poniedziałek, 19 września 2011

Darkar II tom


Jakiś czas temu miałam przyjemność przeczytać książkę "Darkar. Poświęcenie" dzięki uprzejmości portalu nakanapie.pl oraz autorowi - Dariuszowi Dolińskiemu. Recenzję można znaleźć tutaj, a wywiad w tym poście - Dariusz Doliński w przybliżeniu.

Obecnie powstaje drugi tom "Darkara", a poniżej dla wszystkich zainteresowanych autor udostępnił prolog wraz kilkoma stronami pierwszego rozdziału.

Miłej lektury


Prolog

I nastąpiło coś, czego nikt od wielu lat, a nawet wielu wieków nie mógł pamiętać, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziano, bo nigdy się nie zdarzyło coś takiego w tym świecie. Nastąpiło coś, co było niezwykłe, inne niż wszystko, co się zdarzyło dotychczas i, co najważniejsze dla tych istot, dawało – nadzieję na lepsze jutro.

W środku najczarniejszej z najczarniejszych nocy – rozbłysło oślepiające światło na niebie. Lecz, ku ogólnemu zdziwieniu, nie było to słońce, nie było to nic, co normalnie wydałaby na ten świat matka natura, to było coś zgoła innego, nienaturalnego a w swojej nienaturalności niosło to zdarzenie ładunek czegoś pierwotnie pięknego. Wielu ze świadków tego wydarzenia, by pełniej je doświadczyć swoimi ułomnymi zmysłami, wyszło z chałup na podwórza, by móc czerpać pełnymi garśćmi z przeżycia tej chwili w nadziei, że oto spełniała się wreszcie przepowiednia Hironiusza.

Ci, co wyszli przed swoje obejścia, tak przynajmniej im się wydawało, widzieli małą postać, która tam, hen daleko, gdzieś przed siebie podążała. Ta postać była nie wysoka i licha o niezwykle odstających uszach, lecz nie była ona sama. Towarzyszyła jej dwójka innych istot z tej samej, zapewne, rasy. Jedni ze świadków tych zdarzeń, później pochwyceni przez siepaczy Imperatora, twierdzili, że była to samica i małe dzieciątko – zapewne dziewczynka, inni znów twierdzili, że nic nie ujrzeli…

Tak samo, jak nagle w środku tej pamiętnej nocy pojawiło się to niezwykłe światło, tak samo nagle i niespodziewanie zgasło. A wszystkich tych, którzy wylegli z chałup na podwórza zalała wszechobecna ciemność.

Nikt z tych, którzy doświadczyli tych cudów, nie mogło się spodziewać, że oto, gwałtownie i wbrew ich woli, nastąpiła zmiana w ich losie. Nie mogli przecież wiedzieć, że przeznaczenie na ich własnych oczach, rozpoczyna dzieło kreacji Mściciela. A to działanie, w którym tak wielu uczestniczyło, w roli świadków, miało zmienić losy tego świata i innych równoległych bytów.

Spełniła się bowiem pierwsza część przepowiedni Hironiusza, że pogardzana istota poświęci się dla innych istot tego świata, by odkupić ich winy i grzechy. Dzięki czemu, mógł narodzić się Mściciel na plaży Oceanu Otchłani Północy. Zarazem wszystkie istoty światła tego świata nie mogły wiedzieć, że Czarny Pan spuścił ze swej smyczy zagony swej przybocznej gwardii, że oto są świadkami brutalnej i bezlitosnej wojny między dobrem a złem. Wielu z tych, którzy byli świadkami tych zdarzeń miało już niebawem zostać zarżniętych na ołtarzach nowych panów w roli ofiar dla ich nowego boga – Ojca Imperatora. Nie mogli też wszak wiedzieć, że Czarny Pan wysłał w pogoni za Mścicielem, nie tylko swe wojska, wysłał coś znacznie potworniejszego – najemnika, będącego na usługach ojca Imperatora…

Rozdział I

Narodziny

Zatrzymaj Czarne Rumaki !

Proszę ciebie o to, o mój Panie.

Stań na ich drodze,

I swym ciałem zdzierż ich upiornej sile.

To one ciągną istoty światła,

W kajdanach narzuconej wolności ku zatraceniu,

Byśmy tam mogli umierać,

A oni mogli tam żyć.

Proszę, wyciągnij swą stal

I walcz z tą siłą ciemności,

Która niesie trwogę w nasz świat

Na karych rumakach zła

I zwycięż byśmy nadal mogli tutaj trwać.

A potem rozkuj łańcuchy

Z wolności narzuconej siłą

I daj odpocząć swej wierze,

Byś znów, jeśli taka będzie potrzeba,

Zniszczył na swej drodze Czarne Rumaki zła!

Pieśń religijna mieszkańców Klimazonii.

Lama oti kara’ti me ? – zapytał się nieznajomy Czarnego Pana.

– Przecież wiesz Seehiaszu, że nie lubię rozmawiać w starym narzeczu! – zaperzył się nie na żarty Imperator.

Przyjrzał się, zarazem bardzo uważnie, swojemu rozmówcy. Mówca był przedstawicielem najstarszej z ras, jaka kiedykolwiek zamieszkiwała ten świat lub inne ze światów, rasy mal’ach. Byli oni posłańcami boga, który powołał do życia ten i inne światy. Jednak po Wielkiej Wojnie, której przyczyną był sprzeciw jednego z nich narcystycznemu bogu, wielu z rasy mal’ach została sługami jego ojca.

Tak samo Seehiasz był na usługach jego ojca. Jednak w odróżnieniu od wielu innych, nie był sługą z własnej, nieprzymuszonej woli, ale służył jego ojcu z konieczności. Służył, bo wypowiedział słowa: nieodpowiedzialnie i bez dłuższego przemyślenia, których nie powinien był nigdy rzec. To ostatecznie przypieczętowało jego los na długie stulecia. Teraz jednak, dzięki temu zleceniu, jakie miał za chwilę dostać, otrzymywał od losu olbrzymią szansę, by wreszcie odzyskać wolność i możliwość samostanowienie o sobie.

– Wiem o tym, ale czy to jest moim problemem? Przecież to ty mnie potrzebujesz, a nie ja ciebie! Więc postaraj się dostosować do mnie, tym bardziej, że to jest język mej rasy.

– Czy aby na pewno nie mylisz się w ocenie sytuacji, kto powinien się do kogo dostosować, mój przyjacielu? – zapytał się ironicznie Imperator swojego gościa. – Myślę, że to, co jestem ci w stanie w tej chwili zaoferować, będzie, zwłaszcza, dla ciebie bardzo pożądaną zapłatą za wykonanie dla mnie tego jednego zadania, jak dla ciebie niezbyt trudnego, tak więc? – zachęcał posłańca Imperator.

Seehiasz podniósł swój wzrok na Czarnego Pana.

Jednak zgodnie z naszym wyobrażeniem, to nie były oczy w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie były to oczy w sensie narządu wzroku akceptowalnego dla istot światła czy ciemności, nie były bowiem w żaden sposób, choćby podobne z wyglądu do tego zmysłu. Gdybyśmy spojrzeli w nie to dostrzeglibyśmy, zamiast białka i źrenic – bezkresną, pustą i przerażającą ciemną materię.

– Zatem nie zwlekaj Imperatorze ze swą propozycją dla wiernego sługi władcy istot ciemności – ukłonił się w sposób dworski Czarnemu Panu. Jednak w tym ukłonie można było odczytać element jawnej złośliwości, jakby chciał rozdrażnić nie tylko swoim sarkazmem w wypowiedzianych słowach –Czarnego Pana. Lecz ten nie poruszony zachowaniem mal’ach kontynuował bez cienia nerwowości dalej swoją wypowiedź.

– Czy wiesz, ze rozpoczyna się wojna?

– Losy tego świata i istot go zamieszkujących mnie nie interesują Imperatorze. Mam w swoim wiecznym życiu poważniejsze sprawy na swojej głowie. Dla mnie to wszystko wokół to tylko marne robactwo, które należałoby wybić do nogi. Rozłazi się, pleni bez umiarkowania u mych stóp. Zresztą, jak myślisz komu to zawdzięczam, że tutaj jestem i tobie służę ? – zapytał się ze złowieszczym uśmiechem na twarzy Seehiasz.

– Jednak chciałbym, byś to wiedział zanim usłyszysz co masz uczynić dla mnie.

– Słucham zatem ciebie panie!

– Masz zlokalizować i zgładzić Mściciela, który pojawia się w moich snach z girlandami kwiatów na szyi.

– Widzę, że to cię boli; przepowiednia sędziwego Hironiusza tak wielce ciebie nęka, jak wielki, bolący wrzód na własnej dupie. Zaiste, ty istota władcza, zło skondensowane tego świata, pełna mocy ciemności, boisz się, co ja mówię, przecież ty nie jesteś nawet pewny swego bytu nieśmiertelnego. Wreszcie zdajesz sobie sprawę, że może jednak jest istota, zapewne śmiertelna, licha i wątła, która jest w stanie jednak ciebie i twego ojca pokonać. Ale jak to może uczynić? Czyżbyś jednak nie był tak wszech potężny, jakby tobie się to wydawało? – nie kończył pasma złośliwości posłaniec. Jednak Imperator zdawał się nie słyszeć cynizmu i sarkazmu w wypowiedziach swojego gościa. Przynajmniej tego po sobie nie okazywał. Kontynuował dalej swoje wywody, jak gdyby nic.

– Jakie to ma znaczenie dla ciebie, jeśli ci powiem, że odzyskasz, po wykonaniu tego zadania, po tak przecież, długim czasie, swoją wolność i nie będziesz już zmuszony służyć ani dla mnie ani dla mego ojca? Zwolnimy ciebie z twojej przysięgi, którą tak nie opatrznie złożyłeś… Czy nie jest to zaiste wspaniała dla ciebie nagroda? – na ustach Czarnego Pana zawitał uśmiech. Wiedział doskonale, że Seehiasz zrobi wszystko, by to osiągnąć.

– W takim razie z wielką chęcią wykonam twoje zlecenie, mój panie.

– Powodzenia mal’ach. Liczymy na ciebie.

Nie zdążył dokończyć tego zdania a w komnacie już nie było posłańca. Ze smyczy spuszczono najpotężniejszego z przeciwników Darkara. Czy los będzie nadal sprzyjał Mścicielowi?

***

Wokół grodu, który został założony na obrzeżach moczarów, na granicy Klimazonii i Bagien Palonii, nic się nadzwyczajnego nie działo. Całą okolicę zalegała naturalna o tej porze nocy, tuż przed jutrznią cisza. Był to stan przyrody, który nie wzbudzał w strażnikach rozmieszczonych na ostrokole grodu, absolutnie żadnego zaniepokojenia.

Nadchodził nieubłaganie, jak co dzień świt.

Znad bagien unosiła się poranna mgła. Szarówka z początku bardzo powoli, acz niepowstrzymanie przechodziła w słoneczny dzień. Był przecież środek upalnego lata.

Cały teren wokół miasta budził się do życia. Strażnicy umęczeni całonocną wartą na wałach i ostrokołach grodu, znudzeni i bez większego zainteresowania, wpatrywali się przed siebie bez jakiekolwiek wiary, że do końca ich służby coś interesującego może się jeszcze wydarzyć. Część z wystawionej tej nocy warty, spała smacznie w niewidocznych, znanych im tylko zakamarkach, ukrytych dla wzroku dowódców. Była to typowa praktyka, cóż przecież mogło im się stać w czasie pokoju? Dotychczas żadne znaki na niebie i ziemi nie zapowiadały, iż cokolwiek mogłoby się zmienić o świtaniu akurat tego nadchodzącego dnia.

Jednak w ten zwodniczy na pierwszy rzut oka spokój otaczającej miasto przyrody oraz codzienność wkradł się niespodziewany element, którego nikt się w ogóle nie spodziewał. Oczekiwanie na zmianę warty początkowo zakłóciły tylko pojedyncze krzyki, gdzieś tam z oddali od strony moczarów. Potem niespodziewanie dla ospałej warty na tle szarego, coraz intensywniej jaśniejącego pierwszymi promieniami słońca nieba, zaczęły błyskać z początku ledwo widoczne jęzory ognia. To zaczęła płonąc sadyba, która egzystowała od wieków na ziemi niczyjej pomiędzy Bagnami Palonii a Klimazonią. Z mijającym nieubłaganie czasem krwawa poświata oraz dobiegające uszu odgłosy zgrozy, przerażenia i mordu zaczęły być coraz bardziej intensywne i niepokojące dla straży grodu.

Wartownicy gwałtownie zbudzeni tym niespodziewanym i bezwzględnym widowiskiem poczęli zbierać się grupkami na ostrokole grodu. Dzwony w świątyniach gwałtownie zabiły na nutę trwogi, by zbudzić mieszkańców w tej przerażającej i niepewnej dla ich przyszłości chwili, by byli gotowi na każdą ewentualność nawet tę najgorszą.

Wtem całą uwagę zgromadzonych na ostrokole, skupił na sobie początkowo mały punkt, zbliżający się na złamanie karku od strony bagien w stronę bram miasta. Nie minęła chwila a tuman kurzu stał się na tyle duży, że można było w nim rozpoznać majaczące sylwetki pojedynczych ludzi. Wreszcie usłyszano głosy nawołujące w stronę zgromadzonych strażników.

– Otwórzcie bramę ! Proszę, otwórzcie!

Ta prośba wywołała konsternację ze strony zwykłych żołdaków. Uczucie solidarności z ofiarami kazało im spełnić ich prośbę, znali jednak karę za złamanie regulaminu. Postanowili wezwać dowódcę, by podjął decyzję.

Nim rozkazodawca przybył na bramę, zbierające się pod nią istoty światła błagały, by je wpuścić. A na tle ich sylwetek krwiożerca łuna tworzyła upiorne tło. Gdy wreszcie komendant przybył na ostrokół to w pierwszej chwili zaniemówił. Oniemiał, nie mogąc wykrztusić choćby jednego słowa z jakąkolwiek decyzją; oniemiał, obserwując – był przecież młodym dowódcą nie miał jeszcze żadnego doświadczenia wojennego – ten poniżej kłębiący się tłum, płaczące dzieci na matczynych rękach; oniemiał, gdy zobaczył pokrwawione kobiety i samice w ciąży, błagające, by dać im schronienie a zarazem szansę dla ich potomstwa do dalszego życia.

Wreszcie nakazał – Rozewrzeć podwoje!

Wartownicy ochoczo ruszyli do wykonania komendy.

***

Młody rozkazodawca podejmując tę decyzję nie wiedział, że to była już wojna, wojna w wykonaniu Czarnego Pana: pełna podstępu, pułapek i braku skrupułów czy też litości. Ta wojna nie przewidywała zasad i reguł walki, które obowiązują cywilizowane nacje. Tu nie było reguł gry, dzielących strony konfliktu na: cywilów i orężnych. Niezależnie od tego kto kim, by nie był wszystkich czekała bezlitosna eksterminacja oraz całkowita zagłada. Nie było więc nic, co mogłoby ocalić to nadgraniczne miasteczko. Nie było nic, co by pozwoliło im na przetrwanie, dało jakąkolwiek szansę na ocalenie. Ich los został przypieczętowany. Jedyna zasada, jaka obowiązywała wojska Imperatora, to była zasada darowania życia czterem szczęśliwcom, by mogli innym przekazać nowinę, co ich spotka ze strony wojsk Imperatora, gdy zawczasu nie poddadzą miasta najeźdźcą.

Los, jaki spotkał mieszkańców pogranicznego grodu, był nie do pozazdroszczenia. Mieszkańcy sadyby, którzy błagali o wejście do grodu były podstępnymi asemami i estriami ( dalej w wampirze mgle ukrywały się hordy baitali oraz innych, gorszych a zarazem potworniejszych wampirów). Podstępni krwiopijcy zostali spuszczeni ze smyczy przez Czarnego Pana na swój wielki żer. Zajęły cały gród, w chwilę po otwarciu bramy, nim zdążyła w całej sytuacji połapać się straż. Nim straże pojęły, co właściwie się stało, już nie żyli.

Jedynie niemym, przymusowym świadkiem następujących potem po sobie wydarzeń rzezi grodu był młody komendant. Gdy obserwował skrępowany, zwłaszcza wysysanie kilkuletnich dzieci przez estrie ( zjawiskowo piękne kobiety potwory ) po jego policzkach spływały łzy. Czuł się winny tej zagładzie. Wieczorem przybyły oddziały orków oraz mugrów, które pożywiły się tym, co pozostało po wampirze uczcie. Rankiem wszyscy napastnicy odeszli.

Czterech szczęśliwców, wśród których był i komendant, zostało uwolnionych. Rozkazodawca błąkał się trzy dni po zniszczonym grodzie, całkiem niedawno oddanym mu pod opiekę. Po całym dramacie, jaki przeżył w ciągu ostatniej doby, jego poczucie winy i pojawiające się przed oczami obrazy, nie dały mu wytchnienia.

Wreszcie nie wytrzymał tego bagażu koszmarnych doświadczeń. Wieczorem trzeciego dnia, od momentu uwolnienia, powiesił się w tym przeklętym miejscu.

W kronikach tę rzeź nazwano później Rzezią z Morgryt. Za tę datę przyjmuje się, w źródłach historycznych, jednocześnie chwilę rozpoczęcia się wojny pomiędzy istotami światła i ciemności, wojny innej niż dotychczasowe, wojny bez jeńców, wojny gwałtownej i bezwzględnej. Wojny o przetrwanie tych zaatakowanych.

Zgodnie z przepowiednią Hironiusza rozpoczął się czas miecza i topora.

***

cdn

niedziela, 18 września 2011

sobota, 17 września 2011

Smutne oblicze Dandysa

"Umierający dandys"
Mari Jungstedt

Jesienny dzień, na pograniczu nocy i poranka trzech mężczyzn ma problemy ze snem, każdy z nich ma przed sobą jakiś plan do zrealizowania, jednak nie wszystkim los da na to szansę. Pośród tej trójki jest morderca i jest ofiara, no i jest jeszcze ktoś jeszcze - jak jest lub będzie jego rola? Tylko jednego z nich jest dane od razu poznać czytelnikowi, to właściciel galerii, który właśnie stoi u progu całkowitej zmiany w swoim życiu, ale nim ona nastąpi zostaje zamordowany. Jaki był motyw zabójstwa i kto był sprawcą? Na to pytanie musi znaleźć odpowiedź komisarz Anders wraz ze swoimi współpracownikami, dla którego zamordowany nie jest anonimową osobą, lecz człowiekiem znanym, jakby tego było mało dziennikarze prawie od momentu znalezienia ciała towarzyszą policyjnej ekipie. Sprawa komplikuje się jeszcze dodatkowo gdy wychodzi na jaw, że w czasie wernisażu zaginęła rzeźba, nie mająca dużej wartości. Jaki ma związek z dochodzeniem posążek?
Okazuje się również, że zamordowany miał swoje tajemnice, które są zaskoczeniem dla wszystkich, szczególnie dla żony. Tak naprawdę okazało, iż życie jej męża było jej nieznane, a i ona ma pewne sekrety. Świat sztuki pod piękną fasadą kryje o wiele ciemniejsze oblicze, gdzie intrygi i kłamstwa są chlebem powszednim czyli nie różni się zbytnie od innych środowisk.
Jest jeszcze zabójca, który swojego planu jeszcze nie zrealizował, a kolejna osoba na jego liście jest równie nieświadoma swego przeznaczenia jak pierwsza ofiara. Dlaczego ten człowiek ma stracić życie i jaka nić go połączyła z poprzednikiem? Czy jego związki z artystycznymi kręgami okażą się wątkiem wiążącym z poprzednią ofiarą, a może tytułowy umierający dandys jest elementem łączącym? Jednocześnie jest dziełem sztuki, ale tym mianem nazywa siebie również jeden z bohaterów - rzeczoznawca w domu aukcyjnym ...

Na trop mordercy czytelnik jest naprowadzany od samego początku, prawie wszystkie detale zdają się pasować do siebie, mordercze puzzle wydają się być kompletne, tylko gdzieś odzywa się cichy głos, że za łatwo poszło i ciągle jeszcze coś umyka. Morderca już jest rozpoznany, idealnie wpisuje się w ramy zaistniałych wydarzeń, lecz to nie ten człowiek, a ktoś kto stał z boku, cały czas obecny, a niewidoczny dla otoczenia ...

W książkach Mari Jungstedt wątek kryminalny zawsze splata się z motywem obyczajowym, który został zapoczątkowany w pierwszej części o komisarzu Andersie. W ten sposób poszczególne opowiadania są spinane, jednocześnie stanowiąc odrębne historie i elementy większej całości. Autorka nie skupia się tylko na fabule sensacyjnej, ale także na życiu prywatnym bohaterów, dając w ten sposób czytającym możliwość poznania ich nie tylko od strony zawodowej, lecz także rodzinnej. Dzięki temu postacie nie są jednowymiarowe, lecz nabierają realizmu. Oprócz dochodzenia jest także ukazane funkcjonowanie środowiska dziennikarskiego, jego jaśniejsze i mroczniejsze oblicze, wątpliwości związane z różnym pojmowaniem słowa etyka oraz tego co jeszcze jest faktem, a co już brukową sensacją. Czy w dobie wszechwładnej informacji jest jeszcze miejsce na intymność i poszanowanie prywatności? A co gdy praca wchodzi brutalnie w życie osobiste, brutalnie burząc spokój rodziny?

Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Bellona

piątek, 16 września 2011

Gotowe na wszystko inaczej

"Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu"
Robert J. Strand


Po przeczytaniu tytułu w głowie od razu otwiera się szufladka z hasłem serial telewizyjny, nawet gdy się go nie ogląda i tak nie pozostaje całkowicie anonimowym hasłem. W końcu w dobie wszechwładnej informacji, chyba każdy zetknął się w jakiejś formie z historią pań z amerykańskiego przedmieść, ich życie to seria perypetii, gdzie zejścia śmiertelne i wypadki nie są niczym dziwnym. Więc gdy tak zatytułowana jest książka to skojarzenia nasuwają się same, jednak jak mogą się mieć do telewizyjnych bohaterek postacie ze Starego Testamentu? Dzieli je kilka tysiącleci, pochodzenie no i wszystko inne, łączy to, że są kobietami zatem jak to jest z przedstawicielkami płci pięknej w Biblii? Najczęściej postrzegane są z perspektywy religii no i oczywiście mężczyzny, u którego boku występują. Stwierdzenie, iż są bohaterkami drugoplanowymi jest krzywdzące, ale często właśnie tak są przytaczane ich dokonania - stanowią tło dla wielkich wydarzeń. A co gdyby spojrzeć na te symbole od innej strony? Takiej na miarę XXI w. czyli tak jakbyśmy czytali ich autoprezentacje?
Niemożliwe? Podobno wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć i wierzyć, a te dwa pojęcia są im dobrze znane.

Podobno najlepiej zaczyna się od początku, czyli w przypadku książki "Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu" pierwsza opowieść dotyczy Ewy, znanej dobrze, to ona doprowadziła do wygnania pierwszych ludzi z raju ... To wie każdy czytelnik, ale ta sama prawda przekazana przez samą zainteresowaną brzmi o wiele ciekawiej.W końcu Eden jej oczyma to nie tylko rajski ogród, a miejsce gdzie żyła w luksusie, chociaż dopiero odczuła tego plusy po wypędzeniu z raju. To ona byłą pierwszą gotową na wszystko by ... zakosztować zakazanego owocu. Pragnienie bycia podziwianą nie jest niczym nowym, historia Abiszag udowadnia to doskonale, to jej było dane zostać ostatnią żoną króla Dawida, tak tego od Goliata. Jej drogą od domu rodzinnego do pałacu królewskiego można porównać do konkursu piękności, może jest pierwszą miss Izraela? Jak już jesteśmy przy pięknie to oczywiście nie można zapomnieć o Dalili, czy można nazwać ją femme fatale biblijnych czasów? Pomyślmy - piękna, umiała zdobyć to co chciała, mężczyźni się jej nie opierali - tak, zasługuje na ten tytuł. Jej autobiografia jest może różna od biblijnej czy filmowej wersji, ale każdy ma prawo do własnego zdania na swój temat. Te trzy bohaterki do dopiero początek plejady niezwykłych postaci, którym opisy w Starym Testamencie poświęcają czasem tylko parę słów, ale gdy tę samą historię przytacza się w formie autobiografcznej wypowiedzi, sylwetki nabierają kolorów, nie są jednowymiarowe, a ich perypetie dorównują, a czasem nawet, wyprzedzają współczesne odpowiedniczki. W ich życiorysach są chwalebne karty, jak i takie, z których nie można być dumnym, ale każda z nich jest na swój sposób niepowtarzalna.
No i oczywiście jest też opisana kobieta idealna ... z punktu widzenia mężczyzny, jej charakterystyka jest piękna, pełna doskonałości, tylko jakoś jej perfekcja wypada blado przy poprzedniczkach, może i nie dorównują wzorowi, ale jakie są ciekawe, a nawet dla niektórych mogą stać się inspiracją!!

Książka "Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu" nie ma na celu ścisłego trzymanie się kanonu, przedstawia raczej bohaterki biblijne z lekkim przymrużeniem oka, czasem wypełniając białe plamy w ich historiach. Dzięki takiemu ujęciu czytelnik dostaje fabułę lekką, ale opartą na tradycyjnych opowieściach, w której humor i niespotykana perspektywa sprawia, że lektura jest wciągająca.



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję Oficynie Wydawniczej VOCATIO

czwartek, 15 września 2011

Góralskie klimaty od innej strony

"Wichrołak"
Paweł Szlachetko

Nie za siedmioma górami i lasami, ale gdzieś w okolicach Zakopanego jest wioska, jakich podobno wiele. Niewyróżniająca się niczym spośród innych, a przynajmniej tak się wydaje z zewnątrz, ludzie zajęci pracą, rodzinami, zwykłymi problemami ... Problemy są rozwiązywane we własnym gronie, bez pomocy obcych, wydaje się, że nikt z zewnątrz nie ma pojęcia co się dzieje wewnątrz siedliska, do czasu. Wzajemne oskarżenia, zazdrość, skrywane krzywdy - czy to prawdziwe czy subiektywnie odczuwane, czekają na moment, a może człowieka, które wreszcie pokaże je światu. Atmosfera od samego początku nie ma w sobie nic z sielskości, za to czytelnik dostaje nastrój niepokojący, niepozwalający mu na chwilę relaksu. Jeżeli pierwsze strony przedstawiają morderstwo to przy kolejnych trzeba zachować czujność, w końcu każdy detal może naprowadzić na zabójcę. Jednak motyw zbrodni nie jest jedynym wątkiem, raczej stanowi jedną z nici opowieści, która ściśle splata się z innymi.

To co początkowo miało być śledztwem dziennikarskim nabiera innego kierunku, w którym przeszłość zaznacza swoją obecność. Czasem życie pisze scenariusz o jakim nie śni się człowiekowi, a to dopiero zarzewie historii. Trzy zgony, potwierdzone, że z przyczyn naturalnych, ale czy na pewno? Szczególnie ostatni budzi wątpliwości miejscowego lekarza, ale wszystko co mówi, mówi w formie nieformalnej pogawędki, kto by wracał oficjalnie do tego dnia gdy znaleziono wisielca? Na pewno nie doktor, podpisujący akt zgonu i tym samym potwierdzający zaistniałe okoliczności. Takie informacje to za mało by napisać artykuł, szczególnie taki, który powinien pojawić się na pierwszej stronie gazety. A może by tak poszukać głębiej? Co mogłoby leżeć u przyczyn hipotetycznych zbrodni? Halny, jak zdawał się sugerować medyk? A jak nie wpływ warunków pogodowych to co jest przyczyną i czy w ogóle jakaś jest? Drzewo z cyframi rzymskimi wskazane przez miejscowego policjanta daje pewną wskazówkę, jednak nikt nie chce uwierzyć w teorię o morderstwach, a jeżeli nawet ma inne zdanie to nie chwali się nią, szczególnie przed obcym. Nie jeden z poznanych mieszkańców wioski ma swoje tajemnice, których nie chce upubliczniać, ale kilku z nich ma wspólny sekret związany z tytułowym Wichrołakiem ...

Polską rzeczywistość można równie dobrze wykorzystać w książkach jak zagraniczne krajobrazy. Tajemniczość, atmosfera grozy i oczekiwania przedstawiona na tle tego co jest znane oddziałuje równie mocno jak fabuła osadzona w egzotycznych realiach. Inna perspektywa spojrzenia, motyw główny, zaskakujący i bohaterowie nieszablonowi, to wszystko daje w efekcie historię wciągającą od pierwszego do ostatniego zdania, bo liczy się każdy szczegół.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. MUZA

środa, 14 września 2011

Dariusz Doliński w przybliżeniu


Tym razem przedstawiam wywiad z Dariuszem Dolińskim, autorem książki "Darkar. Poświęcenie", której drugi tom ukaże się wkrótce


- Jak rodzą się pomysły na książki?
Pomysły na książki są związane z moimi doświadczeniami życiowymi. Bazują też na wielu obserwacjach współczesnego nam świata. Pisząc, niejako, dzielę się swoimi spostrzeżeniami z czytelnikiem. Zresztą, uważam, ze świat jest pełen opowieści, które należy tylko spisać i pokazać ... Świat, po prostu jest pełen pomysłów. Tylko trzeba czerpać i pisać. W tej chwili jestem na etapie pisania II tomu Darkara pod tytułem Darkar - Narodziny. Potem w planach są III tom Darkara a zaraz po nim dwie powieści współczesne.

- Skąd czerpie Pan inspiracje?
Jak powiedziałem wcześniej z otaczającego nas świata. Jest tego wiele. Wiele pomysłów pisze życie.

- Którą pozycję ze swojego dorobku literackiego najchętniej widziałby Pan na dużym ekranie?
Trudno w tej chwili stwierdzić. Po pierwsze napisałem dopiero I książkę. Co prawda mam już w głowie pomysły na kilka innych dzieł, co zresztą wspomniałem wcześniej. Jednak pod kątem dobrej zabawy , rozrywki na pewno Darkar, miałby szanse się sprzedać i spodobać widzowi. Z innej jednak strony być może ktoś powinien sfilmować moją współczesną prozę ( w planach do napisania), która z sobą na pewno niesie wizje naszego świata współczesnego. Obraz polski.

- Proszę podać 3 tytuły ulubionych książek. Odegrały w Pana życiu ważną rolę? Darzy je Pan sentymentem? Proszę zdradzić szczegóły.
Mika Waltari - Egipcjanin Sinuhe, Ceram - Bogowie, groby i uczeni, Nikos Kazantzakis - Ostatnie Kuszenie Chrystusa, Michał Bułhakow - Mistrz i Małgorzata.Jednak z tych wymienionych najważniejsza dla mnie jest powieść Kazantzakisa. A to dlatego, że podejście greckiego pisarza do historii życia naszego zbawiciela jest inne. Wymiar tej postaci jest tak ludzki, niepodobny do boskości, która dla nas jest dogmatem, nie podlegającym dyskusji. Warto przeczytać. Zwłaszcza dla każdej osoby wierzącej jest to lektura obowiązkowa.

- Którego z pisarzy (polskich i zagranicznych) darzy Pan największym autorytetem?
Jest ich zbyt wielu, by wymienić.

- Gdyby nie był Pan pisarzem to... no właśnie, kim chciał Pan zostać?
Pisarzem jestem po godzinach. Z pisarstwa, niestety, nie żyję. Na razie traktuję to jako hobby i spełnienie marzeń.Kiedyś bardzo chciałem być lekarzem...

- Jaki jest Pan ulubiony film? Dlaczego właśnie ten?
Uwielbiam kino. ulubionych filmów mam co najmniej kilka. Jednak najbardziej lubię kino Malicka. Jak choćby "Cienka czerwona linia". Film jest wstrząsający. Zwłaszcza scena zdobywania obozu japońskiego przez amerykan. prawdziwa poezja. Bardzo mocne. polecam.
A seriale? Lubi je Pani oglądać? Jeśli tak, to jaki jest Pana zdaniem najlepszy, oraz który z emitowanych obecnie zasługuje na uwagę.
Nie lubię seriali.

Jaki gatunek muzyki jest Pan najbliższy? Proszę podzielić się z nami swoimi ulubionymi wykonawcami.
Rock i metal. Ale w zasadzie słucham teraz wszystkiego, co warte posłuchania. Polecam: U2,Lamb, Metalica, Clanad, Pink Floyd i wiele innych.
Domyślamy się, że największą pasję stanowi pisanie. A poza nim? Ma Pana inne hobby?
Filmy, kino, ogród, piłka nożna.

- Największe marzenie? Już zrealizowane? Czy może jeszcze przed Panią?
Dotychczas było nim napisanie książki. Właśnie je zrealizowałem.

Pani motto życiowe?
Czasami, gdy wstaję widzę czerwony świt,
Jeźdźców skłębionych kolumbusami chmur,
A na horyzoncie jest miasto,
Szare betonem ludzką maską,
Tak dalekie, tak bliskie w chęci bycia sobą - Chciałby Pan coś jeszcze powiedzieć naszym czytelnikom
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.




wtorek, 13 września 2011

Trudne decyzje

"Lato Joanny"
Małgorzata Cichalewska



Kiedy nadchodzi czas, gdy stajemy się dorośli? W momencie gdy kończymy osiemnaście lat, odbieramy świadectwo maturalne albo kiedy inni uznają nas za dojrzałych? A może staje się to powoli, dzień za dniem, tydzień za tygodniem, tak, że sami nawet tego nie dostrzegamy? Co wpływa na ten proces? Studia daleko od domu, w wielkim mieście, schodzenie z utartych ścieżek, umiejętność bycia ponad plotki otoczenia i pozostanie w zgodzie z samym sobą?
Joanna jest studentką, stojącą na rozdrożu życiowym - kontynuacja studiów czy powrót do domu rodzinnego, chociaż tak naprawdę podjęła już decyzję. Jej bliscy sądzą, iż to tylko kolejne wakacje, przerwa od nauki, a ona ich nie wyprowadza z błędu, może to sygnał, iż postanowienie nie jest jeszcze ostateczne?

Samodzielne życie z dala od rodziny i w sposób inny od większości w danej społeczności nie jest łatwy, szczególnie gdy samemu ma się wątpliwości o słuszności podjętych wyborów. Jednak rozterki pozwalają także na postawienie sobie pytań czego tak naprawdę oczekuje się od życia i co jest naszym celem. Czasem mała korekta obranej ścieżki pozwala w końcu poznać siebie, ale oczywiście nie następuje to od razu. Rozmowy po świt, pozwalające swojego prawdziwego ja, akceptacja i zrozumienie oraz uczucie, iż właśnie stoi się na progu czegoś nowego, pomagają podjąć decyzje co do przyszłości. Może i łatwo brzmią takie słowa, lecz za nimi kryje się dojrzewanie i ból po stracie bliskiej osoby, tej wspierającej i motywującej do sięgania po to co inni uważali za nieosiągalne.

Przypadkowe spotkanie, propozycja podwiezienia i odmowa, tak zaczyna się wiele historii, których zakończenie jest znane od razu. Ale nie dziewczyny, mającej przed sobą całą przyszłość i mężczyzny z przeszłością, oboje nie wiedzą, iż ich zetknięcie się będzie miało ciąg dalszy. Opowieść często przedstawiana, ale nie zawsze jest ona ukazana jako jeden z wątków, może i główny, lecz wcale nie najważniejszy. Poznając Joannę i Tomasza wiele można założyć z góry, co czynią również bohaterowie, jednakże to co przyniesie życie nie jest już tak oczywiste. W końcu dojrzewanie i uczucia rzadko chodzą utartymi ścieżkami ...



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. Telbit

poniedziałek, 12 września 2011

"Głos"
Arnaldur Indridason

Magiczny czas świąt Bożego Narodzenia, prezenty, choinka, rodzinne spotkania, ale nie dla wszystkich. W tym okresie zostaje popełnione morderstwo, jego ofiarą jest hotelowy portier, pełniący również co roku rolę św. Mikołaja. Kto stoi za tą zbrodnią i dlaczego właśnie zamordowano tego człowieka, prawie nieznanego w swoim miejscu pracy, pomimo, że było nim od ponad dwudziestu lat? Nikomu, nie licząc trójce policjantów, nie zależy na wyjaśnieniu tego zabójstwa, ważniejsza jest opinia hotelu czyli jego pracodawcy, a reszta to niewygodna rzeczywistość, o której nikt nie chce rozmawiać, zbieg okoliczności czy może celowe działanie? Możliwa jest sytuacja, iż kogoś widzi się codziennie przez kilka, kilkanaście, a nawet więcej lat i nic się o nim nie wie? Znalezieniem mordercy ma się zająć komisarz Erludner wraz ze współpracownikami, chociaż tym drugim też się już udzielił świąteczny nastrój, odwrotnie niż ich szefowi. Może decyzja o nocy spędzonej w hotelu sprawi, że śledztwo zostanie skierowane na właściwą ścieżkę, a może to fałszywy trop, jakich wiele się zdarza podczas dochodzenia. Każdy detal jest ważny, gdy trzeba wyjaśnić śmierć osoby, o której życiu nie wiadomo nic, więc kartka znaleziona w mieszkaniu ofiary z datą i imieniem jest cenną wskazówką, tylko czy faktycznie ma coś wspólnego z popełnionym przestępstwem? Człowiek, przez lata nie zwracający uwagi otoczenia, okazuje się kimś, kto skrywa ciekawą przeszłość. Może to ona jest kluczem do rozwiązania sprawy albo tylko zaciemni obraz sytuacji.

Oprócz wątku zabójstwa jest jeszcze jeden temat - przemocy wobec dzieci, a raczej konkretnego dziecka. Te dwie sprawy nawzajem się przeplatają, pytanie czy są odrębne czy mają punkt wspólny, jeżeli tak to jaki? Dzieciństwo, czas beztroski, zabawy, nauki, jednak niektórzy doświadczają w tym okresie bólu, odrzucenia, świat wokół nich miast zapewnić im bezpieczeństwo odbiera je im. Jaki to ma wpływ na dorosłe życie? Problemy z lat młodości znikną czy zdecydują o późniejszych latach, a nawet o następnym pokoleniu?

"Głos" ma wielowątkową fabułę, a motyw morderstwa jest punktem wyjścia dla ukazania innych problemów takich jak przemoc wobec dzieci, pedofilia, zagubienie jednostki w społeczeństwie. Sensacja przeplata się z głęboko skrywanymi tajemnicami i urazami, mającymi swe źródło w rodzinnych tragediach. Czytelnik śledzi nie tylko część kryminalną, lecz również elementy obyczajowe, nie są one oderwane od siebie, stanowią jeden obraz, jednak jako detale giną w natłoku innych lub podobnych sobie. W tej historii są wyciągane na światło dzienne, brane pod uwagę, sprawdzane pod kątem użyteczności w śledztwu albo podobieństwa do już zaistniałych wydarzeń. Dotarcie do prawdy nie jest łatwe, szczególnie gdy jest ona postrzegana przez pryzmat doznanych dawno temu krzywd. Czasem jest przed oczyma, lecz jet niezauważalna, bo nikt jej nie bierze pod uwagę.
Książka Arnaldura Indridasona pozostaje w myślach jeszcze długo po tym jak ostatnia strona zostanie przeczytana.


Za możliwość przeczytania książki
Dziękuję wydawnictwu WAB


niedziela, 11 września 2011

Całkiem niezwyczajna historia

"ona i on. całkiem zwyczajna historia"
Urszula Jarosz Jerzy Gracz


Jeżeli w tytule mam słowo "zwyczajna" to coś przekornego podszeptuje mi, że nic zwykłego mnie nie czeka, a wprost przeciwnie. A więc jaka jest Ich historia?

Ona i On spotykają się w pracy, normalna sytuacja, ale ich miejsce pracy to plan filmowy, scenarzysta i fotografka, chociaż tym razem jej obowiązki zawodowe nie dotyczą utrwalania w kadrze rzeczywistości, a nadzoru ze strony sponsora. Jego niewinny fortel by poznać Ją zadziałał, nawet lepiej niż mógł przypuszczać, zainteresowanie wzajemne pojawiło się, nawet przed podstępem. Jak widać oboje umieją ukrywać to co myślą, a pozory też stwarzać umieją, tylko czy będą chcieli je odsiać od prawdy? W środowisku, w którym się obracają nie zawsze to co prawdziwe jest widoczne dla oka, a nawet dla serca, natomiast plotki, domysły i utrzymanie "twarzy" jest na pierwszym planie. A może szykuje się inny scenariusz? Grupa ludzi skupiona na swoim zadaniu, chociaż nie stroniąca od zabawy, ale przebywanie w wąskim gronie sprzyja szybszemu poznawaniu się i zrzucaniu masek. Oboje wiedzą, że coś ich ciągnie do siebie i to nie tylko wspólne zainteresowania, sprawka dogodnego czasu i miejsca czy czegoś głębszego?

Zwyczajna niezwyczajna opowieść, to co już zdarzyło się wiele razy, jednak jest coś jeszcze co powoduje, że historia wciąga nie tylko bohaterów, lecz również czytelników. Jaki będzie jej dalszy ciąg? Ciut przewidywalny, ale kiedy nastąpi zwrot akcji, zaskakujący wszystkich? Chemia działa, wzajemne poznawanie się toruje drogę ku zacieśnianiu znajomości i ... nagle wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, z pozoru drobnostka, moment gdy ponosi klęskę i serce i rozsądek, zwyciężają za to emocje ... Tam gdzie rozum śpi budzą się demony, może słowa na wyrost, ale gdy w grę wchodzą uczucia, trudno rozstrzygać jak odbierają je inni, każdy z nas ma własny próg wrażliwości i to co dla jednego jest błahostką, dla kogoś innego jest zaporą nie do przebycia. A potem kolejna chwila i wszystko się ponownie odmienia, nie ma powrotu do punktu wyjścia, ale o krok, nawet więcej, dalej.

Jest jeszcze przeszłość, taka, która wydaje się być już za kimś, zamknięta, uporządkowana, tymczasem w najmniej odpowiednim czasie daje o sobie znać. Zmusza do ucieczki od tego czego się pragnie, gdzieś tam w głowie błąka się myśl, że traci się coś ważnego. Pomimo to brnie się dalej drogą znajomą, lecz oddalającą od bliskich ludzi. Nieporozumienie, kolejne niedomówienie, podejrzenia i punkt przełomowy.

Jak potoczyła się znajomość Jej i Jego? Była zwyczajna czy niecodzienna? Zaskakująca, warta poznania, zastanowienia się nad wartością rozmowy i cierpliwością dla drugiego człowieka. Zwykła opowieść o dwojgu ludzi, która nie jest taka jak mogłaby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przedstawienie jej z perspektywy kobiety i mężczyzna pozwala bliżej poznać ich historię jak również emocje, które wpływają na relacje między nimi. "ona i on. całkiem zwyczajna historia" to nie tylko książka o miłości, lecz przede wszystkim o dojrzewaniu do bycia z drugim człowiekiem oraz poznawaniu siebie i swoich pragnień.





Książka przeczytana dzięki akcji "Włóczykijki"

czwartek, 8 września 2011

"Po pierwsze marzyć, a po drugie spełniać marzenia"

"Blondyn i Blondyna"
Magdalena Kulus


Blog można prowadzić z wielu przyczyn, to co umieszczamy na nim w formie notek dotyczy mniej lub bardziej poważnych rzeczy. "Buszując" po sieci napotykamy wiele internetowych pamiętników, czasem do nich wraca się, czasem zapomina się o wpisach z momentem wejścia na kolejną stronę. Jednak są takie, na które nie trafiliśmy w wirtualnej rzeczywistości, a szkoda, bo oferują świetne zapiski. Takim właśnie jest blog Magdaleny Kulus, nie miałam szczęścia by rozpocząć znajomość z autorką w internecie, ale dostałam drugą szansę dzięki jej książce. Opowiadać o swoim życiu nie jest łatwo, chociaż dla postronnego obserwatora może wydawać się to prostą sprawą, tylko nielicznym udaje się pokazać siebie takim jakim się jest naprawdę, bez zbędnych słów.

Zaczynając czytać książkę "Blondyn i Blondyna" ma się świadomość, że historia przed naszymi oczyma jest prawdziwa, to nie fikcja, lecz 100% rzeczywistość młodej kobiety. Niczego przed lekturą nie zakładałam z góry, tytuł nastawił mnie pozytywnie i właśnie takie podejście było właściwe. Życie nie jest bajką przekonujemy się codziennie o tym, ale czasem daje się we znaki jednym bardziej niż innym. Szybko można powiedzieć "on/ ona ma lepiej/ gorzej ode mnie", lecz to tylko puste słowa nic nie wnoszące do naszego egzystencji, trudniej jest wymagać od siebie by przeszkody starać się pokonywać, bez oglądania się czy ktoś nam poda pomocną dłoń. Jednak opowieść Magdaleny Kulus nie skupia się na różnicach pomiędzy jej osobą a otoczeniem, wręcz przeciwnie, ukazuje ona swoje życie poprzez to co jest jej udziałem na co dzień - naukę, pracę, spotkania ze znajomymi.

Właściwie tytuł wskazuje głównych bohaterów - Blondynę i Blondyna, człowieka i psa, ale to tylko bardzo powierzchowne stwierdzenie. W rzeczywistości czytelnik ma okazję poznać niezwykłą przyjaźń, u podstaw której leży chęć niesienia pomocy - właśnie chęć, a nie coś przymusowego. Sympatia wzajemnych kontaktów jest widoczna w słowach opisujących Igora, bo to prawdziwe imię psa opiekuna Magdaleny Kulus, również nazywanego Królewiczem. Czasem mówimy, iż ktoś ma szczęście do ludzi, a może trzeba by powiedzieć, że to los dał szansę ludziom i na ich drodze życiowej postawił kogoś - w tym wypadku autorkę tej książki. Nie jest ona tylko stroną biorącą, ale przede wszystkim równie wiele, jak nie więcej, dająca innym z siebie. Czytanie o codziennych sprawach może wydawać się nudne, jednak w przypadku "Blondyna i Blondynki" pozytywna energia i humor powodują, że lektura mija niepostrzeżenie. Oczywiście są też wspomniane mniej pogodne chwile, kiedy los dotkliwie przypomina o negatywnych swoich stronach, jednak w takich momentach bohaterka nie jest sama, lecz w gronie bliskich.

Każda przeczytana historia pozostaje w mojej pamięci jako słowo klucz, który otwiera szufladę wspomnień gdy na swej drodze spotykam coś pokrewnego, przynajmniej moim zdaniem. Po tej lekturze jeden wyraz zyskał nowe znaczenie - przyjaciel. Wiem kim są dla mnie moje bratnie dusze, jednak czy umiałabym opisać ich tak jak autorka, że nie są tylko imionami,ale żywymi osobami?



Za możliwość przeczytania książki dziękuję
wydawnictwu SOL

środa, 7 września 2011

Stosik wrześniowo-deszczowy

Za oknem deszcz, coś drzewa zaczynają żółknąć,
za to obrodziło w ciekawą lekturę ;)




Lynne Cox - "Królowa zimnych wód" - pożyczone od przyjaciółki Doroty :)
Arnaldur Indridason - "Głos" wyd. W.A.B.
Mari Jungstedt - "Słodkie lato" wyd. Bellona
Mari Jungstedt - "Umierający dandys" wyd. Bellona
Ingo Schulze - 'Komórka' wyd. W.A.B. i Sztukater
Jack Higgins, Justin Richards - "Celny strzał" wyd. Wilga i Sztukater
Kristin Harmel - "Moje rzymskie wakacje" wyd. Otwarte i Sztukater
Małgorzata Cichalewska - 'Lato Joanny" wyd. Telbit i Sztukater
Robert Muchamore - "Uciekinierzy" wyd. Egmont i Sztukater
Paweł Szlachetko - "Wichrołak" wyd. Muza i Sztukater
Anna Czerwinska - Rydel - 'W poszukiwaniu światła. Opowieść o Marii Skłoowskiej-Curie'
wyd. Bernardinum i Sztukater

poniedziałek, 5 września 2011

Starożytność z innej perspektywy


"Kiedy Atena odwraca wzrok"
Jakub Szamałek



Ateny miasto bogini mądrości, ale i wojny, nie takie jakie znamy je dzisiaj, lecz w okresie swej świetności pod rządami Peryklesa. To jedna twarz starożytnej metropolii, druga jest mniej monumentalna, chociaż równie prawdziwa - z przestępcami, zdrajcami i ciemnymi interesami. Czas wojny, a raczej oblężenia nie sprzyja spokojowi, a zamach na demokrację wielu czuje w kościach. W końcu ile można oblegać metropolię, gdy cienia zwycięstwa nie widać na horyzoncie? Szczęściu trzeba dopomóc, jednak to co dla jednej strony jest podstępem,dla drugiej jest kolaboracją. Jedynym kandydatem do wytropienia szpiega jest Leochares, nikt lepiej od niego nie zna ateńskich zaułków i ich mieszkańców, jednocześnie wie także co ukrywają rządzący. Oczywiście nie jest on idealistą, doskonale zna świat, w którym przyszło mu żyć, jego blaski, a zwłaszcza cienie. Poznał ludzi od ich najgorszej strony, wielu jest mu winnych przysługę, a dzięki takiej "walucie" wymiennej może zdobyć prawie każdą informację potrzebną do wytropienia donosiciela. Takie są przynajmniej założenia, bo rzeczywistość bardzo szybko koryguje jego plany. To co wydawało się raczej prostym zadaniem zaczyna się komplikować, podejrzani giną, świadków nie ma, a główny cel - Proteusz - tak jak mityczny odpowiednik zmienia tożsamość, a żadna nie wychodzi na światło dzienne. Do tego jeszcze ktoś zaczyna polować na myśliwego czyli Leocharesa, intencje wroga są aż nadto czytelne dla samego zainteresowanego - ma zostać zamordowany, a to dopiero początek trucicielskiego korowodu śmierci.
Za każdym razem gdy Leochares jest o krok od wyjaśnienia kto stoi za spiskiem przeciwko Atenom niewidzialny wróg krzyżuje mu plany, tak jakby dokładnie wiedział jaki będzie jego następny krok. Czy jest to możliwe czy to tylko zbieg okoliczności lub gniew bogów? A może coś ciągle umyka mu sprzed oczu, prowadząc go rownocześnie na manowce? W końcu najciemniej jest pod latarnią, bo jak można podejrzewać kogoś kto jest przyjacielem? Jednak to co wydawało się zdradą nie musi nią być, to zależy od punktu widzenia,to co wydawało się pewne na początku w końcowym efekcie wcale już nie jest takie. Czasem zwycięstwo staje się klęską ...

Demokracja ateńska przedstawiona przez Jakuba Szamałka różni się od tej znanej z podręczników - nie ma w niej dumy i doniosłości, a raczej codzienność i to ta mnie chwalebna. Może obraz wykreowana przez autora jest różna od prawdy historycznej, ale jaka ona była naprawdę? Czy taka jak w mitach czy może bliższa teraźniejszości? Ludzie od zarania dziejów ulegają tym samym pragnieniom, a ich pobudki są podobne,niezależnie od czasów, w którym przyszło im żyć. Współczesny język wypowiedzi bohaterów stanowi kontrast do historycznego tła, te dwa elementy wzajemnie uzupełniają opowieść. Nie można też zapomnieć o kulturowym i zwyczajowych detalach, które często są pomijane lub giną jako składniki mało znaczące.
Może nie takiego portretu symbolu starożytności czytelnik mógłby się spodziewać, ale nie tylko nektarem - napojem bogów żyli ówcześni. Perspektywa, z jakiej napisano "Kiedy Atena odwraca wzrok" jest równie ciekawa co niespotykana, ale dzięki temu fabuła zaskakuje swoim przebiegiem. Wątki sensacyjne przeplatają się z obyczajowymi, a to wszystko z Akropolem w tle.


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję Wydawnictwu MUZA






niedziela, 4 września 2011

Życie iluzją jest

"Obraz pośmiertny"

Aleksandra Marinina

Piękna, utalentowana, z widokami na wielką karierę międzynarodowa aktorka, szczęśliwa w związku ze słynnym reżyserem. Tworzą parę, przed którą świat stoi otworem, mistrz i jego muza, ich najnowszy film może wynieść ich na wyżyny w filmowym świecie. Więc kto mógłby stać za śmiercią gwiazdy filmowej? Kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem? Na te i inne pytania musi znaleźć odpowiedź Anastazja Kamieńska wraz ze współpracownikami. Na pierwszy rzut oka nikt nie miał powodu by zamordować, wręcz przeciwnie, ale to przecież środowisko gdzie iluzja jest najważniejsza, a prawda jest tylko statystą drugiego planu.

Milicjanci powoli odkrywają prawdziwą twarz ofiary, nie była ona taka jaką znali z gazet i plotek, a co za tym idzie pierwsi podejrzani zaczynają wchodzić na scenę. Artystka, której sława przeminęła, a próby odzyskania chociażby jej cząstki zostały pogrzebane przez zamordowaną, dłużnik, który ma kłopoty z uregulowaniem długu, a może zrozpaczony partner życiowy? Jedno jest pewne ktoś popełnił zbrodnię i musi ponieść za nią zasłużoną karę, tylko że liczba potencjalnych zbrodniarzy powiększa się. Fan, nie znający słowa "nie" i narzucający się, żona właściciela wytwórni filmowej, a może ktoś z przeszłości? Ale pośród tylu możliwości wciąż brak pewnego elementu, coś umyka śledczym, pytanie co a raczej kto?

Kim była Alina Waznis? Młodą kobietą, zakochaną z wzajemnością czy może skupioną tylko na sobie karierowiczką, dla której nikt poza nią się liczył? Ale czy te dwa portrety, nakreślone przez otoczenie oddają prawdziwy obraz zamordowanej? Komisarz Kamieńska nie jest do końca przekonana, chociaż wydaje się, że dwie twarze Aliny pasują do siebie. W końcu była ona aktorką i granie różnych ról było jej chlebem powszednim, przecież nawet najbliższy jej człowiek przyznawał, chociaż niechętnie, że miała swoje ciemne strony ...

Jest jeszcze coś - motyw sprawcy, czy była nią zemsta czy chęć zawłaszczenia wartościowych rzeczy albo wydarzenie sprzed lat? Przeszłość jest kluczem do rozwiązania zagadki zabójstwa, i to nie tylko tego, są filmy i oddzielenie prawdy od fikcji, scenariusza pisanego przez los od tego wykreowanego przez człowieka.

"Obraz pośmiertny" to kryminał z serii o Anastazji Kamieńskiej, milicjantce moskiewskiej komendy. Na pierwszym planie nie ma w tej historii efektownych pościgów i strzelaniny, lecz dedukcja. Autorka wiedzie czytelnika śladami prowadzonego śledztwa, fabuła kluczy, podsuwa fałszywe ślady, nie dając pewności czy rozwiązanie jest ostateczne czy może to tylko iluzja rozwiązania tajemnicy zbrodni. Czytający od początku zostają postawieni przed szeregiem znaków zapytania, a odpowiedzi nie są łatwe do odnalezienia. Tropy zwodzą, podsuwają mylne motywy, a gdy już podejrzenia mają się przerodzić w pewność teoria rozpada się jak domek z kart. Każda strona opowiadanej historii jest ważna, żaden wątek nie jest pozostawiony nie dokończony, a wraz z ostatnimi słowami dopiero kończy się akcja książki.

Za możliwość przeczytania książki Dziękuję wydawnictwu WAB

piątek, 2 września 2011

Zobacz więcej niż inni

"Niewyznane grzechy siostry Juany"
Kyra Galvan


Jakie grzechy mogła popełnić siostra zakonna? Jaką osobą naprawdę była Juana Ines de la Cruz? Oficjalne źródła opisują z zachwytem jej literacki dorobek, nawet upływ wieków nie wpłynął negatywnie na jej utwory, wprost przeciwnie nadal są odbierane z zachwytem przez czytelników. Kobieta, wyprzedzająca swoje czasy o szereg lat, będąca legendą już za życia, przeciwstawiająca się konwenansom i jednocześnie człowiek, który musiał przywdziać habit by nadal mógł żyć tak jak pragnął. Juana ikona literatury czy postać, mająca oprócz oficjalnego życiorysu jeszcze sekrety niepoznane przez jej współczesnych, czekające na odpowiedni moment by dać się odkryć? Tajemnica, mająca swe korzenie w siedemnastowiecznym Meksyku i Hiszpanii oraz dwudziestowieczna biblioteka, a punktem wspólnym są trzy kobiety - Juana, Isabel i Laura, zakonnica, jej siostrzenica i naukowiec. Przypadkowe spotkanie kobiet, które dzielą wieki, pochodzenie, a łączą pożółkłe ze starości wspomnienia, odsłaniające portret niezwykłej bohaterki ...

Przypadek czy przeznaczenie sprawiło, że Laura znajduje stare rękopisy. Dzięki nim poznaje niezwykłą historię, która pomimo upływu setek lat jest równie interesująca jak w chwilach gdy się rodziła. Zawieruchy dziejowe i polityczne sprawiły, że osobisty pamiętnik trafił z Meksyku do Hiszpanii, a może coś lub ktoś jeszcze miał w tym współudział?
Pierwsze strony robią duże wrażenie na meksykańskiej doktorantce, to co ona widziała oczyma dwudziestowiecznej dziewczyny ma okazję zobaczyć okiem siedemnastowiecznej dziewczynki, ale to nie wszystko, to dopiero początek nadzwyczajnej więzi, nie mającej racji bytu, ale istniejącej. Z zapisków wyłaniają się ludzie z krwi i kości, znani i zapomniani, bez retuszu i ubarwień, jednak to sprawia, że są bardziej interesujący od oficjalnych szkiców. Zderzenie dwóch światów, tak różnych, szczególnie gdy konfrontujemy je w obszarze sytuacji kobiet - brak możliwości i całkowita wolność. Laura porównuje swoje życie do losu Isabel, ona ma wolną rękę, natomiast jej rówieśniczka z przeszłości, miała ograniczony wybór - albo małżeństwo albo klasztorna krata. Każda decyzja co do drogi życiowej wymagała poświęceń, jedna wyrzeka się miłości i posiadania rodziny na rzecz życia spokojnego, w którym będzie mgła się realizować, a druga ma możliwość pogodzenia życia zawodowego i osobistego. Intymne wyznania obu bohaterek, pomimo dzielącej różnicy czasowej wydają się wcale nie aż tak oddalone od siebie, w końcu miłość i zdrada jest tak samo odczuwana bez względu na moment w czasie.

Oprócz wątków obyczajowych książka ma jeszcze jeden motyw o charakterze może nie sensacyjnym, ale bliskim mu. Odkrycie, nawet nie nagłośnione, szczególnie gdy dotyczy osoby stanowiącej symbol historyczny, może być nie na rękę dla wielu. Każda informacja, która mogłaby pokazać informacje niezgodne z oficjalnym obrazem, chociaż jest prawdą, traktowana jest jak zagrożenie, które trzeba zdusić w zarodku nawet stosując metody, jak się wydawało zapomnianej, świętej inkwizycji. Czy dawne sposoby ukrywania rzeczywistości znowu zwyciężą?

Zaczynając lekturę książki Kyra Galvan oczekujemy historii obyczajowej opartej na tajemnicach sprzed wieków i tak właściwie jest, ale to dopiero  pierwsza warstwa opowieści. Kolejna to związek między trzema kobietami, które wydawałoby się dzieli wszystko, a jednak dane im jest doświadczać podobnych rozterek życiowych. Tytuł może sugerować pewien tok myślenia o bohaterach, lecz okazuje się, że przeszłość i teraźniejszość ma wiele cech wspólnych. No i gdy tego nikt się nie spodziewa wkracza na scenę sensacyjny motyw, prawdziwa niespodzianka, która pozostając w zgodzie z wcześniejszymi motywami, jednocześnie wprowadza napięcie i zaciekawienie jak zakończą się dzieje Juany, Isabel i Laury. Czym były występki siostry Juany i czy na pewno niewyznane? A może znane, lecz ukryte przed tymi, którzy właśnie nazwali jej czyny grzechami? Wiele pytań, a odpowiedzi są do odnalezienia gdy szukamy och zgodnie z cytatem Nie wierz we wszystko, co widzisz, naucz się widzieć to, czego inni nie wiedzą" ...





Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. Mała Kurka


środa, 31 sierpnia 2011

Requiem za mściciela


"Requiem dla mordercy"
Elizab
eth Corley

Requiem w muzyce oznacza mszę żałobną, w sferze religii jest zamawiana w intencji ulżenia cierpienia dusz w czyśćcu ... Jaki związek ma tytuł z historią opisaną przez autora? Kto mógłby modlić się za duszę mordercy?
Sensacja spod znaku "Klubu Srebrnego Klucza" jak do tej pory zawsze przynosiła ze sobą zagadki kryminalne niebanalne, których rozwiązanie długo pozostawało w pamięci. Jak było tym razem, czy reguła znowu zadziała?

Jakie obrazu ma się w ostatnich chwilach życia przed oczyma? Wspomnienia szczęśliwych momentów i bliskich ludzi, a może wprost przeciwnie - wydarzenie traumatyczne, naznaczające całe życie? Dla ojca zamordowanej Carol są to ostatnie jej minuty na świecie. Jak w filmie widzi twarz córki, śmiejącą się do kogoś kogo zna, a potem zaraz pojawia się śmierć, wszystko jest widoczne oprócz jednej postaci - zabójcy, ten skrył się przed wzrokiem rodzica. Kim jest ta osoba i co nią kierowało gdy odbierała najcenniejszy dar bliskiej sobie osobie?
Na łożu śmierci zostaje podjęta decyzja o życiu czterech kobiet, kiedyś trzech najlepszych przyjaciółek ofiary i przypadkowej obserwatorki, jedna z nich zabiła, a teraz nadszedł czas ich rozliczenia. Jeden list, kilka słów podyktowanych gdy życie uchodzi z dyktującego, ostatnia prośba i morderczy sekret sprzed lat to wszystko ma zadecydować kto przeżyje, a kto nie, tylko tyle albo aż tyle by odkryć zabójczynię ... nie liczą się ofiary i przyszłość ważna jest tylko przeszłość, to ona zadecyduje o losie wskazanych osób.
Młoda kobieta, żona, matka dostaje od "losu" szansę by chociaż na chwilę zabłysnąć w świetle reflektorów. Nic nie wskazuje na to, że to pułapka, wyrafinowana pajęczyna, pleciona o początku w jednym celu - złapania w nią właśnie ją. Kilkanaście lat temu była świadkiem zabójstwa a może jego sprawcą? Teraz stała się podejrzaną w prywatnym śledztwie. W nim nie ma miejsca na zasady i prawo, znikąd nie można oczekiwać pomocy, nawet ze strony policji - zaginięcie traktują w kategoriach kaprysu, ucieczki od prozy życia, do momentu gdy trafi ona na biurko nadkomisarza Fenwicka.
Zabójstwo nauczycielki wstrząsa spokojnym przedmieściem, jego brutalność jest szokiem dla mieszkańców, rodziców uczniów, słowem - całej lokalnej społeczności. W tej sprawie wszystko wydaje się jasne, ale jednemu ze śledczych coś nie daje spokoju, jakiś szczegół mu umyka, tylko jaki? Czy te sprawy łączą się ze sobą i co ma wspólnego z zaginioną oraz z zamordowaną słynna śpiewaczka operowa?
Mściciel miał doskonały plan, wszystko w nim miało swoje miejsce i czas, jedyne czego w nim nie ujął to siebie - swojego uczucia do pewnej dziewczyny. To co było jego największym skarbem jest też jego najsłabszą stroną, a dla zdeterminowanych śledczych to już wiele. Na liście są jeszcze dwa nazwiska ... jedno z nich nosi morderca ...

Angielski klimat "Requiem dla mordercy" jest dodatkowym smaczkiem powieści, tłem dla doskonale wykreowanych bohaterów. Może wydawać się czytelnikowi, że od początku wie wszystko, ale wraz z rozwojem fabuły zaczyna inaczej patrzeć na przedstawiane wątki. Każdy szczegół ma znaczenie nie tylko dla prowadzonego dochodzenia, lecz również dla czytającego, nie ma tylko czerni i bieli, pomiędzy tymi dwoma kolorami jest wiele innych barw, oddających pewne letnie po południe i to co ono zapoczątkowało. Ofiara, kat i w końcu tytuł książki staje się zrozumiały, ma też drugie dno - nie zawsze zbrodni towarzyszy kara i tak samo kara nie musi być adekwatna do zbrodni. tylko czym jest zemsta- karą czy zbrodnią, może jednym i drugim, a ofiarą mściciel? Nadziej, że sprawiedliwość zatriumfuje, zawsze jest żywa i czasem potwierdza się w rzeczywistości ...

Dziękuję za możliwość przeczytania książki
Księgarniom MATRAS :)





Konkurs - blog Słowa duże i MAŁE


Na blogu Słowa małe i DUŻE ruszył konkurs,

zainteresowani znajdą szczegóły po kliknięciu w obrazek :)


Małe przypomnienie



Jeszcze dzisiaj trwa konkurs "KSIĄŻKOBRANIE".

Szczegóły można znaleźć

TUTAJ

lub

po kliknięciu w plakat


ZAPRASZAM :)


wtorek, 30 sierpnia 2011

Święto książek - Targi Książki w Katowicach


Nowinki z Targów Książki w Katowicach

1. Patronat honorowy nad Targami Książkami w Katowicach objęła Małżonka Prezydenta RP, Pani Anna Komorowska.
2. Wkrótce w instytucjach będących partnerami Targów Książki w Katowicach pojawią się zakładki będące zapowiedzią Targów. Rzecz warta uwagi także i z tego powodu, iż zakładka upoważnia do kupna biletu ze zniżką.
3.Na stronie Targów Książki w Katowicach (targiksiazki.eu) pojawił się dział „Konkursy”. Zapraszamy najmłodszych do uczestnictwa do konkursie plastycznym, starszych – w konkursie prozatorskim, a wszystkich – w konkursie fotograficznym.
4. Biblioteka Śląska, podczas Targów Książki w Katowicach, zaprasza do digitalizacji zdjęć i piśmiennych pamiątek rodzinnych. Zeskanowane zdjęcia, notatki, listy wzbogacą zbiory Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.
5. Podczas Targów Książki w Katowicach będzie okazja do spotkań z Autorami.
Lista zaproszonych gości znajduje się na stronie (http://www.exposilesia.pl/targiksiazki/15/
2/pl/) w części poświęconej „wydarzeniom towarzyszącym”.
6. Każdy, kto w zaciszu domowym pisuje poezję lub prozę, pamiętniki lub reportaże, będzie podczas Targów miał możliwość wydrukowania i oprawienia swoich tekstów.
7. Wydawcy szukający pracowników, osoby szukające pracy w wydawnictwach będą mogły wziąć udział w giełdzie pracy organizowanej podczas Targów Książki w Katowicach.

Więcej informacji już wkrótce… Zapraszamy na Targi Książki w Katowicach – pokażmy, że Czytanie jest modne!



Zaproszenie spotkanie autorskie



Zapraszam na spotkanie autorskie
3 wrzesień, godz. 16
księgarnia Tajne Komplety
ul. Przejście Garncarskie 2, Wrocław


poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Sierpniowe "Włóczykijki"


Ostatnie dni sierpnia w kalendarzu,
a do mnie zawitały "Włóczykijki
z "ona i on. całkiem zwyczajna historia"
autorstwa Urszuli Jarosz
i Jerzego Gracza










niedziela, 28 sierpnia 2011


"Skarb heretyka"
Scott Mariani


Skarb, ukryty przed wiekami, o którym świat nie wiedział, terrorysta, uciekający przed pościgiem, przypadkowo odkrywający tajemnicze hieroglify w starej studni, były komandos, chcący zapomnieć o przeszłości, ale ciągle do niej wracający i jego były dowódca. Trzech bohaterów, których drogi skrzyżują się w związku z tytułowym "Skarbem heretyka", jednak nim do tego dojdzie czytelnik ma okazję bliżej poznać ich i tło całej historii. Wątek związany ze skarbem jest tylko jednym z kilku, bo autor nie skupia się tylko na nim, lecz równolegle wprowadza motyw wymierzenia zemsty, rozliczeń z tym co minęło i ludzkich słabości. Dzięki takiemu zawiązaniu osi fabuły na czytających czeka wiele zwrotów akcji i to w najmniej oczekiwanych momentach, a tłem są krajobrazy Normandii, San Remo i Egiptu. Przygoda, sensacja, pościgi no i zakazane uczucie, może i są to tematy często eksploatowane, ale w tym wypadku zakładanie z góry przebiegu zdarzeń daje mylne odpowiedzi.

Oddanie przysługi nie zawsze jest tylko kwestią honoru, czasem dochodzi sprawa własnego sumienia i pogodzenia tego czego ktoś oczekuje od nas, z tym co jesteśmy w stanie dla niego zrobić. Ben Hope dobrze pamięta co zawdzięcza Harry`emu Paxtonowi - własne życie, jednak czy w imię tego można złamać swoje zasady? To pytanie jest dopiero pierwszym z wielu, na które będzie musiał sobie odpowiedzieć, co najmniej kilka będzie dotyczyło i tego co było i tego co dopiero ma się wydarzyć. Przyjaźń i zaufanie zostaną wystawione na próbę, to co kiedyś miało miejsce ma swoje drugie oblicze, niestety nie pokrywające się ze wspomnieniami.
Chciwość jest nie tylko wadą charakteru, ale i słabością, którą można wykorzystać na wiele sposobów, szczególnie gdy jest ukrywana przed światem. Tę cechę właśnie wykorzystał Kamal, terrorysta i przypadkowy odkrywca nie tyle skarbu, co jego małej części. By zdobyć resztę potrzebuje pomocy, a kto może mu jej udzielić jak nie poważany członek kairskiej socjety, a tak naprawdę rabuś starożytnych grobów. Podwójne życie obróciło się przeciwko niemu w najmniej oczekiwanym momencie.
Ścieżki terrorysty i Hope`a skrzyżowały się gdy ten drugi wpadł na ślad zabójców syna Paxtona, historyka i archeologa.
Ben dotrzymuje słowa danego dawnemu dowódcy, ale na własnych warunkach, przy okazji jednak wpada na trop innej sprawy, prowadzącej go do odkrycia związanego, bardziej lub mniej, odległą przeszłością. Okaże się, że to co uważał za dar od losu wcale nim nie było, a przynajmniej nie zależało od przeznaczenia. Jedynym możliwym wyjściem pozostaje rozrachunek z kimś z dawnych lat i jednocześnie człowiekiem, mającym w swych rękach kobietę, q której się zakochał, lecz czy jest w posiadaniu wszystkich informacji, a może znowu jest karmiony iluzją? Tylko w jakim celu ktoś wystawiałby z pełną premedytacją swoje życie na atak?

Czasem cel wymusza egzotyczne sojusze, oparte nie na zaufaniu tylko na konieczności i od początku mające kruche podstawy. Nie trwają one długo, ale pozwalają przybliżyć się do osiągnięcia mety w wyścigu o życie swoje i bliskiej osoby. Są jeszcze iluzje, rozwiewane przez los ze śmiertelnym skutkiem, dla niektórych. A co ze skarbem, rozpalającym umysły i nie tylko? Może czas jego wydobycia na światło dzienne jeszcze nie nadszedł, a może wprost przeciwnie? Już raz został uratowany przed zniszczeniem, jednak czy świat jest dla niego bezpieczny? Taka decyzja leży w gestii Bena Hope`a, podejmie ryzyko jej podjęcia, a może dla niego nie ma on wartości?

Czytając książkę Scotta Marianiego dostajemy sensacyjną przygodę, gdzie na równych prawach toczą się wątki kryminalne i awanturnicze, a także obyczajowe. Fabuła zawiera elementy, które sprawiają, że czytelnik ma wrażenie uczestniczenia w opowiadanej historii jako naoczny obserwator, nie jest naprowadzany na motyw, a jego domyślność jest wystawiana na próbę.



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję

Wydawnictwu MUZA


sobota, 27 sierpnia 2011

KONKURS CPA




Nowy konkurs z "Czytajmy Polskich Autorów"
oraz Anną Górską - autorką książki "Nie zapomnę ..."

szczegóły po kliknięciu w okładkę książki :)