"Rzeki Hadesu"
Marek Krajewski
Sprawiedliwość nie zawsze zwycieża od razu, niekiedy potrzebuje dłuższego czasu by zatriumfować, jej smak wcale nie jest słodki, wręcz przeciwnie - gorzki i okupiony bólem. Latami narasta chęć wymierzenia kary za popełnioną zbrodnię, przestają liczyć się poniesione koszty, cel jest jeden i niezmienny. Nie zostaje zapomniany pomimo upływu czasu, wprost przeciwnie, jest wciąż aktualny i czeka jedynie na odpowiednią chwilę by w końcu dopełnić się i stać się rzeczywistością. Gdy nadchodzi stosowny moment nie liczy nic i nikt, ważne jest wypełnienie przysięgi, to co nastąpi później nie jest brane pod uwagę ...
Stary porządek został zburzony przez wojenną zawieruchę, gruzy z ruin przykryły to co było, teraźniejszość różni się od przeszłości i to całkowicie. Jednak dawne zbrodnie nie odeszły w zapomnienie, nie zabliźniły się rany po nich, wciąż stanowią świadectwo pewnych wydarzeń. Jeżeli przeznaczenie lub zwykły przypadek dają okazję do wykonania starego wyroku trzeba ją wykorzystać, cena nie gra roli. Dawni towarzysze spotykają się w okolicznościach, jakie kilka lat wcześniej uznaliby za żart w złym guście, ale wbrew temu czego byli uczestnikami i świadkami, nadal jest w nich policyjna intuicja, z której słynęli i byli dumni. Teraz muszą ją wykorzystać, nie w oficjalnym dochodzeniu, ono nigdy nie miało takiego charakteru i dawno zostało zakończone, lecz w tropieniu tego, który kiedyś uciekł przed wymierzeniem kary. Czasy się zmieniają, ludzie też, ale to jedynie pozory, pamięć ludzka nie zna słowa przedawnienie. Powojenny Wrocław staje się areną, gdzie nowe walczy ze starym, pośród dawnych mieszkańców wielu jest nowych, w tłumie przesiedleńców łatwo jest ukryć się, lecz nie można całkowicie zniknąć, szczególnie gdy ktoś zapamiętał czyjąś twarz. Bezpieczeństwo jest iluzją, karmienie się nią może dużo kosztować. Komisarz Popielski nie odbudowuje swojej egzystencji w nowym miejscu, z daleka od Lwowa i grobów bliskich, zostaje zmuszony do dokończenia tego co zostało rozpoczęte kilkanaście lat wcześniej. Wrocław nie jest jego terytorium, ale pewne kontakty są wciąż pomocne. Eberhard Mock stracił wiele, a to co mu pozostało nie jest nawet namiastką dawnej świetności. Obaj uciekają od wspomnień, ale dawne układy muszą jeszcze raz odświeżyć, stawką jest życie ... Czy sprawiedliwości wreszcie stanie się zadość? Lwów był świadkiem niewyobrażalnej krzywdy, Wrocław dostał od losu rolę obserwatora wymierzenia za nią kary, Popielski i Mock mają za zadanie znaleźć w wojennym pogorzelisku zbrodniarza. Rzeki Hadesu nie dały nikomu zapomnienia, jeszcze na to nie czas, ma prawo ono w ogóle nastąpić?
Starzy bohaterowie Marka Krajewskiego po raz kolejny mają do rozwiązania sprawę, w której jedynie ofiara jest znana, pozostałe elementy dopiero czekają na odkrycie. Tym razem opowieść osadzona jest w powojennym wrocławskim tle, gdzie pośród Polaków i Niemców, musi zostać dokończone dochodzenie nierozwiązane w przedwojennym Lwowie. Nowa rzeczywistość jest całkiem inna od tej z wcześniejszych części, jednak pod nią kryją się tacy sami ludzie i realia jak wcześniej, nic nie jest proste i takie jak wydaje się w pierwszym momencie. Nawet tam gdzie nie powinno być kłamstwa ono istnieje, jest ceną za wymierzenie sprawiedliwości, pytanie czy warto ją ponieść? "Rzeki Hadesu" to zapis śledztwa, które związało ze sobą przeszłość i teraźniejszość, zbrodnie nigdy nie zostają zapomniane, nawet w miejscu, wydającym się do tego najbardziej odpowiednim ...
Marek Krajewski
Sprawiedliwość nie zawsze zwycieża od razu, niekiedy potrzebuje dłuższego czasu by zatriumfować, jej smak wcale nie jest słodki, wręcz przeciwnie - gorzki i okupiony bólem. Latami narasta chęć wymierzenia kary za popełnioną zbrodnię, przestają liczyć się poniesione koszty, cel jest jeden i niezmienny. Nie zostaje zapomniany pomimo upływu czasu, wprost przeciwnie, jest wciąż aktualny i czeka jedynie na odpowiednią chwilę by w końcu dopełnić się i stać się rzeczywistością. Gdy nadchodzi stosowny moment nie liczy nic i nikt, ważne jest wypełnienie przysięgi, to co nastąpi później nie jest brane pod uwagę ...
Stary porządek został zburzony przez wojenną zawieruchę, gruzy z ruin przykryły to co było, teraźniejszość różni się od przeszłości i to całkowicie. Jednak dawne zbrodnie nie odeszły w zapomnienie, nie zabliźniły się rany po nich, wciąż stanowią świadectwo pewnych wydarzeń. Jeżeli przeznaczenie lub zwykły przypadek dają okazję do wykonania starego wyroku trzeba ją wykorzystać, cena nie gra roli. Dawni towarzysze spotykają się w okolicznościach, jakie kilka lat wcześniej uznaliby za żart w złym guście, ale wbrew temu czego byli uczestnikami i świadkami, nadal jest w nich policyjna intuicja, z której słynęli i byli dumni. Teraz muszą ją wykorzystać, nie w oficjalnym dochodzeniu, ono nigdy nie miało takiego charakteru i dawno zostało zakończone, lecz w tropieniu tego, który kiedyś uciekł przed wymierzeniem kary. Czasy się zmieniają, ludzie też, ale to jedynie pozory, pamięć ludzka nie zna słowa przedawnienie. Powojenny Wrocław staje się areną, gdzie nowe walczy ze starym, pośród dawnych mieszkańców wielu jest nowych, w tłumie przesiedleńców łatwo jest ukryć się, lecz nie można całkowicie zniknąć, szczególnie gdy ktoś zapamiętał czyjąś twarz. Bezpieczeństwo jest iluzją, karmienie się nią może dużo kosztować. Komisarz Popielski nie odbudowuje swojej egzystencji w nowym miejscu, z daleka od Lwowa i grobów bliskich, zostaje zmuszony do dokończenia tego co zostało rozpoczęte kilkanaście lat wcześniej. Wrocław nie jest jego terytorium, ale pewne kontakty są wciąż pomocne. Eberhard Mock stracił wiele, a to co mu pozostało nie jest nawet namiastką dawnej świetności. Obaj uciekają od wspomnień, ale dawne układy muszą jeszcze raz odświeżyć, stawką jest życie ... Czy sprawiedliwości wreszcie stanie się zadość? Lwów był świadkiem niewyobrażalnej krzywdy, Wrocław dostał od losu rolę obserwatora wymierzenia za nią kary, Popielski i Mock mają za zadanie znaleźć w wojennym pogorzelisku zbrodniarza. Rzeki Hadesu nie dały nikomu zapomnienia, jeszcze na to nie czas, ma prawo ono w ogóle nastąpić?
Starzy bohaterowie Marka Krajewskiego po raz kolejny mają do rozwiązania sprawę, w której jedynie ofiara jest znana, pozostałe elementy dopiero czekają na odkrycie. Tym razem opowieść osadzona jest w powojennym wrocławskim tle, gdzie pośród Polaków i Niemców, musi zostać dokończone dochodzenie nierozwiązane w przedwojennym Lwowie. Nowa rzeczywistość jest całkiem inna od tej z wcześniejszych części, jednak pod nią kryją się tacy sami ludzie i realia jak wcześniej, nic nie jest proste i takie jak wydaje się w pierwszym momencie. Nawet tam gdzie nie powinno być kłamstwa ono istnieje, jest ceną za wymierzenie sprawiedliwości, pytanie czy warto ją ponieść? "Rzeki Hadesu" to zapis śledztwa, które związało ze sobą przeszłość i teraźniejszość, zbrodnie nigdy nie zostają zapomniane, nawet w miejscu, wydającym się do tego najbardziej odpowiednim ...
Baza recenzji Syndykatu ZwB