niedziela, 8 maja 2022

Wszystko to ... pozory

Nowość

„Pozorantka”

Alexandra Andrews

 

Pozory, pozory, i jeszcze raz pozory. Karmimy się nimi siebie i innych, czy dlatego, że tak łatwiej? Maska, którą przywdziewamy pozwala czasem być kimś innym, zupełnie lub częściowo, pokazujemy się od strony jaką chcemy by świat widział lub jakiej się od nas oczekuje. A co z prawdą? No cóż bywa skomplikowana i często nie do końca wiarygodna.

 

Sięgnięcie po to, czego się pragnie niekiedy jest dziełem przypadku albo wytrwałości w dążeniu do celu. Florence do tej pory okoliczności jakoś nie sprzyjały, a co do tego drugiego – trudno powiedzieć by konsekwentnie pokonywała drogę do urzeczywistnienia swych marzeń. Jednak chyba tym razem los do niej uśmiechnął się, praca asystentki Maud Dixon daje jej nadzieję, iż w końcu jej aspiracje nabiorą konkretnych kształtów. Uznana pisarka i adeptka tego fachu, duet idealny, przynajmniej tak to wygląda początkowo. Tyle, że później dochodzi do sytuacji, która zniszczy wszystko na co ostatnio pracowała Florence. Czy powinna zdać się na to, co właśnie staje się jej udziałem czy odrzucić nadarzająca się okazję? Wystarczy jedynie skorzystać z szansy, jaka sama przyszła. Kiedy, jak nie właśnie w tej chwili, po prostu sięgnąć po sławę i stać się kimś, kim zawsze chciała być? Wystarczy tylko utrzymać pozory stworzone przez przypadek, a co z całą resztą? Jak daleko można posunąć się gdy tak niewiele brakuje do stania się lepszą wersją siebie samego? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, każdy musi sam sobie na nie odpowiedzieć …

 

Bezwzględność ma wiele twarzy, bywa wyrachowana, ale i rodzi się z przypadku lub jak można by powiedzieć wykorzystuje sprzyjające okoliczności.  Alexandra Andrews wyciąga na światło dzienne ludzkie pragnienia, które prowadzą bohaterów do radykalnych decyzji. Chęć zdobycia sławy, uznania lub po prostu odniesienia sukcesu w „Pozorantce” są fundamentami do pokazania jak przeradzają się w coraz bardziej obsesyjne działania. Nic nie zapowiada co wydarzy się później, wręcz pierwotnie wydaje się, że fabuła potoczy się w całkiem innym kierunku, lecz gdy spojrzymy już na nią po przeczytaniu książki widzimy doskonale, że autorka doskonale zaplanowała nagłe zwroty, zmieniające nasze spojrzenie na całość. Za każdym razem po takiej wolcie mamy wrażenie, że już teraz akcja będzie przebiegała tak jak na to wszystko wskazuje, bo cóż jeszcze może wydarzyć się? No właśnie jeszcze wiele i po raz kolejny zostaniemy zaskoczeni tym, co właśnie czytamy. Alexandra Andrews  oplata czytelnika siecią stworzoną przez ambicje, coraz większe wyrachowanie i apetyt na sukces, wpierw niedostrzegalną, lecz z kolejnymi wydarzeniami coraz mocniej zauważalną i przede wszystkim odczuwalną. Gdzieś po drodze coraz mocniej widoczne jest nie tyle wzorowania się kimś ile wykorzystania czyjeś tożsamości do zdobycia to, czego do tej pory nie udało się  zdobyć. Inne ścieżki już nie są brane pod uwagę, tylko ta jedna, wprost sama wchodząca w ręce, nie pozwalająca o sobie zapomnieć. Ale i tutaj kryje się haczyk, a może coś całkiem więcej, czego nikt nie podejrzewa?

 

 

Za możliwość przeczytania 

książki

dziękuję:


 

 

piątek, 6 maja 2022

Swego nie znacie ...

Nowość:

„Grody, garnki i uczeni”

Agnieszka Krzemińska

 

Często archeologia kojarzy nam się z Indianą Jonesem, który ma na swoim koncie przełomowe odkrycia i tak prawie z marszu dokonuje wiekopomnego odkrycia. Jak to bywa rzeczywistość filmowo-fabularna i ta codzienno-naukowa mają punkty wspólne, ale ta druga zazwyczaj daleka jest od tej pierwszej, chociaż miewa swoje wielkie momenty, przyćmiewające magię ekranu i wyobraźni pisarskiej. Jednak gdy się przyjrzeć bliżej tej zwyczajnej wersji, bez szumu medialnego,  to okazuje się intrygująca i kryjąca niejednokrotnie ciekawsze zagadki niż większości się wydaje.

 

Piramid jak te egipskie czy też Majów nie mamy na terenie Polski, świątyni na miarę Angkor Wat też nie uświadczysz, nawet kamienne kręgi  o wiele mniejsze niż ten w Stonehenge, Koloseum i Akropol też nie został wzniesiony. Wydawałoby się, że brak sławy i chwały, ale czy na pewno? Patrząc od tej strony na odkrycia archeologiczne trudno zachwycać się czymkolwiek pod względem odległych wieków ziem polskich, jakoś tak zgrzebnie, bez fajerwerków i dreszczyku emocji. No cóż jak to bywa diabeł tkwi w szczegółach i przysłowiu „swego nie znacie, cudze chwalicie”, jakoś tak niby coś wiemy i obiło się nam o uszy, ale i tak łatwiej pamiętamy o tym co dalej niż bliżej. Agnieszka Krzemińska daje nam swoją książką doskonałą okazję by to zmienić, a przy okazji zagłębić się w historię odległą, fascynującą i przede wszystkim spojrzeć na nią z nowej perspektywy. „Grody, garnki i uczeni”. Wiedza naukowa została przedstawiona tak, że czytelnicy dopiero co wchodzący w temat, ale i ci mający spory zasób informacji, nie poczują się nieusatysfakcjonowani. Wprost przeciwnie autorka doskonale łączy tak zwane suche fakty z tymi, które wzbudzają ciekawość. Nie brak również obalania mitów i pokazania czym jest obecnie archeologia – nie samotną wyspą, lecz dziedziną nauki powiązaną z innymi, która jednocześnie wzbogaca i czerpie z innych specjalności. Jeśli obawiacie się, że ta książka jest zbyt przeładowana faktami lub jest ich zbyt mało, mogę zapewnić, że nie tyle jest wypośrodkowana ile po prostu w bardzo przystępny sposób pozwala zapoznać się z tematyką, jaka często uważana jest za rozważania akademickie lub zrozumiała jedynie dla pasjonatów.

 

„Grody, garnki i uczeni” jest naprawdę dobrą lekturą dla wszystkich czyli dla tych, którzy są pasjonatami najdawniejszych dziejów zimie polskich oraz tych dopiero odkrywających bogactwo kryjące się w może mało nagłośnionych lub niepozornych odkryciach. Jeśli do tej pory omijaliście szerokim łukiem takie publikacje to tym razem proponuję sięgnąć po tę lekturę, nie brak w niej wszystkiego tego, co nas najczęściej kusi w lekturze czyli zagadek, odkryć i informacji, pokazujących, że teraźniejszość nie jest oderwana od przeszłości, nawet tej bardzo odległej. Agnieszka Krzemińska pokazała co kryje się pod niepozornymi miejscami i jakie znaczenie mają mało spektakularne odkrycia. Jeśli do tego dodać pasję i talent do opowiadania to otrzymamy w efekcie książkę w jakiej są zwroty akcji, odkrywanie wcale nie oczywistych rzeczy, nowe spojrzenie na to, co wydawało się mało atrakcyjne, lecz jak się okazuje przykuwa uwagę. Pozostaje coś jeszcze – pokazanie w niezwykle barwny sposób dziejów, które niesłusznie uważa się za mało znaczące.

 

 




Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję  

 

środa, 4 maja 2022

Wychowanie i wsparcie


 Przedpremierowo:

„Wychowanie 

bez wychowania”

Stefanie Stahl, 

Julia Tomuschat

 

Perfekcja, słowo, które używamy na co dzień zbyt często, stan, do jakiego zbyt wielu z nas dąży bez względu na cenę. Czasem jest niedoścignionym celem, bywa i tak, że gdy w końcu osiągamy ją w jakieś dziedzinie okazuje się, że znowu podnosimy sobie poprzeczkę albo uważamy, że to jeszcze nie to. Żadna z dziedzin naszego życia nie jest wolna od chęci bycia jak najlepszym, także wychowanie dzieci podlega temu.

 

Tytuł „Wychowanie bez wychowania” już na wstępie okazuje się niezłą zagadką, jak robić jedno bez drugiego by nie wyszedł z tego chaos, przynoszący jedynie szkodę dla najbardziej zainteresowanych? Autorki tej publikacji są z wykształcenia psycholożkami oraz psychoterapeutkami, prowadzą również praktyki w tym zakresie i jak informują na wstępie typowym poradnikiem wychowawczym. Co więcej, w swojej książce nie zamierzają dążyć do podawania porad jak być perfekcyjnym rodzicem i perfekcyjnie dążyć do ukształtowania perfekcyjnego dziecka bądź dzieci. Na czym się więc skupiają? Na tym, co wydaje się bardzo oczywiste, ale jak to bywa najczęściej umyka nam wszystkim – relacji z dzieckiem i z samym sobą. Brzmi to prosto i nieskomplikowanie lub jak można by sądzić zbyt oczywiście? Jak zawsze gdy wydaje nam, że nic łatwiejszego niż po prostu skupić się na tym, co ważne, a cała reszta jakoś przyjdzie sama, tyle, ze potem wchodzi codzienność i dostrzegamy, że schematy od jakich pragnęliśmy uciec sami powielamy. Naturalnie są również takie wzory, jakie chcielibyśmy powtórzyć, ale i je nie tak łatwo wprowadzić w życie. Nasze dziećmi nie są nami, a my naszymi rodzicami, czyli pozostaje wypracować własne metody postępowania. Czasem są one intuicyjne i sprawdzają się doskonale, a czasem szukamy podpowiedzi i właśnie Stefanie Stahl z Julią Tomushat wychodzą temu naprzeciw łącząc wiedzę akademicką oraz tę uzyskaną podczas praktyki zawodowej. W centrum uwagi są nie tylko dzieci, lecz także rodzice, psycholożki pokazują jak istotne jest to kim są dla siebie oraz jak to przenosi się, mniej lub bardziej, na kontakty z tymi pierwszymi. Ważnym punktem jest także samodzielne wychowywanie dziecka, problemy jakie mogą się z tym wiązać i gdzie szukać ich źródeł. „Wychowanie bez wychowania” zawiera dziewięć głównych tematów rozwijanych następnie szczegółowo w rozdziałach, gdzie autorki podpowiadają rozwiązania do zastosowania w trudniejszych momentach lub tam gdzie może zaistnieć taka potrzeba. Ukazują je z łącznej perspektywy psychologii, psychoterapii i praktyki, takie podejście jest jeszcze wzbogacone uwagami jak mogą to odbierać dorośli, a jak dzieci.

 

 

Premiera:

18.05.2022

 

Za możliwość
przeczytania książki dziękuję:

 

 

poniedziałek, 2 maja 2022

Zamek, duch i reszta zagadek

„Zagadka Srebrnego Ducha”

Agnieszka Stelmaszyk

 

Czasem trudno uciec od przygód, zwłaszcza gdy się je lubi i ich pojawienie się wcale nie jest zaskoczeniem. A jeśli już mowa o niespodziankach, często towarzyszą im zagadki. Jakoś tak zazwyczaj się dzieje, że jedne bez drugich są mniej barwne i dostarczają już nie takich wrażeń. Kiedy spotykają się w jednym punkcie ciekawa zabawa zaczyna się.

 

Kto by nie chciał spędzić wakacji w szkockim zamku w otoczeniu filmowych wprost krajobrazów? Takimi szczęściarzami jest paczka przyjaciół, która przy okazji wplątuje się w ekscytującą intrygę. Każde zamczysko podobno ma swojego ducha, więc nic dziwnego, że goście Magnusa Cambella dość szybko przekonują się o tym. Jednak to dopiero początek niepokojących zdarzeń, które mają miejsce w okolicy. Czy to przypadek, iż tyle pożarów wybucha? Zaintrygowani tym, co dzieje się wokoło zaczynają własne dochodzenie, bo mają własną teorię na ten i pokrewny mu temat. Coś się dzieje i trzeba się temu przyjrzeć z bliska, chociaż jak się okazuje nie będzie to zbyt bezpieczne. Pozostaje jeszcze jedna sprawa – komu można zaufać poza przyjacielskiemu gronu? Krąg podejrzanych nie jest zbyt duży, ale kto faktycznie jest zamieszany w to, co rozgrywa się w coraz bliższym otoczeniu? Raz jedno, raz drudzy wydają się mieć coś na sumieniu. No i pozostaje jeszcze sprawa czy rzeczywiście w zamku straszy? Nie tak łatwo przestraszyć przyjaciół, zwłaszcza, że już mają pewne doświadczenia z kategorii detektywistycznej pracy. Jak będzie tym razem? Czy wyjaśnią się tajemnicze wydarzenia i  zostanie odkryta tożsamość tych, którzy za nimi stoją?

 

Zagadkowe wypadki z tłem w postaci szkockiej twierdzy plus plotki o pewnym duchu, do tego grupka zaprzyjaźnionych detektywów amatorów i podstawy do ciekawej historii już są solidne. Agnieszka Stelmaszyk z takich składników zbudowała niezwykle zajmującą fabułę, w jakiej co i rusz czytelnicy oraz postacie są zaskakiwani rozgrywającymi się wypadkami. Kryminalny charakter powieści obecny jest od początku do samego końca, tak samo jak i szybkie tempo, ale najważniejszy jest sam motyw, okazujący się nie tak oczywisty jak wydaje się, chociaż nawet w prostszej wersji dostarcza dużego pola do popisu dla wyobraźni. Pisarka doskonale wie jak podsuwać nowe tropy, zagmatwać już znane i przede wszystkim postawić pod znakiem zapytania wszystko co wydawało się już oczywiste. Czytający wraz z bohaterami podążają więc ciemnymi korytarzami, przeszukują tajemniczy zamek, odkrywają jego lochy, by uzyskać odpowiedzi na pytania nie dające im spokoju. Kiedy wydaje się, że rozwiązanie zagadki jest już prawie na wyciągniecie ręki po raz kolejny okazuje się, iż jeszcze co nieco pozostaje do wyjaśnienia. Agnieszka Stelmaszyk stworzyła doskonałą lekturę dla tych, którzy lubią niebanalne historie, w jakich nie ma nic podane na tacy i należy się sporo nagłówkować aby dotrzeć do prawdy.

 

 

Za możliwość

przeczytania książki

dziękuję: