piątek, 19 sierpnia 2011

Wenus i Mars ;)

"Ponad Marsem i Wenus"
Osho


Pamiętacie książkę "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus"? Bestseller wydawniczy, kopiowany, kalkowany i podawany w nowym opakowaniu dziesiątki razy. Różnice pomiędzy płciami lub ich brak to temat chwytliwy i zawsze znajdujący czytelników. W końcu każdy chciałby zdobyć wiedzę w zakresie dlaczego oni/one nas nie rozumieją, o co chodzi w raz nagłaśnianej, a raz uciszanej wojnie płci. Wenus i Mars, imiona bóstw podsuwają od razu jednoznaczne konotacje, miłość i wojna, ale czy to nie zbytnie uproszczenie? Czarno-białe podejście do problemu powoduje skupienie się tylko na tym co najwidoczniejsze, a co z tym co ukryte? Więc jak to jest z tym kontrastem we wzajemnych stosunkach? A gdyby tak na to co nas różni spojrzeć od innej strony, nie uwypuklającej konflikt, lecz zbliżającej obie strony? Rozbieżności istnieją, ale gdy zaczniemy się skupiać na akceptacji odrębności to łatwiej jest zaaprobować to co dzieli.
Początkowo może wydawać się, że książka skupia się na specyfice płci, a co za tym idzie podkreślaniu unikatowych cech. Faktycznie tak jest, ale ma to na celu nie antagonizowanie, lecz zwrócenie uwagi na zalety i koncentracji na nich. Dzięki temu zaczyna się doceniać drugą stronę. Przykładem dla rozważań są żartobliwe scenki rodzajowe, dzięki temu poważne bądź kontrowersyjne kwestie nabierają przystępności.
Kobieta i mężczyzna, indywidualności, istoty różne, ale czy na pewno? Pomimo tak wielu sprzecznościom trzeba dostrzec także podobieństwa. Pierwsze słowo tytułu - "ponad" świetnie oddaje treść, bo tak naprawdę to jest główny cel rozważań autora - wzniesienie się ponad podziałami.
Kompilacja nauk Zen i Tao, ale także sięgnięcie do Biblii, takie szerokie ujęcie tematu ma pomóc, poprzez historię i kulturę, w zrozumieniu siebie samego i ludzi ze swojego otoczenia., tego kim jesteśmy i kim możemy być.
Lektura „Ponad Marsem i Wenus” daje możliwość spojrzenia na codzienne problemy z innej perspektywy, czy będzie to pomocne w ich rozwiązaniu to jest już uzależnione od każdego z nas z osobna.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. Nowy Horyzont



czwartek, 18 sierpnia 2011

Stosik wakacyjno-sierpniowy

Coś miłego do czytania nie tylko :)

Philip Roth 'Upokorzenie" wyd. Czytelnik, Sztukater
Osho "Ponad Marsem i Wenus" wyd. Nowy Horyzont, SZTUKATER
Oliver Kuhn "Doskonały uwodziciel" wyd. Hidari, Duże Ka
Paul McEven "Spirala" wyd. Rebis, Duże Ka
Kuba Wicher "Souacz Park" i klontfa alkajdy" wyd. Jirafa Roja, Sztukater
Kyra Galvan 'Niewyznane grzechy siostry Juany" wyd. Mała Kurka, Sztukater
Krzysztof Ruta (Symeon Ruta) 'Moje trzy wina z Siulą" wyd. Jirafa Roja, Sztukater
Łukasz Modelski "Dziewczyny wojenne" wyd. Znak

środa, 17 sierpnia 2011

Marian o wielu twarzach ...

"Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana"
Danuta Noszczyńska

Marian Żywotny to człowiek krzywdzony zawsze i wszędzie oraz przez wszystkich i wszystko. Nie, to nie pechowiec, ofiara losu czy fajtłapa. Co to to nie, prawda jest inna i jak zwykle leży w innych, czyli w rodzinie, mniej lub bardziej bliskich znajomych, tak w ogóle w ludziach, z którymi miał pecha zetknąć się Marian. Tylko on wie ile cierpienia i bólu zadało mu otoczenie. Zaczęło się jeszcze w domu rodzinnym, jako najmłodszy był na szarym końcu, to starsze rodzeństwo opływało w dostatki, a on zawsze musiał zadowalać się resztkami po nich. To nic, że czasy wojny i te, następujące po nich, nie były łatwe dla nikogo, w końcu jedynym, który odczuł ówczesną biedę był tylko on - Marian. Mogłoby się wydawać, iż późniejsze lata wynagrodzą trudne dzieciństwo, nic bardziej mylnego, jaki początek taki i dalszy ciąg, ale nie uprzedzajmy faktów. W końcu dobre chwile też, właśnie chwile - nic dłuższego, miały miejsce w życiorysie Mariana.

Plan na życie został przez tę jednostkę opracowany w każdym szczególe dosyć wcześnie i gdy nadarzyła się okazja trzeba było zacząć wcielać go w życie. Jedynie mały szczegół psuł założenia organizacyjne, no, ale dla chcącego nie ma nic trudnego. Każdą przeszkodę można usunąć z drogi przy odrobinie sprytu oraz pomocą niebios i wtedy tylko trzeba poczekać na efekty. Dlaczego ktoś inny ma dostać to co się należy Żywotnemu? W końcu sprzątnięcie sprzed nosa narzeczonej to nie nic takiego, jak to się mówi "oko za oko". Jak już się udało odhaczyć jeden punkt programu czas na kolejny, acz rodzina świeżo poślubionej żony znowu kłody pod nogi rzuca. Jednak zgodnie z wolą boską i zamysłem Mariana, wszystko można dostosować do siebie, czyli inni powinni przystać na warunki jego - bo przecież nie wolno zadawać cierpienia bliźnim ... czyli panu M. Sąsiedzi też dolewają do czary goryczy parę litrów upokorzeń. Z biegiem dni, biegiem lat rośnie góra żalu, czasem ciut się zmniejsza, lecz nie trwa długo czas błogostanu, bo inni czyhają tylko na Mariana by zakłócić jego spokój. A to rodzą im się synowie, a to kupują synowi motocykl, to znowu rodzina nie chce pomóc w zakupie auta. A tak w ogóle, to żona, córki i upragniony syn, nie spełniają wymagań głowy rodu. Nie to ci nowi zza płotu, oni specjalnie zawzięli się na Mariana, żyją zgodnie z JEGO planem, mają to czego ON pragnął ...

Każda strona przynosi czytelnikowi coraz pełniejszy obraz pana Żywotnego. Początkowo wydaje się historia Mariana humorystyczna, chociaż wraz z kolejnymi rozdziałami komizm ustępuje całkowicie odmiennemu odczuciu. Portret namalowany słowami mógłby wydawać się zbyt karykaturalny gdyby nie to, że faktycznie zbyt wiele podobnych mu osobników snuje się po świecie. "Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana" są przedstawione z punktu widzenia głównego bohatera, to on w formie swoistego pamiętnika, zdaje relację ze swojego życia, a zapis to jest przede wszystkich krzywd, zaznanych od świata ... Groteskowość postaci uwydatnia jego wady, ale też skłania do zastanowienia się nie tylko nad tym czy znamy analogicznych ludzi, lecz również czy sami nie jesteśmy nim ...


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję wydawnictwu SOL



wtorek, 16 sierpnia 2011

Nowy konkurs, trwający konkurs


Portal Sztukater.pl ogłosił nowy konkurs, szczegóły tutaj

Przypominam także o konkursie trwającym do 31 sierpnia, szczegóły






Mam przyjemność przedstawić wywiad z Lucyną Olejniczak, autorką książek:


"Wypadek na ulicy Starowiślnej"
"Dagerotyp. Tajemnica Chopina"



Jak rodzą się pomysły na książki? Skąd czerpie Pani inspiracje?

Pomysły najczęściej podsuwa mi syn, który ma niesamowicie żywą wyobraźnię. Ja je tylko realizuję :) A jeśli chodzi o inspiracje, nie będę oryginalna, jeśli powiem, że czerpię je z życia. Jestem pilną obserwatorką, lubię i potrafię słuchać ludzi, znacznie łatwiej mi później tworzyć swoich bohaterów. Każdy z nich ma cechy ludzi, których znam i lubię ( lub nie lubię…).

Którą pozycję ze swojego dorobku literackiego najchętniej widziałby Pani na dużym ekranie? Dlaczego właśnie tę?

Chętnie zobaczyłabym „mojego” Chopina na ekranie, czyli powieść „Dagerotyp. Tajemnica Chopina”. Choćby tylko po to, żeby widzowie mogli choć na chwilę zapomnieć o wizerunku genialnego, znerwicowanego suchotnika o nieprzyjemnym charakterze, jakim karmieni jesteśmy od lat. Chopin w mojej książce jest człowiekiem wesołym, lubiącym wino i kobiety, nie stroniącym od zabaw i nie pozbawionym wad. Rozrzutny, z „ułańską fantazją”, siedzący wiecznie w kieszeni ojca, ale przy tym pełen uroku, którym podbijał serca kobiet. I nie są to cechy wymyślone przeze mnie na okoliczność tej książki – taki jego obraz wyłania się ze wspomnień przyjaciół i z listów, zwłaszcza tych do i od rodziny.

Proszę podać 3 tytuły ulubionych książek. Odegrały w Pani życiu ważną rolę?

Darzy je Pani sentymentem? Proszę zdradzić szczegóły.

To wbrew pozorom trudne pytanie, bo nie przeżywam już książek tak, jak to miało miejsce kiedyś, w dzieciństwie. Potrafiłam wtedy pogrążyć się bez reszty w lekturze i zapomnieć o całym świecie. Teraz czytam inaczej. Podpatruję styl innych pisarzy, z przyzwyczajenia wyłapuję literówki, a bardzo często wzdycham z zazdrością: „Dlaczego ja tak pięknie nie potrafię… ?”

Ale mam parę książek, do których chętnie wracam i które nigdy mi się nie znudzą. Jest to przede wszystkim cykl „Wszystkie stworzenia małe i duże” Jamesa Herriota. Zaśmiewam się przy jego książkach do łez, chociaż znam te historie niemal na pamięć.

Herriot jest moim lekiem na zły nastrój i drobne smuteczki, natomiast, kiedy potrzebuję atmosfery tajemnicy, odrobiny niesamowitości i pięknego języka, sięgam po raz nie zliczę już który po „Imię Róży” Umberto Eco.

Ostatnio zachwyciłam się nieznaną w Polsce, nie żyjącą już francuską pisarką Jeanne Bourin, która w przepiękny, poetycki sposób pisała romanse dziejące się w średniowiecznej Francji. Podczas mojej ostatniej wizyty we Francji miałam prawdziwy zaszczyt i szczęście poznać jej męża oraz najbliższą przyjaciółkę, również pisarkę, i to od męża właśnie dostałam egzemplarz książki „La Chambre des Dames” z prośbą o przetłumaczenie jej na język polski.

Jeśli znajdę wydawcę, który zainteresuje się moim tłumaczeniem, ta książka, jak żadna inna dotychczas odegra naprawdę ważną rolę w moim życiu.

Którego z pisarzy (polskich i zagranicznych) darzy Pani największym autorytetem?

Największym autorytetem był dla mnie zawsze Stanisław Lem. Jego proza jest uniwersalna, to jedyny współczesny pisarz polski, który ceniony jest na całym świecie.

Jeśli natomiast chodzi o pisarzy zagranicznych, to z pewnością, wspomniany już przeze mnie Umberto Eco. Imponuje mi jego erudycja, wszechstronność, oraz wiedza. Całkiem tak, jak w przypadku Lema.


Gdyby nie był Pani pisarzem to... no właśnie, kim chciał Pan zostać?

Archeologiem. Najchętniej takim, który odkopuje skarby faraonów, albo Majów :) Marzyłam o tym od dziecka.

Jaki jest Pani ulubiony film? Dlaczego właśnie ten?

Dziewczyna z perłą”. Każdy kadr z tego filmu, to przepiękny obraz. Kocham malarstwo, zwłaszcza to, z czasów Vermeera, dlatego oglądanie tego filmu sprawia mi zawsze ogromną radość i dostarcza nieustających wrażeń estetycznych.

A seriale? Lubi je Pani oglądać? Jeśli tak, to jaki jest Pani zdaniem najlepszy, oraz który z emitowanych obecnie zasługuje na uwagę.

Lubię czasami „zawiesić oko” na czymś w telewizji, zwłaszcza podczas posiłków. Często bywało tak, że wypadała mi przerwa, na posiłek właśnie, w czasie nadawania Klanu, co było przez moje dzieci ( zwłaszcza piszącego syna) mocno krytykowane. Ale był to jedyny serial, który udawało mi się oglądać w miarę regularnie. Reszty właściwie nie znam.

Jaki gatunek muzyki jest Pani najbliższy? Proszę podzielić się z nami swoimi ulubionymi wykonawcami.

Lubię muzykę spokojną, nastrojową. Dotyczy to zarówno muzyki rozrywkowej, jak i klasycznej. Ulubieni wykonawcy, to Leonard Cohen, Sade i Trio Jagodziński, zwłaszcza jazzowe przeróbki Chopina tych ostatnich.

Domyślamy się, że największą pasję stanowi pisanie. A poza nim? Ma Pani inne hobby?

Inna pasja niż pisanie? Chyba tylko czytanie.

Największe marzenie? Już zrealizowane? Czy może jeszcze przed Panią?

Jest jeszcze parę niezrealizowanych marzeń w moim życiu, ale jako osoba przesądna nie wypowiem ich na głos. Może prędzej się spełnią:)

Pani motto życiowe?

Życie zaczyna się po pięćdziesiątce”.

Chciałby Pan coś jeszcze powiedzieć naszym czytelnikom Wraz z odpowiedziami byłaby też umieszczona krótką charakterystyka autora, życiorys, cytaty, spis całej bibliografii

Może to, że żałuję, że pisać zaczęłam tak późno, a mój debiut wypadł po pięćdziesiątce. Patrząc teraz na moje młodsze koleżanki zazdroszczę im, że tyle jeszcze mają przed sobą, a mój czas zaczyna się powoli kurczyć. Uwielbiam wszystko, co wiąże się z pisaniem: szukanie materiałów, wymyślanie fabuły, a później spotkania z czytelnikami. Te ostatnie zwłaszcza sprawiają mi najwięcej radości.

Ale nawet jeśli sama przestanę już pisać, zawsze pozostanie mi cieszenie się sukcesami moich dzieci. Syna, który „zaraził się” pisaniem ode mnie i teraz jest moim głównym doradcą, redaktorem i surowym krytykiem. Wierzę bez zastrzeżeń w jego intuicję i ( prawie) bez bólu pozwalam mu wyrzucać całe, nieudane jego zdaniem, sceny z moich książek. Teraz mam też dodatkowy powód do dumy: właśnie dostał nominację do nagrody im. Janusza A. Zajdla za jedno ze swoich opowiadań.

I córki, mojego ukochanego „nadwornego fotografa”, której talent objawił się właśnie w fotografii.

Czeka mnie naprawdę ciekawa starość :)


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Zemsta, rewanż, vendetta, odwet

"Zemsta Saro"
Lucas Starr

Zemsta, podobno, smakuje najlepiej na zimno no i jest rozkoszą bogów. Saro bogiem nie jest, ale odwet jaki przygotowuje dla swoich wrogów ma rozmiary dopustu bożego. Skala jego rewanżu ma wymiar kataklizmu o zasięgu międzynarodowym. Jakie wydarzenie kryje się za kulisami takiej vendetty? Sprawa osobista czy tylko wykonanie zlecenia? A może ta kwestia ma drugie, a nawet trzecie dno? W końcu co może mieć wspólnego jeden z wielu studentów, uczestniczących w zebraniu, jakich sporo podczas roku akademickiego, z nastolatkiem, który zniszczył samochód brata, no i spadkobiercą miliardera, mającym krew na rękach? Troje ludzi, trzy drogi życiowe i pierwsze zakręty na nich. Gdzieś pośród tych ścieżek ma miejsce wydarzenie, będące zarzewiem bezlitosnej zemsty, nie mającej baczenia ani na ogrom zniszczeń, ani na liczbę ludzi nią dotkniętych.

Saro i jego porachunku to motyw przewodni książki Lucasa Starra, chociaż początkowo czytelnik odnosi wrażenie, że fabuła opiera się na zupełnych podstawach - żądzy władzy, całkowitej i absolutnej. Pragnienie to jest zaraźliwe, nie wszystkie jednostki jej ulegają, lecz gdy wybierze się odpowiedniego człowieka to tylko kwestia czasu gdy ulegnie potędze upojenia wizją wprowadzenia własnych aspiracji w życie. Jaka jest cena spełnienia marzeń? Ocalenie własnego życia, wycofanie nie jest brane pod uwagę kiedy stawką jest urzeczywistnienie snów. Swoisty cyrograf, nie diabelski, lecz polityczny, lecz też wiążący na zawsze. Jeżeli raz się skorzysta z jego możliwości by zaspokoić swoją ambicję, to droga powrotu zostaje już nieodwołanie zamknięta. Poczucie panowanie nad innymi wyzwala najgorsze cechy, na pewno nie we wszystkich, ale po to dobiera się odpowiednio jednostkę by później nią łatwo sterować, jednak czy tylko ona jest pod wpływem uroku władzy? Może ten, który pociąga za sznurki również jest jedynie marionetką, chociaż nie zdaje sobie z tego sprawy?

Stany Zjednoczone, potęga militarna i gospodarcza, czy może być celem dla szantażu politycznego? Ile można ustępować w imię poprawnych stosunków międzynarodowych? Czy wyrażanie zgody przez kolejnych prezydentów na żądania po tylko by świat nie odebrał ujawnienia zakulisowych działań jako słabości jest właściwą ścieżką dyplomatyczną? Na takie pytanie przychodzi odpowiedzieć przywódcy USA i to prawie w przeddzień nowej kampanii wyborczej. Nowe żądania wychodzą nie tylko ze strony sąsiadów, lecz również reprezentanta senatu. Wieloletnie utrzymanie pozorów sprawia, że niektórzy myślą, iż ktoś został ich zakładnikiem, ale czy to też nie iluzja?

Interesy zawodowe i życiowe kilku osób spotykają się w momencie gdy do głosu dochodzi żądza władzy, podsycana złudzeniem mitu rewolucyjnej idei. Taka mieszanka wystarczy by to co wydawało się tylko walką polityczną, i to toczoną w cieniu gabinetów prezydenckich, przeniosło na rzeczywisty grunt. Jednak i za tym stoi ktoś w cieniu, załatwiający własne interesy pod przykrywką wielkiej polityki.

Miliarder społecznik, senator i oficer służb specjalnych to teraźniejszość studenta, nastolatka i dziedzica, gdzieś pomiędzy nimi krąży Saro, który ma przed oczyma jeden cel - swoją zemstę. W imię czego poświęca się miliony istnień ludzi? Czy jedynie dla odwetu za osobiste krzywdy? A może gdy nie wiadomo o co chodzi to pieniądze są ostatecznym wynikiem, który chce się uzyskać? Ale czy na pewno wyłącznie one są powodem wywołania wojny ... ?

Sensacja - tak, thriller polityczny - również tak, studium pragnienia władzy - kolejny raz tak ... coś jeszcze także jest obecne - suspens i wrażenie, iż na całej historii kładzie się cień możliwej realności, pomimo całkowitej fikcji ...

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wyd. VARSOVIA




niedziela, 14 sierpnia 2011

"Życie prawdopodobnie jest zabawą ..."

"Karty Proś a będzie ci dane"
Esther i Jerry Hicks

Optymizm to cecha charakteru i spojrzenie na świat, związane z pozytywnym podejściem do życia i tego co z sobą niesie. Dla tych, którzy nie zdają się na drogi wyznaczone przez przeznaczenie, perspektywa taka sprzyja podejmowaniu nowych wyzwań. Opierając się na takiej wizji działania szukamy dobrych stron swoich osiągnięć, a w ewentualne trudności są tylko wskazówką na przyszłość, a nie ostrzeżeniem. Pozytywne myślenie to nie patrzenie na otoczenie przez tzw. "różowe okulary", w końcu przesada tak na "plus" jak i na "minus" zawsze jest nie najlepszym wyjściem z sytuacji. Każdy ma swoje marzenia i próbuje je, z lepszym lub gorszym skutkiem, realizować. Czasem nasze zabiegi uwieńczone są wynikiem jaki chcieliśmy osiągnąć, czasem wprost przeciwnie - spotyka nas porażka. Szczególnie przy tej drugiej opcji szukamy źródeł niepowodzenia, zaczynamy rozglądać się dookoła by zobaczyć gdzie tkwił błąd, czy był on po naszej stronie, a może leżał w innym miejscu. Nie jest zawsze łatwe, a do przyjemnych w ogóle nie należy, chociaż w swych założeniach powinno to pozwolić uniknąć niepowiedzenia w przyszłości. Ale często zdarza się, że coś w naszym "śledztwie" pominęliśmy lub nie odkryliśmy i powtarzamy potknięcie raz kolejny. Często także patrzymy na znajomych i staramy się dociec co zaważyło na tym, iż im udało spełnić swoje pragnienia.

Esther i Jerry Hicks są autorami wielu poradników związanych z tematyką samorealizacji oraz osiąganiem osobistych celów i pragnień. Swoje doświadczenia związane z tym zagadnieniami zawarli także w formie kart z opisami oraz związanymi z nimi sentencjami. Czytelnik oprócz słowa pisanego ma też zobrazowany tekst, który współgra z przekazem. Każda reguła ukazuje jedno z przesłań twórców, które jest podsumowane w haśle. W ten sposób utrwalana jest myśl przewodnia oraz jej wątki poboczne. Czytając maksymy i ich opisy można się przekonać, że wiele z prezentowanej tematyki jest znana, jednak często gdzieś gubiona bądź zapominana, w gonitwie za zdobyciem tego o czym marzymy, jawnie bądź skrycie.

Nie ma uniwersalnego przepisu na osiągnięcia sukcesu dla każdego człowieka, zbyt wiele zmiennych może wpłynąć podczas drogi do jego zdobycia. W końcu każdy z nas jest indywidualnością i pomimo, że często nie zauważamy różnic pomiędzy sobą, one istnieją. Jednak każda wskazówka, która może pomóc jest warta by się z nią zapoznać, a czy znajdzie zastosowanie, to już zależy od każdego z nas z osobna.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Studio Astropsychologii

piątek, 12 sierpnia 2011

Gdy spełniają się marzenia ...


"Wycieczka na tamten świat"
Anna Litwin, Siergiej Litwin

Przepis na ekstremalną przygodę życia: przygotuj się starannie wykonując kilkaset skoków spadochronowych, możesz dodać jeszcze do tego lekcje pilotażu, opłać wycieczkę na biegun północny by tam sprawdzić swoją żądzę przygody, potem zgłoś się do odprawy przed lotem i ... twoje życie zmieni się nieodwołalnie.

Tania, z wykształcenia z psycholog, pracuje w międzynarodowym koncernie, odnosi sukcesy i wie jak korzystać z życia. Jeżeli pracuje to na maksymalnych obrotach, dając z siebie wszystko, ale gdy zamierza odpocząć to planuje wakacje w wielkim stylu. W końcu poziom adrenaliny nigdy nie jest na tyle wysoki by nie mógł jeszcze się podwyższyć.
Dima, jej równolatek, marzący o karierze na miarę Pulitzera, lecz w warunkach rosyjskich pozostaje mu szukanie tematu, którym powaliłby świat dziennikarski, no i czytelniczy, na kolana. Na razie jednak wszystkie chwytliwe bądź sensacyjne tematy ktoś inny już odkrył, więc jest jednym z wielu zarabiających na życie piórem. Jednak nie opuszcza go wiara, że gdzieś tam czeka na niego spektakularny sukces dziennikarski.
Igor, gra w karty to jego zawód. Nie, nie jest hazardzistą, chociaż wielu mogłoby tak sądzić. On z karcianych gier stworzył dla siebie sposób na życie. Mógł zostać wielkim naukowcem, odkrywać to co nieznane lub konstruować innowacyjne urządzenia, lecz ze swojej niesamowitej pamięci i genialnym zdolnościom matematycznym stał się zawodowym graczem.

Każdy z tych trzech bohaterów mniej lub bardziej świadomie stał się uczestnikiem "Wycieczki na tamten świat". Jest jeszcze jedna osoba, która ukrywając się w cieniu ma plan wykorzystania pewnego lotu do własnych celów, zgoła nieturystycznych. Ludzie często oceniają po pozorach, a takie podejście łatwo wykorzystać, wystarczy przyciągnąć uwagę do tego co się chce pokazać, by cała reszta umknęła przed oczyma innych. Jeżeli ma się szczęście, to w byciu niezauważonym pomogą inni, to oni staną się celem kontroli, a my niepostrzeżenie zrealizujemy kolejny punkt zadania. Potem wystarczy trochę dymu, ciut materiałów wybuchowych i ... katastrofa lotnicza gotowa. Problem w tym, że nie tak miało być, ale to już szczegół, bo gdy na pokładzie znajduje się dwóch spadochroniarzy, to jeden z nich zabierze ze sobą pasażera "na gapę". A "wycieczkowicze" właśnie rozpoczynają podróż życia, gdzie los, a czasem rosyjska mafia z pospołu z milicją rozdają karty.
Czasem naprawdę powinniśmy uważać na to o czym marzymy, bo może się okazać, że przeznaczenie w dwójnasób spełni nasze pragnienia, a pomysł ze skokami spadochronowymi będzie tylko bladym wspomnieniem spokojnej przeszłości. Życie po takiej "eskapadzie" nigdy już nie będzie takie same, w końcu gdy do gry wchodzi przeznaczenie i ludzka chciwość to każdy scenariusz jest możliwy, nawet ten w którym z poszukiwaczy przeżyć ekstremalnych stajemy się terrorystami poszukiwanymi przez stróżów prawa, służby specjalne i świat przestępczy.

Połączenie sensacji, przygody i sporej dawki humoru sprawia, że czytanie przypomina oglądanie filmu z gatunku tych, gdzie dreszczyk emocji jest stale obecny, a bohaterom kibicujemy w ich perypetiach. Tak naprawdę niczego nie można w tej książce zakładać z góry, ponieważ każde przypuszczenie czy teoria szybko okazują się błędne, zaskoczenie jest stałym motywem opowieści. Czytelnik szybko się przekonuje, że to co niemożliwe ma jak najprawdziwszą rację bytu ...


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece i wydawnictwu Oficynka





środa, 10 sierpnia 2011


"Koniec wiosny w Lanckoronie"
Agnieszka Błotnicka

Każdy bagaż ma swoją wagę, mniejszą lub większą, niezależnie czy to walizy podróżne czy życiowe doświadczenia. Szczególnie przeszłość niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i czasami niezwykle ciężkie gatunkowo wspomnienia. Jedni upychają je w zakamarkach pamięci, jak na strychu lub magazynie rzeczy, które tylko zawadzają w życiu codziennym, ale nie chcemy ich wyrzucać z pamięci, bo są dla nas ważne. Czasem pozostają tam już na zawsze, a kurz następnych przeżyć pokrywa je na tyle grubą warstwą, że nie znikają w mrokach dziejów. Inne wbrew usilnym zabiegom wypadają z zakamarków pamięci za każdym razie gdy tylko otwieramy je by coś dorzucić. Niekiedy jednak wszystko to co skrupulatnie przez lata upychamy, a raczej odsuwamy od siebie, nagle wypada w najmniej oczekiwanym momencie. W takiej chwili możemy ugiąć się pod falą "pamiątek", lecz to co nas nie złamie wzmacnia. Jednak nim to nastąpi przechodzimy swoisty czyściec, poprzedzony piekłem powrotu do tego co było, lecz nie minęło. Trudno jest zgubić kufry doświadczenia życiowego, a w ogóle czy warto starać się by znikły? W końcu to one kształtują nas, i te pozytywne i te negatywne, czy tego chcemy czy nie.

Historia Magdy opowiadana jest dwutorowo, z jednej strony teraźniejszość, a z drugiej przeszłe wydarzenia. Dzięki nim dowiadujemy się co kieruje bohaterką w obecnej chwili. Takich kobiet jest wiele, może, któraś z czytelniczek powie - "to ja", a inna znajdzie w niej odbicie przyjaciółki bądź siostry. Na zewnątrz pewna siebie i nie przejmująca się drobiazgami, nie płynąca z prądem, lecz raczej odważnie wychodząca mu na spotkanie. Oczywiście tak jest do pewnego momentu, nagle to co do tej pory było uważane za wygodne zaczyna uwierać, a pamiątki, które dawno zostały ukryte w szufladzie z napisem "nie otwierać" wysypują się z hukiem. Co w takiej sytuacji można zrobić? Po pierwsze zmienić to co uważa się za głównego winowajcę czyli nadprogramowy bagaż i emocji i kilogramów, a po drugie później pokazać swoje nowe JA światu. Ale takiej operacji nie sposób przeprowadzić w otoczeniu, które dobrze się zna i gdzie wszystko przypomina o tym co się wydarzyło. Czasem zdanie się na los podczas wyboru miejsca rozrachunku z tym co obciąża jest najlepszą decyzją.
Małe miasteczko, urokliwe, tak samo jak słowa piosenki, która była bodźcem wyboru kierunku ku nowemu. Początki jak to początki nie są łatwe, ale ambicja i determinacja robią swoje. Z tym wątkiem przeplata się opowieść o związku bohaterki i wbrew początkowym przypuszczeniom prawdziwy obraz jest inny. Perspektywa jednej strony nie zawsze oddaje w pełni obraz sytuacji, czasem to co bierzemy za rzeczywistość naprawdę jest całkowicie inna. Czasem drobiazg pozwala poznać faktyczny obraz przeszłości, a dystans związany z upływem czasu też pomaga uzmysłowić swoje błędy.

"Koniec wiosny w Lanckoronie" to książka, wywołująca u czytelnika i uśmiech i chwile refleksji nie tylko nad lekturą, lecz także i nad własnymi wspomnieniami. Problemy Magdy znamy z własnych doświadczeń lub znajomych, dzięki humorowi przedstawione wydarzenia nabierają intensywniejszych kolorów, a od perypetii postaci nie możemy się oderwać. Koniec zaskakujący okazuje się nie tylko dla czytających, lecz również dla bohaterów ...

Za możliwość przeczytania książki Dziękuję







wtorek, 9 sierpnia 2011


"Słowo pirata"
Magdalena Starzycka


Z czym kojarzymy słowo "pirat"? Najczęściej z żaglowcami, gdzie na głównym maszcie powiewa flaga z czaszką i dwoma skrzyżowanymi piszczelami i widowiskowymi bitwami morskimi na tle lazurowego morza. Do tego oczywiście ukryty skarb oraz jego poszukiwania. Filmy i te w technicolorze i te najnowsze w 3D oraz książki przygodowe dodatkowo jeszcze pomagają naszej wyobraźni przenieść się, chociaż na chwilę, w krainę korsarskich historii. Jednak w przypadku "Słowa pirata" to co najczęściej jest zwieńczeniem lub środkiem akcji, jest tylko początkiem opowieści, gdzie teraźniejszość i przeszłość przeplatają się ze sobą. Trzy plany czasowe - dziewiętnasty, dwudziesty i dwudziesty pierwszy wiek, z czasami gdy kaperzy świętowali największe triumfy raczej nie kojarzące się, ale wbrew pozorom motyw ten jest obecny ciągle. Bohaterowie to członkowie jednej rodziny, rozsiani na przestrzeni trzech wieków, na których losy wpłynęła jedna decyzja, podjęta po części z marzeń, po części z chęci przeżycia przygody.

Fabuła przenosi czytelnika od dziewiętnastowiecznego Hamburga poprzez ówczesną Gujanę Francuską i Rio de Janeiro. Sceneria znana, ale ukazana w innych ramach czasowych okazuje się całkowicie innym światem. Gorączka złota, miraż nieprzebranych bogactw, łatwego zarobku kusił biednych i bogatych, lecz rzeczywistość okazała się inna niż romantyczne marzenia, obojętnie jakie miały korzenie. Znajomość zawarta w niezwykłych okolicznościach przeradza się w niecodzienną przyjaźń, która wpłynie na wielu ludzi. Pirat, człowiek wyjęty spod prawa i niemiecki spedytor, puszczający wodze swojej fantazji w hamburskim biurze rodzinnej firmy. Ich drogi skrzyżowały się podczas sztormowej nocy, gdzie jeden z nich był ofiarą ataku, a drugi jego pomysłodawcą. Po latach potomkowie jednego z nich dostają wiadomość o niespodziewanym spadku zdeponowanym w szwajcarskim banku. Spadkodawca owiany jest rodzinną legendą, a sukcesorzy chcą wykorzystać szansę wyjaśnienia jej. Jednak koniec sierpnia 1939 okazał się nie najlepszym czasem na taką eskapadę. Perspektywa rodzinnej schedy schodzi jednak na dalszy plan w obliczu wojny i rozłąki, bo dla jednego z podróżników krótkie wakacje przerodziły się w kilkunastoletnie rozdzielenie z bliskimi. Kolejna próba rozwiązania sekretu familijnego, już zapomnianego w wojennej i późniejszej zawierusze, następuje w już w czasach teraźniejszych. Po prawie dwustu latach zagadkowa spuścizna w końcu odsłania czym jest i gdzie ma swoje początki. Historia zatoczyła koło od Hamburga przez Amerykę Południową, Francję, Portugalię aż po Polskę.

A czym jest tytułowe „Słowo pirata”? Przysięga, groźbą, obietnicą? A może jeszcze coś innego oznacza … Tajemnica rozwiązuje się na stronach książki, a autor przeplatając wątki nie pozwala czytelnikowi stracić głównego motywu z oczu – sagi z piracką flagą w tle.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria i wydawnictwu MG

niedziela, 7 sierpnia 2011

Nowość w księgarniach


W środę do księgarń trafi "Skarb heretyka" - zabójcza powieść Scotta Marianiego.
Poniżej przesyłam kilka informacji o książce. Zapraszam do lektury fragmentu dostępnego na stronach MUZY:

http://www.muza.com.pl/?module=okladki&id=42246

Nin i Posedarje

Małe, ale z wielowiekową historią, sięgającą czasów rzymskich oraz piękny most, gdzie można spróbować skoków na linie bungee







sobota, 6 sierpnia 2011

"Całując grzech"

Wyobraź sobie, że budzisz się w obcym miejscu, w jakimś zaułku, obok Ciebie leży trup, a Ty nie wiesz gdzie jesteś, nie pamiętasz co się działo w ciągu ostatnich kilku dni. Jedyne czego masz świadomość to, że otacza Cię zagrożenia, tylko czy ty jesteś źródłem niebezpieczeństwa czy kto inny? To kim jesteś sprawia, iż podejrzewasz siebie, po raz kolejny twoja natura doszła do głosu, a teraz musisz zrobić wszystko by wydostać się z tej matni. To wszystko prawda albo tylko iluzja? Może myliliśmy się oceniając sytuację. Ktoś zaczyna brać cię na cel, padają strzały, nie pozostajesz w tyle - bronisz się. Powoli do ciebie dociera, że to TY jesteś celem napastników, ofiarą, a nie katem. To zmienia postać rzeczy, kolejne pytania nasuwają się - dlaczego właśnie Ty i w jakim celu znalazłeś się w tym, a nie innym miejscu. Co więcej w podobnej sytuacji jest więcej osób, więc co robisz? Uciekasz, a wraz tobą pozostali ...

Możesz sobie wyobrazisz taki scenariusz? Ktoś nie musiał, bo to była jego rzeczywistość. Riley właśnie została postawiona przed takim faktem, nikt nie zapytał jej o zdanie, ale ani ona, ani jej współpracownicy, nie zamierzają zostawić tego porwania bez dalszych konsekwencji. Kto mógłby stać za takim czynem, który nie jest jednostkowy, a jego celem jest stworzenia kolejnych krzyżówek zmiennokształtnych i nie tylko? Dochodzenie rozpoczyna swój bieg, jest ono głównym motywem historii, wokół którego toczą się pozostałe wątki, równie ciekawe. W końcu gdy główną bohaterką jest półwampir i półwilkołak, a w jej najbliższym otoczeniu są wampiry oraz zmiennokształtni to interesujący przebieg fabuły jest raczej gwarantowany. Świat widziany z perspektywy innych ras, pomimo, że wydają się zwykłymi ludźmi, nie jest taki sam jak my go postrzegamy. Uprowadzenie Riley ma drugie, a nawet trzecie dno, a jej życie osobiste dodatkowo komplikuje wyjaśnienie kto był zleceniodawcą. Tajemnicza tożsamość współtowarzysza niedawnego uwięzienia też nie ułatwia życia bohaterki.

"Całując grzech" to książka z nurtu "paranormal", druga część serii "Zew nocy", gdzie akcja jest jednocześnie kontynuacja i odrębną historią. Dla tych, którzy już czytali pierwszy tom cyklu kolejne perypetie Riley i jej przyjaciół będą rozwinięciem wątków związanych z bohaterami. Natomiast "debiutantom" nie sprawi trudność wejście w świat bohaterów, bo pomimo nawiązań nowa opowieść o ich perypetiach pozwala na swobodne odnalezienie się w lekturze.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria i wyd. ERICA