, ale oparte na wielu, wspólnych przygodach, kiedy dużo zależy od wzajemnej współpracy. Garry, Joe, Ralph Sean nie raz razem wyruszali na misję, znali się doskonale i polegali na swoim doświadczeniu, jednak tym razem akcja nie przebiega zgodnie z planem, najpierw za wcześnie wybuchają ładunki, potem okazuje się, że w grupie jest zdrajca,nie wahający się strzelić do niedawnego jeszcze kolegi. Jakby tego było mało każdy z uczestników wydaje się mieć tajemnice przed innymi, a przecież muszą jeszcze schwytać tego, kto ich zdradził.

Japonia, Teneryfa,San Francisco, Nevada, akcja przenosi się miedzy kontynentami szybko, zaskakując zwrotami akcji i dramatycznymi wydarzeniami, ale na tym jeszcze nie koniec, kolejna sprawa już czeka by się jej przyjrzeć. Ale czy wszystko zostało już wyjaśnione? Na czyje zlecenie działał człowiek, który chciał zabić swoich przyjaciół? To na razie musi poczekać,podobnie jak osobiste kwestie, bo teraz nowy temat trzeba rozeznać. Tym razem droga wiedzie do Wielkiej Brytanii i związana jest ze starożytnego zabytkiem, zajmujący się jego renowacją pracownik wydaje się coś ukrywać,lecz może to tylko efekt ostatnich wydarzeń i naruszeniem zaufania przez kogoś, kogo znało tak długo? Zadanie okazuje się mieć związek z nowym członkiem zespołu, a raczej jego przeszłością. Czasem to do czego nie chcielibyśmy wraca nagle powraca i to w najmniej właściwym momencie.

"Zdążyć przed świtem" to powieść z gatunku szpiegowskich, zawierająca motyw sensacyjny oraz niepozbawiona wątków obyczajowych. Z jednej strony szybka akcja, z drugiej osobiste perypetie postaci, obie splecione w fabule, gdzie zakręty są częste i niespodziewane, lecz świetnie związane z intrygą główną. Autorka wyważyła elementy typowe dla historii, skupiających się na rozgrywkach wywiadowczych z detalami kryminalnymi oraz życiem prywatnym bohaterów. Poszczególne elementy są połączone ze sobą osobami, wzajemna nić powiązań nie zawsze jest od razu ujawniona. To co wydaje się pewne w trakcie kolejnych wydarzeń nabiera innych cech, a dodatkowym atutem jest klimat, że nie wszystkie karty odkryte są. Tajemnice są integralną częścią opowiadania, w miejsce odsłoniętych pojawiają się kolejne, a każda jest związana z przebiegiem akcji i równocześnie jej punktem napędowym. Tak naprawdę wszystko może się wydarzyć, a gdy następuje chwila wyciszenia, to można być pewnym, że to cisza przed burzą.

Baza recenzji Syndykatu ZwB







sobota, 3 marca 2012

Wrocław od morderczej strony

"Gdzie mól i rdza"
Paweł Pollak


Niecodzienne narzędzia morderstwa, ofiarami są trzej spokojni starsi panowie. Seryjny morderca zawitał do Wrocławia, a jego odnalezienie to sprawa komisarza Przygodnego i aspiranta Gajdy. Pierwsze zabójstwo nie nosiło znamion seryjności, ale wniosło powiew egzotyki, kto bowiem nie jest zaskoczony widząc strzałę w ciele denata? Poszlaki prowadzą donikąd, pierwsi podejrzani mają żelazne alibi, świadków nie ma, jak więc w takiej sytuacji rozwiązać tę sprawę? Jednak drugie zabójstwo już wnosi nadzieję, że tym razem morderca zostanie ujęty. Pomimo braku dowodów pewne okoliczności zdają się wskazywać cechy wspólne - majątek i starszy wiek. Kto stoi za tymi zbrodniami i skąd wie o skrywanych raczej zasobach? A może ma z tym coś wspólnego osoba dzwoniąca do wrocławskiego dziennikarza śledczego? W kolejnym miejscu zbrodni wydaje się niczego nie brakować, potwierdzają to nawet bliscy, ale okazuje, że i tutaj znajdowało się coś wartościowego, o czym nikt nie wiedział.

Markowi Przygodnemu nie dają spokoju nierozwiązane sprawy, tak zawodowe, jak i prywatne, a tego nie lubi w żadnym obszarze swego życia. Na pierwszy ogień idzie praca, uzyskane informacje wskazują nowy trop śledztwa, bardzo obiecujący, a nawet prowadzący w końcu do finału, ale czy aby na pewno? Jakoś zbyt szybko nadeszło i trochę zbyt oczywiste jak na gust policjanta. Intuicja śledcza znajdzie potwierdzenie? A może tym razem szósty zmysł tym razem zawiedzie starego wygę?

"Gdzie mól i rdza" to sensacyjna historia intrygująca od pierwszych do ostatnich stron. Jak przystało na kryminał zbrodnia, a raczej ich liczba mnoga, to oś akcji. Autor jednak wplata pomiędzy elementy kryminalne tło obyczajowe ofiar i śledczych, szczególnie detale z życia głównego bohatera stanowią odskocznię od zbrodniczego motywu. Krótkie momenty na chwilę wyciszają emocje, by po chwili wrócić w podwójnej dawce. Zamiast przesyconego technicznymi detalami dochodzenia czytelnik otrzymuje intrygę opartą na rozgrywce detektywa z mordercą, której zakończenie czytelnik poznaje dopiero w epilogu. Trzeba przyznać, że fabuła trzyma w napięciu przez całą książkę, w finale okazuje się, że każdy detal miał znaczenie, lecz dopiero właściwą perspektywę widzi się po przeczytaniu całości. Część informacji czytający poznaje przed prowadzącymi dochodzenie, tak,że można samemu zabawić się w poszukiwanie mordercy i jego pobudek.

Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Oficynka