„Wisznia
ze słowiańskiej głuszy”
Aleksandra
Katarzyna Maludy
Człowieczy
los może odmienić się bardzo szybko, niezbadane są wyroki bogów, ale i ludzie
także maczają w nim swoje palce. Raz wieje wiatr w oczy, raz wszystko idzie jak
z płatka, niektórym od momentu narodzin towarzyszy szczęście, inni muszą
walczyć by przetrwać, czasem jedna chwila odmienia wszystko. Łatwo zagniewać potężnych, lecz czasem
najlepszą ofiarą na ich przebłaganie jest odwaga i walka z tym, co odebrało
spokój.
Każdy
powinien znać swoje miejsce w wspólnocie, chociaż nie zawsze jest ono wygodne i
dające zadowolenie. Wisznia wie jaka będzie jej przyszłość, podobna do innych kobiet
w grodzie, nawet jeśli, jak ludzie powiadają, jest się córka potężnej bogini
Mokoszy. Jednak kiedy spokój zostaje raz na zawsze zburzony, stare zasady muszą
iść w zapomnienie. Nie jest łatwo odnaleźć się w świecie, gdzie dominuje chęć
bogactwa i pogarda dla drugiego człowieka. Wydaje się, że bogowie odwrócili się
od Wiszni i jej pobratymców, a i oni sami nie są już tacy jak kiedyś, może
teraz pokazują swoje prawdziwe oblicze? Czy odważna królewna Wanda odwróci złą
kartę? Daleko od Dniepru, potężna puszcza nie jest przyjazna ludziom, ale
niekiedy da się wyrwać z niej kawałek by od nowa zbudować domostwa, zwłaszcza
kiedy ma się przywódczynię, która umie walczyć o bliskich. Wszechwładni Mokosza
i Perun wspierają się nawzajem w świętym gaju, ale czy nie zagrozi im ktoś, kto
podobno ich przewyższa mocą?
Prastare
dzieje Słowian są równie fascynujące co starożytnych Greków czy Rzymian.
Otaczają je tajemnice, nimb niesamowitości oraz intrygujące legendy i mity,
które dorównują dzisiejszym bestsellerom. „Wisznia ze słowiańskie głuszy”
należy do kategorii opowieści, czerpiących pełnymi garściami z tego, co znane,
lecz nie jest to kalkowanie, ale twórcza reinterpretacja oraz wplecenie w nową
historię. Pisarka nie poszła w kierunku wygładzenia czy też lukrowanego
przedstawienia słowiańskich dziejów, wprost przeciwnie dała czytelnikom do rąk sagę
z możliwymi, ówczesnymi, realiami. Kreskówkowej idylli, bądź hollywoodzkiej
bajki nie ma w tej książce, bo nie są one potrzebne by przedstawić
pełnokrwistych bohaterów, a zwłaszcza kobiece postacie, nieszablonowe, ale
doskonale wpisujące się w fabułę. W „Wiszni ze słowiańskiej głuszy” łączy się
świat realny z nadprzyrodzonym, prawda z fikcją i przede wszystkim popularne
przekazy z tymi mniej popularnymi. Trudno jest się oderwać od opowieści pełnej
mocną kreską zarysowanych sylwetek oraz barwnie oddanego drugiego planu.
Aleksandra Katarzyna Maludy nie bała się
wyjść poza schematy i spojrzeć na historię z rzadko branego pod uwagę punktu
widzenia. Co więcej konsekwentnie jest to odczuwalne na każdym kroku i
uzupełnia intrygująco całość. Gdzieś na pograniczu rzeczywistości i
legendarności bohaterowie walczą o siebie, swoje dziedzictwo i z boskimi
wyrokami oraz fatum.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję:
wyd. Szara Godzina
oraz
Świetna książka. Jestem właśnie świeżo po lekturze.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJa również mam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. Boję się, że mogłabym nie dotrwać do konca.
OdpowiedzUsuńMoje klimaty. Na pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńZ wielką ciekawością sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuń