"Żeby miłość miała twoje oczy"
Diego Galdino
Włoski temperament raczej nie idzie w parze z potrzebą samotności. Czasem te dwa tak sprzeczne elementy spotykają się pod jednym dachem i od pierwszego momentu zaczyna iskrzyć. Pierwsze, drugie, a nawet kolejne spojrzenia mogą być mylące, ponieważ stworzona iluzja jest tak dobra, że nikt nie dostrzega człowieka kryjącego się za nią. Pojawiające się rysy brane są najczęściej za coś zupełnie odwrotnego, nim prawda ujrzy światło dzienne maska może zranić dotkliwie. Niekiedy jest dana szansa by pogodzić to co wydaje się tak różne.
Zapalczywość nie jest dominującą cechą Sofii, ale są chwile gdy zwyciężają emocje. Właśnie one biorą górę podczas pierwszego spotkania z Tyronem. Nie są one pozytywne i w ogóle nie przystają do powitania gościa, lecz słowa zostały wypowiedziane przez obie strony, zresztą cofnąć nikt ich nie zamierza. Wbrew pozorom tych dwoje nie kończy swej znajomości na tym etapie, wprost przeciwnie, Cetona to nie Nowy Jork, gdzie da się unikać drugiego człowieka długo i skutecznie. Pełne uroku miasteczko i jego okolice są dla każdego malarza marzeniem, a Tyrone Lane nie jest wyjątkiem. Trudno pogodzić pragnienie jak najlepszego oddania zapierających dech w piersiach toskańskich pejzaży z potrzebą przebywania jak najdalej od ludzi. Zwycięża sztuka, a samotność traci na uroku, zwłaszcza gdy obok jest piękna Sofia, nie pozwalająca o sobie zapomnieć. Zresztą i artysta-odludek dość często gości w rozmyślaniach młodej kobiety. Wzajemne kontakty ocieplają się, zaczyna kiełkować nadzieja na coś więcej niż tylko przelotną znajomość, chociaż czy jest ona obopólna? Lane nosi w sobie cień, który w szczęśliwych momentach widoczny jest bardziej niż w kiedykolwiek indziej. Sofia próbuje go rozjaśnić, chociaż raz za razem ponosi porażkę. Jak długo można mierzyć się z czymś niewiadomym, ale mającym ogromny wpływ na Tyrone`a?
Miłość to dawanie i branie, czasem jednak krucha równowaga zostaje zburzona. Wiarę w wspólną przyszłość zastępuje bolesna samotność i poczucie niewypowiedzianej straty. Czy da się naprawić coś co może w ogóle nie zaistniało? Tyrone ma niewidoczne rany, przypominające o tym co już nie wróci, a szansa na ich zabliźnienie była tak blisko ...
Miłość to słowo zawierające w sobie tysiące innych, towarzyszy mu wiele emocji, tych spod znaku szczęścia, ale i takich naznaczonych złamanym sercem i łzami. Niejeden autor poległ na jej opisywaniu, ponieważ by oddać je w pełni czasem nie trzeba monumentalnych strof, lecz należy pamiętać, że nawet kiedy wydaje się lekkie, łatwe oraz przyjemne ma i oblicze poważniejsze, często skrywane. Diego Galdino po raz kolejny w prosty sposób opisał skomplikowany charakter miłości, oddając wszelkie niuanse kod momentu narodzin aż po chwile gdy nosi już szlachetną patynę dojrzałości. Tłem dla tej niezwykłej panoramy uczuć jest miasteczko Cetona, które przez wieki były niemym obserwatorem namiętnych wyznań, smutku rysującego się na ludzkich twarzach, beztroskiego uśmiechu i rodzinnych perypetii. "Żeby miłość miała twoje oczy" to niezwykła historia dwojga ludzi i ich związku, oddana delikatnie, ale i z pasją. Autor słowami, jak najlepszymi pędzlami, odmalowuje szeroką palet wrażeń. Wraz z bohaterami poznajemy barwę zauroczenia, kolor rozkwitu uczuć,odcień złamanego serca, tonację nadziei oraz szczęścia. W opowieści tej nie zabrakło również humoru i południowego temperamentu, znanego czytelnikom z wcześniejszych książek Diego Galdino. Podczas lektury najnowszej śmiech i smutek przeplatają się z refleksjami nad tym jak przeszłość wpływa na teraźniejszość oraz co dla człowieka znaczy rodzina.
Diego Galdino
Włoski temperament raczej nie idzie w parze z potrzebą samotności. Czasem te dwa tak sprzeczne elementy spotykają się pod jednym dachem i od pierwszego momentu zaczyna iskrzyć. Pierwsze, drugie, a nawet kolejne spojrzenia mogą być mylące, ponieważ stworzona iluzja jest tak dobra, że nikt nie dostrzega człowieka kryjącego się za nią. Pojawiające się rysy brane są najczęściej za coś zupełnie odwrotnego, nim prawda ujrzy światło dzienne maska może zranić dotkliwie. Niekiedy jest dana szansa by pogodzić to co wydaje się tak różne.
Zapalczywość nie jest dominującą cechą Sofii, ale są chwile gdy zwyciężają emocje. Właśnie one biorą górę podczas pierwszego spotkania z Tyronem. Nie są one pozytywne i w ogóle nie przystają do powitania gościa, lecz słowa zostały wypowiedziane przez obie strony, zresztą cofnąć nikt ich nie zamierza. Wbrew pozorom tych dwoje nie kończy swej znajomości na tym etapie, wprost przeciwnie, Cetona to nie Nowy Jork, gdzie da się unikać drugiego człowieka długo i skutecznie. Pełne uroku miasteczko i jego okolice są dla każdego malarza marzeniem, a Tyrone Lane nie jest wyjątkiem. Trudno pogodzić pragnienie jak najlepszego oddania zapierających dech w piersiach toskańskich pejzaży z potrzebą przebywania jak najdalej od ludzi. Zwycięża sztuka, a samotność traci na uroku, zwłaszcza gdy obok jest piękna Sofia, nie pozwalająca o sobie zapomnieć. Zresztą i artysta-odludek dość często gości w rozmyślaniach młodej kobiety. Wzajemne kontakty ocieplają się, zaczyna kiełkować nadzieja na coś więcej niż tylko przelotną znajomość, chociaż czy jest ona obopólna? Lane nosi w sobie cień, który w szczęśliwych momentach widoczny jest bardziej niż w kiedykolwiek indziej. Sofia próbuje go rozjaśnić, chociaż raz za razem ponosi porażkę. Jak długo można mierzyć się z czymś niewiadomym, ale mającym ogromny wpływ na Tyrone`a?
Miłość to dawanie i branie, czasem jednak krucha równowaga zostaje zburzona. Wiarę w wspólną przyszłość zastępuje bolesna samotność i poczucie niewypowiedzianej straty. Czy da się naprawić coś co może w ogóle nie zaistniało? Tyrone ma niewidoczne rany, przypominające o tym co już nie wróci, a szansa na ich zabliźnienie była tak blisko ...
Miłość to słowo zawierające w sobie tysiące innych, towarzyszy mu wiele emocji, tych spod znaku szczęścia, ale i takich naznaczonych złamanym sercem i łzami. Niejeden autor poległ na jej opisywaniu, ponieważ by oddać je w pełni czasem nie trzeba monumentalnych strof, lecz należy pamiętać, że nawet kiedy wydaje się lekkie, łatwe oraz przyjemne ma i oblicze poważniejsze, często skrywane. Diego Galdino po raz kolejny w prosty sposób opisał skomplikowany charakter miłości, oddając wszelkie niuanse kod momentu narodzin aż po chwile gdy nosi już szlachetną patynę dojrzałości. Tłem dla tej niezwykłej panoramy uczuć jest miasteczko Cetona, które przez wieki były niemym obserwatorem namiętnych wyznań, smutku rysującego się na ludzkich twarzach, beztroskiego uśmiechu i rodzinnych perypetii. "Żeby miłość miała twoje oczy" to niezwykła historia dwojga ludzi i ich związku, oddana delikatnie, ale i z pasją. Autor słowami, jak najlepszymi pędzlami, odmalowuje szeroką palet wrażeń. Wraz z bohaterami poznajemy barwę zauroczenia, kolor rozkwitu uczuć,odcień złamanego serca, tonację nadziei oraz szczęścia. W opowieści tej nie zabrakło również humoru i południowego temperamentu, znanego czytelnikom z wcześniejszych książek Diego Galdino. Podczas lektury najnowszej śmiech i smutek przeplatają się z refleksjami nad tym jak przeszłość wpływa na teraźniejszość oraz co dla człowieka znaczy rodzina.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wyd. Rebis
Zastanawiam się nad kupnem tej książki, bo jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://zapoczytalna.blogspot.com
Nie czytałam wcześniej o tej książce. Mogłabym się na nią skusić.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńLatem chętnie się skuszę na tę lekturę :)
OdpowiedzUsuń