poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Szach, mat i śmierć

"Carska roszada"
Melchior Medard


Moskwę i Warszawę trudno porównywać do siebie, dwa miasta, dwie stolice, lecz również są odzwierciedleniem różniących od siebie się narodów. Koniec dziewiętnastego wieku przynosi wiele zmian, ale jedno jak na razie pozostaje niezmienne od wielu lat carska władza opiera się na biurokracji i to w każdej dziedzinie życia, a szczególnie tej dotyczącej porządku i prawa. Ale to co pozornie wydaje się sprawnie działającą maszynerią, jest tylko w części realnym obrazem, bo gdy spojrzeć głębiej dostrzega się na niej wiele rys, z których każda ostrzega przed ostateczną katastrofą. Nim ona nadejdzie machina policyjno - inwigilacyjna wcale nie wygląda na kolosa stojącego na glinianych nogach, wprost przeciwnie. To  co dzieje się w jej szeregach przypomina prawdziwą roszadą szachową, z tą różnicą, że figurami są żywi ludzi, a finał tej jedynej w swojej rodzaju rozgrywki wcale nie wydaje się przesądzony, chociaż wielu wierzy, że zna jej wynik. Czy to możliwe, że Warszawa może być miejscem podobnych wydarzeń jak te, mające miejsce w Londynie? Kto w tej zbrodniczej grze będzie autorem szacha, a kto mata? A może finał będzie zaskoczeniem dla wszystkich stron?

Zabójstwo zawsze szokuje społeczeństwo, lecz w pewnych kręgach nie jest nadzwyczajnym wydarzeniem, po prostu kolejne przestępstwo, ale czasem nawet tam gdzie jest jest codziennością wywołuje poruszenie. Okoliczności i ofiary są podobne do pewnej serii morderstw, jakie niedawno miały miejsce, ale daleko od warszawskich ulic. Czy to możliwe, że znalazł się naśladowca? Przypadek czy też coś więcej kryje się za tymi wydarzeniami? Do pomocy zostaje oddelegowany jeden z z najzdolniejszych oficerów carskiej policji i to aż z Moskwy, czyżby jego odpowiedników z Warszawy przerosła ta krwawa zagadka? Estar Pawłowicz Van Houten słynie ze swej skuteczności, a zadanie jakie mu powierzono wiąże się ściśle z tym, które niedawno zakończył. Jednak jego misja otoczona jest w dużym stopniu tajemnicą, pewne osoby zdają sobie sprawę, że przeciek oznaczałby wielki skandal, ale czy jest tego świadomy sam zainteresowany? Ktoś jest więcej niż krok przed nim i nie cofnie się przed niczym by chronić sekrety, wiedza o nich niesie ze sobą śmiertelne niebezpieczeństwo. Ostrzeżenie nie pozostawia złudzeń, że gra toczy się o najwyższą stawkę, a życie ludzkie jest w mało warte. Van Houten dostrzega to czego inne nie umieją dojrzeć lub nie chcą i sięga tam, gdzie wielu sądzi, że nie powinien zapuszczać się. Kto jest królem w tej partii, a kto jedynie pionkiem? Dla utrzymania w tajemnicy drugiego dna morderczej rozgrywki niektórzy zrobią wszystko, a nawet więcej, bo najważniejsze są pozory. Kompromitujące informacje nie mogą wyjść na światło dzienne, mniejsze skandale bywały powodem upadku, więc trzeba wyeliminować każdego, stanowiącego zagrożenie ... Zasługi i ranga nie ma znaczenia gdy do głosu dochodzą najmroczniejsze instynkty ...

"Carska roszada" jest połączeniem kryminału i politycznej fikcji, osadzona w klimacie dziewiętnastowiecznej Warszawy, z jednej strony podobnej do tej znanej z historii czy też z literatury, z drugiej ukazująca jej mroczniejsze oblicze. Zamiast pana Wokulskiego i panny Łęckiej - carska policja, szpiedzy wielkich mocarstw i detektyw, który w tropieniu zbrodni i przestępstw jest równie skuteczny jak słynny brytyjski Sherlock Holmes. Jest więcej nawiązań do angielskiej atmosfery i to nie jedynie przez postać detektywa, lecz i bardziej z kategorii zbrodni. Warszawskie krajobrazy pełne wąskich uliczek, ale i szerokich alej, po jednych i drugich chodzą ludzie, którym towarzyszy złowieszczy cień śmierci, jej korzenie mają czerpią swą moc z różnych źródeł, sięgają najniższych warstw oraz tych najwyższych ... Rozgrywka toczy się na wielu poziomach, czasem ruch gracza jest starannie przemyślany, a czasem spontaniczny, szach i mat, myliłby się ten kto uważa, że to prawdziwy koniec gry ...



Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i Instytutowi Wydawniczemu ERICA




niedziela, 12 sierpnia 2012

Powrót do Montesecco

"Latawce nad Montesecco"
Bernhard Jaumann


Toskania to nie tylko raj dla turystów, odurzająca zapachami,kolorami i widokami, dla mieszkańców stanowi codzienność, w której od czasu do czasu zauważa się jej piękno, ale bez takiego zachwytu jaki udziela się obcym. Kamienne miasteczka z pomarańczowymi dachówkami, małe kościoły zbudowane w centrum rynku i sąsiadujące z małymi knajpkami, gdzie spotykają się stali bywalcy, a zwyczaj ten przechodzi z pokolenia na pokolenie. Życie płynie spokojnym nurtem, leniwie, lecz do czasu, bo gdy pojawia się już coś co zakłóca ustalony porządek rzeczy to nie jest to błahostka i pojedynczy incydent. Pomiędzy murami, jakie były już świadkiem niejednego, mają miejsce kolejne wydarzenia, pozostające na zawsze w pamięci miejscowych, bo nietutejsi nie mają wstępu do tajemnic. Co może wydarzyć się tam gdzie wydaje się, że diabeł mówi dobranoc, wszyscy znają się od urodzenia i ukrywanie czegokolwiek nie ma większego sensu? Jedna rzecz porusza ludzi jednakowo,bez względu na szerokość i długość geograficzną ... pieniądze, każda ich ilość wzbudza ciekawość, a gdy pojawiają się nagle tym bardziej intrygują ...

To co miało miejsce pewnego lata w Montesecco jest już elementem historii, wraca się do tego przy grappie i popołudniowych pogawędkach. Było, minęło i jest wspominanie na równych prawach z tymi wydarzeniami i sprzed półwiecza i tymi jeszcze starszymi, życie płynie dalej, dawne sensacje obrastają w pióra z opinii mniej lub bardziej naocznych świadków, w końcu temat do rozmów zawsze się znajdzie. Senior familii Sgrecciów jednak wprowadza ożywienie w życie rodzinnego miasteczka, a nawet więcej. Kilkudniowa impreza w bardzo ścisłym gronie umiejscowiona na plebanii nie schodzi z ust jego znajomych. Kto to widział by tak zachowywał się osiemdziesięciolatek, a na tym jeszcze nie koniec, wprost przeciwnie to dopiero początek zamieszania, jakie czeka Montesecco. Śmierć i ogromny spadek burzą porządek w miasteczku, jedno i drugie jest niespodzianką i to nie tylko dla najbliższych starego Sgrecci. Odejście, chociaż w dość, niezwykłym otoczeniu, wydaje się jak najbardziej naturalne, ale już ostatnia wola zmarłego nie ma z oczywistą koleją rzeczy nic wspólnego! Staruszek okazał się milionerem - to po pierwsze, po drugie - zastanawia wszystkich jakim sposobem zgromadził on takie bogactwo, no i trzecia kwestia - dlaczego majątkiem rozporządził w taki, a nie inny sposób? Jak to możliwe, że nikt o niczym nie wiedział, co więcej - nawet nikt nic nie podejrzewał? To przecież niemożliwe w Montesecco, gdzie nie można czegoś o wiele mniejszego ukryć ... Niezwykłych wydarzeń jeszcze nie koniec, w drodze do dziadka znika wnuk Vannoniego, a niedługo potem pojawia się żądanie okupu. Spokojna dotąd oaza zwyczajności staje się nagle miejscem pełnym podejrzeń, wzajemnych oskarżeń, gdzie każdy może okazać się winnym. Kto porwał Minh Sona? Spokój powróci miedzy kamienne mury, gdzie do tej pory jedynie wiatr wzbudzał zamieszanie? Co przyniosą kolejne godziny i dni?

"Latawce nad Montesecco" to nie typowy kryminał, nie ma w nim też szybkiej akcji, chociaż fabuła rozgrywa się w krótkim okresie czasu. Jednak czytelnik nie może narzekać na nudę, wręcz przeciwnie tempo świetnie pasuje do otoczenia gdzie rozgrywa się historia. Każdy z bohaterów ma swoją tajemnicę, która może, ale nie musi, mieć związek z głównym motywem. Poszczególne detale połączone ze sobą ukazują w pełni prawdziwy obraz, ale nie wszystkim jest dane go zobaczyć w całości, obcy nie mogą liczyć na to, jedynie miejscowi są dopuszczeni do tego widoku. Reszta świata musi zadowolić się wersją, jaką Montesecco jest gotowe podać do ogólnej wiadomości, szczegóły są ważne jedynie dla tych, których bezpośrednio wydarzenia dotknęły. To co miało miejsce zostanie zapamiętane i będzie wspominane nad szklaneczkami grappy przez lata, ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień, trwają tak samo jak kamienne mury, byli, są i będą bez względu na to co jeszcze wydarzy się, a może coś wstrząśnie posadami tego wiecznego spokoju i niezmienności?

Po przeczytaniu książki Bernharda Jaumanna inaczej patrzy się toskańskie krajobrazy, ich malowniczość pozostaje niezmienna, lecz aura tajemnicy nadaje ich kolorytowi innych odcieni. Nie tylko mury są ciekawe w tym regionie, to ludzie tworzą specyficzny klimat, szczególnie gdy żyją własnym życiem i na siłę nie starają się być w centrum wydarzeń. Ich sekrety są ich własnością, nawet gdy wychodzą na światło dzienne, a obcy mogą być jedynie ich uczestnikami jedynie gdy są słuchaczami opowiadanej historii.


Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
Dziękuję





piątek, 10 sierpnia 2012

'Nic nie zdarza się bez powodu

"Tajemnica Abigel"
Magda Szabo


Była sobie dziewczynka i była wojna, jednak ta toczyła się hen daleko od domu, do czasu ...

Dawno temu oglądałam serial "Tajemnica Abigel", byłam wtedy młodsza od jego głównej bohaterki, ale od pierwszego odcinka historia czternastoletniej Georginy Vitay wciągnęła mnie. To czego nie zauważała ona dla mnie było oczywiste, ale dopiero po latach dostrzegłam wiele niuansów tej opowieści. Ekranizacja ta pozostawiła wyraźny ślad w pamięci, kiedy do moich rąk trafiła książka, na podstawie jakiej powstał serial, od razu przed oczyma stanęły mi obrazy z filmu, trochę zamazane i niewyraźne, lecz na tyle silne by obudzić dawne zainteresowanie. Jak ma się adaptacja do książkowego oryginału? Czy wspomnienia jedenasto czy dwunastolatki mogą się zmierzyć z oceną ponad dwie dekady starszej kobiety? A może będę rozczarowana lekturą, którą zawsze chciałam przeczytać, lecz jakoś nigdy nie było okazji? Nim sięgnęłam po książkę Magdy Szabo miałam, mniej lub bardziej, utrwaloną fabułę na podstawie telewizyjnej realizacji ...

Pozostała część recenzji do przeczytania tutaj

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi dlaLejdis.pldlaLejdis.pl

czwartek, 9 sierpnia 2012

Stosik na czwarty dzień tygodnia :)

Coś na zachmurzoną pogodę za oknem ;)


Od dołu:

Agnieszka Krawczyk "Dziewczyna z aniołem", wyd. Sol
Magdalena Kordel "Wina z Malwiną", wyd, Sol
Susan Crosby "Tajemnice Los Angelese", wyd. Mira
Mariusz Jaksa Czoba "Tajemnica Starych Dunajczysk", wyd. Novae Res



środa, 8 sierpnia 2012

Pomiędzy prawdą, a pozorami ...

"ani żadnej rzeczy ..."
PM Nowak


Zbrodnia niedoskonała, gdyż podejrzani są, a policja ma zamiar nie tylko wskazać jej sprawcę, lecz przede wszystkim postawić go przed sądem. Jednak od teorii do praktyki prowadzi droga z co najmniej kilkoma zakrętami i niejedną ślepą uliczką. Po pierwsze trzeba ustalić motyw, po drugie dokładnie przyjrzeć się alibi, a po trzecie robić swoje i nie ulegać naciskom. Spokojna okolica, taka sama rodzina, żadnych skandali, więc dlaczego doszło do morderstwa? Kto stoi za tym bezsensownym czynem? Świadkowie, chociaż nie naoczni, potwierdzają przebieg zajścia, ślady wskazują kierunek śledztwa, a człowiek będący w centrum zainteresowania wydaje się być poza jakimkolwiek podejrzeniem ...

Zabójstwo dla Zakrzeńskiego nie jest niczym niezwykłym, miał, ma i pewnie będzie miał jeszcze wiele razy do czynienia, w końcu jest policjantem z pewnym doświadczeniem. Jego zadanie jest nie jest skomplikowane, ale też do prostych nie należy, ma po prostu znaleźć mordercę, tylko i aż tyle. Pierwszy podejrzany ma idealne alibi, drugi zniknął, ale to jeszcze o niczym nie świadczy, jest jeszcze córka ofiary, za wszystkim stoi dość skomplikowana przeszłość wszystkich stron dramatu, a nawet trzecioplanowych uczestników. Jak w tej gmatwaninie śladów i poszlak odkryć prawdziwy obraz tego co miało miejsce? Prawda jak zwykle ujawnia się fragmentami, które w pierwszym momencie zdają się w ogóle nie pasować do siebie, do tego wszystkiego gazety mają swoją teorię, a dochodzenie zdaje się zmierzać donikąd. Ale wszystko to pozory, bo komisarz nie daje za wygraną, no i pan prokurator również zaczyna brać bardziej czynny udział w pracach zespołu śledczego. Krok po kroku prawdziwe twarze ukazują się spoza masek, lecz to jeszcze za mało by świętować sukces, wręcz przeciwnie. Pomiędzy faktami, a tym co bierze się za nie, czasem jest jedynie bardzo cienka granica, dla jednych widoczna, lecz dla wielu niewidzialna. Wiara czyni cuda, ale też może łudzić i stwarzać fałszywe pozory, mogące być podstawą błędnej oceny ... Kto jest na właściwej drodze do wyjaśnienia zbrodni - Zakrzeński, prokurator czy też dziennikarze? Wszystko wskazuje, że na jednego człowieka, świadczy przeciwko niemu jego przeszłość i charakter, nawet alibi, no i powiązania z ofiarą, lecz nie jest to zbyt proste by było rzeczywiste? Podobno to co na widoku najtrudniej jest dostrzec,tym razem będzie podobnie?

"ani żadnej rzeczy ..." to kryminalna opowieść z ciekawymi wątkami, gdzie wiele wydaje się do przewidzenia, lecz w miarę rozwoju fabuły okazuje się, że nie jest tak do końca  jak można by początkowo sądzić. To co wydaje się łatwe i nieskomplikowane, opiera się na historii, w jakiej pozory i odgrywają ogromną rolę, pod nimi ukryta jest prawda, wydająca się oczywista, lecz czy dla wszystkich? Uprzedzenie, plotka, sugerowanie się tym co mówią inni zostawiają wyraźny ślad w postaciach. Czasem wystarczy kilka słów wypowiedzianych w nieodpowiednim momencie by z nich powstały fundamenty tragedii, a potem wszystko toczy się już szybko i nawet okoliczności sprzyjają mającemu wydarzyć się dramatowi. Odkrycie rzeczywistego przebiegu wymaga odrzucenia sugestii i wnikliwej obserwacji tego co oczywiste, bo fasada idealnego alibi może być jedynie atrapą, jak najbardziej opartą na rzeczywistości w ogólnym zarysie, lecz szczegóły ujawniają całkiem coś innego. "ani żadnej rzeczy ..." ukazuje kulisy dochodzenia, gdzie śledczy muszą sięgnąć w przeszłość i odsłonić to ukryte w pojedynczych słowach, gestach. Niekiedy zadanie komuś pytania może ocalić ludzkie życie, ale obawa przed ośmieszeniem się bywa większa niż chęć poznania rzeczywistości, co ważniejsze prawda czy urażona miłość własna?

Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Zbrodnia w bibliotece
i wyd. Czarna Owca

wtorek, 7 sierpnia 2012

Sławna z tego, że jest ... sławna

"Celebrytka"
Katarzyna Lewcun

Być sławnym, rozpoznawalnym, brać udział w przyjęciach gdzie szampan leje się strumieniami, a gośćmi są gwiazdy filmu i muzyki. Po prostu zaistnieć na firmamencie popularności, zdobyć to co tak kusi z ekranów telewizyjnych i poznać tych, o których czyta się w gazetach i portalach internetowych. Jak wygląda świat pięknych,słynnych i bogatych? Kto nie chciałby przekonać się osobiście o kulisach takiej egzystencji? Tylko jak dostać się tam, gdzie mają miejsce te wszystkie fascynujące bale i premiery? A od czego są takie na przykład castingi do wszelkich programów typu talent show? Każdy ma przecież jakieś zdolności, czasem wystarczy być po prostu "szczerym", czyt. najpierw powiedzieć coś, a potem dopiero pomyśleć. Od zwykłego zjadacza chleba do celebryty droga wcale nie tak długa, ale wejście na nią to dopiero początek, zabawa zaczyna się gdy już się na niej człowiek znalazł!

Marcysia wcale nie chciała być sławna, no może tak nie do końca, ale przecież wielu marzy, żeby w świetle reflektorów przynajmniej raz przejść po czerwonym dywanie i zobaczyć siebie w telewizji/prasie/jakimś portalu internetowym w towarzystwie gwiazdy X lub gwiazdora Y. Wystarczył jeden pomysł, ciekawość jak to jest po drugiej stronie ekranu oraz przyjaciółka i uśmiech ze strony losu albo raczej jego chichot. Kilka słów, a raczej jedno, wypowiedziane do mikrofonu oraz w obecności kamer i drzwi do kariery otwarły się. Kto oparłby się pokusie zaproszenia do świata popularności? Na pewno nie Marcysia, w końcu komu może zaszkodzić pięć minut sławy? Nikomu, prawda? Szczególnie, że otoczenie głośno wyraża swój sprzeciw, więc woda sodowa nie ma jak uderzyć do głowy ... No chyba, że idol, przystojny dodajmy, zaprasza na randkę, wtedy już macki sławy nie dadzą się tak łatwo wyrwać ofierze. Nagle zwykła licealistka, która zasłynęła jednym wyrazem wypowiedzianym bez zastanowienia, znajduje się we własnej bajce, w jakiej jest i piękny rycerz i fani sławiący imię idolki i ... zła wiedźma w postaci agentki rycerskiego piłkarza! Ale ten szczegół można przeboleć, gorzej już z ciągłą obecnością dziennikarzy, papparazzi i komentowaniem każdego kroku. Za gruba za chuda,zbyt głupia, za mało inteligentna, źle ubrana, za dobrze wystylizowana, zły kolor włosów, brak makijażu, zbyt wyzywające zachowanie, ile wbitych szpilek w siebie można znieść? Dla sławy - dużo, ale jeszcze więcej kiedy jest się przekonanym, iż ma się przy sobie drugą połówkę. Naiwność do potęgo n-tej, lecz miłość podobno zaślepia, a jak nie ona to poczucie, że to musi być ona, bo inaczej jakie inne jest wytłumaczenie zgadzania się na taką sytuację? Marcysia ma świetny usprawiedliwienie, no i kto narzekałby na to czego jest uczestnikiem, jeżeli sam wybrał właśnie tę ścieżkę?

"Celebrytka" to monolog dziewczyny, bo trudno nazwać ją kobietą, która z pełną szczerością opowiada fragment swojego życia. Jej opowiadanie to nie kazanie, a na pewno nie skarga czy też zażalenie do siły wyższej za to co było jej dane doświadczyć, wręcz przeciwnie. To również nie akt oskarżenia siebie i przyznanie się do winy z biciem się w piersi oraz przepraszaniem za to co się nabroiło. Bohaterka po prostu stawia tak zwaną "kawę na ławę" i zdaje relację z bycia celebrytki, które jest już za nią. Kulisy jej sławy nie oszałamiają, ale widać w nim i zachłyśnięcie się byciem "kimś" i wiarę, że to widoczne na ekranie bądź w gazecie to 200% prawdy. Tył firmamentu gwiazdorskiego różni się od przedstawiania zwanego popularnością, ale o tym dopiero przekonuje się wielu dopiero gdy znajda się właśnie w tym miejscu. Oczywiście wielu powie, że wiadomo o tym nie od dziś i naiwnością jest nie dostrzeżenie tego z własnego fotela, jednak ilu jest takich, chcących się o tym przekonać osobiście? O liczbie mogą świadczyć tłumy ludzi na różnego rodzaju castingach, gdzie nie wszyscy chcą zabłysnąć jedynie swoim talentem, lecz i spełnić swoje marzenia. Katarzyna Lewcun z humorem i dużą dawką satyry przedstawiła świat celebrycko-gwiazdorski, ukazując jego wady, ciemne strony oraz tym czym kusi każdego - bycie "kimś", czasem bez określenia co oznaczą to "kimś". Jak powiedziała boska MM "Nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili" i jest to jedyna zasada/przykazanie dla wielu sławnych nie wiadomo dlaczego, a jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ...


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Skrzat




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Zbrodnia "usprawiedliwiona"

"Kręte ścieżki"
Lisa Jackson


Jakie jest prawdopodobieństwo, że ofiara, detektyw prowadzący śledztwo, główny podejrzany i jeden ze świadków znają się? Nawet duże, ale zmniejsza się gdy nie widzieli się od kilkunastu lat, a troje z nich spotkało się za klasztornymi murami ... Klasztor kojarzy się z miejscem, gdzie brutalny świat ze swą ciemną stroną nie ma wstępu, po prostu mikroskopijna wysepka na morzu ludzkich występków. Jak więc możliwe, że na jego terenie doszło do morderstwa? Co kryją zakonne budynki? Jedynie tajemnicę brutalnego zabójstwo czy może coś jeszcze, skryte na tyle głęboko, że tylko niewielu ma do tego dostęp? Mroczny cień zawitał tam gdzie powinna gościć modlitwa i zaduma, a swoją obecność zaznaczył krwią ...

Valerie wiedziała, że coś złego spotkało jej siostrę zanim jeszcze policja powiadomiła ją o co się wydarzyło. Miała nadzieję, że odczucia są jedynie wytworem jej wyobraźni, niczym więcej, ale gdzieś w głębi serca czaił się strach o znanym obliczu. Osoba mordercy była jej znana, wiedziała jaki był powód i że nie będzie problemu z udowodnieniem winy, ale czy faktycznie ma rację? Policyjny detektyw ma wątpliwości, pomimo mocnych poszlak, dla niego to zabójstwo nie jest już tak oczywiste. Co przeważy - wspomnienia ze szkolnych lat czy to co zobaczył w klasztorze? Osobiste zaangażowanie nie jest wskazane podczas prowadzenia dochodzenia, ale może właśnie ono wskaże coś co pozostało niezauważone, szczególnie, że następna zakonnica zostaje pozbawiona życia i to w ten prawie sposób. Co łączy zamordowane i ich zabójcę? Jaki motyw faktycznie ma sprawca? A może jest nim ktoś, kto znany jest już policji? Ale przecież to niemożliwe, chociaż istnieją pewne przesłanki by i taką możliwość brać pod uwagę. Valerie również nie zadowala się swoim uczuciom, co jest kluczem do tego co miało miejsce? Nagła decyzja siostry o wstąpieniu do klasztoru czy jej życie, w którym przed przywdzianiem habitu królował chaos i dobra zabawa? Ile jeszcze osób jest na liście mordercy i kto będzie następny? Każdy coś ukrywa przed światem, lecz w jaki sposób zdobywa wiedzę o tych najskrytszych sekretach zabójca? Tropy prowadzą donikąd, a raczej tam gdzie nikt nie jest skory do odpowiedzi.

"Kręte ścieżki" prowadzą do rozwiązania, całkiem innego niż można by się spodziewać, cień skrywa o wiele więcej niż tajemnice ofiar,w jego mroku chowa się coś jeszcze. Kryminalny wątek zaskakuje nie tylko swoim przebiegiem, ale i tym co stoi za nim, autorka postawiła na mocne akcenty i jednocześnie podsuwając czytelnikowi pewne ślady, które mogą, lecz nie muszą prowadzić do rozwiązania.

Baza recenzji Syndykatu ZwB


Dziękuję za możliwość przeczytania książki
Księgarniom MATRAS :)




sobota, 4 sierpnia 2012

A wszystko przez majtki!

"Kto się boi pana Wolfe`a?"
Hazel Osmond


Kto się boi pana Wolfe`a? Ellie, jako mistrzynie riposty i królowa ostatniego słowa, na pewno nie odczuwa przed Wilkiem strachu, chociaż inne emocje jak najbardziej nie są jej obce na widok Pana W. ...

Pewna część damskiej garderoby nie wydaje się przepustką do zyskania poważania u szefa i zdobycia nowego kontraktu, chociaż gdyby tak spojrzeć z innej perspektywy ... Nie! Ellie i Leslie wiedzą dokładnie co robią, a majtki są elementem oryginalnej kampanii reklamowej, dzięki której zabłysną w agencji reklamowej gdzie pracują. Muszą jedynie pokonać kilka przeszkód i zrobią dużo by zdobyć to czego chcą, nawet zaśpiewają! Niesztampowy projekt i jego nietuzinkowe autorki zwracają uwagę na siebie oraz swój projekt, a to dopiero początek bliższym kontaktów ze słynnym Jackiem Wolfe`m. Nowy zwierzchnik cieszy się opinią znakomitego fachowca i jednocześnie zimnego drania, ludzie darzą go szacunkiem, ale też doskonale wiedzą, że jest wymagającym szefem. Praca z takim człowiekiem nie jest łatwa, wysokie wymagania idą w parze z brakiem tolerancji dla braku profesjonalizmu, każdy kto nie spełnia standardów nowego przełożonego szybko żegna się ze swoim stanowiskiem. Jak pracować z człowiekiem, który wywołuje szybsze bicie serc u koleżanek, nawet tych o innej orientacji, i podziw kolegów?

Pozostała część recenzji do przeczytania tutaj


 Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi dlaLejdis.pl

piątek, 3 sierpnia 2012

Stosik piątkowo-weekendowy

Weekend nadszedł, w końcu, ten tydzień przyniósł trochę zmian 
i był początkiem czegoś nowego. 
A najlepszym sposobem na relaks jest ... lektura :)



Od góry:

Irsa Sigurdardottir "Pamiętam cię", wyd. Muza
PM Nowak "ani żadnej rzeczy ...", Syndykat Zbrodni w Bibliotece
Carmen Posadas "Zaproszenie na morderstwo", wyd. Muza
Kate Ochwat "Zapiski z dnia codziennego", Sztukater.pl
Yves Beriault "Etty Hillesum Świadek Boga w otchłani zła", Sztukater.pl
Krystian Gałuszka "Księga Raziela", Sztukater.pl
Krystian Gałuszka "Numeros", Sztukater.pl

Dziękuję :)



czwartek, 2 sierpnia 2012

Zew wolności

"Stroiciel śpiewu ptaków"
Lech Mucha


Człowiek jest częścią przyrody, jej nieodrodnym dzieckiem, jedno na drugie ma wpływ, często, jakąś częścią siebie czujemy, że jesteśmy jej integralnym elementem. Jednak na co dzień zapominamy o tym, żyjąc w świecie gdzie prym wiedzie technika i technologia, gdzie nie ma miejsca na naturę i jej czar. Książka "Stroiciel śpiewu ptaków" przenosi czytelnika w świat gdzie zwierzęta i ludzie mogą stać się jednym, połączyć się i żyć ze sobą w symbiozie. Już pierwsze strony wskazują czytelnikowi, że opowieść, którą rozpoczął czytać łączy ze sobą klimat baśni i mitu, a magia łączy wszystkie detale w historię, gdzie dobro i zło walczy ze sobą. Co zwycięży w ostatecznej pojedynku - prawda czy podstęp?

Jastrząb jest stroicielem śpiewu ptaków, wędruje po wioskach oraz miastach i graniem zarabia na życie, ale nie jest jedynie wędrownym grajkiem. Jego sekret nie zna wielu, tylko jemu podobni zauważają to co skrywa, czasem jest on wyjawiany tym, którzy również posiadają niezwykły talent, lecz jeszcze o nim nie wiedzą. Niektórzy marzą by świat oglądać nie tylko z lotu ptaka, ale i o tym by stać się nim. Dane jest to nielicznym, nie każdy umie opuścić swoje ciało i wejść w ptasi umysł, zagrożenie czyha na każdym kroku, jeden nierozważny ruch i śmierć dosięgnie zwierzę i człowieka. Ale połączenie jaźni dwóch istot warte jest poniesienia takiego ryzyka. Jastrząb przez lata żył w dwóch światach, a raczej jednym, bo wcielanie się w ptasią postać łączyło to co wydawało się całkowicie odrębne. Czas spędzany poza ciałem jednak zostaje przez kogoś wykorzystany, chwila nieuwagi i wiara w słowa sprawia, że to co do tej pory było zabawą staje się nagle przekleństwem. Jak będąc uwięzionym w ciele ptaka odzyskać ludzką postać, gdy ktoś inny zawładnął nim? Rzeczywistość nabiera całkowicie innego znaczenia, to co było dobrowolne staje się nagle przymusowym rozwiązaniem, ale są osoby, chcące pomóc w tej trudnej sytuacji, lecz czy się uda odwrócić przemianę? Na drodze do odzyskania cielesności stoi wiele przeszkód, ale ludzka wola wiele umie przezwyciężyć. Może Katja, umiejąca czytać myśli ludzi i zwierząt, będzie w stanie pomóc Jastrzębiowi? Łączy ich dużo, nawet sami nie spodziewają się ile, ale zło nie śpi i na ich drodze pojawi się nie raz.

Baśń - nie - baśń, bajka - nie - bajka, mit - nie - mit, magia i walka dobra ze złem, historia o przyjaźni, przekraczającej granice pomiędzy ludźmi i zwierzętami. Okładka wprowadza czytelnika w świat gdzie jasna strona życia walczy z jej mrocznym odpowiednikiem, dobro przeciwstawia się złu i nic nie jest niemożliwe. Akcja "Stroiciela śpiewu ptaków" rozgrywa się na tle świata odległego w czasie i przestrzeni od tego co otacza czytelnika, ale w wielu momentach podobnego. Pewne prawdy są uniwersalne, a czytający zauważą detale wspólne i dla naszej rzeczywistości i dla z tej książki Lecha Muchy. Bajkowość nie przesłania głównego motywu, jakim jest życie i prawo do wolności, a bohaterowie, na pozór zwykli ludzie, ukrywają to co odróżnia ich od innych i jednocześnie stanowi ich siłę.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Novae Res

środa, 1 sierpnia 2012

Podsumowanie lipca

Lipiec upłynął pod znakiem 18 opublikowanych recenzji i trochę więcej przeczytanych książek :)

"Północ w ogrodzie dobra i zła" John Berendt, recenzja
"Oczarowana" Jill Shavis, recenzja
"Skóra" Mo Hayder, recenzja
"Katedra Heretyczki" Martina Kempff, recenzja
"Ślad życia, ślad śmierci" Paul L. Maier, recenzja
"Starsza panik wnika" Anna Fryczkowska, recenzja
"Kwiaciarka" cz. 2, Ksawery De Montepin, recenzja
'Bliżej słońca" Richard Paul Evans, recenzja
"Biały kruk" Andrzej Kowalski, recenzja
"Zatrute pióra", antologia kryminalna, recenzja
'Czarny brylant" Cadace Camp, recenzja
"Niespokojne kości" Melvin Starr, recenzja
"Nim nadejdzie mróz" Henning Mankell, recenzja
"Korna śniegu i krwi" Elżbieta Cherezińska, recenzja
"Wybranka bogów" cz. 1 P.C. Cast, recenzja
"Wybranka bogów" cz. 2 P.C. Cast, recenzja
"Po tamtej stronie lustra" Anna Maria Rzeszotowska, recenzja
"Rzeka szaleństwa" Marek P. Wiśniewski, recenzja

wtorek, 31 lipca 2012

Gdy rozum śpi budzą się demony

"Rzeka szaleństwa"
Marek P. Wiśniewski


Tajemnica, coś nieodgadnionego, stanowiącego zagadkę, intryguje, a czasem niepokoi. Nie zawsze jej istota zostaje odkryta, ale atmosfera niewiadomej pozostawia ślad na długo, niekiedy na zawsze. Klimat sekretu jest jak mgła, powoli nadchodząca, gdy już w pełni ukaże swoje oblicze wszystko wokoło zmienia swoją formę, nawet to co znane przybiera inną postać, a co z tym co nowe? Jak rozpoznać prawdę oraz to co rzeczywiste od tego co się wydaje i jaka jest w tym rola tego co nieznane, lecz istniejącego? Tajemnica składa się z wielu detali, każdy z nich może być kluczem do niej, ale i pułapką. Gdy na jej drodze stanie człowiek co może stać się z nim?

Dla Michała Marlowskiego praca agenta handlowego była okazją, dobrze płatną, chociaż coś od samego początku nie dawało mu w niej spokoju? Niepokój może spowodowany tempem w jakim przeszedł od kandydata na pracownika albo tym czym miał się zająć tak z dnia na dzień. Jednak kto odrzuca szansę na posadę, szczególnie gdy jej potrzebuje? Pomimo zalet wątpliwości nadal pozostają, a nawet z każdą chwilą jest ich coraz więcej. Co kryje ładunek, którego transport ma zorganizować nowo zatrudniony, dlaczego wybrano właśnie takie środki, a nie inne? Podejrzliwość uzasadniona czy jedynie nadmiar ostrożności? Nowo poznani współpracownicy intrygują, nawet więcej - budzą nieufność, lecz z drugiej strony przecież to jedynie ludzie, z jakimi trzeba pracować, a nie wchodzić w bliższe kontakty ... Chociaż szybko Marlowski przekonuje się, że odczuwany niepokój nie mija, a nawet się nasila, ale czy to nie przewrażliwienie? Co tak naprawdę zaczęło się w życiu Michała? Czasem to co ma miejsce w nocy całkiem inaczej wygląda w świetle dnia i odwrotnie, lecz atmosfera tajemnicy nie opada, raczej wzmaga się. Wydaje się, że każdy dzień wspólnej pracy przynosi nowe znaki zapytania, ile ich jeszcze jest i kiedy przestaną się pojawiać? A może odpowiedzi kryją się w przeszłości?

"Rzeka szaleństwa" od początku ma aurę niepokoju, jakiegoś sekretu kryjącego się tuż pod powierzchnią, ale trudnego do zidentyfikowania. Prawda wcale nie przypomina tego co za nią zwykło się uważać, szybko zmienia swoje twarze, rzeczywistość wydaje się w tej opowieści ciemna i mętna, tak jak rzeka, którą podróżują bohaterowie. Cień zdaje się towarzyszyć każdej postaci, czytelnik nie ma pewności kto jest kim w tej historii, bo tajemnica jest kluczem do każdego elementu w książce Marka P. Wiśniewskiego. Klimat niesamowitości wciąga czytelnika w lekturę tak samo jak główną postać to co pojawia się na jej drodze. Nic nie jest oczywiste, ani tym bardziej przewidywalne, wręcz przeciwnie, szybko zauważa się, że zaskakujące zwroty akcji są stałym elementem. Każdy lubiący fabułę niejednoznaczną, w jakiej nic nie można z góry zakładać, znajdzie w "Rzece szaleństwa" ciekawą intrygę z zaskakującym zakończeniem, w której zagadki są ramą dla wszystkich wątków.

Książka została przekazana w ramach akcji "Włóczykijki"







poniedziałek, 30 lipca 2012

Druga strona życia

"Po tamtej stronie lustra"
Anna Maria Rzeszotowska


Dzień za dniem mija życie, po prostu zwykła codzienność, w jakiej zdarzają się i burzowe chwile i słoneczne momenty, a pomiędzy nimi, mniej lub bardziej zadowalająca, powszedniość. W niektórych sytuacjach zdarza się każdemu odczuwać, że jest nie na swoim miejscu, ale czasem uczucie to jest silniejsze, tak jakby gdzieś czekała na nas właściwa droga życiowa. Nieznane zawsze budzi zainteresowanie, ale czy warto szukać tego czego sami nie umiemy określić? Przecież sami wybraliśmy taki, a nie inny kierunek, więc dlaczego pragniemy tego, o czym nic nie wiemy? Może pociąga nas to co tajemnicze i nieokreślone lub ... intuicja podpowiada to czego nie podejrzewamy, a jest nam przez los przeznaczone.

Pewnie nie raz i nie dwa, podczas oglądania pamiątek po czasach, jakie przeminęły, pojawia się myśl, jakby by to było gdybyśmy mogli przenieść się w daną epokę. Wycieczka taka wydaje się kusząca, poznać nie od strony muzealnej wystawy fakty, zamiast suchych informacji, żywa historia. To co my oglądamy jako pozostałości po wcześniejszych pokoleniach zobaczyć w użyciu, chociaż na parę godzin spojrzeć na to co już miało miejsce w momencie kiedy właśnie wydarzenia dzieją się. Wizja dla wielu kusząca, no, ale wszyscy wiedzą, że to niemożliwe ... Chociaż jedno spojrzenie w lustro może zmienić nasze zdanie w tej kwestii. Z sekundy na sekundę zamiast w dwudziestym pierwszym wieku jesteśmy w osiemnastym stuleciu, bez uprzedzenia, bez jakiekolwiek znaku ostrzegawczego, ale za to z uczuciem, iż wbrew wszystkim znakom na ziemi i niebie, jesteśmy we właściwym miejscu. Szansa spełnienia tego co było w nas głęboko, lecz nigdy niewypowiedziane, jest darem jakiego nie odrzuca się, z drugiej strony w pierwszym momencie kto uwierzyłby w podroż w czasie? Pierwsze co nasuwa się na myśl to, że trafiliśmy na plan filmowy, ale gdy rzeczywistość dociera do nas z całą siłą, wtedy trzeba przedsięwziąć odpowiednie kroki. Jak odnaleźć się w przeszłości, gdzie nikogo nie znamy? A może jest ktoś kto jest nam znany, chociaż nie dosłownie? Niepowtarzalna okazja jest dla Marii, bohaterki "Po tamtej stronie lustra", nie tylko spełnieniem marzeń, lecz przede wszystkim drogą do odkrycia tego co najważniejsze dla niej. Czy w osiemnastym wieku odnajdzie to czego nie umiała znaleźć w swoich czasach? W przyszłości przecież pozostawiła tak wiele niezałatwionych spraw, a nie wie kiedy i czy w ogóle wróci do bliskich. Jednak przeszłość ma w sobie coś co wydaje się elementem, którego brakowało w jej życiu do tej pory. Nowa rzeczywistość oferuje przyjaźń, zrozumienie i uczucia, jakie wydawały się dawno zapomniane. Ale gdzieś w tle wciąż czai się pytanie o powrót, kiedy on nastąpi i jak wpłynie na Marię?

"Po tamtej stronie lustra" nie jest jedynie opowieścią o podróży w czasie, a raczej studium o kobiecie, odczuwającej, że jest we niewłaściwym miejscu i czasie. Na zewnątrz jest postrzegana jako silna i pewna siebie, lecz do tego co kryje się w jej wnętrzu nie dotarł nikt, nawet ona nie zdaje sobie sprawy tak do końca czego jej brakuje. Coś ją niepokoi, ale trudno bohaterce zdefiniować źródło tego uczucia. Jej życie z pozoru jest poukładane i szczęśliwe, jednak pozostaje w nim pewna luka, jaką nie Maria nie umie zapełnić. To co jest jej udziałem w przeszłości pozwala jej spojrzeć inaczej na siebie i bliskie osoby. Autorka pozwala czytelnikowi wniknąć w emocje będące udziałem bohaterki, poznać jej wątpliwości, dzięki czemu historia nabiera całkiem innych barw. Zakończenie jest niespodzianką dla czytających, może nie takiego spodziewają się czytający, lecz inne byłoby sztuczne, a to zaserwowane przez Annę M. Rzeszotowską pasuje idealnie.






Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej

niedziela, 29 lipca 2012

Platforma strachu

Przez ponad tydzień na stronach Platformy Strachu
będą publikowane wypowiedzi Yrsy Sigurdardottir,
która jest niezwykle popularną autorką skandynawskich kryminałów.

Niedawno nakładem MUZY ukazał się jej głośny horror "Pamiętam cię".


 





Yrsa Sigurdardottir (ur. w 1963 w Reykjaviku),
pisarka islandzka, absolwentka inżynierii budowlanej na Uniwersytecie Islandzkim.
Pracowała na budowie największej tamy w Europie (Karahnjukur).

Debiutowała w 1998 roku. "Trzeci znak" (MUZA 2007),
jej pierwsza książka, której bohaterką jest prawniczka Thora,
od chwili wydania nieprzerwanie znajduje się na islandzkiej liście bestsellerów
i została entuzjastycznie przyjęta przez polskich czytelników.

W 2008 roku nakładem wydawnictwa MUZA SA
ukazała się druga powieść "Weź moją duszę", w 2009 trzecia "W proch się obrócisz",
w 2010 czwarta "Lód w żyłach" i 2011 piąta "Spójrz na mnie".
W roku 2012 ukazał się horror "Pamiętam cię".

Szwedzki tygodnik "Allas" nazwał autorkę nową królową powieści kryminalnej.

Yrsa jest zamężna i ma dwójkę dzieci. Na zaproszenie wydawnictwa MUZA SA autorka gościła w Polsce w 2008 r.


Bestsellery tej autorki


 

sobota, 28 lipca 2012

Gdy mit stał się prawdą ...


"Wybranka bogów" cz. 2
P.C. Cast


Marzenia, nawet te, o jakich sami nie wiedzieliśmy, spełniają, oczywiście w najmniej spodziewanym momencie i w sposób dość gwałtowny. Jaka może być reakcja na przeniesienie w zupełnie obce miejsce, zostanie kapłanką starożytnej bogini i jednocześnie jej ziemskim wcieleniem? Po pierwsze oszołomienie, po drugie niedowierzanie, po trzecie ... poczucie znalezienia się we właściwym miejscu, tylko szczęście burzy pytanie czy czas po temu właściwy? U przysłowiowych bram staje najeźdźca i to z kategorii tych, którzy pozostawiają po sobie krew oraz ból i nie spoczną dopóki nie zniszczą wszystkiego na swej drodze.

Shannon Parker jest stuprocentową współczesną kobietą, samodzielną i cieszącą się życiem, jednak zamiast spędzać wakacje w swoim domu w Tulsie, znajduje się w mitycznej krainie. Jakby tego było mało, wplątana została w przeniesienie nie tylko w czasie, ale i pomiędzy światami. Nagle musi stawić czoła nowemu zajęciu i funkcji, a to wszystko odbywa się dzięki kaprysowi pewnej kapłanki, której jest lustrzanym odbiciem. Wbrew pozorom i początkowemu zagubieniu odnajduje się doskonale w nowej roli, tak zupełnie różnej od jej dotychczasowego życia. W końcu Partholon ma dużo do zaoferowania, a i do zrobienia jest wiele. Oczywiście jest i ziarnko goryczy w tym uroczym zakątku, nawet więcej niż jedno. Szczęśliwe chwile zostają zakłócone i to w dość brutalny sposób. Może zamiana miejscami pomiędzy Shannon i Rhiannon ma drugie dno, z jakiego nikt nie zdawał sobie sprawy? Ktoś potężniejszy zdaje się mieć własne plany wobec obu kobiet, czyżby ktoś pomógł komuś nie z dobroci serca, a dlatego by osiągnąć własne cele? Jednak nie czas na takie rozważania, bo rzeczywistość komplikuje się, wojna wisi w powietrzu, śmiertelna epidemia zagraża prawie wszystkim, no i trzeba odprawiać rytualne obrzędy, o których nauczycielka z Tulsy nie ma pojęcia! Ale od czego jest mąż centaur, przyjaciółki i wino? O sobie nie daje zapomnieć również potężna Epona, bogini o wielu twarzach, lubiąca niespodzianki i mająca jeszcze ich wiele w zanadrzu. Jak potoczą się dalsze losy niezwykłej podróżniczki i jej nowych znajomych? Mityczna kraina przetrwa wrogi najazd czy też pogrąży się w chaosie walki? Zwycięży zło w czystej postaci? Nadzieja podobno umiera ostatnia, a miłość jest w stanie pokonać każdą przeszkodę, ale gdy w grę wchodzą osobiste porachunki i magia wszystko jest możliwe ...

"Wybranka bogów" w części drugiej kontynuuje perypetie głównej bohaterki z pierwszego tomu, Shannon już trochę okrzepła w swojej funkcji, no i co nieco z jej szalonych snów spełniło się. Jednak życie to nie jedynie zabawa, przeznaczenie stawia ją nie tylko w trudnej sytuacji osobistej, ale i wymaga zdolności, jakich nie nabywa się na studiach, chociaż już praca w szkole może być pomocna. Nadal humorystyczne elementy są częste, lecz i mroczniejsze detale są widoczne. To już nie jest opowieść o podróży w czasie i między światami, akcja przyśpiesza, a bohaterowie stawiani są w trudnych sytuacjach, śmierć swój ślad odciska na postaciach. Autorka ciekawie rozwinęła wątki z poprzedniej książki, nie tracąc przy tym wcześniejszej lekkości, wprost przeciwnie nadal jest ona siłą fabuły.



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wyd. Mira

piątek, 27 lipca 2012

Tam gdzie mity są rzeczywistością

 "Wybranka bogów" cz. 1
P.C. Cast

Kto nie marzy o odmianie swojego życia? Tak po prostu z sekundy na sekundę, jak za dotknięciem magicznej różdżki, to o czym marzyliśmy, albo i  nie, stałoby się faktem. Kusząca wizja, czyż nie? Codzienna rutyna znika, a w jej miejsce pojawia się  coś co do tej pory wydawało się jedynie mało lub nierealnym snem do spełnienia. Co jednak gdy nasze pragnienie są całkowicie inne, droga życiowa, pomimo, że nie usłana różami, podoba się nam, a tu nagle zostajemy postawieni przed faktem dokonanym czyli przenieśliśmy się daleko od domu i w obcym miejscu? Jaka byłaby nasza reakcja?

Wizja piekła i nieba ugruntowała się już dawno, więc każdy wie czego może, przynajmniej w przybliżeniu, spodziewać się w tych właśnie miejscach. Oczywiście, perspektywa znalezienia się tam gdzie diabeł mówi dzień dobry i dobranoc lub anielskie słychać chóry zawsze wydaje się odległa, no chyba, że ktoś z kosą w dłoni zagląda nam w oczy, wtedy nagle czujemy, że piekielne czeluście albo niebiańskie obłoki są aż za blisko naszej osoby. Co zrobić by przeprowadzić się pod te adresy ostatecznie? Wystarczy być zbieraczem, a raczej kolekcjonerem, bo to lepie brzmi i wybrać się w pierwszy dzień urlopu na aukcję. Potem musi wpaść nam w oko celtycka, starożytna, waza i już prawie jesteśmy tam gdzie spodziewaliśmy się znaleźć za kilka dekad co najmniej. Chwila! Moment! A może jednak uszliśmy z życiem i jesteśmy w szpitalu? Tylko dlaczego najlepsza przyjaciółka mówi do nas "milady", a na ścianach płoną pochodnie? Coś jest nie tak i mało powiedziane! Shannon Parker pamięta ostatnie minuty życia, gdy nagle znalazła się w samym środku burzy i starała się nie rozbić swojego samochodu, gdzieś na bocznej drodze w stanie Oklahoma. To co zobaczyła po odzyskaniu przytomności nie przypominało niczego co znała, a to dopiero początek nowości w jej życiu. Wielki pałac, niewolnice na każde skinienie, a do tego bardzo przystojni strażnicy przy każdych drzwiach ... no i funkcja wielkiej kapłanki starożytnej bogini oraz bycie jej wcieleniem ... Po pierwsze: co właściwie się stało?! Po drugie: gdzie się znalazło?! Po trzecie: jak to możliwe?! I co ważniejsze kolejne niespodzianki czekają w kolejce by zaskoczyć Shannon, trzydziestoparoletnią nauczycielkę z Tulsy. Do drzwi dobija się centaur, służąca, która wydaje się siostrą bliźniaczką najlepszej przyjaciółki, oznajmia, że to przyszły mąż, a ślub już dzisiaj ... Jakby tego było mało, okazuje się, że to nie sen, a w tym świecie Shannon vel Rhiannon jest zołzą z bardzo wrednym charakterkiem. Co można zrobić w takiej sytuacji? Uciec gdzie pieprz rośnie czy spróbować wejść w "buty" wcielenia bogini Epony i rzucić przeznaczeniu rękawicę? Los okazuje się kryć w zanadrzu jeszcze sporo atrakcji, mniej lub bardziej przyjemnych.

Okładka nie przygotowuje czytelnika na humor, ciekawą historię i zbyt szybko kończącą się książkę. To co mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka mroczną opowieścią, okazuje się czymś zupełnie innym. Splecenie fikcji i starożytności nie jest pomysłem nowym, lecz w "Wybrance bogów" idea ta sprawdziła się świetnie. Autorka postawiła na niespodziewane zwroty fabuły i ciekawe postacie. Mitologiczne wątki zostały ukazane z całkiem innej perspektywy i rozwinięte w dość zaskakującym kierunku. Pierwszoosobowa narracja burzy granicę pomiędzy czytelnikiem, a rozgrywającą się akcją, nie można również zapomnieć o Partholonie, krainie wydającej się mlekiem i miodem płynącej, lecz mającej o wiele ciemniejszą twarz. P.C. Cast wykreowała postacie, które nie są kalkami mitów, lecz całkowicie autonomicznymi osobami, szczególnie główna bohaterka wprowadza swoimi monologami wiele humorystycznych elementów. W końcu kiedy współczesna kobieta ląduje w miejscu gdzie nie słyszano o telefonach, telewizji i wielu innych rzeczach, to humor może okazać się dobrym sposobem na poradzenie sobie z kłopotami. 




Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wyd. Mira

czwartek, 26 lipca 2012

Korona o barwie śniegu i krwi

"Korona śniegu i krwi"
Elżbieta Cherezińska


Czy można przedstawić to co znane w sposób całkowicie inny niż jesteśmy przyzwyczajeni? Historia Polski jest ciekawa i zawiera niejedną tajemnicę,jednak często patrzymy na nią jedynie przez pryzmat szkolnych podręczników bądź naukowych opracowań. Jednak gdy spojrzy się na przeszłość z całkiem innej perspektywy, takiej gdzie biało - czerwony sztandar przybiera postać korony złożonej ze śniegu i krwi, wszystko nabiera nowych barw. Taki punkt widzenia pozwala na opuszczenie sztywnych ram obrazu, który już dawno pokrył się patyną czasu, sprawiającą, że detale są niedostrzegalne, a jedynie kontury świadczą o tym co znajduje się pod kurzem historii. Świeże spojrzenie ze znanych form wydobywa całkiem nowe kształty, niepodobne do wszystkiego co było, chociaż mające swe korzenie w tym co znane.

Rzeczpospolita po rozbicie dzielnicowym w niczym nie przypomina potężnego gniazda piastowskich orłów z początków panowania dynastii. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje, to przysłowie w przenośni i dosłownie opisuje królestwo polskie w trzynastym wieku, w miejsce władzy skupionej w ręku króla księstwa rządzone przez Piastów, z których każdy spogląda na ziemie krewniaków z łakomym wyrazu w oczach. Układy, koalicje, sprzymierzenia, a to wszystko, za wcale nie tak cichym, poparciem ze strony sąsiadów z południa i z zachodu. W atmosferze wzajemnych podejrzeń, zakulisowych rozmów, bratobójczych spisków, dziedzictwo Mieszka i Bolesława Chrobrego obraca się w gruzy. Tam gdzie jeszcze nie dawno panował jeden władca teraz brat wydziera bratu kawałek po kawałku schedę. W ślady rodu królewskiego idą możni, najważniejszym staje się własne dobro, a nie państwa,rodziny zaczynają coraz bardziej przypominać siedlisko żmij i lęgowisko jadowitych wężów. Dumny piastowski orzeł coraz częściej odwraca swoją głowę od tych, którzy noszą go piersi i tarczach, trudno patrzeć na upadek dynastii, ale nawet w najgorszym momencie umie zauważyć iskrę nadziei. Wśród skalanych zdradą, pychą i stawianiem własnego interesu nad państwowym ludzi, są jednak i tacy, mogący odmienić losy wielu, lecz czy będą umieli przeciwstawić się rodowemu przekleństwu? Orzeł po raz kolejny rozkłada swe skrzydła do lotu, a dynastia Piastów jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Kolejne pokolenie może dokonać to co zaprzepaściły poprzednie generacje, stara krew nadal płynie w żyłach i daje siłę do walki o tron, polski tron w Krakowie. Pogańskie bóstwa nie odeszły jeszcze z ziem polskich, skryte w borach i puszczach czekają na odpowiednią chwilę by wspomóc tych, którzy kiedyś składali im hołdy, a teraz wnoszą modły przy innych ołtarzach.

Rozpoczynając lekturę "Korony śniegu i krwi" można spodziewać się opowieści, a raczej gawędy sięgającej do staropolskich źródeł. Jednak już pierwsze strony przenoszą nas w świat, znany z historii, lecz zaskakujący i całkowicie inny od tego co wydawało się niezmienne. Zamiast jednowymiarowej panoramy, zakurzonej i statycznej, w jakiej czytelnik w najlepszym przypadku jest tylko i wyłącznie biernym obserwatorem, nagle stajemy wobec żywej akcji. Jaskrawe barwy, odgłosy szczęku broni, gwar dobiegający z zamkowych dziedzińców, dworskie intrygi i turnieje rycerskie, a czytający znajduje się pośród toczących się wydarzeń. Średniowieczna Polska ukazana jest w klimacie znanym dotąd raczej z sagi "Pieśni Lodu i Ognia" George'a R. R. Martina, chociaż nawiązuje również do "Starej Baśni" Józefa I. Kraszewskiego, ale wbrew pozorom "Korona śniegu i krwi" to nie kalka lub odwzorowanie. Elżbieta Cherezińska twórczo rozwija moment, gdy Polska pozostawała w rozbiciu dzielnicowym, z jednej strony opierając się na faktach, z drugiej umiejętnie wplatając w nie elementy fikcji. Pomiędzy prawdą historyczną, a iluzją nie dostrzega się granicy, jedno płynnie przechodzi w drugie. Na osnowie z historycznych wydarzeń autorka stworzyła niepowtarzalną baśń - nie - baśń, w której wraz z bohaterami przemierzamy średniowieczną Rzeczpospolitą, ucztujemy przy suto zastawionych stołach, przyglądamy się codziennym zajęciom w zamkowych komnatach, a wraz pogańskimi kapłankami tańczymy przy blasku księżyca. Realni bohaterowie i ci, istniejący jedynie na stronach książki, odsłaniają całkiem nową kartę historii, w jakiej biały orzeł sprzymierza się z gryfem, a oparcie w trudnych chwilach służy mu lew. Fabuła nie pozwala pozostać obojętnym wobec czytanego tekstu, wciąga zdanie po zdaniu w przeszłość, gdzie biel oraz czerwień są wyrazistsze w swej barwie i mają wiele znaczeń. Cień zdrady czai się na każdym kroku, ale honor i oddanie słusznej sprawie walczą przeciwko sprzeniewierzeniu się zasadom. Rycerze i ich damy, rodzinne powinności i polityczne zobowiązania, a w tle tajemnica sięgająca nie tylko słowiańskich źródeł oraz miecz, mający różne imiona, czyniący dobro i zło, tak jak ludzie, walczący nim.

Po przeczytaniu książki Elżbiety Cherezińskiej na przeszłość patrzy się z zupełnie innej perspektywy, nabiera ona głębi i wieloznaczności, a kontury ostrości. "Korona śniegu i krwi" splata w sobie elementy historyczne, fantastyczne i baśniowe, które w efekcie dają opowieść pełną pasji, emocji i niezapomnianych wrażeń, a wszystko to na tle burzliwych czasów, gdy na tronie zasiadali przyszli święci i grzesznicy, chrześcijaństwo i pogańskie rytuały współistniały, a rycerze nie tylko spotykali się przy okrągłym stole, lecz również w walce o tron Polski. Kiedy podczas czytania słyszymy łopot sztandarów oraz trzepot orlich skrzydeł, a przed oczyma przechodzi barwny korowód niezwykłych postaci to, to co przeminęło, przybiera jak najbardziej realnych, intrygujących jeszcze długo po zakończeniu czytania.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję
wyd. Zysk i S-ka



środa, 25 lipca 2012

„Lato z książką”

Ciekawe wydarzenie i zaproszenie:
 
"Lato z książką"
 11-12 sierpnia 2012 r., start godz. 12.00
 Port jachtowy, ul. Jachtowa 8, Łeba




Wydawnictwo Zysk i -ka ma przyjemność zaprosić do udziału w wydarzeniu „Lato z książką”, które odbędzie się w weekend, 11-12 sierpnia 2012 r., w Łebie. Jest to innowacyjny projekt, organizowany po raz pierwszy, ale mamy nadzieję, że nie ostatni.
    Podczas tych pełnych atrakcji dni, będą Państwo mogli spotkać się z popularnymi autorami, których książki publikowane są przez Zysk i S-ka Wydawnictwo. W Łebie pojawią się m.in.: Robert Gwiazdowski, Małgorzata Kalicińska, Sławomir Cenckiewicz, Zofia Kucówna i Jacek Pałkiewicz.
Każdy z autorów zaprezentuje swoje książki i odpowie na wszelkie pytania gości „Lata z książką”. Będzie to także okazja, aby indywidualnie porozmawiać z twórcami, otrzymać autograf oraz zrobić wspólne zdjęcie. Pełna lista zaproszonych autorów pojawi się na naszej stronie oraz na facebooku Zysk i S-ka Wydawnictwa już niebawem.
    Wśród licznych atrakcji znajdą się również prezentacje nowoczesnych form przedstawienia czytelnictwa, tj. silent booki. Zapoznamy Państwa także z procesem powstawania książki, od momentu przesłania przez autora maszynopisu, do samej premiery. Nie zabraknie też czasoumilaczy dla najmłodszych, począwszy od czytania bajek, poprzez różnego rodzaju gry, zabawy i konkursy.
    Idealnym dodatkiem do lektury bywa często filiżanka małej czarnej, dlatego też impreza będzie urozmaicona o pokaz parzenia kawy przez profesjonalnych baristów, połączony z degustacją.

Akcja „Lato z książką” ma na celu promowanie czytelnictwa. Pokażmy, że Polska kocha czytać!


wtorek, 24 lipca 2012

Morderczym piórem pisane

"Zatrute pióra"
Anna Klejzerowicz, Krzysztof Koziołek, Romuald Pawlak, Agnieszka Lingas-Łoniewska , Gaja Grzegorzewska , Marcin Pilis , Robert Ostaszewski , Joanna Jodełka, Jacek Skowroński, Agnieszka Krawczyk, Lucyna Olejniczak


Jedenaście autorek i autorów, jedenaście opowiadań, jedenaście spojrzeń na kryminalną,i nie tylko, stronę życia. Wielu czytelników stroni od antologii, gdyż woli dłuższe formy, czasem mniej znaczy jednak więcej i nie inaczej jest z antologią kryminalnych opowiadań "Zatrute pióra". Wydaje się, iż suspens wymaga wielu stron by mógł pokazać swoją siłę, a intryga ukazać się od swej najlepszej strony. Ale gdy za pióra chwytają, lub zasiadają do klawiatury, osoby, mające nietuzinkowe pomysły to wszystko zdarzyć się może. Po pierwsze zaskoczyć, po drugie utrzymać napięcie,a po trzecie ... zakończyć tak by jeszcze długo czytelnicy mieli w pamięci to co właśnie dane było im przeczytać.

Zbrodnia idealna istnieje, oczywiście do momentu gdy zostanie odkryty jej sprawca, lecz taka chwila nie zawsze następuje szybko, a niekiedy dopiero los zaplanował jej ujawnienie na odległą przyszłość. W końcu jej autor nie podjąłby ryzyka gdyby nie zakładał szansy na bezkarność, chociaż słowo "bezkarność" może mieć różne znaczenia ... Czy piętno winy przechodzi na kolejne pokolenia, nawet gdy są one nieświadome przeszłości swych bliskich? Grzechy przodków i żądanie zadośćuczynienia przez potomków ofiar, a pomiędzy tym nieświadomość, wcale nie błoga, i pragnienie zemsty ponad wszystko. Jakie może mieć zakończenie ta opowieść? Zło złem zwalczać? Czasem wystarczy zbieg okoliczności by stać się kimś innym, tak po prostu podjąć decyzję zmieniającą całe życie. Kto nie miał ochoty zrobić czegoś bez oglądania się na to co było i co może być, po prostu zadziałać pod wpływem impulsu? A gdy już powie się "A" czuje się pragnienie powiedzenia i "B", nagle druga strona barykady jest na wyciągnięcie ręki. Krok za krokiem okazuje się, że to z czym walczyło się jest atrakcyjne, a dzięki spojrzeniu z innego punktu widzenia sięga się po metody do tej pory zakazane ... Kto powiedział, że sprawiedliwość jest nierychliwa? Przeszłość składa się z wielu twarzy, mniej lub bardziej tkwiących w szufladach pamięci, zdarza się i tak, że giną one gdzieś bezpowrotnie, tak samo jak wspomnie własnych czynów. Jednak przeznaczenie nie zapomina i wystawie, prędzej czy później, rachunek, mający nieznajome oblicze, lecz wiele z nami wspólnego. Krok po kroku należność jest odbierana, a każda rata coraz bardziej zaciska morderczą pętlę, finał dla kogoś jest zaskoczeniem, lecz dla innych wprost przeciwnie. Przecież za wszytko trzeba w życiu zapłacić, prędzej lub później ...

Jedenaście opowiadań, każde z kryminalną intrygą i zakończeniem zaskakującym, zmuszającym czytelnika do zastanowienia się nad znaną mu definicją dobra i zła, winy i kary. Mroczna strona ludzkiej egzystencji ma wiele wątków, których źródła ukryte są w przeszłości jak i ludzkiej psychice, pragnieniu pomszczeniu krzywd i zwykłemu przypadkowi. Zbrodnia ma różne twarze, a jej istotę odnajduje się w każdym utworze "Zatrutych piór", strona po stronie zgłębiamy to co w niej najgorszego i zarazem intrygującego, jednocześnie odpycha i przyciąga, jest czymś co spotyka rzadko, lecz mogącym zaistnieć w każdej chwili ... Mniej znaczy więcej, szczególnie gdy mordercza tożsamość odkrywana jest na jedenaście różnych sposobów,a każdy z nich jest osobną historią, której finał zdaje się początkiem ...

Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. REPLIKA


poniedziałek, 23 lipca 2012

Poniedziałkowy stosik :)

Trochę nowości napłynęło :)


Od góry:

Anna Maria Rzeszotowska "Po tamtej stronie lustra"
Emma Forrest "Twój głos w mojej głowie"
Agata Ziemnicka, Olga Kwiecińska - Kaplińska "Rewolucja na talerzu"
Lech Mucha "Stroiciel śpiewu ptaków"
Janusz Wiesław Budnik "Zapach bzu"
Katarzyna Lewcun "Celebrytka"
Peter Kreeft "Listy jadowitego węża"
Łukasz Gołębiewski "Krzyk Kwezala"
Sirley MacLaine "Mam to za sobą"