środa, 8 kwietnia 2020

Zdradliwa prawda

Przedpremierowo:

„Zdrada doskonała”
Lauren North

Jaka jest prawda? Czy przyjaciel rzeczywiście nim jest? Co jest urojeniem, a co rzeczywistością? Zaufanie może być najlepszą bądź najgorszą decyzją w życiu, ale skutki tego kroku trudne są do przewidzenia, dopiero przyszłość pokaże czy był to właściwy ruch. Życie bywa skomplikowanym labiryntem, w jakiem znalezienie wyjścia czasem bywa niemożliwe, a niekiedy w ogóle nie jest ono poszukiwane …

Ból po stracie najbliższej osoby każdy odczuwa inaczej, czasem żałoba przedłuża się, a jedynym powodem do życia jest ktoś równie bliski. Dla niego jest się w stanie zrobić wiele, zwłaszcza kiedy dostrzega się zagrożenie. W takiej chwili warto zaufać komuś, kto zrozumie i poda pomocną rękę. Tess po śmierci męża egzystuje na krawędzi załamania, tak naprawdę tylko syn Jamie daje jej siłę by wstać każdego kolejnego ranka i jakoś przetrwać dzień, ale jak długo da się tak żyć? Shelley wie co ona czuje i zawsze ma czas by wesprzeć przyjaciółkę. W najgorszych chwilach jest pomocna i po prostu jest przy niej gdy tego potrzebuje. Jednak nie jedynie z nagłym odejściem małżonka musi uporać się kobieta, dlaczego właśnie teraz na jaw wychodzą sprawy, o których nie miała pojęcia, podkopujące zaufanie i wiarę w drugiego człowieka? Komu można zaufać kiedy budzą się demony podejrzeń, a prawda może wcale nią nie być? Tak łatwo uwierzyć w dobre intencje, ale przecież mogą one być zdradliwe … O czym nie wie Tess?

Co faktycznie dzieje się wokół? Czy można zaufać przyjaciółce i sobie samej? Wątpliwości, niepokój i zbyt wiele pytań, pozostających bez odpowiedzi, a kiedy w końcu zaczynają się pojawiać to burzą obraz, jaki został ułożony z strzępów informacji. Lauren North zwodzi czytelnika detalami i niuansami w historii, gdzie nie ma nic oczywistego, chociaż początkowo mogłoby się wydawać, że wiele jest wiadome od razu. Jednak to tylko pozory, pod jakimi kryje się prawda, jakiej nikt nie spodziewa się, gdyż w gąszczu bolesnych wspomnień, gorączkowych myśli i przede wszystkim coraz bardziej niepokojących wydarzeń kryje się droga nie do spodziewanego finału. Nim on nastąpi czytelnicy obserwują bohaterkę, która nie jest na skraju załamania, ona już przeszła tę cienką linię, a teraz zmaga się sama z sobą, z otaczającym ją światem i żałobą. Wszystko to wydaje się siecią coraz mocniej oplatającą i nie pozwalającą dojrzeć wyjścia z niej, chociaż czy tak jest w rzeczywistości? Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem w tym labiryncie? A może jeszcze coś dzieje się, z czego nikt nie zdaje sobie sprawy, lecz wpływającym na wszystko wokoło? Autorka powoli atmosferę coraz bardziej zagęszcza, niepokój staje się coraz bardziej wyczuwalny, lecz z drugiej strony jest codzienność, wydająca się czasami aż zbyt zwyczajna, wobec tego, co miało miejsce przed momentem. Jak można zachować zdrowy rozsądek, jeśli echa niedawnej tragedii wciąż są otwartą raną,  wspomnienia zacierają granicę pomiędzy teraźniejszością i przeszłością, a na dodatek pojawiają się nowe problemy, zmuszające by rozgrzebywać najgorsze chwile w życiu? Przy lekturze „Zdrady doskonałej” pewność poddawana jest wątpliwość, czytelnicze scenariusze dalszego rozwoju wydarzeń również okazują się ślepymi uliczkami, natomiast do samego końca zaskoczenie wciąż jest wiernym towarzyszem. Lauren North zwodzi, podsuwa tropy, buduje fabułę na lękach, iluzjach, niezwykle trudnej prawdzie oraz podejrzeniach na granicy obłędu.


 Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję