środa, 4 maja 2011

Rozrywka x 5

"Natalii 5"

   Pięć kobiet, pięć życiorysów, pięć żyć, pięć córek i on jeden - ojciec, tata, rodzic, a do tego samobójstwo - jego. Starannie zaplanowane w każdym szczególe, nawet policjant mający prowadzić dochodzenie w tej sprawie zostaje wybrany zawczasu przez sprawcę własnego zejścia z tego świata. Jednak nie wszystko jest takie proste jak zostało obmyślone - policjant wytypowany przez samobójcę do potwierdzenia przyczyny zgonu szuka przysłowiowej dziury w całym, córki stają się podejrzane, a do tego wszystkiego wszyscy muszą "przetrawić", że nieżyjący mężczyzna mógł być bigamistą, a na pewno miał lekko zwichrowaną słabość do imienia Natalia - wszystkie potomkinie noszą to samo imię i dopiero po śmierci ojca dowiedziały się o istnieniu pozostałych czterech sióstr. Za życia ich rodzic nie był zbytnio troskliwy, jednak po jego zejściu okazuje się, że każda Natalia odziedziczyła milion złotych, a dodatkowo jeszcze w sejfie jest testament. Pięć kobiet związanych więzami krwi, chociaż ich nie odczuwających, każda inna i z własnymi celami życiowymi, wspólnym mianownikiem jest "tatuś", tylko tyle i aż tyle. Czy oprócz zagmatwanego życia rodzinnego miał jeszcze inne tajemnice? Co może zawierać ostatnia wola ojca? Wydaje się, że żadnej sensacji nie będzie, no ale te światło latarek w ciemności obok pewnego domu, który ostatnio zyskał pięć lokatorek ... Może i początkowo autorka nie serwuje zbrodniczego wątku, ale aura tajemnicy jest obecna, no i dialogi iskrzące dowcipem powodują, że szybko czyta się by poznać dalsze perypetie Natalii, bo że takie będą to rzecz pewna. Jeszcze tylko załatwienie spraw przed przeprowadzką do ojcowskiego domu i ... spalenie mostów za sobą, bo były narzeczony, matki i szefowie nie są przychylni siostrzanym planom. Jakby tego było mało trzeba jeszcze szukać spadku ukrytego przez ojca, który spodziewał się, że będzie też celem przestępców.

Rodzinne siedlisko kryje kilka schowków, jednak te przeznaczone do odnalezienia przez Natalie są schowane tak by tylko one mogły do nich dotrzeć. Wbrew początkowym animozjom okazuje się, że siostry mają wiele wspólnych cech, a ojciec znał je lepiej niż sądziły. A konkurencja wykorzystuje każdy moment by znaleźć ukryty skarb jako pierwsza, a może nawet i ona ma rywali w tym wyścigu. Jakby tego było mało wraca sprawa samobójstwa głowy rodu, coraz bardziej mało prawdopodobna, chociaż nadal oficjalna jako przyczyna śmierci. Jednak panie mają przewagę, która jest niedoceniana i przez nie same oraz przez resztę uczestników gry - w obliczu niebezpieczeństwa umieją współpracować, chociaż może z zewnątrz na to nie wygląda. Jeżeli do tego dodać niebywały spryt, kobiecą intuicję i niezachwianą pewność siebie i to wszystko razy pięć to otrzymamy wciągający wątek sensacyjny okraszony ogromną dawka humoru oraz przygodą, która wcale nie jest tłem tylko jednym z tematów przewodnich. W sumie można śmiało powiedzieć doskonała współczesna powieść awanturnicza osadzona w polskich familijnych realiach, może trochę niecodziennych i czasem przypominająca komedię omyłek, ale właśnie to sprawia, że książka "Natalii 5" bardzo szybko i przyjemnie się czyta, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Niemożliwe zdarzenia mają też swoje prawdopodobieństwo wystąpienia i tak jest z historią przedstawioną przez Olgę Rudnicką - od początku do końca daje ona czytelnikowi opowieść, której zaistnienie jest  i może mało możliwe do zaistnienia, ale realne.

7 komentarzy:

  1. U mnie czeka w kolejce na swoja kolej...

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle przednia recenzja, palę się do przeczytania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) U mnie wreszcie doczekała się na swoją kolej

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie intryguje sama książka ,a denerwuje jej niezbyt udana okładka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że mi się spodoba, bo uwielbiam jej książki :) Czeka na półce sobie i nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co raz bardziej chcę ją przeczytać !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzeba się tylko zabrać za czytanie ;0 A okładka ... no cóż pewnie jakiś zamysł artystyczny był ;)

    OdpowiedzUsuń