poniedziałek, 23 maja 2011

To co w życiu najważniejsze

"Harjunpaa i kapłan zła"

"Harjunpaa i kapłan zła" to nie historia tylko i wyłącznie sensacyjna, gdzie najważniejsze jest dochodzenie, a wszystko pozostałe tylko uzupełnia jego tło. Książka ta to coś więcej niż kolejna opowieść o zbrodni i karze, to studium trzech ludzi, których ścieżki spotkały się ze sobą mniej lub bardziej przypadkowo. Każdy z bohaterów pokazany jest wielowymiarowo, ze szczególnym zaznaczeniem tego co go ukształtowało i co wpływa na niego obecnie.
Mikko Moisio, pisarz, ojciec, ofiara przemocy domowej w dzieciństwie i w życiu dorosłym. To czego doświadczył jako dziecko miało swą kontynuację w życiu dorosłym. Jako kilkulatek był bezsilny wobec tego co się działo w jego domu rodzinnym, jako osobą dorosła doświadczył tego samego, jednak po raz kolejny nie uzyskał pomocy. To sprawca, a raczej sprawczyni liczyła się dla tych, którzy powinni umieć rozróżnić krzywdzonego od krzywdzącego.
Timo Harjunpaa policjant wydziału kryminalnego, dla którego śmierć i zbrodnia powinny być codziennością, lecz nie są. Stara się dotrzeć do prawdy, nawet wtedy gdy wydaje się ona oczywista. To co pozwala mu zapomnieć o złu go otaczającym to rodzina, dzięki niej umie odciąć się od obrazów, które w każdym momencie mogą go wciągnąć w swoje mroczne wnętrze.
Gnom, wyznawca kultu Macierzy, w imię i z rozkazu, której morduje, a raczej zbawia miasto - Helsinki. Nie ważne czy jest mężczyzną czy kobietą, najważniejsza jest misja. To ona jest jego sensem i celem życia.
Troje bohaterów, trzy drogi życiowe, których ścieżki po raz pierwszy stykają się w metrze - nie w pojęciu środka komunikacji, lecz miejsca zbrodni. Początkowo tylko sprawca wie co tak naprawdę wydarzyło się na jednym z peronów. Policjant staje u jej progu, szukając jej pośród setek obrazów, a świadek nawet nie zdaje sobie sprawy co tak naprawdę widział. Tak samo jak nie był świadomy bólu, którego doświadczał jego syn ze strony osoby, która jego też skrzywdziła. Czy nie mógł tego zauważyć, czy nie było żadnych sygnałów, a może nie chciał dojrzeć tego by po raz kolejny wspomnienia nie zraniły go? Łatwo jest wskazać właściwą drogę gdy ma się wszystko podane przed oczy, jednak gdy dysponuje się tylko fragmentami zdarzeń trudniej złożyć w z nich prawdziwy obraz. Autor nie wskazuje winnych, relacjonuje tylko ciąg sytuacji, które występując jedno po drugim, są jednocześnie początkiem czegoś nowego i kontynuacją tego co było. Syn Mikki powtarza jego historię, tak jak wcześniej ojciec i siostra doświadcza przemocy ze strony matki, nie prosi głośno o pomoc, czeka aż ktoś mu jej udzieli. W takim momencie spotyka ludzi, którzy wydają się rozumieć go i chociaż intuicja ostrzega, to ważniejsza jest obietnica pomocy.
Oglądając kolejny film sensacyjny lub czytając kryminał wydaje się, że odkrycie, iż zabójca ma na swoim koncie więcej niż jedną zbrodnię przychodzi policji szybko i łatwo. Jednak w rzeczywistości powiązanie kilku zabójstw z jedną osobą nie jest proste i właśnie taką droga podąża autor. Nie skupia się na samym akcie morderstwa, ale na sprawcy i motywach, które nim kierowały. Krok po kroku ukazuje prace policji i poczynania mordercy, a pomiędzy tym jest wpleciony wątek Mikko Moisio, nieświadomego świadka i niedoszłej ofiary. Życie trzech ludzi splotły się na stacji metra, ale nie tylko ich, także chłopca, szukającego pomocy i dziewczyny, która jako jedyna umiała przeciwstawić się złu.
W klasycznym kryminale oś akcji to poszukiwanie mordercy lub sposobu dokonywania zbrodni, w książce "Harjunpaa i kapłan zła" to jeden z wątków, równie ważne jak przedstawienie historii przemocy domowej i oparcia jakie daje rodzina. Każdy z bohaterów jest ukazany przez ten wycinek swojego życia, mający na niego największy wpływ. To co daje siłę i jest jednocześnie największą słabością, gdy tego zabraknie.


Książka została przekazana przez wydawnictwo KOJRO
za co dziękuję.

Konkursowy Dzień Dziecka


1 czerwca czyli Dzień Dziecka tuż tuż, a dla wszystkich chcących zrobić prezent Milusińskich okazja jego zdobycia :)

Szczegóły tutaj

"Z ciemnością jej do twarzy"

Do 20.00 dzisiejszego dnia - tj. 23 maja, trwa konkurs, w której nagrodami są książki "Z ciemnością jej do twarzy".

Szczegóły tutaj

niedziela, 22 maja 2011

Fascynująco przerażające

"Mordercy"

Czarna okładka z tytułem w kolorze żółtym "MORDERCY", a zaraz pod nim portret człowieka, uchwyconego jak krzyczy. Prawdziwy obraz czy tylko moja wyobraźnia? Przedsmak czekających mnie wrażeń i to z tych kategorii mocnych. Jeszcze tylko wstęp, z którego dowiaduję się, że przede mną dwanaście opowiadań i mogę zaczynać zaspokajać swoją czytelniczą ciekawość.
Każda z historii ma odpowiednie wprowadzenie - fragment piosenki lub książki, który świetnie oddaje atmosferę opowieści, która stoi przed czytelnikiem. W pierwszym opowiadaniu mam przed oczyma obrazy jak z filmów o detektywach z lat czterdziestych lub pięćdziesiątych, lecz zamiast Phillipa Marlowe`a jest Jimi Coltrane, który właśnie stoi przed swoim wielkim odejściem w wielkim stylu. Ostatnim akordem jego życia ma być mord kolektywny czyli "pomoc" w odejściu z tego świata, gdy ktoś kończy siódmą dekadę życia. Pomimo, że bohater zgadza się z zasadą "pożegnania się" tą metodą nie oznacza to, iż ma to się odbyć na warunkach ustanowionych przez innych. Nim jego serce zabije ostatni raz wprowadzi jeszcze trochę zamętu pośród swoich znajomych, szczególnie tych, którzy nie mogą się już doczekać jego śmierci, a to wszystko z imieniem boga na ustach. Nie można umrzeć naturalnie, mord kolektywny musi pozostać mordem, w końcu definicja zobowiązuje ...
W imieniu siły wyższej, tej dobrej i złej, dokonano wiele zbrodni. Ci, którzy są ich autorami, zawsze mają jedno usprawiedliwienie - ich czyn jest słuszny. Gdzie mogą się takie brutalne rytuały odbywać? W spokojnej okolicy, w typowym domu, niczym nie wyróżniającym się, spośród setek sobie podobnych. Może i sceneria mało odpowiadająca potocznym wyobrażeniom, ale tym bardziej przerażająca, bo tak znajoma z sąsiedztwa. W końcu mordercą może być każdy, nawet ta miła pani lub uprzejmy pan, wiek też nie gra roli. Kamuflaż doskonały, bo wszyscy jednocześnie mogą być katem, przyszłą ofiarą no i podejrzanym. Kim jest zbrodniarz? Istotą ludzką czy może kimś nie z tego świata?
Koszmary senne są zawsze nad wyraz realistyczne, nie można przed nimi uciec tylko czy zawsze pozostaję tylko marą godzin nocnych? A może bestie z tych projekcji są realne i mają swoją misję do wypełnienia? To co realne nie zawsze musi być rzeczywiste, a niektórzy ludzie mogą mieć zadanie do wypełnienia z pogranicza światów, chociaż ich efekty czasem są aż nadto odczuwane na jawie.
Mówi się, że każdy mit ma w sobie ziarno prawdy, tylko jak je zauważyć w całej historii? Co jest prawdą, a co fantazją, przekonują się tylko nieliczni, chociaż gdy do tego dochodzi woleliby by legenda była tylko wytworem czyjejś wyobraźni. Prawda jest brutalna i mordercza, ale dla niektórych staje się początkiem nowej bajki, takiej, w której ktoś pozna jej istotę, lecz dla niego będzie już za późno.

Dwanaście opowiadań, każde inne, niepodobne do poprzedniego i nie mające nic z następnego. Raz brutalnie dosłownie, raz zawoalowane, tak, że dopiero po chwili dociera ich groza do czytelnika. Czasem oparte na gawędzie, czasem surrealistyczne, jedno mają wspólne ich początek jest spokojny, by zaraz gdy straci się czujność, zaatakować zbrodnią, koszmarem lub jednym i drugim. Każda historia ma swoich bohaterów, którzy stają w jakimś momencie swojego życia przed dosyć mroczną niespodzianką, mniej lub bardziej krwawą, a na pewno taką, której raczej nikt by nie chciał być uczestnikiem. Zło można przedstawić na wielu stronach, odsłaniając różne jego oblicza w tej samej powieści lub w kilkunastu opowiadaniach, gdzie pokazane w różnym czasie i miejscu zaskakuje różnorodnością postaci, które przybiera.
Dwanaście nowel, które wychodzą poza klasyfikację - sensacja, thriller, horror,bajka, fantastyka, w każdym jest składanka różnych gatunków, która ciekawi, zaskakuje, czasem może przerażać, a czasem zastanawiać. Od mordu kolektywnego, przez "Opowieść wigilijną", w której to mordercy, a nie choinka są osią akcji, aż po Czarnobyl, gdzie zło wykształciło całkiem nowy byt. Jedno jest pewne - nuda, to słowo, które  nie nasuwa się na myśl przy czytaniu, za to słowa morderca, zagadka, niesamowitość i strach są ciągle obecne. Portrety tych wyrazów odmieniane w każdej historii wiele razy wciąż zaskakują ilością możliwych wcieleń, raz za razem okazują się tak samo fascynująco przerażające.

 Książka przekazana  przez
Wydawnictwo Oficynka, za co dziękuję 

sobota, 21 maja 2011

  Zakup cegiełki to udział w losowaniu nagród - książek polskich autorów i co ważne to jednoczesna pomoc zwierzętom - kotom. Konkurs organizowany jest przez Fundację Azylu Koci Świat oraz portal Qfant
Szczegóły tutaj

Tajemnica templariuszy

"Tajemnica Baphometa"


Słoneczny, spokojny dzień, prowincjonalny klasztor, kilka sióstr zakonnych odpoczywa na tarasie. Nagle ten błogi odpoczynek zostaje zakłócony, bez żadnego wcześniej ostrzeżenia, przez pojawienie się uzbrojonego mężczyzny, który bez słowa zabija jedną z zakonnic. Zaraz po nim pojawiają się kolejni napastnicy. Pozostałe siostry także zostają zamordowane i to w brutalny sposób. Sprawcy chcieli uzyskać od jednej z zakonni jakieś informacje, jednak kobieta, nawet w obliczu śmierci swoich towarzyszek i własnej, nie wyjawia tego na czym tak zależało zabójcom, pozostawia jednak pewną wskazówkę - w dłoniach zmarłej policja odnajduje obrazek ze świętym ...

Kilkaset kilometrów dalej, Berlin, młodego mężczyznę ktoś chce wciągnąć do samochodu, potem kierujący tym samym autem o mało co nie potrąca go na przejściu dla pieszych, a kilkanaście minut później dochodzi do włamania do mieszkania, które niedoszła ofiara zamieszkuje z siostrą i jej chłopakiem. Zbieg okoliczności? Jakieś porachunki mafijne? A może coś z osobistego obszaru - zazdrosny mąż kochanki? Żadna z powyższych odpowiedzi nie pasuje do sytuacji życiowej Krystiana, więc dlaczego były skierowane właśnie w jego osobę? W ramach zapewnienia mu bezpieczeństwa, a raczej sobie, jego siostra przeprowadza go do swojej przyjaciółki, w ten sposób zniknie z oczu niedoszłym porywaczom/zabójcom/włamywaczom, a w międzyczasie może coś się wyjaśni. Jednak wydarzenia przyśpieszają gdy rodzeństwo dowiaduje się o śmierci matki - siostry zakonnej Malwiny ... Tak, to sama zakonnica, która nie chciała zdradzić informacji napastnikom. Jest jeszcze coś - samobójstwo jej męża oraz ojca Krystiana i Urszuli mogło nim nie być. Nic nie zapowiadało tej tragedii, a po pogrzebie wdowa odesłała dzieci do brata zagranicę, a sama wstąpiła do klasztoru. Czy jej śmierć wiąże się z napadami na jej syna? A może przeszłość sprzed prawie trzydziestu lat jest związana z teraźniejszymi zbrodniami - tymi dokonanymi i niedoszłymi? Policja niemiecka i polska łączy na razie wątek napadu i zabójstwa, szczególnie, że w jednym i drugim, brał udział bordowy samochód - volkswagen golf.

Monastyr, który dopiero od niedawna pełni swą pierwotna funkcję, skrywa też pewien sekret . Brat Iłłarion studiując stare teksty odkrywa w nich podobieństwa do ewangelii jednak inaczej ujmujące dogmatyczne prawdy, na których opiera się chrześcijaństwo. To co tak naprawdę kryje się pod słowami świętych ksiąg ma inną symbolikę niż się wydaje wiernym.

Jak na razie tajemnica skrywa się gdzieś między wierszami, chociaż wyczuwa się ją coraz wyraźniej, szczególnie gdy Krystian przypomina sobie kim jest, a raczej był, święty z obrazka trzymanego przez jego matkę. To nie św. Hugo - tylko Hugo z Payns, założyciel zakonu Templariuszy. Jedna z komandorii znajdowała się w Polsce, w niej przechowywano akta i skarbiec braci. Przodek Krystiana miał w tym samym miejscu dom i znał się z komandorem Templariuszy. Czyli trop stał się wyraźny, nie tracąc przy tym nic ze swej tajemniczości, a wręcz ją jeszcze pogłębiając. Miejsce zamieszkania pradziada kryje metalową szkatułę, czas by potomek odnalazł ją i sprawdził co kryje. Mordercy też nie próżnują, szukają powiązań rodzinnych zabitej zakonnicy i to nie w pokojowych zamiarach, jednak tym razem los im nie sprzyja . Tymczasem brat Iłłarion dokonuje odkrycia, które może wstrząsnąć posadami chrześcijaństwa, wątpliwości ma jego przełożony i chociaż boi się, że informacje te mogą wyjść poza mury monastyru pozwala na dalsze prace.

Kolejne spotkanie zabójców matki Krystiana z nim i jego bliskimi ma już miejsce na terenie klasztoru, gdzie miał miejsce pogrzeb zamordowanych zakonnic. Jego przebieg ma ostry charakter, ale co dziwne, pomimo sprzyjającej okazji tym razem nikt nie ginie, dlaczego? Czyżby odezwało się sumienie w mordercy, a może ...

Nadchodzi moment by się przekonać co kryła, tak starannie, ukryta szkatuła i jaki ma związek z ostatnimi wydarzeniami. Trzy metalowe tuby i list, z którego wynika, że rodzina Krystiana ma za zadanie je przechowywać, nie otwierając ich. To co schowane dotyczy ludzkości i wiary w Boga. Od czasów Templariuszy przodkowie chronili to co zostało im powierzone, pokolenie po pokoleniu, bez oznaczenia daty otwarcia i wskazania człowieka, który ma do tego prawo.
Jaka w tym wszystkim jest rola białoruskiego monastyru? Zgromadzenie nim stało się schronieniem dla braci prawosławnych był pogańska kaplicą, a później katolickim klasztorem, co więcej jego założycielem był ... templariusz. Zbieg okoliczności czy raczej dalszy ciąg tropu, w którym duży udział ma rodzina Krystiana? On sam jest obserwowany przez byłego żołnierza wojny afgańskiej, wynajętego przez Patriarchę rosyjskiego. Co tak naprawdę chroni familia Sommerów, co niepokoi tak wielu ludzi, dla których życie ludzkie jest niczym w porównaniu z odkryciem tajemnicy, poznanej i ukrytej przez Templariuszy?

"Testament Baphometa" = "Kod Leonarda Da Vinci"? Nie, to odrębna historia, chociaż oparta na podobnych założeniach. Nie ma powtórzeń czy zapożyczeń z amerykańskiej książki, jest za to opowieść z sekretnym wątkiem sensacyjnych, który zabiera czytelnika w podróż z nieszablonowymi bohaterami. A tytułowy testament jest całkowicie czym innym niż można by podejrzewać. Chociaż od kilku lat powstaje wiele mniej lub bardziej udanych kopii książki Dana Browna, to Greg Gindick umiał stworzyć oryginalny pomysł i rozwinąć go w kierunku zupełnie nieprzewidywalnym. Jakim? To najlepiej odkryć samemu, podobnie jak czym jest tytułowy testament.

Książka przekazana przez portal Sztukateria 
i wyd. Dolnośląskie  za co Dziękuję

czwartek, 19 maja 2011

Krzysie i komputery

"Krzysio Raper i szalony komputer"


"Krzysio Raper i szalony komputer" to przesympatyczna książka, sądząc po tytule dla dzieci. Jednak szybko przekonałam się, że to opowiadanie to coś więcej niż kolejna opowiastka, o której szybko się zapomina. Po pierwsze nie jest tylko dla dzieci, lecz dla wszystkich, bez względu na wiek. Historia ma kilku bohaterów - tytułowego Krzysia, jego przyjaciółkę Julcię, ciotkę Wandę, sąsiada - Pana Górskiego i nastoletniego idola młodzieży Kubę Płatka. Każda postać jest przedstawiona z humorem, z pokazaniem jasnych i ciemnych stron ich charakterów. Tytułowy Krzysio od momentu gdy dostał komputer rzadko wychodzi z pokoju, zapomina o przyjaciółce, opiekującej się nim ciotce, można powiedzieć o całym świecie zewnętrznym. Teraz dla niego istnieją tylko gry komputerowe, to co widzi w nich przenosi w świat rzeczywisty. Nie martwi to jego ciotki Wandy, wręcz przeciwnie żyje ona w błogim przeświadczeniu, że odgłosy dochodzące z pokoju chłopca świadczą o jego pasji poetyckiej ... Nie dostrzega niczego dziwnego w niecodziennym zachowaniu swego podopiecznego, nawet cieszy z jego nowego zajęcia. Nie chcąc mu przeszkadzać wybiera się na piknik,jednak gdy wraca mieszkanie przypomina pole bitwy i to przegranej. Dopiero wtedy zauważa, że z Krzysiem dzieje się coś złego. Wraz z sąsiadem odkrywają przyczynę bałaganu - niedawno podarowany chłopcu komputer. Kiedy nie pomaga odebrania kabla zasilającego sprzęt komputerowy, a miły do tej pory chłopiec, zaczyna przypominać potworka jedynym wyjściem pozostaje oddanie komputera Panu Górskiemu. Niestety, także i on nie pozostaje długo odporny na urok komputera i bardzo szybko zaczyna przypominać Krzysia. Jednak udaje się uratować starszego Pana przed strasznym urządzeniem nim pochłoną go gry komputerowe. Tymczasem to nie koniec jeszcze kłopotów rodziny Raperów, teraz trzeba odzyskać przyjaźń Julci, a nie będzie to łatwe, bo dziewczynka ma nowego przyjaciela - idola Kubę Płatka. Po wielu przygodach, do których zostaje wciągnięta nawet babcia Kuby, Julcia Motylek znowu zostaje przyjaciółką Krzysia.
Historia dziesięcioletniego chłopca i jego otoczenia w zabawny sposób przedstawia uzależnienie od wirtualnego świata. Nie ma w nim moralizatorstwa, są za to sympatyczne dialogi. Opiekunowie są sportretowani z przymrużeniem oka, ze swoimi wadami i zaletami, podobnie jak i młodsze pokolenie. Czasem wystarczy proste opowiadanie by przedstawić poważny problem w przystępny sposób. Książka z humorem pokazuje jak wszyscy ulegamy komputerowemu szaleństwo i co możemy stracić gdy zbytnio nami zawładnie.

Książka została przekazana przez wydawnictwo KOJRO, za co dziękuję.

Majowa niespodzianka :)

Coś spodziewanego i niespodziewanego. Spodziewane, bo wyprzedaż skusiła, niespodziewane - przesyłka pocztowa ;)


Wojciech J. Burszta, Mariusz Czubaj "Krwawa setka" - wyprzedaż w Matrasie
Sinikka Nopola, Tiina Nopola "Krzysio Raper i szalony komputer" - wyd. Kojro
Leena Lander "Rozkaz" - wyd. Kojro
Matti Yrjana Joensuu "Harjunopaa i kapłan zła" - wyd. Kojro
Marina Mayoral "Jedyna wolność" - wyprzedaż w Matrasie

środa, 18 maja 2011

Oczy szeroko zamknięte

"Niewypowiedziany"

Po raz kolejny zawitałam na Gottlandię, wyspę sielską, ale z morderczym cieniem w tle. Inspektor Anders liczy na spokojną jesień po nader zabójczym lecie, nawet urlop nie pomógł mu zapomnieć o seryjnym zabójcy i prowadzonym śledztwie. Jednak gdy pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu, a turyści opuścili już kurorty, nic i nikt nie powinno zakłócić już spokoju jej mieszkańców i stróżów prawa. Sezon wyścigów konnych też miał już swoją ostatnią gonitwę, dla niektórych bardzo szczęśliwą - spora wygrana zasiliła czyjąś kieszeń. W trakcie gdy konie poganiane przez jeźdźców biegły ktoś robił zdjęcia, kiedyś był uznanym fotografem, teraz trudno byłoby to nim powiedzieć takie słowa, ale stary przydomek został - Flesz. Fotografowanie jest już dla niego tylko hobby lub przerywnikiem między ciągłymi popijawami, właśnie gdy wywołuje zdjęcia zrobione na torze wyścigowym ktoś go atakuje. Kto mógł być mordercą i jaki miał motyw? Jeden ze znajomych,z którymi często imprezował i który zaniepokojony długą nieobecnością kumpla przyszedł sprawdzić co z nim, a później wraz z administratorem zszedł do ciemni, a potem uciekł. Więc podejrzany jest, a co z motywem? Gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ... pieniądze, w końcu ofiara wygrała sporą sumę. Czyli sprawa prawie rozwiązana, tylko, że sąsiedzi ofiary właśnie zaczęli sobie przypominać szczegóły wieczoru gdy dokonano morderstwa, no i grono ewentualnych sprawców poszerza się. Czy ze śmiercią Flesza mają coś wspólnego spore przelewy, które zaczęły wpływać na jego konto? A może to ktoś z rodziny - była żona lub córka? Kto i dlaczego - oto jest pytanie! Historia zabójstwa jest jednym z wątków, drugim jest romans reportera Johana i zamężnej nauczycielki Emmy - ci bohaterowie pojawili się już wcześniej i zawsze byli jakoś powiązani z wątkami kryminalnymi, a jak będzie teraz? No i nastoletnia Fanny, w wolnym czasie pracująca w stajniach,zaniedbywana przez matkę, izolująca się od rówieśników, będąca w kręgu zainteresowania tajemniczego mężczyzny. Trzy odrębne wątki, które prędzej czy później ukażą swoje powiązania, gdzie i jak czytelnik przekonuje się zawsze w najmniej spodziewanym momencie ...

Kolejne informacje na temat ofiary policja uzyskuje dzięki dziennikarzowi Johanowi, docierającemu do tych świadków, którzy jakoś nie kwapią się do podzielenia się swoją wiedzą ze śledczymi. Powoli dochodzenie rusza z miejsca, szczególnie po odkryciu, że ceniony niegdyś fotograf, po zrujnowaniu swojej kariery w tym zawodzie dorabiał sobie jako stolarz. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że najczęściej wykonywał tego typu prace dla osób znanych na Gottlandii i to tzw. "na czarno". Gdyby to wyszło na jaw wiele osobistości z kręgów polityczno-biznesowych otarłoby się o skandal. Tylko czy to mogło być motywem? W tym samym czasie zostaje zgłoszone zniknięcie Fanny. Zainteresowanie mediów sprawą nastolatki jest tym razem na rękę policji - im więcej osób będzie wiedziało o jej zaginięciu tym szybciej może uda się ją odnaleźć, chociaż niektóre artykuły wzbudzają wściekłość inspektora Andersa. Wychodzą też na jaw tajemnice dziewczyny - jej sekretny związek, problemy z matką, brak poczucia bezpieczeństwa, obraz nie napawający optymizmem. Gdy zostaje znalezione ciało zaginionej zostają odkryte powiązania między jej przybranym kuzynem a zabitym fotografem, czy tym razem będzie to prawdziwy ślad czy tylko kolejna ślepa uliczka? Tym razem to znowu pozorny trop, ale paczka znaleziona w ciemni zamordowanego fotografa rzuca już więcej światła na tajemniczego wielbiciela nastolatki i jednocześnie zabójcy pierwszej ofiary - to jedna i ta sama osoba.

Tożsamość mordercy wreszcie została odkryta, poszlaki ją potwierdzają, a inspektor Anders może wyjechać na przedświąteczny połów ryb ze starym przyjacielem. Zabójcze puzzle zostały ułożone, wszystkie elementy układanki do siebie pasują ... tylko czasami, gdy już uporamy się ze składaniem części i spojrzymy na nasze dzieło z boku okazuje się, że jeden fragment jest jakby wciśnięty pomiędzy inne na siłę ... Tak samo jest i w tym przypadku, zbrodniarzem jest człowiek, który nawet nie był brany pod uwagę. Nikomu nie przyszło na myśl, ze mógł być on mordercą, absolutnie nic na niego nie wskazywało i gdyby nie pewien fragment obrazu widoczny na zdjęciu znalezionym w ciemni i który zostaje zauważony na ścianie pewnego domku niedaleko przystani rybackiej, dwa morderstwa mogłyby nigdy nie zostać wyjaśnione lub obciążyłby niewinną osobę.

"Niewypowiedziany" to świetny kryminał, gdzie wątek sensacyjny nigdy nie jest oczywisty, podobnie jak jego rozwiązanie. Ale oprócz zagadki oferuje coś jeszcze - tematy społeczne, które często są tylko kanwą historii bez ich szerszego ich przedstawienia. Mari Jungstedt nie unika tych kwestii, wprost przeciwnie wplata je w swoje historie. Nie ma oskarżeń tylko pokazanie tych obrazów, od których wielu odwraca wzrok lub stara się ich nie zauważać.

wtorek, 17 maja 2011

Piramidka ;)

Skrzynka pocztowa jest pojemna, a Pani listonosz z uśmiechem jeszcze przynosi przesyłki z książkami :)

Od góry:
Denise Mina "Pole krwi" - zakup własny
Greg Gindick "Testament Baphometa" - portal Sztukateria i wyd. Dolnośląskie
Jean Sasson Nadżwa Bin Laden Omar Bin Laden "Musiałam odejść"
- nagroda za kwietniową recenzję w wyd. Znak

poniedziałek, 16 maja 2011

Czas poza czasem

"Krawędź czasu"

Wyobraźcie sobie, że w jednym momencie uciekacie przed policją, stróże prawa już są tuż za Wami, gdy wbiegacie do bramy kamienicy. Staracie się zachowywać jak najciszej w nadziei, że was nie zauważą, nagle pojawia się przed waszymi oczami mechaniczny, ogromny pająk i wskazuje drogę dalszej ucieczki. Po jej przekroczeniu znajdujecie się prawie w tym samym miejscu, tylko o mało co nie zostajecie przejechani przez dorożkę, a wszystko wokół jest jakby takie same, ale jednocześnie z innej epoki. Podróż w czasie, a może alternatywna rzeczywistość? Spotykani przechodnie boją się z wami porozmawiać, bo "złamaliście moment" i wciągacie ich w "nietrwanie". Zauważacie, że chwile jakby się powtarzały ... W takiej sytuacji znalazł się Maksym Nowak, jak o sobie mówi współczesny nomad, człowiek bez korzeni, chociaż szukał ich, nie przywiązujący się do miejsc i ludzi. Przez przypadek, a może nie, trafia do świata, gdzie czas tak naprawdę się nie liczy, wszyscy, którzy w nim żyją trafili do niego bo takie były ich marzenia senne lub byli niezbędni twórcy . Tylko dwie osoby jeszcze odczuwają jego upływ - Księżna i jeden z jej pracowników, obydwoje zdają się też mieć jakąś tajemnicę przed niespodziewanym gościem.

Opowieść o świecie bez czasu przeplata się z historią mężczyzny,znalezionego w przemysłowym mieście zaboru rosyjskiego w II połowie XIXw. Franciszek Znajda - bo takie imię i nazwisko zostaje mu nadane, nie pamięta niczego ze swej przeszłości, nie wie nawet skąd ma tyle blizn, a niejasne sny nie przybliżają go do wcześniejszych przeżyć. Wraz z upływem czasu odkrywa swój talent do mechaniki i konstrukcji maszyn. Czy ma on coś wspólnego z Maksymem? Tymczasem przypadkowy podróżnik w czasie zaczyna swoją walkę z mechanem, rozrastającą się strukturą mechaniczną, która zagraża rzeczywistości stworzonej przez Księcia, małżonka Księżnej, który jednak zaginął wiele lat temu.
Dwa światy, wydające się nie mieć ze sobą nic wspólnego, dwóch bohaterów tak różnych od siebie, których losy są tak odmienne, czy ich drogi się skrzyżują się?
Franciszek tymczasem żyje swoją konstrukcją, a rozmyślania nad przeszłością zawarł w 44 punktach, które jednak nie przybliżają go do zagadki własnej przeszłości. Jednak czasem jedno mało znaczące spotkanie może odmienić tak wiele, dać odpowiedź na pytanie skąd pochodzimy i kim byliśmy ..
Nomad, podróżnik, wojownik, przeciwstawił się mechanicznemu zagrożeniu, zamiast uśmiercić go uwolnił morderczy byt. Ucieczka przed nim zakończyła się uwięzieniem w jego wnętrzu, jednak znalazł siły by wydostać się na zewnątrz. Zostało to okupione jednak ranami, które z czasem zamieniły się w blizny i zaowocowało przyjaźnią z kobietą, w części będącą mechanicznym pająkiem. A co z próbą znalezienia wyjścia z tego świata? To już nie było najważniejsze, poszukiwania są istotne, ale równie ważne były powroty do towarzyszki tej egzystencji i odpoczynek. Jednak ta mała stabilizacja ulega zachwianiu gdy zauważa siebie samego i to w momencie gdy znalazł się w rzeczywistości stworzonej przez Księcia. Pętla czasu,deja vu, alter ego czy możliwość ostrzeżenia samego siebie dana przez los? Powoli historia zaczyna zataczać koło, a może zapętlać się? Podejrzenie o kradzież notatek twórcy tego świata, jakie na niego rzucono na początku wcale nie było może bezpodstawne, chociaż wtedy jeszcze nie wiedział jaka będzie i jaka jest jego rola. Człowiek, szukający własnych korzeni i nigdy nie osiadający dłużej w jednym miejscu, który gnał po świecie i nie umiał znaleźć swojego miejsca znajduje wreszcie swój zakątek - a raczej tworzy go, dzięki pewnym zapiskom. Wreszcie doświadcza szczęścia tylko czy jest ono wieczne?

Życie Franciszka także rozpada się, mała oaza stabilizacji przewraca się jak domek z kart. Czy te wydarzenia są związane ze sobą czy tylko kolejny zbieg okoliczności? No i osoba Księcia, tajemniczego twórcy świata, na poły maga na poły uczonego, kim jest lub kim był? Czy rola stwórcy była mu przeznaczona czy tylko chciał by była, lecz go przerosła?

"Krawędź czasu" rozpoczyna się jak książka sensacyjna, zaraz potem wydaje się, że mamy do czynienie z fantastyką, później, iż z horrorem i nagle wchodzą obrazy jak z "Ziemi obiecanej" ... Jednak to nie nieuporządkowana składanka, a przemyślany ciąg wydarzeń, który może i początkowo wydaje się chaotyczny, ale z każdą kolejną stronę układa się w spójną całość. Autor nie pozostawia żadnego wątku bez zakończenia bądź wyjaśnienia, a historia jest jak wstęga Moebiusa - w teorii nie ma początku i końca, lecz nie jest nieskończonością. Kabała, Talmud, legenda o Żydzie Wiecznym Tułaczu i ludzkie pragnienie bycia bogiem ...



Książka została przekazana w ramach akcji "Włóczykijki"

niedziela, 15 maja 2011

Wakacje już blisko ...

Wakacje już blisko, książki też zabieramy na nie, więc autorka bloga Sabinkowe czytanie proponuje zabawę - wymianę "Z książką na wakacje", szczegóły tutaj :)


Konkursowa Sztukateria

Każdy ma lub miał swoją kolekcję, czasem w liczbie mnogiej. Gromadził je na półkach, regałach, teraz pora by pokazać, ujawnić, pochwalić się tym co zbierało się :)



Sztukateria organizuje konkurs, w którym można pokazać innym co lubimy kolekcjonować, warto zostać jego uczestnikiem, a szczegóły znajdziecie w tutaj

Powodzenia !! ;)

sobota, 14 maja 2011

Japoński ślad

"Cień gejszy"

Początek XX w. Europejczyk zabija swojego przyjaciela, wraz z nim morduje gejszę i młodą służącą. Motywem jego działania jest odzyskanie kompromitujących go materiałów. Ponad sto lat później ginie inny mężczyzna zabity z powodu czegoś co znalazł w starych szpargałach. Jakiś czas potem ktoś podszywa się pod znanego dziennikarza i byłego policjanta w jednej osobie - Emila Żądło i na forach internetowych umieszcza posty z groźbami, po których zaczynają się u niego dziwne telefony. Trzy różne zdarzenia, które wydają się nie mieć nic ze sobą wspólnego, ale czy na pewno? W wiadomościach zamieszczanych w sieci były wspomniane japońskie drzeworyty, człowiek, który został zamordowany mieszkał, podobnie jak Emil Żądło, w Gdańsku, a internetowy złodziej tożsamości także zostaje znaleziony martwy. Za dużo zbiegów okoliczności, wszystkie wydarzenia są ze sobą jakoś związane tylko czym lub może kim?

Początkowo Emil Żądło wraz, ze znajomym, komisarzem Zebrą wiedzą tylko o śmierci doktorancie, który według filmów z kamer w kafejkach internetowych był właśnie złodziejem tożsamości, tylko dlaczego posługiwał się danymi dziennikarza i czy jego groźby były nimi faktycznie? Może chciał zwrócić na coś lub na kogoś uwagę? A co z dziwnymi telefonami do domu dziennikarza? Też był ich autorem? Wątek sensacyjny uchyla rąbek swej tajemnicy, początkowo może trochę "z pewną nieśmiałością", ale już wyczuwa się, że dalsze odsłony będą następować w coraz bardziej morderczym tempie ... I faktycznie, kolejna ofiara pojawia się prawie od razu, przyjacielem doktoranta był pewien wykładowca, który został znaleziony martwy kilka miesięcy wcześniej, a w jego mieszkaniu ktoś zniszczył japońskie drzeworyty. Trop wydaje się coraz wyraźniejszy tylko jeszcze powiązania z redaktorem Żądło są niejasne, no i co miały w sobie obrazy z kraju kwitnącej wiśnie, że w tak brutalny sposób zostały zniszczone? Jako dzieła sztuki nie należą do najdroższej elity na rynku no i w trójmiejskich realiach jest na nie \ mały popyt i niewiele ich w ogóle w obiegu. Ktoś dokonuje włamania do małego antykwariatu i pomimo wielu wartościowych przedmiotów ginie, no właśnie, - japoński drzeworyt, a kilka kolejnych ktoś wyciąga z ramek. To już kolejna wskazówka związana z tego rodzaju dziełami sztuki, które notabene, zostały kupione przez antykwariusza od siostry człowieka, który znalazł je w zapomnianych, rodzinnych pamiątkach. A gdy do tego dodać, że doktorant był partnerem owego mężczyzny, a same drzeworyty zostały przywiezione z Japonii przez jego pradziada to już jest niezbity dowód, iż kryją one tajemnicę, może nawet w liczbie mnogiej i to z morderczym rodowodem, który nawet po ponad stu latach jest powodem zbrodni. Jako, że redaktor Żądło nie umie się uprzeć ich urokowi kupuje je, kryminalna przeszłość i nowego właściciela i owych ilustracji wróżą "zabójczy" rozwój wypadków. Jak wynika z rodzinnych wspomnień, od chwili pojawienia się japońskich drzeworytów, wiele osób pytało o pewną szkatułkę, jednak ona nie dotarła do Polski, a może jednak tak? Na jednym z obrazów jest umieszczone ozdobne puzderko, chociaż może jest to dopatrywanie się rzeczy,jakich nie ma? Tylko dlaczego tak nagle giną kolejne osoby z rodziny pierwszych właścicieli drzeworytów i to w momencie gdy udzielają jak się wydawało mało znaczących informacji? Komu może, po ponad wieku, aż tak zależeć na nieokreślonym przedmiocie, że morduje każdego, kto miał coś wspólnego z japońskimi drzeworytami? Pytań wiele, natomiast odpowiedzi - ich jak na razie brak, a gejsza tylko tajemniczo uśmiecha się zza wachlarza na papierowej odbitce ...
Jej sekret, a raczej to co było ukryte na odwrocie odnajduje się w magazynku pewnego złodzieja, który popełnia samobójstwo. Wydaje się, że do odkrycia powodu morderstw jest tylko jeden krok, jednak odległość jest o wiele większa - odczytanie dokumentu zapisanego japońskim pismem to nie szybka i prosta sprawa, a śledztwo utyka w martwym punkcie. Dla Emila Żądło i jego narzeczonej prawie dosłownie, w przeciągu kilku dni ktoś usiłuje ich zabić, czyżby przy odczytywaniu starego dokumentu zbytnio zbliżyli się do odkrycia tajemnicy? Pożar oraz włamanie hackera tylko potwierdzają, że prywatne śledztwo idzie w dobrym kierunku, a przestępcy uderzają po raz kolejny - tym razem ich ofiarą pada osoba, która podjęła się przetłumaczenia odnalezionego w drzeworycie dokumentu.
Czasem kilka zdań może naprowadzić na brakujący element w dochodzeniu, lokalny polityk chwaląc się rodzinną genealogią wspomina przodka, który przebywał na początku XX w. w Japonii ... czy to tylko zbieg okoliczności czy coś więcej? Szczególnie, że jego asystent wyraźnie jest niechętny pytaniom dotyczącym tej historii, a tłumaczenia z języka japońskiego wskazują pewne nazwisko ... Jednak takie zakończenie byłoby zbyt oczywiste, a autorka już we wcześniejszych książkach udowodniła, że niespodzianki trzeba się spodziewać w momencie gdy rozwiązanie wydaje się kryć na następnej stronie.

Gdańsk i Tokio, początek XX w. i początek XXI w., odległe miejsca i czas czy mogą mieć wspólnego? Tak - chciwość i źle pojęty honor, które były przyczyną zbrodni przed stu laty i tych współczesnych. Cień japońskiej kultur, jak tytuł książki, jest obecny przez całą historię, nie jest tylko ozdobnikiem wątku kryminalnego - wprost przeciwnie jest jego osią. Perypetie redaktora Emila Żądła i jego przyjaciół po raz kolejny okazały się strzałem w dziesiątkę.


                                                                                                            Książka przekazana przez portal   Zbrodnia w Bibliotece
 

Zbrodnia w Bibliotece

Zbrodnia w Bibliotece i "Wisielec i księżyc" czyli moja recenzja opublikowana :)





piątek, 13 maja 2011

Mordercza ofiara

"Niewidzialny"

Kat i ofiara, związani ze sobą zbrodnią, od razu wiemy kto jest tym złym, a kto tym dobrym. Ale czy na pewno? A może kat też kiedyś był ofiarą i odwrotnie? To niemożliwe? A co z odwetem za doznane krzywdy? Oko za oko, ząb za ząb, w tym przypadku ból za ból, strach za strach.
Helena zostaje zamordowana na plaży wraz z nią zabójca zabija także jej wiernego psa, który zawsze bronił swej pani. Okrucieństwo zbrodni zaskakuje nawet inspektora Andersa. Kto mógł posunąć się do takich czynów? Gottlandia to przecież urlopowy raj, gdzie morderstwa są rzadkością, a jeżeli mają miejsce to najczęściej w gronie rodzinnym, jako efekt emocji. I w tym przypadku także wszystko na to wskazuje, kilka godzin wcześniej ofiara pokłóciła się ze swoim chłopakiem, nawet doszło do rękoczynów, świadkiem byli jej przyjaciele, a on był znany ze swojej zazdrości. Konkluzja prosta - to partner zamordowanej miał motyw, sprawa wydaje się rozwiązana, tylko Ci, którzy znali Helenę i Pera są przekonani o jego niewinności. Policja też ma pewne wątpliwości, no ale ważne są dowody i poszlaki, a domniemany sprawca nie ma alibi, dodatkowo wcześniejsza awantura nie świadczy na jego korzyść. Wydaje się, że wszystko wróciło do normy, ale kolejna kobieta zostaje zamordowana w podobny sposób, tym razem Per ma alibi - areszt. Jakby tego było mało prasa już nie jest tak powściągliwa jak przy pierwszej śmierci, co dodatkowo stresuje inspektora Andersa. Dwie kobiety, dwie zbrodnie, takie same okrucieństwo, jeden sprawca, który ciągle "hasa" po gottlandzkej ziemi i po za tym, żadnych wspólnych elementów. Ofiary nie znały się, miały różne zawody, ich sytuacja rodzinna także była inna. Helena wracała na Gotlandię tylko na wakacje, Frida dopiero od roku mieszkała na tej wyspie, więc żadnych punktów zaczepienia dla śledztwa nie ma, no może z wyjątkiem tego, że ta ostatnia przeprowadziła się ze Sztokholmu, gdzie mieszkała również Helena ... Czyli nowy kierunek dochodzenia wiedzie policję do stolicy, chociaż pojawiają się i inne ślady - romans sprzed lat z nauczycielem czy rozmowa z pewnym nieznajomym w pubie. Sztokholmski trop nie daje niestety rezultatów, inspektor Anders obawia się, że ta sprawa może być drugą nierozwiązaną w jego karierze ...
Przerwanie świątecznego obiadu policjanta wróży raczej przerwę w wypoczynku, nie inaczej jest i tym wypadku. Kolejna ofiara seryjnego mordercy to artystka - rzeźbiarka Gunilla Olsson. Schemat się powtarza, ale zbrodniarz staje się nieostrożny - gubi inhalator, a sąsiadka zauważyła, że gościem Gunilli był mężczyzna, z opisu podobny do nieznajomego, z którym rozmawiała Frida, przyjeżdżał starym, czerwonym Saabem ... Może ta informacja popchnie śledztwo na właściwą ścieżkę ...
Przeszłość ma często to do siebie, że nie odchodzi, tylko się przyczaja by dać o sobie znać gdy już ją zapomnimy. Emma, przyjaciółka zamordowanej Heleny, po jej tragicznej śmierci nie umie się pozbierać. Gdy jej małżeństwo wisi na włosku poznaje Johanna, dziennikarza, który relacjonuje śledztwo Andersa, coś ich przyciąga do siebie od pierwszego momentu. Wydawałoby się, że wplecenie wątku "romansowego" może nie pasować do opowiadanej historii, a jednak ma to swój cel - Emma wie kto jest mordercą i co ją łączy z pozostałymi ofiarami, w dodatku kolejną ma być ona ... Jej wyjazd do domku nad morze miał być schadzką, ale przerodzi się w walkę o życie. Fotografia sprzed lat odświeża pamięć i to na tyle skutecznie, że romantyczne rozmyślania zastąpione zostają strachem przed zbrodniarzem.
To co kilku nastolatkom wydawało się śmieszne ich rówieśnik odbierał całkowicie inaczej. Wpłynęło TO na jego późniejsze życie, a może to tylko wygodne usprawiedliwienie mordercy, który nie czuje się katem tylko ofiarą ...? Czy ofiara może być "sama sobie winna"?

Fotograf śmierci

Post umieszczony 12.05.2011, "zniknął" po awarii 13.05.2011

"Umrzeć w deszczu"

Amsterdam miasto dźwięków i zabawy, gdzie poważne słowa raczej nie pasują, ale jest miejscem dobrym, by opowiedzieć swoje życie, a może dokonać spowiedzi ze swego życia przed samym sobą. Świadkiem tej rozmowy jest dziennikarka, jej zadanie jest takie jak zawsze - przeprowadzić wywiad, tylko w tym wypadku zamiast pytań są odpowiedzi, a w miejsce dialogu jest monolog, nie przerywany żadnym wyrazem z drugiej strony, tu mówi tylko jedna osoba. Zadaniem dziennikarki jest wysłuchanie tego co ma do powiedzenie mężczyzna i bycie świadkiem jego śmierci. Od początku jej rola jest ustalona - niemy słuchacz i obserwator bez prawa do skomentowania tego co usłyszy. Ekshibicjonistyczny ostatni występ w myśl hasła - "przedstawienie musi trwać" czy raczej jedyna możliwość pokazania swego życia z własnej perspektywy? Szczera chęć powiedzenia prawdy i rozrachunku z mitami czy tylko próba zwrócenia uwagi innych? Może wszystkiego po trochu a może potrzeba zrozumienia dlaczego życie kończy się w tym momencie i co do tego doprowadziło.
Więc toczy się opowieść o ludzkim bycie, wcześnie naznaczonym stratą bliskiej osoby i jednoczesnym wejściem w dorosłość. Mówi się, że dom rodzinny wpływa na człowieka, pozytywnie lub negatywnie jednak zaznacza się na późniejszych dokonaniach. Tak było z głównym bohaterem, początkiem kariery był prezent od dziadka podarowany w pewien wakacyjny wieczór, gdy zastanawiał się nad swoją przyszłością i dalszym życiem. Starszy człowiek widział więcej niż nastolatek, może dlatego, że znał już świat, jego blaski i cienie, a na pewno dostrzegał w swoim wnuku to czego on nie był jeszcze świadomy. Dał mu cel, którego młody chłopak nie widział, coś co pozwalało zapomnieć o bólu, a jednocześnie szansę na wejście na całkiem nową ścieżkę. Nauka fotografowania nauczyła go inaczej patrzeć na świat, dostrzegać drobiazgi, wcześniej umykające i zdobyć doświadczenie na przyszłość. Jedno ze zdjęć zrobionych wtedy naznaczyło życie bohatera na długo, uwiecznienie umierającego psa zostało nie tylko na kliszy, ale i w umyśle jego twórcy. Nowa pasja pozwoliła zapomnieć, a może tylko nie myśleć, o utraconej miłości i zacząć kolejny rozdział w księdze życia - ona też pozostawiła ślad w sercu i umyśle, była kolejnym elementem budującym życiową drogę. Czasem kilka niepotrzebnych słów, źle pojęta duma, poczucie niezawinionej krzywdy wystarczy by zapomnieć o tym co było dobre, o miłosnych przysięgach, by po latach, jak list, którego adresat jest nieznany i wraca do nadawcy, powrócić, przypominając co się straciło przez nierozważne słowa ... Jednak w momencie gdy są one wypowiadane nie ma się świadomości co szykuje los.
Po raz drugi droga wskazana przez dziadka pozwoliła zapomnieć o stracie i rozpocząć kolejny etap życia. Nowe miejsce, nowi znajomi, nowe uczucie - tym razem oparte na przyjaźni, a do tego sukces zawodowy. Tylko czerpać pełnymi garściami ze świata, korzystać z jego uroków, poznawać jego niuanse, beztroska młodość, aż tyle i tylko tyle. To nie kończy się w jednym momencie, chociaż tak się może wydawać gdy nagle odchodzą ludzie dla nas ważni, zostaje nam odebrane coś co wcześniej dostrzegaliśmy i docenialiśmy, ale dopiero gdy tego zabraknie widzimy jak było ważne. Zmienia to nas bardziej niż sami jesteśmy zdolni to zauważyć. Kolejna strata boli równie mocno, a może jeszcze bardziej, bo rana która się zabliźniła goi się dłużej i trudniej.
Nowa życiowa przystań daleko od miejsc, które przypominają straty, daje tylko chwile zapomnienia. Ból jest zagłuszony tylko wtedy gdy zaczyna się czuć strach o własne życie, gdy nie się czasu na myślenie o tym co nam odebrano, bo widzi się wokół siebie o wiele większe ofiary i to nie jako pojedyncze przypadki, ale liczone w setkach, tysiącach, setkach tysięcy. Takie widoki daje wojna, w jej wirze nawet ludzie, którzy z założenia mieli być tylko obserwatorami stają się jej czynnymi uczestnikami. Kiedyś starszy człowiek wskazał ścieżkę bohaterowi, potem zrobił to człowiek, który stracił wszystko co było dla nie najważniejsze, ale wierzył, że pozostał przy życiu bo ma jeszcze do wypełnienia swoją misję, chociaż nie zna jeszcze celu końcowego. Bohater ukazał wojnę od strony, której nie znano lub nie chciano dostrzec tam gdzie zapomniano jej znaczenia. Jednak zapłacił za to otwarciem starej rany - straty bliskich sobie ludzi. W takim momencie nie pamięta się już celu, pozostaje tylko pustka, której nie da się wypełnić. Od tego momentu nie szuka się już bliskości, bo ciągle towarzyszy myśl, że będzie jej towarzyszyć znów ból i odejście człowieka. W chwilach największego osamotnienia, na ślepo, szuka się się towarzystwa by chociaż na chwilę poczuć ciepło. Jednak za ten czas los wystawia słony rachunek.
Ludzkie życie można przedstawić na zdjęciu, można przedstawić wyrazami, utrwalić na taśmie bądź papierze. Jednak będzie to tylko suchy zapis czyichś uczuć, sukcesów i porażek, by je zrozumieć chociaż w małym fragmencie najlepiej słuchać i patrzeć na rozmówcę, czas na zrozumienie nadejdzie gdy się zostanie sam na sam ze sobą i słowami, które się usłyszało. Każda relacja z takiego monologu będzie tylko słabą kopią tego co zostało wypowiedziane.


Dziękuję za książkę autorowi - p. Aleksandrowi Sowie

Rytualna śmierć

Post umieszczony 12.05.2011, "zniknął" po awarii 13.05.2011
"We własnym gronie"

Kat i ofiara, związani ze sobą zbrodnią, od razu wiemy kto jest tym złym, a kto tym dobrym. Ale czy na pewno? A może kat też kiedyś był ofiarą i odwrotnie? To niemożliwe? A co z odwetem za doznane krzywdy? Oko za oko, ząb za ząb, w tym przypadku ból za ból, strach za strach.
Helena zostaje zamordowana na plaży wraz z nią zabójca zabija także jej wiernego psa, który zawsze bronił swej pani. Okrucieństwo zbrodni zaskakuje nawet inspektora Andersa. Kto mógł posunąć się do takich czynów? Gottlandia to przecież urlopowy raj, gdzie morderstwa są rzadkością, a jeżeli mają miejsce to najczęściej w gronie rodzinnym, jako efekt emocji. I w tym przypadku także wszystko na to wskazuje, kilka godzin wcześniej ofiara pokłóciła się ze swoim chłopakiem, nawet doszło do rękoczynów, świadkiem byli jej przyjaciele, a on był znany ze swojej zazdrości. Konkluzja prosta - to partner zamordowanej miał motyw, sprawa wydaje się rozwiązana, tylko Ci, którzy znali Helenę i Pera są przekonani o jego niewinności. Policja też ma pewne wątpliwości, no ale ważne są dowody i poszlaki, a domniemany sprawca nie ma alibi, dodatkowo wcześniejsza awantura nie świadczy na jego korzyść. Wydaje się, że wszystko wróciło do normy, ale kolejna kobieta zostaje zamordowana w podobny sposób, tym razem Per ma alibi - areszt. Jakby tego było mało prasa już nie jest tak powściągliwa jak przy pierwszej śmierci, co dodatkowo stresuje inspektora Andersa. Dwie kobiety, dwie zbrodnie, takie same okrucieństwo, jeden sprawca, który ciągle "hasa" po gottlandzkej ziemi i po za tym, żadnych wspólnych elementów. Ofiary nie znały się, miały różne zawody, ich sytuacja rodzinna także była inna. Helena wracała na Gotlandię tylko na wakacje, Frida dopiero od roku mieszkała na tej wyspie, więc żadnych punktów zaczepienia dla śledztwa nie ma, no może z wyjątkiem tego, że ta ostatnia przeprowadziła się ze Sztokholmu, gdzie mieszkała również Helena ... Czyli nowy kierunek dochodzenia wiedzie policję do stolicy, chociaż pojawiają się i inne ślady - romans sprzed lat z nauczycielem czy rozmowa z pewnym nieznajomym w pubie. Sztokholmski trop nie daje niestety rezultatów, inspektor Anders obawia się, że ta sprawa może być drugą nierozwiązaną w jego karierze ...
Przerwanie świątecznego obiadu policjanta wróży raczej przerwę w wypoczynku, nie inaczej jest i tym wypadku. Kolejna ofiara seryjnego mordercy to artystka - rzeźbiarka Gunilla Olsson. Schemat się powtarza, ale zbrodniarz staje się nieostrożny - gubi inhalator, a sąsiadka zauważyła, że gościem Gunilli był mężczyzna, z opisu podobny do nieznajomego, z którym rozmawiała Frida, przyjeżdżał starym, czerwonym Saabem ... Może ta informacja popchnie śledztwo na właściwą ścieżkę ...
Przeszłość ma często to do siebie, że nie odchodzi, tylko się przyczaja by dać o sobie znać gdy już ją zapomnimy. Emma, przyjaciółka zamordowanej Heleny, po jej tragicznej śmierci nie umie się pozbierać. Gdy jej małżeństwo wisi na włosku poznaje Johanna, dziennikarza, który relacjonuje śledztwo Andersa, coś ich przyciąga do siebie od pierwszego momentu. Wydawałoby się, że wplecenie wątku "romansowego" może nie pasować do opowiadanej historii, a jednak ma to swój cel - Emma wie kto jest mordercą i co ją łączy z pozostałymi ofiarami, w dodatku kolejną ma być ona ... Jej wyjazd do domku nad morze miał być schadzką, ale przerodzi się w walkę o życie. Fotografia sprzed lat odświeża pamięć i to na tyle skutecznie, że romantyczne rozmyślania zastąpione zostają strachem przed zbrodniarzem.
To co kilku nastolatkom wydawało się śmieszne ich rówieśnik odbierał całkowicie inaczej. Wpłynęło TO na jego późniejsze życie, a może to tylko wygodne usprawiedliwienie mordercy, który nie czuje się katem tylko ofiarą ...? Czy ofiara może być "sama sobie winna"?



Książka udostępniona przez sieć Księgarń MATRAS

środa, 11 maja 2011

Stosik czyli ...

Stosik czyli coś pożyczonego, coś kupionego i coś podarowanego :)

Dziękuję za wszystkie książki

"Świat słowa" - pożyczone od przyjaciółki Mileny
"Podróż Turila" - nagroda w konkursie portalu nakanapie.pl
"Pożeracz snów" - wyd. Znak Emotikon
"Mordercy" - wyd. Oficynka
"Niewypowiedziany" - pożyczone od przyjaciółki Sylwii
"Kamuflaż" - wyd. Oficynka
"Impuls" - zakup własny
"Prawo zemsty" - zakup własny









A książkę "Umrzeć w deszczu" dostałam od samego autora - p. Aleksandra Sowy

Marzenia ...

"Strażnik marzeń"

Życie ludzkie jest jak droga, ma swoje zakręty, pobocza, a nawet dziury. Czasem nasza ścieżka krzyżuje się ze ścieżkami innych ludzi, na dłuższą lub krótszą chwilę, by po jakimś czasie znowu biec samotnie.
Właśnie w takim momencie poznajemy głównego bohatera, kończy on swój związek z kobietą, którą kocha, ale nie chce obciążać swoją osobą. Dzieli ich spora różnica wieku, ale czy ona faktycznie jest tak wielka i czy była to słuszna decyzja czy tylko subiektywne odczucie czytelnik dowiaduje się na kolejnych stronach książki "Strażnik marzeń". Poświęcenie swoich marzeń i miłości może się wydawać zbyt wysoką ceną za przyszłość dla najbliższej osoby, szczególnie gdy nie pytamy jej o zdanie tylko w jej imieniu podejmujemy za nią decyzję. Może taki wybór ma dobre intencje u swych podstaw, ale  w jakimś stopniu wydaje się też egoistyczny, bo oszczędzając komuś bólu chronimy i siebie.

Ucieczka przed subiektywną wizją przyszłości prowadzi do powtórzenia tego, co jeszcze kilka godzin wcześniej wydawało się błędem. Młodość miała by ocalona przed starzeniem, ale niełatwo jej się oprzeć nawet gdy nie kusi i tylko pojawia się przypadkowo. Przyszłość przynajmniej dla jednego człowieka miała być lepsza jednak czy taka będzie? Czy może podświadomie czujemy, że to co jeszcze nie tak dawno było na wyciągnięcie ręki oddala się, a my grzęźniemy gdzieś w drodze pomiędzy tym co było a tym co miało być. Sny i obrazy na jawie są alegoriami dla bohatera jego życia i wyborów, jednak by w pełni je zrozumieć potrzebuje pomocy innych, to oni ukazują mu jego prawdziwy portret.
Mało wiemy o głównym bohaterze - Maxie, może jest w wieku średnim, może dojrzalszym, sam czuje się o wiele starzej niż jest w rzeczywistości, jego przeszłością jest związek z kobietą młodszą od niego, a raczej jego koniec, którego on inicjatorem. Od jego rozstania czytelnik ma okazję poznać go lepiej, także przez  pryzmat spotykanych przez niego ludzi. Jest ciekawy ich historii, a oni chętnie dzielą się z nim tym co przeżyli i mimo, że nie są to opowieści łatwe ukazują one siłę człowieka w pokonywaniu przeciwności losu. Ich załamania, schodzenie z wybranych wcześniej dróg, straty i próby odzyskania utraconego szczęścia interesują Maxa. Podobnie jest z czytelnikiem, który jest ciekawy co autor chce przekazać przez przytaczanie historii innych bohaterów, które jednocześnie są podobnie i tak różne od siebie. Powoli też z innej perspektywy ukazuje się rozstanie Maxa z jego wielką miłością, to nie tylko różnica wieku, ale także dojrzewanie jego partnerki było nieakceptowane przez niego. On chciał by była taką jak w momencie pierwszego spotkania, a codzienna rutyna powoli zaczęła oddalać ich od siebie, a raczej jego od niej. Z własnego wyboru odepchnął od siebie jedno uczucie, a kolejne zostało mu odebrane nim jeszcze narodziło się. Historia zatacza koło, do jego życia wraca pierwsza kobieta, którą spotkał po swoim wyjeździe, dzięki niemu ona zrozumiała kogo kocha, a dla niego podróż przestała być ucieczką tylko początkiem przygody.

Czasem podejmuje się życiową decyzję pod wpływem chwili, czasem jest przemyślana, ale jej skutków do końca nie można przewidzieć, nawet gdy wydaje się najwłaściwsza wątpliwości mogą pojawić się zawsze. Jednak gdy podążamy za własnymi marzeniami i chcemy by i bliskie nam osoby miały też taką szansę, zawsze odnajdziemy właściwą drogę do ich realizacji.



Książka została przekazana w ramach akcji "Włóczykijki"