czwartek, 15 września 2011

Góralskie klimaty od innej strony

"Wichrołak"
Paweł Szlachetko

Nie za siedmioma górami i lasami, ale gdzieś w okolicach Zakopanego jest wioska, jakich podobno wiele. Niewyróżniająca się niczym spośród innych, a przynajmniej tak się wydaje z zewnątrz, ludzie zajęci pracą, rodzinami, zwykłymi problemami ... Problemy są rozwiązywane we własnym gronie, bez pomocy obcych, wydaje się, że nikt z zewnątrz nie ma pojęcia co się dzieje wewnątrz siedliska, do czasu. Wzajemne oskarżenia, zazdrość, skrywane krzywdy - czy to prawdziwe czy subiektywnie odczuwane, czekają na moment, a może człowieka, które wreszcie pokaże je światu. Atmosfera od samego początku nie ma w sobie nic z sielskości, za to czytelnik dostaje nastrój niepokojący, niepozwalający mu na chwilę relaksu. Jeżeli pierwsze strony przedstawiają morderstwo to przy kolejnych trzeba zachować czujność, w końcu każdy detal może naprowadzić na zabójcę. Jednak motyw zbrodni nie jest jedynym wątkiem, raczej stanowi jedną z nici opowieści, która ściśle splata się z innymi.

To co początkowo miało być śledztwem dziennikarskim nabiera innego kierunku, w którym przeszłość zaznacza swoją obecność. Czasem życie pisze scenariusz o jakim nie śni się człowiekowi, a to dopiero zarzewie historii. Trzy zgony, potwierdzone, że z przyczyn naturalnych, ale czy na pewno? Szczególnie ostatni budzi wątpliwości miejscowego lekarza, ale wszystko co mówi, mówi w formie nieformalnej pogawędki, kto by wracał oficjalnie do tego dnia gdy znaleziono wisielca? Na pewno nie doktor, podpisujący akt zgonu i tym samym potwierdzający zaistniałe okoliczności. Takie informacje to za mało by napisać artykuł, szczególnie taki, który powinien pojawić się na pierwszej stronie gazety. A może by tak poszukać głębiej? Co mogłoby leżeć u przyczyn hipotetycznych zbrodni? Halny, jak zdawał się sugerować medyk? A jak nie wpływ warunków pogodowych to co jest przyczyną i czy w ogóle jakaś jest? Drzewo z cyframi rzymskimi wskazane przez miejscowego policjanta daje pewną wskazówkę, jednak nikt nie chce uwierzyć w teorię o morderstwach, a jeżeli nawet ma inne zdanie to nie chwali się nią, szczególnie przed obcym. Nie jeden z poznanych mieszkańców wioski ma swoje tajemnice, których nie chce upubliczniać, ale kilku z nich ma wspólny sekret związany z tytułowym Wichrołakiem ...

Polską rzeczywistość można równie dobrze wykorzystać w książkach jak zagraniczne krajobrazy. Tajemniczość, atmosfera grozy i oczekiwania przedstawiona na tle tego co jest znane oddziałuje równie mocno jak fabuła osadzona w egzotycznych realiach. Inna perspektywa spojrzenia, motyw główny, zaskakujący i bohaterowie nieszablonowi, to wszystko daje w efekcie historię wciągającą od pierwszego do ostatniego zdania, bo liczy się każdy szczegół.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. MUZA

6 komentarzy:

  1. Mnie szczerze mówiąc jakoś ,,Wirchołak'' nie przypadł do gustu. Jak na kryminał zabrakło w nim aury grozy i swoistego napięcia. Bardziej zaliczyłabym go do gatunku powieści obyczajowej, ale to takie moje małe indywidualne zdanie. Przypadł mi do gustu jednak główny bohater i ten jego popisowy numer z kieliszkami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kryminał mógłby być całkiem fajny, ale skoro brak w nim grozy, raczej sobie go odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  3. Grozę różnie się odczuwa ;) To dla jednych jest nią dla innych jest nieodczuwalne

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie tę książkę przeczytam :) Nawet jeśli sprawa grozy jest dyskusyjna, to liczę na niepowtarzalny góralski klimat. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mimo wszystko chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie również "Wirchołak" podobał się tak średnio. Zgadzam się tu z Cyrysią, że jak na kryminał to zabrakło tu grozy i wartkiej akcji, natomiast podobała mi się tu kreacja bohaterów. Górale z krwi i kości, może odrobinę przerysowani. A numer z kieliszkami, rzeczywiście był popisowy ;)

    OdpowiedzUsuń