środa, 21 grudnia 2022

Ziarna możliwości

Recenzja patronacka:

„Zasiej w sobie 

ziarno możliwości”

Witold Pańczyszyn

 

Nie da się, nie umiem, to niemożliwe. Ile razy wypowiadaliśmy te zdania? Wydaje się nam, iż znamy się doskonale i doskonale wiemy na co nas stać i co możemy osiągnąć. Przynajmniej tak jest do momentu gdy odważamy się robić krok w nieznanym kierunku bądź takim, jaki uważaliśmy za zbyt odległy i za wysoko dla nas położony. Czasem zawracamy, a niekiedy dążymy do celu i okazuje się, że to, co jeszcze było poza naszym zasięgiem jest bliżej nie myśleliśmy. Oczywiście nie zawsze, lecz dużo częściej niż przypuszczamy.

 

Lektura książki „Zasiej w sobie ziarno możliwości” pozwala poznać nam sposoby jak wiele jesteśmy w stanie osiągnąć. Autor nie zalewa nas od razu ogromną liczbą informacji i afirmacji, lecz w czytelny sposób dzieli na kilka części z rozdziałami przekazywane wiadomości.  Każdy moduł jest fragmentem całości, jednocześnie kieruje uwagę na konkretne kwestie, przybliża je i pozwala poznać nowe treści, oraz zazębia się z pozostałymi. Dzięki temu nie ma chaosu, a kolejne elementy uzupełniają się nawzajem. Witold Pańczyszyn nie zakłada, że czytelnik od razu zastosuje uzyskaną wiedzę i to jeszcze w całości, lecz daje okazję by zadał sobie odpowiednie pytania, poszukał odpowiedzi oraz użył właśnie wiadomości jakie ten tytuł oferuje. Tytuł wskazuje motyw przewodni, ale najważniejsze jak zawsze są szczegóły, a tych nie brakuje i właśnie one sprawiają, iż zaczynamy zwracać uwagę na przekaz autora oraz to jak można go wykorzystać w naszej codzienności.

 

Bycie świadomym, odszukanie swoich talentów, budowanie wytrwałości i cierpliwości, doceniania doświadczenia czy też pozostawienie za sobą przeszłości, to jedynie mały wycinek tematów jakie Witold podejmuje w swojej książce. Zbyt często wydaje się nam, że wiemy już wystarczająco dużo lub przeciwnie zbyt mało oraz paradoksalnie jedno i drugie powstrzymuje przed pójściem do przodu, a to jedynie dwa punkty z listy, dłuższej bądź krótszej, jakie ograniczają nas. Czasem ich nie zauważamy lub patrząc wstecz dopiero je dostrzegamy, lecz może być za późno dla pewnych spraw. Warto więc być uważnym, ta kwestia także jest poruszana w „Zasiej w sobie ziarno możliwości”,  o jej istotności nie trzeba nikogo przekonywać, lecz jak to bywa wielu o niej zapomina podczas działania. Każde więc „przypomnienie” jest pomocne, zwłaszcza gdy chcemy coś zmienić w swoim życiu. Autor nie ukrywa, że w samym środku jest człowiek i jego pragnienia, marzenia, cele, dróg do ich zdobycia dużo, lecz nic nie przychodzi samo z siebie, trzeba zrobić pierwszy krok.

 

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję

Autorowi

 

wtorek, 20 grudnia 2022

W cieniu Mont Blanc

Recenzja patronacka:

„Strażnicy. 

Z miłości do Mont Blanc”

Helena Leblanc

 

Z miłości i dla niej niejedna rzecz zostaje zrobiona. Małe, duże, czasem także takie, które diametralnie zmieniają życie. Czasem są one przemyślane, ale częściej więcej do powiedzenia ma serce niż rozsądek. Pójście na żywioł może okazać się prawdziwą życiową przygodą, przynoszącą więcej niespodzianek niż ktokolwiek spodziewa się.

 

Chamonix od Polski dzielą setki kilometrów, ale właśnie w tym Puncie na mapie swoje miejsce odnalazła Helena. Wpierw zauroczyła ją monumentalny Mont Blanc, a niewiele później Martin. Wakacyjne wrażenia mają to do siebie, że bledną z upływem czasu lub wprost przeciwnie, nabierają kolorów, jakich nigdy nie miały. Jednak niektóre zapadają w pamięć  i nie tylko w nią na tyle mocno, że tworzą podstawy pod nowy rozdział w życiu. Gorący romans i miłość do gór, a konkretnie do tej jednej, jedynej, skłaniają Helenę do zmiany pracy i miejsca zamieszkania. Jednocześnie zmienia zawód i uczy się bycia strażnikiem w masywie Mont Blanc oraz coraz mocniej wchodzi w związek z Martinem. Wszystko układa się coraz lepiej, wymarzone zajęcie i mężczyzna, jaki wprost uwielbia kobietę i nie kryje się z tym. Czy nie za szybko i zbyt dużo w tak krótkim czasie? Przed nimi kolejne ważne wybory, nie tak łatwo pogodzić swoje marzenia i plany na przyszłość. Kto pójdzie na ustępstwa i czy wcześniejsze decyzje były właściwe? Moment kolejnego przełomu nadchodzi, tym razem ktoś będzie musiał zrobić krok za kimś, a kompromisy nie zawsze zadawalają obie strony?

 

Niespodziewane uczucia, przewracające dotychczasową egzystencję do góry nogami, Polka, Francuz i majestatyczny szczyt, w cieniu, jakiego kryje się niejedna tajemnica. Helena Leblanc doskonale wykorzystała każdy z tych elementów łącząc je w historię, w jakiej życiowa pasja i uczucia rywalizują z sobą, a bohaterowie próbują znaleźć równowagę pomiędzy nimi oraz marzeniami, zdającymi się być na wyciągnięcie ręki. Miłość jak z bajki rzadko kiedy taką jest, zwłaszcza gdy łączy ze sobą ludzi, mających jakąś przeszłość za sobą, a przed nimi rysuje całkowicie odmienna przyszłość niż sądzili. „Strażnicy. Z miłości do Mont Blanc” to historia nie tylko dwojga ludzi, budujących swoją relację na wydawałoby się mało stabilnym fundamencie, ale również podejmowania decyzji, które z pewnością zmienią diametralnie życiową sytuację. Tłem dla opowieści są piękne krajobrazy, jakie zdają się być jedynie niemym świadkiem ludzkich poczynań, ale w rzeczywistości w ich cieniu rodzi się niejedna tajemnica. Losy pary głównych postaci śledzimy nie tylko z zainteresowaniem, lecz też trzymamy kciuki za nich gdy zauważamy, że pomiędzy tym, czego pragnie każde z nich będzie wymagało o wiele więcej niż przypuszczają. Autorka w odpowiednich punktach fabuły zmienia jej kierunek stawia przed wszystkimi trudne pytania, a odpowiedzi na nie są tak proste jak mogłoby się wydawać.

 

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję


 

sobota, 17 grudnia 2022

Oskarżeni

„Czarownice z Baskonii”

Bernadette Pecassou

 

Czasem by zniszczyć człowieka nie potrzeba nawet cienia podejrzenia. Wystarczy czyjeś przekonanie i wiara we własną nieomylność, kryjąca się pod maską krzewienia i obrony ideałów. Tylko lub aż tyle może stać się powodem by ktoś stał się wrogiem i ofiarą jednocześnie, ale czy i wiarę w ludzi?

 

Niewinna czy winna? Na Gracjanę nigdy nie padło żadne podejrzenie, bogobojna dziewczyna, żyjąca zgodnie z zasadami. Jednak na nią właśnie pada cień podejrzenia parania się czarami. Prawda to czy jedynie splot okoliczności? W to drugie nie wierzy Pierre de Lancre, za to jest przekonany o tym pierwszym. Słowo przeciwko słowu, kto uwierzy skromnej kobiecie? Może przecież mieć inną twarz, twarz czarownicy, to, że znali ją od urodzenia, widzieli jak dorasta niczego nie przesądza. Zresztą z pewnością więcej jej podobnych kryje się obliczami poczciwych mieszkanek i mieszkańców Baskonii. Jaka jest prawda? Kogo jeszcze ona interesuje jeśli plotki i strach trzymają większość w mocnym uścisku? Czy znajdzie się ktoś odważny, kto przerwie ten łańcuch zła, przemocy i przede wszystkim cierpienia coraz liczniejszej grupy niewinnych ludzi?

 

Co sprawia, że pomimo umiejscowienia akcji książki w przeszłości jest ona jak najbardziej aktualna? Ponadczasowość. Nieuchwytny składnik, sprawiający, że lektura skłania nas do refleksji raz za razem i niekiedy bezwiednie nasuwają się nam przykłady z teraźniejszości. „Czarownice z Baskonii” są tego doskonałym przykładem, a nawiązania do faktów historycznych podkreślają jeszcze nieprzemijalność pewnych kwestii oraz ich powtarzalność w czasie. Jednak jest to wplecione w bardziej złożoną opowieść, w jakiej nie brakuje wyrazistych bohaterów, emocji i przede wszystkim lokalnego klimatu, odmiennego, tak samo wówczas jak i obecnie. Jak rodzi się fanatyzm, dlaczego ulegają mu ludzie, jacy jeszcze przed momentem mieli odmienne zdanie? Bernadette Pecassou nie pisze o tym wielkimi słowami, zamiast tego oddaje głos swoim postaciom, to w nich zawarła odpowiedzi na zadane między wierszami pytania. Nie są one dosłowne, ale stanowią część historii, poruszającej, odsłaniającej korzenie zła, zrodzonego z krzywdy i pewności, że postępuje się właściwie. Pisarka oddała głos każdej ze stron, tej krzywdzonej, krzywdzącej, sparaliżowanej strachem oraz czerpiącej korzyści z tego, co ma miejsce. Zło jest ponadczasowe, podobnie jak i lęk oraz fundamentalizm, odradzają się i dają o sobie znać zawsze tam gdzie jest podatny grunt, a niewiele potrzeba by rosły w siłę.



 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję:
 

 

 

czwartek, 15 grudnia 2022

Dama i wojownik

Nowość:

„Barbarzyńca”

Anna Wolf

 

Co może powstać z pożogi, krwi i śmierci? Nie powinno nic dobrego, zwłaszcza, że zadane cierpienie na długo pozostają w pamięci, a czasem już na zawsze. Przyszłość bywa budowana okrutnej przeszłości, natomiast teraźniejszość jest pomostem pomiędzy jednym i drugim. Niekiedy trzeba odciąć się od tego, co było, chociaż blizny nie pozwalają do końca zapomnieć o doznanych stratach.

 

Kiedy spotykają się dwa odmienne światy pokój nie zawsze temu towarzyszy. Wojenne potyczki naznaczają ziemie i przede wszystkim ludzi. Elena nigdy nie myślała, że pozna brutalny smak przegranej. Z pani rozległych ziem stała się jednym z jeńców, mogła się poddać, ale dumna kobieta jest wierna tym, którzy i jej przysięgali to samo. Pozostaje jeszcze dziedzictwo przodków, jakim teraz jest panem Lothar. Tych dwoje dzieli wszystko, a przede wszystkim to kim są. Barbarzyńca i branka, co ich czeka? Z pewnością nie to, czego wszyscy, nawet oni nie spodziewali się. Niespokojne czasy nie służą uczuciom, zresztą mogą one zostać niecnie wykorzystane. Czy okrutny wojownik i dumna dama mogą myśleć wspólnym życiu? Takie marzenia urzeczywistnić trudno, zwłaszcza, że nie brakuje wrogów, czekają jedynie by wykorzystać każdy słaby punkt. Czy Lothar i Elena uwierzą w to, co zaczyna ich łączyć i ochronią siebie oraz swoich ludzi przed kolejną, brutalną, bitwą? Los bywa łaskawy, ale i niezwykle okrutny, daje i odbiera …

 

Saga oraz legenda w jednym, oparta o średniowieczne tło, może i mroczne, lecz pozwalające wyobraźni na twórczą interpretację. Anna Wolf powraca w historyczne klimaty i jak bywa z każdą jej książką ta także jest wciągającą lekturą z barwnymi postaciami. Zamkowe otoczenie, rycerze i wojownicy, bitewna wrzawa i szczęk oręża towarzyszą nam podczas czytania. Czytelnik trafia z dwudziestego pierwszego wieku w sam środek łupieżczej wyprawy, która z jednej strony zmiata z powierzchni ziemi jednych, ale również daje początek nowemu rozdziałowi. Tytułowy „Barbarzyńca” jest średniowieczną balladą, jednak nie taką z pieśni minstreli, ale o wiele bardziej dynamiczną oraz z charakternymi bohaterami, jacy zaskoczą czytających nie raz. Autorka doskonale wie jak wykreować kontrastowe osobowości, o czym już wielokrotnie przekonaliśmy się. Dodając do nich ponadczasową żądzę władzy i bogactwa oraz uczucia, wydającego się jedynie słabością, w efekcie końcowym stworzyła opowieść, w której łzy mieszają się z radością, miłość i lojalność stawiają czoła zdradzie i intrygom. „Barbarzyńca” sięga daleko w dziejowe annały odsłaniając historię, w której szczękowi broni towarzyszy walka o uczucia oraz władzę.

 

 

 


 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

 

wtorek, 13 grudnia 2022

Ostateczna rozgrywka

Nowość:

„Agent Kelly. 

W mrokach Korei”

Monika Magoska-Suchar

Poczucie braku pamięci jest niepokojącym uczuciem. Czy powinno uwierzyć się w słowa innych? A może najlepiej nie ufać im? Kiedy nie wiadomo kim się jest trudno powiedzieć kto jest przyjacielem, kto wrogiem. W takiej sytuacji najlepiej zrobić wszystko, dosłownie, by jak najszybciej odzyskać to, co się utraciło … bądź nam odebrano …

 

Co jest fikcją, co prawdą, kiedy tak naprawdę nie wiesz o sobie nic? Mężczyzna budzący się w szpitalu nie wie kim jest, odróżnia się od personelu i z pewnością nie znajduje się w miejscu, w jakim chciałby się dobrowolnie znaleźć. Kilka elementów skomplikowanej układanki jaką jest tożsamość nie pasuje do siebie, a brakuje ich dużo więcej. Kim jest męzczyzna, wzbudzający zainteresowanie w  Północnej Korei i Stanach Zjednoczonych? Kto ma interes w tym, by nie poznał prawdy o sobie? Zdrada czy zbieg okoliczności? Komu uwierzyć? Gdy wydaje się, że nie ma nic do stracenia człowiek staje się naprawdę niebezpieczny, ale ktoś igra z takim zagrożeniem.  Dlaczego wybrał właśnie Petera Kelly`ego, jaki miał cel doprowadzając go nad przepaść, za którą kryło się złamanie wszelkich zasad? Nie wziął pod uwagę jednego, uczucia, dla jakiego jest w on w stanie zrobić rzeczy niemożliwe i jednocześnie stać się prawdziwą tykająca bombą, jaka z pewnością wybuchnie! Jak zakończy się ten pojedynek?

 

Doskonała mieszanka romansu, niebezpiecznych uczuć, sensacji oraz akcji czyli w naprawdę telegraficznym skrócie najnowsza książka spod pióra Moniki Magoskiej – Suchar. Jednak skróty mają to do siebie, iż co nieco lub raczej więcej, pomijają, natomiast historię tytułowego pana warto poznać od samego początku do finału, zaskakującego, tak samo jak i bohaterowie, którzy ani na moment nie zwalniają tempa. „W mrokach Korei” już na wstępie przynosi zagadkę oraz zapowiedź tempa, jakie będzie nam towarzyszyć podczas czytania. Z pewnością nuda nam nie grozi, pisarka wie jak podkręcić emocje, a niejednokrotnie również zaserwować je bardzo gorące. Oczywiście są one w pakiecie z grą o najwyższą stawkę, a wszystko to w otoczce tajemnic, niepewności oraz wciąż powracającego pytania – kto jest sprzymierzeńcem, a kto wprost przeciwnie? Oczywiście na tym nie koniec, gdyż tak naprawdę dopiero to, co najbardziej intryguje dopiero pokazuje swoje oblicze, czy prawdziwe? Na to odpowiedź znajdziemy w kolejnych rozdziałach, ale nie od razu. Monika Magoska – Suchar mistrzowsko podnosi napięcie oraz nie zapomina o tym, by czytelnik nie był pewien co wydarzy się za chwilę. Wisienką na torcie są elementy z gatunku politycznej fikcji, dodatkowo podkręcającej całą historię, w której nie brakuje intryg, zdrady, pikanterii, szalonej miłości oraz rozgrywki, pełnej znaków zapytania, pułapek, w której zwycięzca do samego finału pozostaje nieznany.

 

Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję

Autorce: Monice Magoskiej - Suchar 

oraz